W skrócie:
Plusy
+ szerokie możliwości
+ true bypass
+ diody sygnalizujące działanie kompresora
+ rzepy w zestawie 😉
Minusy
– niestandardowe ułożenie potencjometrów i gniazd
– cena trochę odstrasza
Zawsze problemem było dla mnie rozmawianie o kompresorach. Ciężko jest mi
opisywać słowami efekt, który w zasadzie efektem nie jest, gdyż za
najlepszy kompresor zawsze uważałem taki, którego nie słychać. Oczywiście
powinien mieć szeroki zakres regulacji, powinien wpływać na dynamikę, ale
słuchacz nie powinien mieć pojęcia o tym, że gdzieś pod nogą świeci się
lampka i działa treshold, a tylko my czujemy, że sygnał jest dynamicznie
poprawiony…
Kompresor od Taurusa, który mam zamiar Wam dzisiaj pokrótce zaprezentować,
to Tux-BL, czyli kostka z czarnej serii polskiego producenta. Wizualnie
mi się efekty z tej linii podobają, są trochę „puszkowate“ podobnie jak
wiele efektów np. EHX – wydają się lekkie jak na swoje rozmiary, ale nie ma
to większego znaczenia po przykręceniu/przylepieniu do pedalboarda. Kostka
jest stabilna nawet jako standalone dzięki gumowym nóżkom, tudzież rzepom,
które znajdujemy w pudełku. Nota bene: f*ck yeah – rzepy, zawsze mi
tego brakuje, gdy mam nową kostkę i muszę biegać po pasmanteriach, mała
rzecz, a cieszy.
Kostka zasilana jest zasilaczem, który dostajemy z efektem – niestandardowy
12V z plusem w środku, z jednej strony fajnie, że mamy zasilacz w zestawie, z
drugiej, jak coś się popsuje może być problem z dokupieniem zasilacza w
pierwszym lepszym elektrycznym. Tak czy inaczej, ten od Taurusa ma jedną
zaletę, którą odkryłem testując kilka kostek tej firmy – ich kształt
pozwala na bezproblemowe wpinanie kilku obok siebie w jedną listwę, co jak
wiecie często jest niemałym wyczynem przy zwykłych zasilaczach.
Sam kompresor daje nam możliwość regulacji czterech parametrów:
compress, level, range i punch. Po kolei: compress odpowiada za
stosunek sygnału czystego do skompresowanego, czyli parametr znany szerzej
jako ratio. Level służy do skompensowania straty dB, która naturalnie
wystąpi po kompresowaniu. Range to próg zadziałania (treshold)
kompresora, a punch to szybkość zadziałania efektu, zazwyczaj opisywana w
kompresorach jako attack. Muszę przyznać, że początkowo byłem
trochę zdezorientowany tym nazewnictwem i wolałbym „oryginalne“ etykiety
parametrów, ale to tylko moje marudzenie – po 10 minutach wszystko jest jasne,
jedyne co bym zmienił nawet po dłuższej zabawie kostką, to kolejność
gałek, a w szczególności położenie potencjometru level, który powinien
być położony wg. mnie skrajnie z lewej, bądź skrajnie z prawej strony.
Jak już zaczniemy kręcić potencjometrami, to okazuje się, że możliwości
są szerokie. Naprawdę szerokie. Jak usłyszycie na nagraniu sygnał możemy
wręcz zmasakrować dynamicznie. W znaczącym stopniu możemy też wpłynąć
na barwę instrumentu, jeżeli zbytnio zapędzimy się z przekręcaniu w prawą
stronę zbyt wielu gałek. Jednak używany z głową potrafi wyciągnąć z
naszej gry to co byśmy chcieli najbardziej słyszeć – świetnie się sprawdza
ten kompresor do wyciągania wszelkich tłumionych uderzeń, zarówno przy grze
palcami jak i przy slapie. Muszę przyznać, że w takiej roli przypadł mi do
gustu najbardziej. Jednak nie oznacza to, że nie da sobie rady przy
podkręcaniu sustainu, czy ogólnym równaniu dynamicznym naszej gry. Wszystko
to dacie radę ukręcić, tylko musicie być ostrożni – łatwo przedobrzyć i
ustawić wskazanie potencjometru na skali za daleko.
Fajną opcją, która pomaga nam pracować z kostką, zwłaszcza
niedoświadczonym, początkującym muzykom, dla których kompresor jest trochę
czarną magią jest zmieniająca kolory dioda. W pierwszej chwili uznałem to
za zbędny bajer – lampka świeci w innym kolorze nie tylko gdy efekt jest
włączony lub wyłączony (posiada true bypass, tak przy okazji). ale także
gdy kompresor faktycznie działa i sygnał przekracza próg zadziałania.
Dodatkowo, w momencie gdy efekt działa w trybie bypass, również dostajemy
sygnały czy kompresor zadziałałby, gdyby był włączony. Jednak po
dłuższym zastanowieniu uznałem te migające lampki za faktycznie przydatne
narzędzie do wysterowywania naszego sygnału – wiadomo, słuch często daje
się oszukać, jednak z okiem bywa trudniej. 😉
https://www.youtube.com/watch?v=xLS2pJZjeSc
Podsumowując, pomimo wad konstrukcyjnych/technicznych, których mógłbym się
czepiać (położenie gałki level, odwrócone gniazda in/out, niestandardowe
zasilanie 12V), to TuxBL jest świetnym kompresorem, o bardzo szerokich
możliwościach. Za 490zł (wg. strony producenta) otrzymasz narzędzie w
pełni profesjonalne, które zagra dokładnie tak, jak Ty mu każesz. Jeżeli
potrzebujesz wyrównać dynamikę swojej gry w jakiś sposób – nieważne jaki
– to efekt Taurusa Ci to umożliwi na pewno!
W skrócie:
Plusy
+ szerokie możliwości
+ true bypass
+ diody sygnalizujące działanie kompresora
+ rzepy w zestawie 😉
Minusy
– niestandardowe ułożenie potencjometrów i gniazd
– cena trochę odstrasza
Zakwas > Top Guitar
Nie wiem, czy to komplement, czy przytyk, że rozwlekam… 😛
+1
miałem Tux-a z nowszej serii SL.Rzeczywiście bardzo dobry kompresor.Jedyny
mankament poza tymi które przytoczył Zakwas to znaczny(naprawdę
konkretny)skok głośności w górę przy włączeniu go.
Nowsza wersja działa również jako limiter(jest pstryczek do przełączania
Comp/Lim),chociaż to w sumie taki bajer bo jak się Compress da na ponad
połowę to i tak się z tego limiter robi:)
No i cena jest wyższa-chyba nie warto dopłacać.Poza tym bardzo pozytywnie,no
i recka fajna.
Od regulacji głośności jest gałka level – można ustawić tak, żeby skok
głośności nie był odczuwalny, a kompresja i owszem. 🙂
jasne że można,niemniej zjawisko takie występuje i tylko o to mi chodziło:)
No ale to nie jest mankament – kompresor to efekt dynamiczny, jeżeli
ingerujesz w dynamikę, to ingerujesz też w głośność. Dopóki możesz
skompensować głośność gałką level, to wszystko jest w porządku. A tu
moim zdaniem jest, bo nie miałem problemów z dostosowaniem głośności po
kompresji.
istotnie niefortunnie nazwałem to mankamentem
Miałem okazję pograć przez kilka miesięcy z tym kompresorem. Jak
najbardziej godna polecenia kostka. Nie wiem Zakwas, czy zauważyłeś to w
trakcie ogrywania , ale według mnie nawet przy wyłączonym kopresorze już
była ingerencja w brzmienie. Kompresor delikatnie podbijał sygnał, co
według mnie nie powinno mieć miejsca. Pomimo tego powtórzę: efekt jak
najbardziej na +
M.
Szczerze mówiąc – nie zauważyłem. Może u Ciebie to była kwestia kabla, a
nie efektu?
IMHO compress w ten sposób w jaki to opisałeś to regulacja dry/wet. Ratio w
kompresorze opisuje głębokość ściszenia sygnału przy sygnale który
przekroczy poziom threshold. Tak przy ratio 1:4 wzrost sygnału o 4 dB powyżej
progu threshold na wejściu kompresora spowoduje wzrost sygnału na wyjściu o
1 dB.
Nie do końca rozumiem zarzut. Pierwsza gałka działa jak ratio – wystarczy
zajrzeć do instrukcji. 😉