W skrócie:
Plusy
-czuły jak diabli
-MLO faktycznie sprawdza się jeżeli nie jesteś purysta w środku pasma
-świetnie potrafi odświeżyć sound zdechłych strun, prawdziwy booster
Minusy
-cena
-MLO dla osób potrzebujących sprawnej korekcji środka będzie katorgą
Po Graj(mi)dole dostałem do testów dzięki uprzejmości firmy Taurus trzy
efekty z ich serii Black Line, które po wypróbowaniu zarówno solo jak i w
kapeli, postaram się zrecenzować i pokrótce Wam przybliżyć. Na pierwszy
ogień pójdzie preamp/booster z tejże serii o nazwie MLO-Boost, w kolejce
zaś czekają kompresor i drive.
W sporym pudełku z logo Taurusa dostajemy nie tylko efekt, ale także zasilacz
dopasowany do niego. Efekty Taurusa z serii Black Line (nie jestem pewny jak
sprawa ma się we wszystkich innych efektach tej firmy) zasilane są bowiem nie
przez standardowe 9V, a voltów 12. Dodatkowo jest jeszcze to napięcie przez
efekt konwertowane na 24V – wszystko po to, żeby efekt działał z jeszcze
większą czułością niż standardowe 9V. Z jednej strony dostajemy
podwyższoną jakość, z drugiej, dla niektórych może to oznaczać kolejny
zasilacz w pedalboardzie i kłopoty logistyczne – coś za coś.
Kolejną sprawą jest MLO zawarte w nazwie efektu. Otóż jest to nie tylko
nazwa własna dla puszeczki Taurusa, a nazwa systemu działania equalizera. Jak
to działa? Otóż pozwolę sobie zacytować definicję ze strony Taurusa, bo
sam nie jestem specjalnie oblatany w technicznych aspektach budowy elektroniki
jakiejkolwiek. 😉
System MLO to wyjątkowy komfort kreowania brzmienia gitary basowej – umożliwia bardzo łatwe i intuicyjne posługiwanie się regulatorami barwy. System MLO daje nowe możliwości zapewnia samoczynny optymalny dobór proporcji barwy tonu w zakresie średnich częstotliwości, w zależności od sposobu ustawienia regulatorów BASS i TREBLE.
Metoda ta w sposób logiczny i skuteczny wspomaga intencje muzyka podczas regulacji barwy tonu. Dodatkowo MLO equalizer sprawia, że zmiana barwy tonu w zakresie niskich częstotliwości odbywa się na możliwie wyrównanym poziomie głośności. Dzięki temu muzyk wyraźnie odczuwa samą zmianę barwy tonu instrumentu a nie jego wzmocnienia jak ma to miejsce w standardowych rozwiązaniach.
Wiemy jak to działa, ale czy działa? Tak, owszem. 😉 Jednak zawsze jest
jakieś ale. Pomimo „wypychania” środka podczas obcinania za pomocą
dwóch dostępnych gałek LOW i HI mi osobiście brakowało możliwości
przestawienia częstotliwości MID. Jestem strasznie przyzwyczajony do
parametrycznego środka i możliwości samodzielnego zadecydowania jaka
częstotliwość jest podbijana, aczkolwiek system działa i wielu osobom nie
będzie przeszkadzał brak gałki MID (bo tej nie brak – większa luka
pojawia się przy kwestii gałki FREQ).
Oprócz już wspomnianych pokręteł od górnego i dolnego pasma mamy jeszcze
dwie – GAIN i VOL. Zastosowania tłumaczyć chyba nie trzeba, jedyne co
trzeba wiedzieć, to to, ze GAIN nijak nie wpływa na barwę dźwięku i
służy tylko i wyłącznie wysterowaniu sygnału wchodzącego. Trochę się
zawiodłem, bo miałem nadzieję, na lekki brudek, ale to były tylko moje
wybujałe marzenia. Sprawdza się to bardzo przy stosowaniu efektu jako typowy
preamp (z pominięciem tego w headzie, lub z wpiętym bezpośrednio w
końcówkę mocy). Na filmiku kilka razy pokręciłem GAINem i VOLem – nie
dzieje się nic poza zmianą natężenia dźwięku. 😉
Ostatecznie, co do brzmienia – od razu przy pierwszym depnięciu wiedziałem,
że efekt będzie bardzo modern. Samo to, że widzę gałki tylko od basu i
góry pozwala mi podejrzewać, że lepiej preamp zabrzmi w konturowych
sytuacjach niż w środkowych historiach. MLO pozwala na ukręcenie dosyć
agresywnego środka, jednak domeną pudełka sopockiej firmy pozostaną
brzmienia kręcone ala „uśmiech Romana”. Fani cięższego rocka i metalu
– fajna rzecz jeżeli brakuje Wam w arsenale czegoś czym chcecie
publiczności uświadomić, że „teraz gram refren”. Reszta – niech
posłucha nagrania i oceni czy znajdzie się miejsce dla nietaniego jednak
produktu rodzimej firmy na Waszej podłodze, jakość jak najbardziej światowa
– nie ma się czego wstydzić. Więcej o MLO-Boosterze przeczytacie na
stronie producenta:
www.taurus-amp.pl/bas/preamp-efx/preampy/mlo-boost.html
Nagrania do testów zostały przeprowadzone troszkę inaczej niż poprzednio
– tym razem macie pełnoprawne video zamiast zdjęć, a próbki grają z
loopera Digitech Jamman, co zapewnia nam pełną powtarzalność odgrywanych
motywów i daje jeszcze bardziej obiektywne porównanie ustawień efektu.
Dodatkowo, możecie też zaobserwować jak działają potencjometry – gdzie
przejścia są płynne, a gdzie można zaobserwować gwałtowne skoki w
charakterze dźwięku.
https://www.youtube.com/watch?v=rW3y5uZ6toM KLIKNIJ ŻEBYPOSŁUCHAĆ
MLO-Booster całkiem fajnie dogadywał się w zestawie z taurusowym drivem
(sporo gruzu i nowoczesnej rockowizny w brzmieniu), którego przedstawię Wam w
następnej recenzji już wkrótce.
W skrócie:
Plusy
-czuły jak diabli
-MLO faktycznie sprawdza się jeżeli nie jesteś purysta w środku pasma
-świetnie potrafi odświeżyć sound zdechłych strun, prawdziwy booster
Minusy
-cena
-MLO dla osób potrzebujących sprawnej korekcji środka będzie katorgą
Czyli generalnie cała puszka działa na zasadzie Contour jak we wzmacniaczach
Gallien Krueger ?
Jeżeli ustawianie gainu i Vol nie czyni kompletnie nic to raczej lipa. No
chyba jedyne zastosowanie widzę go jako urozmaicacz w headach Hartke LH500,
Ampeg PF 350 albo B1R
No nie do końca, bo jednak nie tylko takie rzeczy można z tego wyciągać. Do
tego sprawdza się najlepiej w mojej opinii, ale ogólnie jest to w pełni
funkcjonalny preamp o specyficznej konstrukcji (MLO).
W sumie całkiem ciekawe urządzonko, jakby połączenie trzech boosterów,
bass boost, treble boost i clean.
Przydało by się, ale na razie mi wystarczy ruby red booster ;]
T-Di dopiero miażdży 🙂
Mam takie o to coś i mogę sprzedać, bo mi leży 🙂