Immo Custom Shop – prolog

Odkryj moją podróż, jak przechodzę od zwykłego posiadacza DEFILa do twórcy niestandardowego basu w stylu Immo Custom Shop. Ta opowieść to prolog pełen pasji, drewna i elektroniki.

Uznałem, że w sumie można by poblogować odrobinkę.

A jest o czym, w sumie, bowiem mój sinusoidalny zapał pseudolutniczy znalazł
się właśnie w jednej z tych faz szczytowych, a tym razem mam się czym
cieszyć, bo zamiast męczyć krzywego DEFILa mogę się zająć czymś
znacznie solidniejszym.

Ale po kolei.

Gdyby ktoś wszedł na Allegro z mojej przeglądarki, kliknął w pole
wpisywania, znalazłby tam, poza innymi ongiś potrzebnymi mi rupieciami jak
„suszarka do prania ” (dla mamy), „bateria zlewozmywakowa ” (dla mamy), „panel
prysznicowy ” (dla mamy) [tu znajdował się ciąg innych gratów, które
potrzebowało gospodarstwo domowe po remoncie, ale uznałem, że Wam tego
oszczędzę], a także rozmaitych broni (bawię się w scratch-modelling ) i
drobiazgów, figurują tam dwie ciekawe pozycje: „gryf* ” oraz „korpus* „.
Wpisywane oczywiście w kategorii „Muzyka i Instrumenty › Instrumenty ›
Gitary i akcesoria”.

Tak, nazwiecie mnie hipokrytą po tym, co pisałem na temat tego, że „gryf
mojego DEFILa nie jest aż tak strasznie krzywy „. Otóż jest. Po podyktowanej
osobliwą miksturą zmysłu estetycznego ze zdrowym rozsądkiem wymianie
mostka, gryf popadł w depresję po stracie przyjaciela.

Posmutniał i przygarbił się.

Fajnie. Jak tu na tym grać, skoro dociskanie strun jest mniej więcej równie
komfortowe, jak strzelanie z chińskiej kopii granatnika RPG-7, która leżała
tydzień w kałuży? Dodajmy zjechane progi, które wyskakują z należnych im
miejsc.

Potrzebowałem odmiany.

Teraz chwila przerwy na oddech i odrobinę wyjaśnień.

Po co mi nowe drewno? Ano po to, by ugościć w nim elektronikę, którą
zgoła akcydentalnie zdołaliśmy stworzyć z pewnym Basoofkowiczem. W tym
sensie, że ja wpadłem na durny pomysł, a on to połatał. I, wbrew logice i
innym tego typu racjonalistycznym wynalazkom, okazało się iż to cholerstwo
działa! Powstał zestaw dający bardzo przyjemny dźwięk w klimatach co
najmniej oldschoolowych (o samej elektronice opowiem później). Tylko gdzie te
pickupy wsadzić? Sypiący się DEFIL był domyślnym domkiem dla
pickapów, ale po nagrywaniu próbek (przez wzgląd na swoją reputację,
nie podzielę się nimi; owszem, miały super brzmienie, ale były pokaleczone
przez moje średnie umiejętności pospołu z krzywizną gryfu i gargantuicznie
wręcz wysoką akcją uniemożliwiającą wyciszanie i sprawiającą, że
struny wyskakiwały spod palców) przekonałem się, że ciężko będzie się
grać na takim instrumencie. Ale nie miałem zamiaru sobie odpuścić.

Lutnik, który odwalił kawał dobrej roboty dla znajomego, zaproponował nowy
gryf za 300zł, tyle samo chcąc za doprowadzenie do użyteczności starego
(wymiana pręta i progów + kosmetyka). W naprawę starocia wolałbym tyle kasy
nie ładować… A nowy gryf? No dobra, mógłbym się szczycić
(pół)lutniczym basem, ale jakoś mi się to nie uśmiechało. A co, jeśli
korpus dostanie doła, jako gryf wcześniej?. Poza tym, nowiutki gryf i
starusieńki korpus? Nie. Wolałem szukać. Albo starego gryfu, albo całego
korpusu. I w końcu znalazłem. To drugie.

W moje łapki wpadł kompletny korpus, który od początku wydawał mi się
dziwnie znajomy. Ale przez długi czas myślałem, że to lutnik.

Nieco pokaleczony przez usuwanie farby pospołu ze sztukowaniem niewielkich
ubytków powstałych w skutek poprzednich modyfikacji, ten ciężki kawał
drewna (jesion, jak mniemam) starał się przypominać swym kształtem coś w
stylu Fendera Jaguara . Gryf z progiem zerowym, bindingiem i
lekko zużytą podstrunnicą (ale z pięknymi progami!), korpus z miejscami na
przełączniki i liczne potencjometry oraz dwa pickupy zdawały się wołać:
„No, Immciu, to właśnie to, czego szukasz! Nadaj mi drugie życie „.
Kupiłem. I nadchodzi czas, by uczynić zadość prośbom tego poczciwego
korpusu i nadać mu drugie życie. Po wnikliwych analizach wiem już, że to
świętej pamięci (no, wybaczcie, ale korpus bez elektroniki i osprzętu jest,
jakby na to nie patrzeć, cokolwiek martwy) Musima Deluxe 25B
, znany i lubiany basik z (jak to na Śląsku mówimy)
ENeRDeju . I pewnie, najłatwiej byłoby
spróbować zrobić z niego prostą wariację na temat Jaguara . Gdyby nie dwie
kwestie: moja obsesyjna miłość względem Tele Bassów i
elektronika, która całkiem przypomina układ z Gibsona SG
(ale z ukrytą niespodzianką, o czym w kolejnych odsłonach).

Dlatego właśnie, Moi Kochani, mam zamiar stworzyć pierwszy w świecie (tu
miejsce na wspaniałe fanfary, które niechybnie skończą się kilkoma lekko
nieharmonijnymi nutami, ale nie szkodzi, bo tak jest wszak zabawniej) bas
Immo Custom Shop DeLuxe TeleJag EB-3 ! No, to brzmi wspaniale.
Przynajmniej dla mnie.

Od razu wstawię ogólną „to-do list”, według której zapewne pisać będę
kolejne (krótsze już, ale zaopatrzone w ilustracje) posty na tym blogu:

0. faza projektowa – rozrysowanie maskownicy utrzymanej w klimatach Tele Bass ,
zaplanowanie układu pickupów, ustalenie wzorca kształtu główki na styl
Tele Bass (~50% zrobione)

1. zakup kluczy i ich instalacja oraz ewentualny zakup tulei string-thru (0%
zrobione)

2. zakup wkrętów oraz innych materiałów konstrukcyjnych (0% zrobione)

3. wyliczenie menzury, instalacja mostka i strun oraz sprawdzenie wybrzmiewania
samego drewna („samo drewno, zero pitu-pitu „, parafrazując kampanię
reklamową wafelków) (10% zrobione)

4. obróbka drewna, w tym korekcja główki, poszerzenie otworów pod pickupy,
ewentualne otwory pod tuleje string-thru (10% zrobione, bo ktoś ściął już
ongiś ten tak charakterystyczny dla basów Musima nieco obleśny „cycek” przy
zaokrągleniu główki)

5. ponowne polutowanie elektroniki (kabelki chyba są za krótkie) (0%
zrobione)

6. wykonanie kompletu elementów do maskownicy (0% zrobione)

7. instalacja elektroniki w nowej maskownicy i ewentualnych tulei
string-thru

8. instalacja strun, strojenie i ogrywanie niepomalowanego instrumentu przez
długi czas (:D)

9. ponowne rozłożenie wszystkiego na części

10. maskowanie otworów, malowanie, lakierowanie, chuchanie i dmuchanie

11. instalacja osłony na pickupy

P.S. Zwracam się z uprzejmą, acz bardzo stanowczą prośbą
do wszystkich potencjalnych malkontentów o darowanie sobie wypowiedzi
typu:

– „masz już dobry bas, po co ci drugi ?”

– „nie szkoda ci pieniędzy na to ?”

– „lepiej kup sobie gotowy bas „

Oraz nade wszystko:

– „nie przerabiaj główki na styl tele, bo jest obrzydliwy ” 😀

P.P.S.

Jeśli chcesz pomóc, zapraszam tu:

1. Szukam pomocnej dłoni doobróbki drewna!

2. Kupię klucze!

Podziel się swoją opinią

9 komentarzy

  1. Mam kilka zastrzeżeń…

    1.masz już dobry bas, po co ci drugi?

    2.nie szkoda ci pieniędzy na to?

    3.lepiej kup sobie gotowy bas.

    4.nie przerabiaj główki na styl tele, bo jest obrzydliwy…

  2. Och, dobrze, że zwróciłeś uwagę na te kilka kwestii. Zupełnie nie
    przyszły mi do głowy… To przydatne sugestie, chyba powinienem się
    przespać z tym wszystkim i rano, mając wszystko poukładane w głowie,
    popatrzeć na problem w świeży sposób.

    Dzięki :*

  3. przede wszystkim – gratuluję zapału, mam zastrzeżenia (a jakże by inaczej)
    takie jak wymienił (uwaga) Misiu, a ponadto ciężko składne są te zdania
    wielokrotnie złożone, no ale POWODZENIA lepiej czasem popełnić błąd niż
    stać w miejscu, bądź się cofać 😉

  4. Tak, to będą dokładnie te pickupy.

    Im więcej o tym myślę, tym bardziej nie mogę się doczekać.

  5. Dobre pisanie, MY. Będę zdecydowanie czekał na następne odcinki 🙂

    btw. niedługo mam zaprzysiężenie w JO. 🙂

Możliwość komentowania została wyłączona.