Moje boje z basem [5]

Opisuję swoją przygodę z poszukiwaniem idealnego wzmacniacza basowego, który zmieści się w moim ograniczonym przestrzenią pokoju i nie sprowadzi na mnie gniewu sąsiada. Po wielu perypetiach, trafiam na model Hiwatt Hurricane.

bas2_ok.
OK. Basik już jest, tylko trzeba by go jakoś posłuchać. Podłączenie do
mojej wieży wymaga zakupu przelotki duży jack 2 cinche (3 zł i
godzina stracona, bo ten zakup niewiele daje). Gitary nie słychać. Nie znam
się na elektronice, może to oporność, może za słaby sygnał, a może coś
jeszcze innego. W komputerze mam tak gównianą kartę dźwiękową (AH 97
Realtek), że wolę nie ryzykować podłączenia.

Trzeba się rozglądnąć za czymś specjalizowanym. Przeglądając sięć
znajduję dwa rozwiązania: przedwzmacniacz na słuchawki lub mały piecyk. To
pierwsze odpada w przedbiegach. Nie lubię słuchawek, zwłaszcza, że basu i
tak nie przeniosą odpowiednio. Ponadto, co dziwne – cena takiego BassPODa na
przykład znacznie przewyższa cenę niewielkiego wzmacniacza.

A piec musi być niewielki, bo – w pokoju jest BARDZO mało miejsca. A ponadto
mam sąsiada z dołu, który na wszystko co zakłóca mu słuchanie radia z
twarzą ma jedno rozwiązanie – dzika awantura, lub wezwanie policji.Najtańsze
wzmacniacze oferuje Vision, jednak lektura opinii o tych wzmacniaczach nieco
mnie do nich zniechęca. Rozsądnym rozwiązaniem wydaje się być Hiwatt
Hurricane, ale jakoś akurat ten model dziwnie wsiąkł (Nie ma go aktualnie
nigdzie, w odróżnieniu od innych – gitarowych, lub znacznie droższych
basowych Hiwattów wyższej klasy). Mogą go sprowadzić tylko w jednej firmie,
a i to nie wiadomo kiedy.

Doprowadzony do ostateczności postanawiam przygotować sobie tabelkę z
parametrami wzmacniaczy (moc, głośnik, regulacja, rozmiary, cena) w klasie,
która mnie interesuje. Jest tam też ten nieszczęsny Hiwatt, tyle, że
tabelka jest niepełna – brakuje mi jego rozmiarów. A to ważne, bo miejsce,
które upatrzyłem ma ograniczoną „pojemność”

Włączam Google z „Hiwatt Hurricane rozmiary” i trafiam na ogłoszenie na
„basoofce”. Rozmiarów tam nie ma (nie licząc frazy „niewielkie rozmiary”),
ale po chwili trafiam na zachodnią stronę z rozmiarami. Grają, zatem wracam
do ogłoszenia na basoofce. Chcąc na nie odpowiedzieć muszę się
zarejestrować. Nie lubię się rejestrować nigdzie w sieci, ale cóż zrobić
– innej możliwości kontaktu nie ma.

Na marginesie : nie żałuję rejestracji na tym portalu.

Kontrahent okazuje się całkiem sympatyczny, a co najważniejsze na miejscu.
Dobijamy targu. Już prawie wszystko OK i nagle – „pierdut” – basoofka
pada.

Siedzę do późna w nocy i nic. Na szczęście rano już działa i następuje
dopięcie dealu, a wieczorem u bardzo sympatycznego basoofkowicza następuje
ogranie oraz zakup.

Na jego basie wzmacniacz gra całkiem sympatycznie. Moja Basia sprawdzi się na
nim jednak, z przyczyn ode mnie niezależnych – dopiero jutro. Jutro też (jak
zwykle co drugi odcinek) – nieco bardziej merytorycznie.

Dziś na razie tyle, i jeszcze – na prośbę basoofkowego tłumu czytelników
(w

liczbie jeden – zdjęcia mojej Adelity). Zdjęcia kiepskie, bo aparat mam klasy
Basi

😉 – chińska idiotkamera

Podziel się swoją opinią

4 komentarze

  1. nooo zdjęcia trochę za mało pokazały, masz pełną chińszczyznę 😀 ale
    gryf chyba nadaje się do gry, do tego progi są chyba?? równo nabite, mam
    obsceniczną chęć dowiedzieć się czy z siodełka lecą wióry jak stroisz
    gitarę 😀 na żywo widziałem taki przypadek, sypało się jak na reklamie
    szamponu przeciwłópierzowego(nie, nie wiem sernik jak to się pisze, bo nigdy
    nie miałem łupieżu)

  2. toż ja wiem, że to chińszczyzna jest – a jeśli miałbym wątpliwości
    jakiekolwiek, to

    tuż pod główką na szyjce jest naklejka: „made in China”

    Prawdą natomiast jest , że:

    gryf jest OK (zobaczymy ile wytrzyma bez regulacji 😉

    akcja niska (to lubię), ale struny mimo tego nie brzęczą

    progi, poza wymienionymi małymi wyjątkami – OK

    mostek i klucze trzymają strój

    siodełko [fakt, że plastikowe], ale nie rozwaliło się (na razie ma dwa
    tygodnie, gitara strojona była ze dwa razy, raz na słuch, i drugi raz gdy
    tuner wykazał, że nastrojone jest OK, tyle, że całość o pół tonu niżej
    tzn Gb Db Ab Eb – cóż , nie mam w głowie generatora 440 Hz ;). Nic przy tym
    strojeniu się nie strużyło

    Żeby było śmieszniej – jak byłem u kumpla, który ma też „bursta” ale
    Squiera Jazz

    Bassa (Made In Donesia ;), który różni się wyłącznie logo oraz
    „licencją” fenderowską na odwrocie głowy – to na tym jego cacku za 1050zł
    grało mi się gorzej. Powiedziałbym nawet znacznie gorzej (wyższa akcja,
    progi nieoszlifowane, gryf równy inaczej).

    Wygląda na to, że trafiłem na nienajgorszy w sumie egzemplarz. Przynajmniej
    nienajgorszy do ćwiczenia w domu.

    Haczyk jednak jest, ale tkwi gdzie indziej – jutro może o tym skrobnę.

    PS. Powiedz co jeszcze obfocić – bo ja się na tym nie znam. Dla mnie gitara
    ma być wygodna w graniu, stroić i ładnie brzmieć. Jeszcze – z pewnych
    historycznych zaszłości – wynika, że wolę węższy gryf. Im węższy tym go
    lepiej czuję pod palcami [bez względu na to czy to gitara, czy bas, czy
    12-tka]. Reszta (w tym marka) mnie nie obchodzi.

    To tak jak z butami. Jeśli ktoś oferowałby mi za darmo do wyboru wygodne,
    choć brzydkie buty produkcji (powiedzmy) NZPS Podhale albo prześliczne,
    supermodne, ale lekko cisnące obuwie od Weitzmana – wybrałbym na pewno to
    pierwsze.

  3. obfodź lepszym sprzętem, fakt jest jeden ma służyć, czego się spodziewać
    po 280zł(od producenta!!! plus gratisy!!!) 😀 Co do Squiera to się zgodzę, W
    Katowicach w Riffie wisi Fender(USA,struny przez korpus itp) za 7000, nie
    mogłem się nadziwić że brzmi gorzej na strunie E w porównaniu ze Squierem
    Vintage Jazz(z ordynarną naklejką na gryfie „made in indonesia) ,ludzie z
    okolic niech się przejdą i wezmą w łapy to drogie dziadostwo

Możliwość komentowania została wyłączona.