Yamaha Bass Stage 150

Combo Yamaha Bass Stage 150 to imponujący zestaw o mocy 150 W, zapewniający klarowne i dynamiczne brzmienie za sprawą 15" głośnika Eminence i 1" tweetera. Ze swoją 4-zakresową equalizacją i funkcjonalnościami takimi jak kompresor, pętla efektów oraz wyjścia XLR-Line, tuner i słuchawki, stanowi wszechstronne narzędzie dla każdego basisty, oferując szeroki zakres dźwięków od ciężkiego dubu po wyrazisty slap.

combo yamaha bass stage 150
Na początek kilka danych:

– Moc: 150 W

– Głośnik: 15″ Eminence + 1″ Tweeter

– Regulacja: Gain, Master, Mute, Bass, Mid-Low, Mid-High, Treble, Contour,
Compressor (+/-12db), Tweeter Attenuator

– Pętla efektów

– Wyjścia: XLR-Line, Tuner, Headphones

– Wymiary: 480 x 575 x 415 mm

– Waga: 25 kg

– Cena: ok 2890zł

1.Brzmienie

Brzmienie od samego początku zrobiło na mnie wrażenie. Jest bardzo klarowne,
wyraźne i dynamiczne. 15″ głośnik i tweeter razem z 4 zakresową
equalizacją dają wystarczające pole manewru. Można w nim bez problemu
ustawić od ciężkiego, niskiego dubowego dźwięku, aż po wysoki brzdęk
Fieldiego. Slap dzięki tweeterowi brzmi bardzo soczyście, wyraziście i
ciepło. Istnieje możliwość wyłączenia tweetera, bądź ściszenia o 12
db. Combo daje radę również z bardzo niskimi tonami. Sprawdzałem je na
zbasowanym dropped D i dało radę. W grze palcami ustawiam je na ciepłe
brzmienie ze średnim basem, średnim środkiem ( 🙂 ) i większa górką,
aczkolwiek wydaję mi się, iż lepiej brzmi przy grze kostką. Przy palcach
trzeba spędzić więcej czasu z equalizerem, by osiągnąć pożądany efekt.
Dobrze spisuje się także kompresor, który wyrównuje głośność basu przy
grze różnymi technikami i nieregularnym ataku na struny.

2.Wygoda, praktyczność i użytkowanie.

Piec waży 25 kg, więc jest to średnia w piecach o takich wymiarach. Combo
jest jednak bardzo zgrabne. Przednia część jest odchylona pod niewielkim
kątem, co poprawia jego słyszalność. Niestety zostało ono wyposażone
tylko w jedną rączkę na górze. Utrudnia to przenoszenie. Z takim rozmiarem
i wagą przydałyby się już uchwyty boczne. Combo ma wyjście na tuner,
wyjście słuchawkowe, pętle efektów, 2 wyjścia liniowe (canon i duży
jack). Wyjście na tuner umożliwia szybkie i dokładne strojenie. Wyjście
słuchawkowe pozwala nam ćwiczyć w domowym zaciszu, bez denerwowania
sąsiadów. Combo jest głośne. Wydaje się, że ma więcej niż 150 wat.
Bezproblemowo przebija się przez perkę i głośną przesterowaną gitarę.
Jest wyposażone w dosyć duży radiator odprowadzający ciepło, aczkolwiek
dosyć szybko się nagrzewa. Wygląd pieca nie robi wielkiego wrażenia, ale
jest bardzo eleganckie i subtelne ( 😛 ). Nie jest to vintage, po prostu proste
combo z fajnymi obłymi kształtami…

Podsumowując, jest to bardzo dobre combo, które daje dosyć duże
możliwości. Renoma Yamahy, może świadczyć o jakości owego comba. Na
zakończenie muszę dodać, iż nowe combo kosztuje ok 3000zł. Kupiłem
używane 1 – 2 lata, we wzorowym stanie za 1000zł. W takim wypadku, część
moich negatywnych odczuć może być nie adekwatna do opisu nowego comba.
Yamaha Bass Stage 150 dosyć rzadko występuje w Polsce, ale jakby ktoś miał
okazję ją kupić, to na pewno się nie zawiedzie.

Podziel się swoją opinią

5 komentarzy

  1. Między innymi bazując na tej recenzji rzuciłem się na allegrową 250-ke,
    różnica jest taka, że waży z 5-10 kg więcej, ma 2×10 zamiast 1×15 i 250W.
    W pełni się zgadzam z recenzją. Warto dać większy nacisk na fakt, że aby
    ukręcić brzmienie jakiego się oczekuje trzeba trochę poślęczeć z EQ, bo
    jak pierwszy raz go ustawiłem brzmiał niewiele lepiej od LDMa, a teraz już
    ładnie śmiga 😛 Mój jest produkcji włoskiej, co daje mi pewność wysokiej
    jakości wykonania, u machosa nówka kosztuje chyba z 3600… ale bardzo
    możliwe, że trochę przesadził – ja dorwałem używkę w naprawdę dobrym
    stanie za 1350zł. Również polecam.

  2. Z tym eq to racja. Dodam jeszcze, że jest bardzo czułe. Minimalny ruch
    gałką jest już odczuwalny, dlatego trza trochę pokręcić (w sumie nawet to
    lubię 😉 ). Ta 250-tka ma już rączki po bokach? Strasznie ubolewam nad
    brakiem bocznych w moim piecu.

  3. niestety, d*pa nie rączki 😛 tak samo fatalny uchwyt górny, w dodatki
    rozwalony przez poprzedniego właściciela i teraz stalowy rdzeń wrzyna się w
    łapy jak się nosi 😛

  4. U panie, to już błąd niezły jest. Trza coś dorobić będzie, chociaż w
    sumie to się przyzwyczaiłem. Gorzej u Ciebie 😛

    Jak ten właściciel ten uchwyt rozwalił 😕

  5. Witam

    Jestem szczęśliwym posiadaczem wspomnianej już wyżej yamaszki bs250 i
    oczywiście w pełni zgadzam się z Maciuxem… Swoją dorwałem za 1300 na
    allegro, 6 lat i waga około 35 kg.

    Sprawa z rączką przedstawia się niestety fatalnie, zazwyczaj po prostu
    chwytam yamaszkę na łapki i tak maszeruję do miejsca przeznaczenia;)

    Z dorabianiem sprawa dziwna – nie wiem czy chcę się w nią wwiercać…

    Pozdrawiam

    ————————————————————

Możliwość komentowania została wyłączona.