Peavey T-40

Peavey T-40 to kultowy bas elektryczny z 1983 roku, cieszący się uznaniem zarówno dzięki swojej wszechstronności brzmieniowej, jak i wyjątkowej budowie. Odkrywam jego zarówno plusy, jak i minusy, nie pomijając jego masywnej masy i unikatowej elektroniki.

W skrócie:

Plusy

-Wygląd
-Solidny lakier
-Etos
-To brzmienie nie ma sobie równych! I ten sustain…
-Setki możliwości
-Niezniszczalność
-Stosunek cena/jakość

Minusy

-M.A.S.A.
-gehenna przy regulacji pręta (nieczęstej, ale jednak)
-dość złożona gałkologia
-tylko string-thru

gitara peavey t-40

1966-t-40-2_edited.

2495-cf4df66fbf8d398egen.
Pierwsze z moich absolutnych basowych marzeń doczekało się spełnienia w
październiku Roku Pańskiego 2011.

Peavey T-40, rocznik 1983, wersja Blade, 3-tone sunburst. Kupiony od
dziewczyny, która go uwielbiała i bardzo ceniła, ale jedna jego cecha nie
pozwoliła jej cieszyć się tym cudeńkiem. Jaka? Zaraz się dowiecie.

www.img337.imageshack.us/img337/1199/t40body.png

Dane techniczne:

Elektronika: Pasywna – 2x Volume + 2x Tone z wyłącznikiem cewek +
przełącznik wyboru pickapów + przełącznik fazy/wyboru cewki
mostkowej

Liczba Strun: 4

Liczba i typ Progów: 20 Jumbo

Menzura: 34″ (864 mm)

Przetworniki: 2x Peavey T-series Blade Humbucker

Korpus: Solid Body; materiał – jesion

Maskownica: tworzywo

Mostek: Peavey T-series Bass

Gryf i podstrunnica: Bolt-on; materiał: klon

Siodełko: tworzywo

Podstrunnica: klon

Stroiki: Peavey T-series

Hardware: chromowany; aluminiowe gałki potencjometrów

Testowano z:

Struny:

– Rotosound 66 Swing (.045 .065 .080 .105)

Wzmacniacze:

-Sunn SB160

Efekty:

-Procesor Korg Tone Works AX5B

-Polish Love

-Polish Hate

-Pigtronix Mothership

Co widać?

Nie pierwszy rzut oka…

Cóż, mój egzemplarz ma PRZEPIĘKNE usłojenie. Nigdy nie widziałem basu
sunburst, który by choć trochę tak mi się podobał. Szczerze mówiąc, to
jego wygląd sprawił, że z „kiedyś w końcu kupię ” zmieniłem
nastawienie na „ten będzie mój, i to zaraz! Ile mam na koncie? ”. Korpus
z jesionu z transparentną powłoką zawsze niemal gwarantuje interesujące
doznania wzrokowe, ale tutaj panowie z Peavey’a po prostu tym usłojeniem
załatwili mnie na amen. Widać oczywiście linię klejenia, zwłaszcza z
tyłu, nie ma tu tzw. „bookmatch’a”, ale i tak wszystko połączone jest
schludnie.

Gryf jest solidny, ale widział swoją porcję przygód. Nie mogę ocenić na
podstawie stanu, ale ogólnie jest on bardzo solidny, klejony wzdłużnie, a
podstrunnica jest jego częścią – czyli całość składa się z dwóch
kawałków drewna. Pomimo poważnego zużycia, jest prosty i stroi
doskonale.

Mostek stanowi chyba ¼ masy basu, jest tak wielki, że gołym okiem widać
jego zalety – o nich za chwilę.

Pickupy wyglądają na tak potężne, że wymachiwanie basem pod gołym
niebem mogłoby ściągać na ziemię satelity telekomunikacyjne. Są to
humbackery T drugiej generacji, zwane „Blade” (odsłonięta listwa magnesu;
pierwsza wersja nazywana była „Toaster” ze względu na kształt faktycznie
przypominający opiekacz widziany z góry, podobny do najpopularniejszych
basów Rikcenbackera). Kształt maskownicy jest idealnie dopasowany do
kształtu basu, układu pickapów i ilości kontrolek. Kształt całości
jest dość tradycyjny i bardzo cieszy oko a przy okazji wygląda na
niezniszczalny; patrząc na tę konstrukcje, ma się nieodparte wrażenie, że
po wojnie jądrowej która spustoszy Ziemię, karaluchy z sekcji rytmicznej
będą grały właśnie na T-40tkach.

Materiały? Fenomenalne. Rozpływałem się już nad jesionem i chyba starczy.
Gryf też dobry, bardzo, bardzo twardy. Drobne detale nadające smaczku –
unikatowe aluminiowe pokrętła potencjometrów (kosztujące kupę kasy na
rynku wtórnym), spłaszczone przełączniki i docisk strun w kształcie
trójkąta to wisienki na torcie.

www.img827.imageshack.us/img827/5851/peaveyt40.png

Zrobione przez poprzednią właścicielkę.

Lakier korpusu to najwyższej próby specyfik. Bas ma niecałe 30 lat, a korpus
wygląda jak nowy… a przecież widać, że bas był intensywnie grany! A jak
się na nim gra?

Obsługa:

Cóż, zacznijmy od najboleśniejszej kwestii: masa tego basu przygina do
ziemi. Nie chcę brzmieć seksistowsko, ale to NIE JEST bas dla małych
dziewczynek. Niesienie tego przez miasto w futerale to mordęga. Nawet
trzymanie go na kolanie podczas gry na siedząco lub gra na leżąco z tym
basem na brzuchu potrafi solidnie dać w kość! Mój nie jest jeszcze taki
zły… wazy „tylko” 5,75 kilograma, ale trafiają się sztuki dobijające
do 7 kilogramów (najstarsze modele)!

Skoro o „ciężarach” mowa, ciężko się połapać w tych gałkach. Od
czasów Gibsona układ 2x vol + 2x tone jest rozkładany nieintuicyjnie. Gdybym
to ja projektował ten układ, górne gałki regulowałyby głośność, dolne
ton, nie zaś górne – parametry pickupu pod gryfem, dolne – parametry
mostkowego pickupu. Miałoby to więcej sensu, nieprawdaż? Po kilku dniach
praktyki oczywiście można wszystko ustawić w mgnieniu oka, ale zdziwienie
pozostaje.

Pokrętła znajdują się w dogodnych miejscach i szybko można zmienić
ustawienia, których jest sporo. BARDZO sporo. Niesamowita elektronika pozwala
na takie dziwne ustawienia, o jakich nikomu się nie śniło.

Palce można oprzeć wszędzie. Pickupy posiadają wystające ramki
zapewniające podporę pod palce, sam mostek też jest masywny i wystaje w
stronę gryfu na tyle, ze można na nim oprzeć kciuk dla ekstra-strzału i
twardości w brzmieniu. Gniazdo kabla znajduje się na krawędzi korpusu, w
miejscu które nie naraża go na złamanie. Przy przyjrzeniu się mostkowi
widać pewną wadę: w T-40 struny zakładać można jedynie przez korpus.
Dlaczego jest to wada? Z trzech powodów: struny, które zakładamy, muszą
być bardzo długie, muszą być odpowiednio cienkie (E grubsza niż 120 nie
przejdzie) i założenie używanych strun z już zawiniętą końcówką to
mordęga.

Mostek z tą funkcją ma jednakże oczywistą zaletę: przy takiej masie i
konstrukcji, powinien dawać potężny sustain. I daje. Bas z dechy brzmi
fantastycznie i wybrzmiewa bardzo długo, czuć, jak całe drewno pracuje.

Gryf jest szeroki, podobny do preclowego w profilu, niespecjalnie szybki. Progi
dzielnie zniosły 30 lat ciężkiego łojenia i wciąż są w świetnym stanie.
Problemem jest natomiast jego regulacja. Pod klapką na główce kryje się
dość głęboka szczelina, a w niej – nakrętka. Ciężko się do niej
dostać i mało w niej miejsca na manewry. Najlepiej zamówić specjalne
narzędzie do regulacji, inaczej czeka nas męka. Mi na szczęście udało się
znaleźć nasadkę na klucz, która ledwo, ale weszła. I udało mi się
idealnie ustawić bas.

Biedne wzmacniacze, do których podpinamy tego potwora. Przy podniesieniu
pickupów, jego naturalna skłonność do przesterowywania może im poważnie
zaszkodzić. Do tego kształtowanie brzmienia… No dobra, przejdźmy do rzeczy
– do największego atutu tego basu.

Brzmienie:

O tym, że z dechy bardzo dobrze daje radę, mówiłem. Ale co tam granie na
sucho, gdzie jest kabel?

A, tutaj.

KLIK!

Jasny gwint. JASNY GWINT!

Ten bas to naprawdę potwór. Do znudzenia będę powtarzał móją metaforę
transportera opancerzonego z wnętrzem a’la camper. Zabija, poraża, powala,
zdmuchuje, a przy tym nadaje się do tylu zastosowań, że by wyliczyć je na
palcach, trzeba zdjąć skarpety i wspomóc się palcami stóp. Przejdźmy do
wyliczania:

Dwa humbackery zakute w blachę, z wystającą listwą magnesu (Blade). Cztery
potencjometry, 2x vol, 2x tone, selektor pickapów i magiczny pstryczek
fazy. Tenże pozwala łączyć pickupy szeregowo lub równolegle.
Pickupy same z siebie dają mocny, agresywny sygnał. „Blade” są
nieco jaśniejsze i bardziej selektywne od „Toasterów”, które podobno
lubiły nieco zmulać.

Kilka faktów:

Przy obu potencjometrach tone na „0” przepięcie fazy daje warczący
górką i środkiem sound pozbawiony najniższych rejestrów, brzmienie w
bardzo oldschoolowym stylu kojarzące się z niskimi obrotami furgonetki. W
neutralnym ustawieniu – to już zależy od potencjomerów i wyboru
pickupa za pomocą drugiego przełącznika. Potencjometry głośności
robią to, co powinny. Tone natomiast… tu zaczyna się jazda!

Od 0 do 8 regulują one barwę brzmienia, jak w każdym innym pasywnym wieśle.
I robią do dobrze, ale czary zaczynają się od 8 wzwyż! Otóż potencjometr
tone ustawiony na wartości powyżej tej liczby… rozpina cewki w humbackerze
i wyłącza jedną z nich, zostawiając „otwarty” singiel. W wypadku
gryfowego, jest to cewka bliższa gryfu. W wypadku mostkowego… tu możemy
wybrać za pomocą przełącznika fazy. Różnica w brzmieniu jest BARDZO
słyszalna! Ogólnie, bas ten potrafi wpasować się w stylistykę Ricka, EB-2,
Jazza, Precla i MM, ale nie udaje tych wioseł. Ma on w swoim brzmieniu – i
to w dowolnym ustawieniu – coś, czego nie da się łatwo opisać. Najlepiej
pasuje anglojęzyczne określenie „high-midrange honk ” i faktycznie
trochę się to kojarzy z owym rykiem trąbki ze starego samochodu,
charakterystycznym dla filmów gangsterskich. Ale nie, bas nie brzmi samym
górnym środkiem. Dół bardzo mocno pokazuje, na co go stać, wiec mięsa nie
brakuje. Środek jest „szerokopasmowy”, nie tylko górny. Góra nie jest
szalenie metaliczna, ale też jej nie brakuje i mowy nie ma, by gubiła się w
całości. Warto pobawić się tymi wszystkimi pokrętłami i pstryczkami, by
zdecydować, które ustawienie pasuje nam najbardziej. Przykładowo, bliższy
gryfowi singiel w pickupie pod mostkiem to niesamowite narzędzie do klangu,
warkoczący Jazz Bass na sterydach, moje ulubione ustawienie. Nietypowe
rozwiązania, np. lekko „otwarty” humbacker pod mostkiem i singiel pod
gryfem połączone szeregowo przy robieniu za pomocą palca lewej ręki na
podstrunnicy efektu vibrato tworzą coś, co brzmi, jakby bas podpięty był do
efektu w stylu envelope followera . Z efektami zresztą świetnie się
dogaduje, a jeśli mamy pokrętło gain we wzmacniaczu, łatwo (czasem aż ZA
łatwo) przesterować brzmienie.

T-40 to – mówiąc oględnie – bas szalenie wszechstronny, niedoceniony i
skrzywdzony reputacją agresywnego instrumentu do najostrzejszej muzyki. Powoli
jednak zyskuje na popularności, i to wśród rozmaitego sortu muzyków. Bo
użyć go możemy do…

Do czego?

Wbrew owej opinii wiosła do ciężkiego łojenia, bas nadaje się do każdego
gatunku muzyki, fantastycznie brzmi w slapie i akordach. Problemem jest jednak
jego poważna masa. Sam bagatelizowałem ją, myśląc, ze to narzekanie tych,
którzy MUSZĄ się do czegoś przyczepić.

Nie.

Ten bas jest jak kotwica. Nie ma mowy o jakichś scenicznych szaleństwach
a’la Flea jeśli nie jesteś przynajmniej demonstracyjną wersją Pudziana.
Przypomnij sobie te słowa, gdy zakwilisz, przygnieciony jego ciężarem. To
jedyne, co ogranicza wszechstronność tej maszyny. I powód, dla którego
poprzednia właścicielka zdecydowała się pomniejszyć swoją (imponującą
zresztą) kolekcję instrumentów i sprzedać T-40, która obecnie przygniata
do ziemi mnie.

Cena, jaką przyjdzie nam zapłacić za ten bas nie należy w Polsce do
najniższych, ale jest i tak bardzo, ale to BARDZO uczciwa. Bas odwdzięczy
się, i to bardzo szybko, oszałamiającą…. cóż, genialnością.

Na koniec wspomnę jeszcze jedną godną wzmianki kwestię: uwielbiam
modyfikować basy i przerabiać je pod swoje preferencje. Tu… nie ma się do
czego przyczepić, nie ma czego dodawać – bas jest idealny i wszelkie
modyfikacje nie ulepszają go. Z czasem zbiorę sobie kolekcję zabawnych
maskownic, bo to jedyne, co jest sens w nim zmieniać, i to jedynie dla
kaprysu.

Podsumowanie:

Przypominam – recenzja oparta jest na moich osobistych
preferencjach, więc raczej nie jest obiektywna.

[*]Punkty za wygląd: 9,5/10 :

Coś takiego jest w tym basie, co po prostu mówi: „Jestem idealny”.
Proporcje są doskonałe, kształt i jego współgranie z maskownicą –
harmonijne, pickupy wyglądają super! Jak dla mnie, pod względem wyglądu –
boski. Jedyne, co mi się nie do końca podoba, to główka. Kształt – OK.
Ale chyba jest ciut za mała.

[*]Punkty za wykonanie: 9,5/10 :

Ten bas to czołg. Jest poturbowany i nadgryziony zębem czasu, ale był grany
intensywnie i śmiem twierdzić, że inne by tego NIE przeżyły. Pół punktu
odejmuję za plotki mówiące, że przełączniki i maskownica czasem się
łamią.

[*]Punkty za brzmienie: 10/10 :

Pasywny bas o sygnale silniejszym niż 95% aktywów, przy tym pozwalający na
niesamowitą kreację brzmienia bez preampu, pełnia pasma i oszałamiająca
uniwersalność, a przy tym brzmienie charakterystyczne i nie do podrobienia.
Ideał.

[*]Punkty za kwestie obsługi: 7/10 :

Wszystko byłoby OK, gdyby nie masa i „chciwe” rozwiązanie kwestii
regulacji napięcia pręta. No i to, że ogarnięcie tych bebechów trwa i
wymiana strun także.

[*]Punkty za cenę: 9/10 :

Zdaję sobie sprawę, że w UK kupiłbym pewnie taniej, ale ten konkretny
egzemplarz wyszeptał do mnie: „Bierz mnie! Teraz!” i wybuliłem trochę
więcej, ale ani grosza nie żałuję.

W skrócie:

Plusy

-Wygląd
-Solidny lakier
-Etos
-To brzmienie nie ma sobie równych! I ten sustain…
-Setki możliwości
-Niezniszczalność
-Stosunek cena/jakość

Minusy

-M.A.S.A.
-gehenna przy regulacji pręta (nieczęstej, ale jednak)
-dość złożona gałkologia
-tylko string-thru

Podziel się swoją opinią

68 komentarzy

  1. nie mogę kliknąć próbek, wtf? A już Ci mówiłem, że czarna płytka na
    sunburst to najlepszy wynalazek od czasów sera w plasterkach?

  2. Czemu nie napisałeś ile dałeś za niego? Ile dałeś za niego? I gdzie
    próbki?

  3. Próbki kolego IMMO, próbki. Cała bajera i obszerna recenzja pójdzie na
    marne – bez próbek. Na necie były po 2500zł, chyba dwie sztuki.

  4. – Próbek nie będzie, wejście liniowe dopadły płomienie. 🙁 Zresztą i tak
    nie potrafię grać na tyle, żeby oddać sprawiedliwość temu wiosłu…
    Może spróbuję coś naprawić, to się uda nagrać.

    – Dałem za niego trochę mniej niż za ile teraz chodzą na Allegro. Ale i tak
    dużo raczej. Ale miłości nie wolno odrzucać.

    – Bas nie jest i nie będzie na sprzedaż. Marzenia nie są na sprzedaż.

    – Jest to jedyny bas, który prawdopodobnie pozostanie napędzany roundami, ale
    kiedy założę mu na próbę flaty.

    – Nie samym preclem żyje człowiek.

    :]

    EDIT: Próbowałem nagrać. Bez kompresora nie ma większych szans. Moja
    zintegrowana dźwiękówka błaga o litość.

  5. @J and D JD110: Ale to nie jest precel. I nie ma flatów.

    Wystarczy preclowy gryf 😉

  6. Fajna recka bo solidna i szczegółowa. Lubię takie. Jak podpierasz na nim
    kciuk? Bo te pickupy strasznie „wbite” i naprawdę nie widzę dobrej
    możliwości by trzymać na nich paluchy.

  7. @KOCURRRRO: Fajna recka bo solidna i szczegółowa. Lubię takie. Jak podpierasz na nim kciuk? Bo te pickupy strasznie „wbite” i naprawdę nie widzę dobrej możliwości by trzymać na nich paluchy.

    „Wbite?” Napisałem przecież:

    @Immo: (…) Palce można oprzeć wszędzie. Pickupy posiadają wystające ramki zapewniające podporę pod palce, sam mostek też jest masywny i wystaje w stronę gryfu na tyle, ze można na nim oprzeć kciuk dla ekstra-strzału i twardości w brzmieniu. (…)

  8. @wertey: Oj jakby taka była piąteczka to byłby jeden z tych „must have” 🙂

    BRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRR!

    Choć w sumie… Ujdzie, ale 3+2.

  9. GOP 😛

    Mam co raz większe muzeum sprzętu u siebie, zacznę zapraszać pielgrzymki,
    jak się przeprowadzę do swojego mieszkania za miesiąc… 😛

  10. @billbo: A nie przypadkiem M.A.S.A. ;]

    Masa i ciężar nie, bo to pojęcia związane z fizyką i obliczeniami (fuj).
    Pospolicie mówi się coś „waży ileśtam” :3

  11. @Drooper: Ja bym tutaj poprawił C.I.Ę.Ż.A.R. na W.A.G.A. :]

    @Drooper: Masa i ciężar nie, bo to pojęcia związane z fizyką i obliczeniami (fuj). Pospolicie mówi się coś „waży ileśtam”

    Wagę to masz w kiblu, koło pralki pewnie, a waży to baba ziemniaki na targu.
    Ciężar jest jak najbardziej na miejscu. Koniec.

    Jestem ciekaw, jak by się ten sprzęt sprawował na strunach 135.

  12. przecudny ten Peavey jest. waga? no cóż, przynajmniej mostek nie z
    przetopionych puszek po lechu ;d

  13. jeden z niewielu basów , który bym kupil pomimo tego ze tylko 4 struny, maj gad
    gdyby robili takie 5tki… marzenie

  14. @JJK: Jestem ciekaw, jak by się ten sprzęt sprawował na strunach 135.

    Chciałbym, żeby ludzie zaczęli CZYTAĆ recenzję, a nie ją PRZEGLĄDAĆ
    😛

    Przecież napisałem:

    @Immo: (…)struny które zakładamy (…) muszą być odpowiednio cienkie (E grubsza niż 120 nie przejdzie) (…)

  15. No to się najarałem czytając.

    Wiem gdzie i w jakiej instytucji państwowej leży nieużywany od kilkunastu
    lat taki bas i „niszczeje”.

    Chyba trzeba zagadać z kimś tam o sposobie jego wyciągnięcia.

  16. @Immo: Czy ja wiem. No niby tak. Tutaj faktycznie lepsza fotka ale i tak jakoś
    tak mega bardzo te ramki chyba nie wystają 🙂 Przynajmniej na moje oko.

  17. @KOCURRRRO: (…) i tak jakoś tak mega bardzo te ramki chyba nie wystają (…)

    4,5 – 5mm. Proporcje może Ci się wizualnie zachwiały, bo nie widzisz, jaki
    ten bas jest wielki. Wiadomo, że to nie takie samo podparcie, jak fenderowski
    thumbrest, ale i tak podparcie jest dobre, o niebo lepsze niż w Telecaster
    Bassach (zaokrąglony singiel lub blaszany humb w korpusie) czy nawet Jazzie
    (IMO za wąsko).

  18. @Immo:

    @JJK: Jestem ciekaw, jak by się ten sprzęt sprawował na strunach 135.

    Chciałbym, żeby ludzie zaczęli CZYTAĆ recenzję, a nie ją PRZEGLĄDAĆ 😛
    Przecież napisałem:

    @Immo: (…)struny które zakładamy (…) muszą być odpowiednio cienkie (E grubsza niż 120 nie przejdzie) (…)

    i tak jestem ciekaw:) w takim strojeniu powiedzmy 3 tony niżej

  19. Cudeńko.. Jestem chory na to wiosło od kilku lat i jak już uzbieram kaskę
    to tez taki będę miał :).

    Dzięki za reckę, w końcu dowiedziałem się więcej i jeszcze bardziej go
    chcę.

    Pozdrawiam

  20. Zaczynałem na takim :). Pożyczonym oczywiście, bo miałbym do tej pory.
    Właściwie, to po części piękno tego wiosła skłoniło mnie do
    rozpoczęcia swojej przygody z basem. Piękne wspomnienia, szkoda, że nie
    potrafiłem go wtedy odpowiednio wykorzystać.

  21. @Immo: Jazzie (IMO za wąsko).

    drogie dzieci, nasze kolega Immo ma kciuka o szerokośći 5cm. 😀

    nie no, spoko recka, może być. gehenna przy pręcie jest wtedy jak masz go od
    strony korpusu i musisz każdorazowo zdjąć struny, odkręcić, regulować,
    przykręcić, nastroić, sprawdzić, zdjąć, odkręcić, regulować,
    przykręcić, nastroić, sprawdzić, zdjąć, odkręcić…

    więc nie narzekaj. 🙂

    a jak jest za ciężki to jedz więcej stejków.

    lub mielonych.

  22. Co do Jazza – miałem na myśli głównie SVM JB, który ma ultrawąski
    gryf.

    Co do regulacji – lepiej zdjąć gryf i regulować go śruba od strony korpusu
    niż zamawiać z USA specjalny klucz do regulacji i czekać na niego 4
    tygodnie, rezygnując z grania.

    Co do wagi – wiedziałem, że będą komentarze typu „zwiększ masę” itd. –
    ten bas nie jest „trochę cięższy niż inne”. On jest po prostu koszmarnie
    ciężki i tyle. Nieważne, czy jesteś chuchro, czy troglodyta – jak na bas,
    jest on ciężki i tyle.

  23. udało się! 😀

    i nie, nie lepiej. 🙂 bo Ty już zawsze będziesz miał luz, a inni dalej
    będą musieli się pieprzyć. Mnie to lata, ja nie reguluję basu, bo po co,
    skoro gra. Immo, o Jazzie to pisałeś o pickupie, nie o gryfie. 🙂

    ale w ogóle, co Ty z taką spiną? 🙂

  24. Nie ma żadnej spiny, tylko po prostu dziwi mnie, że ludzie nie czytają ze
    zrozumieniem tego, co pisze 😛

  25. Też na to choruję od dłuższego czasu …. chyba nawet zaczynam mieć
    jakąś obsesję:)

  26. No ładne … bardzo nawet te słoje, ale ja sobie czornego jak noc kupię:D

  27. Ja chcę kupić jeszcze jednego, z Toasterami. I w sumie T-45 też bym chciał
    😀

  28. Próbowałem. Szczerze próbowałem. Mam zepsutą kartę dźwiękową i albo
    dźwięk nagrywa się płaski i nie oddający ani krzty sprawiedliwości tej
    gitarze (ani żadnej innej, skoro o tym mowa) albo przesterowany i pierdzący
    na maksa… 🙁

    Ale spróbuję, może dogadam się z Zombine lub kimś innym ze śląskiej
    ekipy i w wolnym czasie nagram próbki zarówno T-czterdziestki jak i precla i
    tele.

  29. @kububasek: Wojtek! Próbki or GTFO!

    ja tez bym posłuchał próbek ..no może nie tak dobitnie jak Kubu 🙂

Możliwość komentowania została wyłączona.