W skrócie:
Plusy
[list]
[*]stosunek jakość do ceny, nawet w przypadku kupna w sklepie
[*]kompaktowy rozmiar i niewielka waga, a w efekcie bardzo duża mobilność
[*]klarowność i transparentność brzmienia
[*]prostota obsługi
[*]w pełni funkcjonalna pętla efektów oraz symetryczne wyjście liniowe
[*]konstrukcja kickback
[*]w odpowiednich okolicznościach – możliwość wykorzystania na próbach a nawet na koncertach
[*]bardzo solidna konstrukcja
[/list]
Minusy
[list]
[*]jak na mały piecyk ćwiczeniowy jest dość duży i nie najlżejszy
[*]brak regulacji głośności wejścia liniowego
[/list]
Hartke A25 jest małym piecykiem typowo ćwiczeniowym i właśnie w takim
charakterze trafił on pod móją strzechę – specjalnie na życzenie moich
sąsiadów, którzy nie potrafili docenić walorów brzmieniowych mojego
dużego zestawu.
Na rynku małych piecyków ćwiczeniowych jest z czego wybierać, ponieważ
prawie każdy producent masowy ma w swojej ofercie piecyk tej klasy. Wśród
kandydatów pojawiły się Warwick Blue Cab 15.1, Ashdown AFTER EIGHT, Peavey
Max 158, Hartke B200 oraz omawiany Hartke A25.
Zdecydowałem się na Hartke, gdyż w czasie gdy go kupowałem na szczycie
mojego stacka siedziała sobie główka tego samego producenta – ponieważ
wzmacniacz ten sobie chwaliłem, uznałem że również w kwestii małego
piecyka można Hartke zaufać. Mam nadzieję, że poniższa recenzja przybliży
tobie powody dla których zdecydowałem się na ten właśnie model.
Opis
Piecyk dysponuje mocą 25 W. Zarówno przedwzmacniacz jak i końcówka mocy są
oparte o konstrukcję tranzystorową. Zamontowano ośmiocalowy głośnik z
charakterystyczną dla Hartke aluminiową membraną. Na przednim panelu
znajduje się jedno wejście gitarowe, wejście stereo typu chinch, wyjście
słuchawkowe, regulacja głośności, trzypunktowy korektor, gałka
„bright” oraz gałka limitera. Z tyłu znajdziemy standardową, szeregową
pętlę efektów, jedno wyjście głośnikowe oraz wyjście liniowe XLR.
Całość waży 15kg. Do przenoszenia służy zamontowany na górnej ścianie
uchwyt paskowy.
Komora głośnika jest wentylowana – ujście rury znajduje się na tylnej
ścianie, bezpośrednio za magnesem głośnika. Głośnik od frontu chroni
solidna krata wykonana z blachy perforowanej. Wszystkie narożniki
zabezpieczono chromowanymi okuciami. Całość oklejono „dywanem” –
niestety – dość dobrze chłonącym zapachy.
Piecyk ma konstrukcję kickback, co oznacza że można go przechylić na tylną
ścianę – w tym przypadku o 45 stopni. Zarówno na ścianie dolnej, jak i na
ścianie na którą piecyk bierze przechył, zamontowano gumowe nóżki.
Ergonomia
Jak na taki mały piecyk, Hartke A25 jest dosyć masywne. Ze wszystkich
wymienionych na wstępie piecyków jest nie tylko największy, ale również
najcięższy. W drugiej strony jest z nich również najmocniejszy, więc nie
powinno to szczególnie dziwić. Jeden uchwyt w zupełności wystarcza do
wygodnego przenoszenia wzmacniacza z miejsca na miejsce.
Całe sterowanie umieszczono na panelu znajdującym się bezpośrednio nad
komorą głośnika z gałkami skierowanymi poziomo w stronę frontu piecyka. W
przypadku tak małych piecyków uważam, że jest to lepsze rozwiązanie niż
zastosowane przez Ashdowna zamontowanie kontrolek pionowo za komorą
głośnika. Taki sposób montażu może mieć sens w większych piecach, gdy
można sobie pozwolić na dmuchanie piecem po nogawkach, ale w tak małej
konstrukcji bardzo często trzeba sobie ustawiać piecyk na wysokości głowy
aby się dobrze słyszeć, a wtedy zdecydowanie wygodniej jest obsługiwać
panel przedni zamontowany –zgodnie z nazwą – z przodu.
Bardzo, bardzo dobrym patentem jest konstrukcja kickback. Gdy nie ma na czym
postawić piecyka, wystarczy go przechylić – od razu słychać różnicę,
zamiast dmuchać sobie po nogawkach piecyk zaczyna grać ci prosto w ucho. Przy
tak małej mocy i średnicy głośnika jest to bardzo duże udogodnienie. Z
konkurencji tylko Warwick oferuje taką możliwość.
Standardem w tego typu piecykach jest wejście liniowe dla dodatkowego
źródła dźwięku (mp3, komputer). Również tutaj mamy taką opcję.
Niestety nie da się w żaden sposób regulować z poziomu piecyka głośności
tego wejścia, trzeba to robić z poziomu podłączonego urządzenia. Z tego co
się orientuję jest to standard, więc nie można tego traktować jako wadę,
aczkolwiek bajer taki byłby bardzo na miejscu. Podobnie standardem w takich
konstrukcjach jest wyjście słuchawkowe. Tak jest też i w tym przypadku.
Korzystanie z tego gniazda wycisza całkowicie wbudowany głośnik, a sam
sygnał wystawiany jest już po przejściu całej ścieżki sygnału z
pominięciem jedynie końcówki mocy. Gdy robi się późno i już nawet A25
okazuje się za głośne, możesz spokojnie założyć słuchawki i ćwiczyć
dalej.
Kolejnym użytecznym bajerem jest wbudowany limiter z regulacją czułości.
Żaden z konkurencyjnych piecyków w tej klasie nie może się tym pochwalić,
co bardzo mocno punktuje dla Hartke, ponieważ jest to naprawdę przydatna
opcja. Pozwala grać naprawdę głośno bez strachu o uszkodzenie głośnika, a
pamiętać należy, że przy tak małej mocy i średnicy głośnika trzeba
naprawdę mocno podkręcić głośność żeby piecyk się przebił w
miksie.
Bardzo prosty w obsłudze korektor pozwala regulować brzmienie w dość
ograniczonym, w zupełności wystarczającym do domowych zastosowań, zakresie.
Nawet początkujący basista nie powinien mieć problemu z ustawieniem
pożądanego brzmienia w czasie poniżej minuty. Moim zdaniem korektor ten jest
dużo lepszym rozwiązaniem niż proponowany przez Hartke w większych modelach
korektor graficzny, głównie z tego powodu, że wymaga dużo mniejszej wiedzy
i doświadczenia aby uzyskać efekt, który wcale niekoniecznie jest gorszy od
tych możliwych do uzyskania przy pomocy bardziej rozbudowanego korektora.
Całkowitą masakrą konkurencji kończy się natomiast analiza tylnego panelu.
Żaden inny piecyk tej klasy nie może pochwalić się wyjściem symetrycznym
XLR (przynajmniej ja takiego nie znalazłem). Sygnał na wyjście liniowe
wysyłany jest bezpośrednio z wejścia gitarowego, z pominięciem
przedwzmacniacza, pętli efektów, korektora oraz limitera, więc na wyjściu
dostajemy niezmodyfikowane brzmienie podłączonej gitary. Fakt posiadania
przez ten wzmacniacz wyjścia XLR sprawia, że same ćwiczenia w domu nie
wyczerpują wachlarza potencjalnych zastosowań tego wzmacniacza, do czego
wrócę jeszcze w rozdziale poświęconym brzmieniu. Dodam jeszcze, że w mojej
prywatnej klasyfikacji fakt posiadania symetrycznego wyjścia liniowego
wyznacza granicę między zabawką a wzmacniaczem basowym – oczywiście z
uwzględnieniem nowoczesnych konstrukcji, w przypadku vintage’u brak wyjścia
symetrycznego o niczym nie przesądza.
Pętla efektów (nawiasem mówiąc też ewenement w tej klasie wzmacniaczy)
działa poprawnie. Jest to pętla szeregowa, bez żadnej dodatkowej regulacji.
Szczyt prostoty, ale może to i lepiej, bo Hartke potrafi ten temat spaprać
gdy zaczyna kombinować (zapraszam do lektury KLIK recenzji Hartke 5500 mojego autorstwa
– tam szczegółowo omawiam ten temat).
Szkoda trochę, że wzmacniacz ma tylko jedno wyjście głośnikowe i nie da
się z tego tytułu podłączyć do niego dodatkowej kolumienki. Z drugiej
strony można to postrzegać jako zaletę, ponieważ dzięki takiemu
posunięciu wiemy, że zamontowany głośnik w pełni wykorzystuje moc
końcówki.
Do pełni szczęścia zabrakło mi tylko wyjścia na tuner z przełącznikiem
mute. Co prawda żaden piec w tej klasie nie posiada takiego bajeru, ale jak
już Hartke zaszalało z wyjściem XLR, to o takie coś też już mogli się
pokusić. Od biedy można w takim charakterze wykorzystać wyjście
słuchawkowe, wpinając do niego w momencie strojenia tuner, co automatycznie
wycisza końcówkę mocy. Pozostaje jedynie pytanie, czy taka gimnastyka ma
sens w przypadku wzmacniacza typowo ćwiczeniowego.
Brzmienie
Piecyk pozbawiony jest tweetera, jednak charakterystyka brzmieniowa
aluminiowego głośnika bardzo skutecznie ten brak kompensuje. Brzmienie jest
bardzo klarowne i transparentne. Szybkość małego głośnika powoduje, że
bardzo dokładnie słychać punkt. Czechy te czynią z tego piecyka nie tylko
bardzo dobrą maszynkę do ćwiczeń (bo obnaża wszelkie błędy, zarówno
rytmiczne jak i artykulacyjne), ale również świetny sprzęt do testowania
gitar (bo gitara brzmi na nim jak gitara, nie jak piecyk, a kompaktowy rozmiar
i niewielki ciężar pozwalają bez problemu jechać z nim na drugi koniec
Polski kaszlakiem aby ograć swoje przyszłe wiosło). Pod względem
klarowności brzmienia A25 przebija model 5500, co jest dość ciekawym faktem
zważywszy na różnicę w cenie i – teoretycznie – klasie wzmacniacza.
Będąc na tym etapie czytania mojej recenzji, być może zastanawiasz się nad
spójnością merytoryczną tego tekstu. Na wstępnie zaznaczyłem, że piecyk
miał mi służyć do ćwiczeń w domu, a potem w paru akapitach pozwoliłem
sobie wspomnieć o cechach będących obiektem oceny raczej w przypadku
piecyków typowo scenicznych. Mam tu na myśli szczególnie wzmianki o
przebijalności w miksie. Wzięły się one stąd, że zostałem pewnego razu
zmuszony okolicznościami zagrać próbę z perkusistą, korzystając z tego
piecyka i efekt końcowy bardzo miło mnie zaskoczył. Okazało się, że da
się na tym piecyku zagrać próbę (oczywiście pod warunkiem, że twój
perkusista rozumie znacznie słów takich jak „cicho”, „delikatnie” i
„spokojnie”). Oczywiście nie można tu mówić o jakości brzmienia,
ponieważ przebicie się przez perkusję wymusiło maksymalne wyciągnięcie
środka i odpalenie limitera w trosce o stan głośnika. Skutkowało to
naprawdę paskudnym brzmieniem, jednak dało się usłyszeć co jest grane, a w
miksie brzmiało to nawet przyzwoicie. Bez kopa, ale było słychać o co
chodzi.
Postanowiłem rozwinąć eksperyment i zabrałem ten piecyk na kameralny
koncert bluesowy. Ponieważ wzmacniacz posiada wyjście liniowe XLR całkowicie
pomijające sekcję korektora, mogłem ustawić sobie na piecyku brzmienie
nastawione na przebijalność (czyt. paskudne), a na przody posłać sygnał
prosto z gitary. Efekt końcowy był rewelacyjny – ze względu na
konstrukcję kickback, w połączeniu z działającym na takiej zasadzie
wyjściem liniowym, wzmacniacz zapewnił umiarkowanie komfortowy odsłuch
zespołowi, jednocześnie zapewniając ładne brzmienie basu na przodach. A
wszystko to przy pomocy comba, które przy odrobinie samozaparcia można
samodzielnie wozić autobusami komunikacji miejskiej bez dodatkowych
opłat.
Combo to też bardzo dobrze sprawdza się na próbach i sztukach bez zestawu
perkusyjnego. Można mieć ustawione ładne brzmienie, bez przeginania ze
środkiem na rzecz przebijalności, a nadal być dobrze słyszalnym w miksie z
dwoma gitarami akustycznymi i dziesięcioosobowym chórkiem.
Podsumowanie
Piecyk kupiłem z myślą o używaniu go do ćwiczeń w domowych warunkach.
Już po zakupie okazało się, że za swoje pieniądze dostałem znacznie
więcej niż się spodziewałem. Piecyk, mimo bardzo kompaktowych gabarytów i
niewielkiej mocy, nie jest całkowicie bezużyteczny na scenie czy na próbach.
Nie oszukujmy się jednak, nie są to zastosowania z myślą o których ten
piecyk zbudowano, więc można to potraktować jako bonus, nie jako podstawową
funkcjonalność. Jeśli chcesz kupić ten piecyk z myślą o używaniu go na
próbach czy koncertach z grającym na normalnym poziomie głośności
perkusistą, nie rób tego – to się nie ma prawa udać na dłuższą metę.
W charakterze zastępstwa ujdzie, ale granie na nim na stałe w takich
warunkach przysporzy ci tylko frustracji.
Jednocześnie pragnę zameldować, że jest to najbardziej udany (czyt.
najlepiej sprawdzający się w zastosowaniach z myślą o których został
skonstruowany) produkt firmy Hartke z jakim miałem styczność, a miałem
styczność w zasadzie ze wszystkimi ich gratami za wyjątkiem najnowszych
linii HyDrive i LH. Jako piecyk do ćwiczeń jest rewelacyjny, przede wszystkim
z tego powodu, że bezlitośnie obnaża wszelkie błędy grającego.
Konstrukcja jest dobrze przemyślana, widać w niej dużo dobrej,
inżynierskiej roboty. Moc głośnika została dobrze dobrana do mocy
końcówki mocy, tworząc w efekcie dobrze zgraną, nie wysiloną całość.
Zarówno ergonomia jak i solidność wykonania trzymają bardzo wysoki poziom,
zwłaszcza gdy ocenia się je patrząc przez pryzmat niewygórowanej ceny. Ze
wszystkich wymienionych we wstępie wzmacniaczy, ten wydaje mi się
najciekawszą propozycją.
Z czystym sumieniem polecam wzmacniacz wszystkim szukającym małego piecyka
ćwiczeniowego. Cenowo nawet nówka wypada nieźle w kategorii stosunku
jakość/cena, natomiast używki to na ogół prawdziwe okazje. Do 350zł
brać w ciemno, nic lepszego do domu nie dostaniesz poniżej tej ceny.
W skrócie:
Plusy
[list]
[*]stosunek jakość do ceny, nawet w przypadku kupna w sklepie
[*]kompaktowy rozmiar i niewielka waga, a w efekcie bardzo duża mobilność
[*]klarowność i transparentność brzmienia
[*]prostota obsługi
[*]w pełni funkcjonalna pętla efektów oraz symetryczne wyjście liniowe
[*]konstrukcja kickback
[*]w odpowiednich okolicznościach – możliwość wykorzystania na próbach a nawet na koncertach
[*]bardzo solidna konstrukcja
[/list]
Minusy
[list]
[*]jak na mały piecyk ćwiczeniowy jest dość duży i nie najlżejszy
[*]brak regulacji głośności wejścia liniowego
[/list]
Jestem nowy, nie znam się, mam go 4 dni ale dla mnie piec bomba, cudowny
zapłaciłem za nówkę 460zł w rnr ;). Autorowi gratuluję recenzji, ładnie
napisana.
recenzja spoko 🙂
ja miałem wersję A35, miło wspominam to niebieskie światełko limitera
xD
jedyny mankament z tego co pamiętam to nie dało się przykręcić tylnego
gniazda jack,(wzmacniacz-głośnik) ta nakrętka była wąska, a gwint
plastikowy na gnieździe bardzo delikatny ( miałem tak od nowości, przy
zakupie nie zwróciłem na to uwagi)
Moja wypowiedź może nic nie znaczyć ,gdyz jestem początkującym basistą,
aczkolwiek uważam, ze to combo jest godne polecenia.
Brzmi pięknie, a kupiłem go dosyc tanio- 450zł
GORACO POLECAM
siemano
ja kupiłem używkę za miłą cenę 175zł 🙂
ale mam pytanko do czego służy te wyjście XLR tak konkretnie bo za kiego
grzyba nie ogarniam
Jak np grasz koncert i nagłośnieniowiec nie chce Cię zgarniać mikrofonem to
„bierze Cię” przez XLRa
ok dzięki, a wtedy jednocześnie głośnik z tego pieca działa ?
Owszem, gra nadal.
Czy wersja A35 również posiada wyjście XLR?
Ma, wystarczy sprawdzić w instrukcji.
Ja posiadam ten piec od kilku lat właśnie do używania w domu i zgadzam się
z recenzją:) Jednakże głośnik zepsuł mi się już w pierwszym roku
posiadania, po dłuższym czasie także potencjometr głośności. Nie wiem czy
jest to wada ogólna tego modelu czy tylko mojego egzemplarza, natomiast
uważam, że warto kupić tego małego klocka dla domowych ćwiczeń:)