W skrócie:
Plusy
-Możliwości kreacji brzmienia
-Duużo dołu
-Estetyka
-Prosty, cieszący oko wygląd
Minusy
-Delikatnie za mało niskiego środka(jednak jest to sprawa subiektywna i nie wyszscy muszą uznać to za minus)
-Głośnik popiarduje przy większej mocy(Przy gitarach(pickupach) bardzo kiepskiej jakości. Np. Stagg)
Specyfikacja:
-Wzmacniacz basowy typu combo wykonany w technologi Solid-state
-Moc 60 W
-Głośnik 12″ Hiwatt High Performance
-Wejścia: High i Low
-Potencjometry: Gain , contour, bass, middle, treble, presence, volume
-Limiter
-Wyjścia: słuchawkowe i na dodatkową kolumnę
Słowem wstępu:
Parafianie!
Jeszcze gdy Basoofka była cała i zdrowa, informacji na temat firmy Hiwatt
było tyle co nic. Reszta stron – to samo. Szukałem jakiegoś małego combo,
które pozwoliłoby mi dogadać się z perkusją w warunkach garażowych. Z
pomocą przyszedł znajomek, który zaoferował mi swojego HiWatta B60.12(60W
mocy na 12″ głośniku). Niestety, nie wiedziałem czy będzie to karton czy
też całkiem fajne combo gdyż, jak już wcześniej wspomniałem, nie
znalazłem praktycznie nic na temat tej firmy. Gdy już nabyłem to combo to
poczułem się w obowiązku wypełnienia ubytku. I tak właśnie dobrnęliśmy
do konca wstępu.
Sprawy użytkowe, brzmienie oraz możliwości jego
kreacji:
Jak już w/w do manipulacji brzmieniem mamy 5 potów. Czy jest to
wystarczająca ilość? Tu można by dyskutować gdyż pot od środka można by
rozbić na wysoki i niski lecz nie jest to konieczne. Po około 15 minutach
prawie nieustannego kręcenia potami znalazłem idealne brzmienie do slapu, co
mnie bardzo zdziwiło gdyż takiego dołu nie mogłem znaleźć na combie
Basskick 180W marki Hughes & Kettner. Basskick ma większy głośnik więc
wydawało mi się, że dołu tam zabraknąć nie powinno. A jednak. Jest to
duży plus na stronę Hiwatta, gdyż zapewne większość z Was lubi dużo
dołu. Reszta potów – bez zastrzerzeń. Jedyne czego jak już wcześniej
wspomniałem to brakuje podbicia dolnego środka, którego mogłoby być
więcej. Ciekawie działa funkcja Presence, dzięki której przy odrobinie
kręcenia gałkami można z ciemnego brzmieniem pickupa precla zrobić coś na
wzór przejrzystego, jasnego jazza. Innymi słowy mówiąc – korekcja barwy
jest dobrze rozwinięta. Nie ważne czy gram punk czy reggae/ska, z tym piecem
udaje mi się ukręcić co chcę. Niestety, jeśli rozkręcimy Volume i Gain
gdzieś tak na szesnastą, mocno zaczyna pracować limiter i głośnik ma duże
skłonności do popiardywania. Na szczęście, jak na razie, nie potrzeba mi go
aż tak rozkręcać. Problem znika gdy podłączymy do pieca jakieś wiosełko
z lepszą elektroniką niż u mnie w Staggu. Na Epiphonie działa bez zarzutu.
Wiadomo, nie jest to klasa najwyższa ale comba o podobnej mocy takie jak
Behringer bije na głowę(zdanie wszystkich znajomych basistów). Moj
„nauczyciel”(Basista z kilkunastoletnim doświadczeniem, a w cudzysłowiu
dlatego, że byłem u niego na ledwie 2 lekcjach :D) ośmielił się
powiedzieć, że ten HiWatt bije też na głowę Rolnada Cube 60 aczkolwiek ja
średnio podzielam to zdanie. Co więcej, combo nie jest aż tak ciężkie
jakby mogło być. Ułatwia to przestawianie oraz manewrowanie nim. Mimo, że
seria Maxwatt robiona jest w Chinach, wszystko wykonane jest z dbałością o
szczegóły. Jedynie okleina mogłaby mieć inną strukturę, lecz białe logo,
paski oraz szaro-czarna siatka bardzo ładnie komponują się z jej czernią.
Wizualnie – proste, cieszące oko combo.
Podsumowując:
Hiwatt to całkiem niezłe combo i cieszę się, że je wybrałem. Mimo, że
nie jest to profeska pełną gębą można z niego wycisnąć to, co się
pragnie. Jest duże, sprawia wrażenie ciężkiego, topornego lecz to tylko
wrażenie. Przecież prosty wygląd nie oznacza mało skomplikowanego sprzętu.
Wszystko zostało wykonane schludnie i niestety, nie mam się do czego
przyczepić a lubię. Jeśli nie stać Was na coś z wyższej półki a chcecie
popykać w garażu to myślę, że jest to odpowiedni wybór.
W skrócie:
Plusy
-Możliwości kreacji brzmienia
-Duużo dołu
-Estetyka
-Prosty, cieszący oko wygląd
Minusy
-Delikatnie za mało niskiego środka(jednak jest to sprawa subiektywna i nie wyszscy muszą uznać to za minus)
-Głośnik popiarduje przy większej mocy(Przy gitarach(pickupach) bardzo kiepskiej jakości. Np. Stagg)
Co ja mogę napisać, posiadam podobne combo, tyle że wersję 100W. Opis
mojego cuda jest niemal całkowicie zbieżny z tym powyżej.
I jestem z niego zadowolony ;D
na jakich wiosłąch testowałeś te combo ,bo ja mam przygody z ldm-em kumpla
tzn na moim GMR-erze nic nie brumiło i pierdziało ,natomiast kumpla stagg czy
j&d ? 😀 nie pamiętam generował szumy brumy itp . Ja testowałem tego
hiwatta ale w wersji 15 watowej ,wiadomo podbicie basu i tyle manipulacja
resztą to placebo najwyżej ,no i cholernie przesterowywał gdy gadał
głośniej .
ja również grałem na hiwacie ale w wersji 15 W i całkiem przyjemnie
mruczało chociaż wiadomo… nadawało się tylko do domu
Rzeczywiście, to kwestia gitary 😛 Na Westonie, ESP czy też epiphonie pierdzi
znacznie mniej. Wniosek jeden, muszę zmienić basię xD
Zanim moderator usunie ten post informuję, że przejrzałem dokładnie forum
(i nie tylko) w poszukiwaniu tematu o współpracy wzmacniaczy basowych z
perkusją. W sumie to jestem głupszy w tym temacie niż przedtem. Ogólnie
jednak z postów i opinii wynika, że absolutnym minimum do pogrania z
perkusją w warunkach niewielkiej salki lub garażu jest combo o mocy 100W
RMS(i to dobrej firmy).
Jednak autor recenzji zachwala to właśnie kombo, chociaż tych watów ma
tylko 60, do gry garażowej.
Muzyka, którą zamierzam grać to coś w rodzaju hardrocka, lżejszego metalu
czasem z wycieczką w stronę punka, reagge, ska i takie tam (wolałbym, żeby
to było coś w rodzaju Rush czy Yes – ale do tego poziomu to raczej nie dojdę
nawet za 150 lat).
Czy ten 60 Watowy Hiwatt faktycznie dogada się z perkusją i gitarą?
Aktualnie na necie można dostać nówkę z przesyłką za 600zł.
JA z tym problemu zbyt dużego nie mam. Słyszę siebie, inni słyszą mnie
więc chyba jest dobrze. Jednak nie powiem Ci jak to wygląda w wyciszonej i
wytłumionej salce gdyż my gramy w garażu bo nas łaskawie wy**bali z salki
prób. Może słyszę się dlatego, że gitarul gra na piecu 40W(moc może i
jest mała ale skuteczność i dB duże). Będę miał próbę niedługo z
innym zespołem w wytłumionym pomieszczeniu więc się okaże i uzupełnie
recenzję.
A to pisałem jak jeszcze z perkusją na nim nie grałem. Gram od paru dni(od
momentu wyjścia z salki prób) i wg. mnie nie jest najgorzej 😉
A jaka waga tego pieca??? Pytam się dlatego że mam teraz Orangea CR35B 35W
też na 12 głośniku i jakoś daję rade go donieść na przystanek (18kg).
Wersja 100 W chyba niedługo wyląduje pod moim dachem!=]
Mogę zakupić wersję 60 watt, ale poszedłem do Music Center i mi powiedzieli
że nie brać bo to nie będzie grało, że lepiej zakupić Ashdown a.
Później do takiego sklepu, którego prowadzi basista. Zna mnie i mi
powiedział że mam nie inwestować w jakieś wymysły tylko brać bassmana z
USA [zajebista cena] albo Gallien Kruegera.
To mnie zbiło z tropu bo dzień wcześniej grałem na tym hiwacie 60.12 i dla
mnie było ok ;(. Więc nie wiem…
To im zaproponuj podłączenie do prądu 😉
Galienek zależy który, ale też brzmi rozsądnie. Jak ten Hiwatt Ci pasował
to czemu nie, zawsze można sprzedać.
Grałem zdaje się że na tym modelu na jednym przeglądzie. Napierniczało
zdrowo, jak na mój gust.
Zastanawiam się nad kupnem tego HIWATT’a 60 W.
Mam pytanie do tych osób, które grały na nim…
Czy faktycznie głosik „popierduje” przy większej mocy?