Recenzja wzmacniacza Trickfish Bullhead Mini 500

Recenzja Trickfish Bullhead Mini 500

Kiedy Trickfish ogłosiło wprowadzenie na rynek wzmacniacza Bullhead Mini 500, wiedziałem, że to nie będzie kolejny przeciętny produkt. Marka Trickfish od dawna jest znana z tworzenia produktów, które znakomicie wpasowują się w nisze rynku basowego, oferując sprzęt o przemyślanej konstrukcji, świetnym wykonaniu i nieposzlakowanej jakości dźwięku. Tak wysoki poziom nie powinien dziwić, biorąc pod uwagę doświadczenie założycieli – Richarda Ruse’a oraz Mike’a Pope’a i Davida Yates’a, którzy stoją za kreatywnością i innowacyjnością marki.

Model Bullhead Mini 500 doskonale uzupełnia rodzinę wzmacniaczy Bullhead, wpisując się w linie produkcyjne obok flagowych modeli o mocy 1000W i 700W. Choć wszystkie modele serii są bliskimi „siostrami”, to Mini 500 czerpie bezpośrednio z charakterystyki flagowego 1K, oferując jasny, szybki i szczegółowy dźwięk. Zasilany modułem Pascal, wzmacniacz dostarcza 500W przy 4 ohmach, zachowując przy tym kompaktowe wymiary i łatwość użytkowania.

Wzmacniacz oferuje fantastyczne brzmienie tuż po wyjęciu z pudełka, nie wymagając skomplikowanych regulacji. Kompaktowe wymiary i zbalansowany, dynamiczny dźwięk czynią go idealnym wyborem zarówno do domowej praktyki, jak i na scenę. Oprócz tego, Bullhead Mini 500 posiada wybieralny pad wejściowy, wyciszenie wyjścia, wejście liniowe 1/8 cala, wyjście na słuchawki oraz pełno-funkcyjne wyjście XLR DI z możliwością wyboru pre/, post i uniesienia ziemi. Dodatkowo, opcjonalna torba na wzmacniacz zadowoli nawet najbardziej wymagających użytkowników.

Podsumowując, Trickfish Bullhead Mini 500 imponuje zarówno jakością wykonania, jak i brzmieniem. Cena $799 może wydawać się wysoka, ale biorąc pod uwagę oferowane możliwości i konkurencyjność na rynku, jest to inwestycja warta rozważenia.