Prosty, ale dobry styl. Nie za bardzo go lubię, głównie za to co odwalał w Pink Floydach, ale „Animals” jest albumem genialnym.
? A ja do tej pory sądziłem, że jesteś tutaj największym fanem PF :O
Ja?
uwielbiam jego muzę.
Ja go nie lubię za niewątpliwe przyczynienie się do rozbicia Pink Floyd. Co do muzyki to jest ok, ale osobiście wolę sobie posłuchać płyt które tworzył razem z Gilmourem albo koncertówki „Pulse” z 1994r.
Na pulse grał Guy Pratt a nie Roger Waters. Ja lubię tego typa gdyby nie on niebyłoby wiekszości najlepszych kawałków PF. Gra prosto i kostka (;/) ale i tak jest git, ten czarny precel jest fajny
Ostatnio przeczytałem, że tak naprawdę większość jego partii nagrywał Gilmour, bo on był za wolny i nie radził sobie z szybszymi partiami. Pulse mi się już średnio podoba, nie ten klimat. „Dark side of the moon”, „Animals”, ” A Saucerful Of Secrets” – moje ulubione płyty.
Svenson +3
Gilmour np. nagrywał „one of these days” no niestety to trza przyznac ze szybki to on nie był 😀
„Wykształcił sobie swój własny, ograniczony, albo bardzo prosty styl. Nigdy nie był bardzo zainteresowany rozwijaniem swoich umiejętności jako basista, i przez połowę czasu studyjnego to ja musiałem grać na basie, ponieważ potrafiłem robić to szybciej. Powróćmy raz jeszcze do tych wczesnych nagrań; chodzi mi o to, że przynajmniej połowa zarejestrowanych partii giatry basowej to w rzeczywistości ja.[…] Rog zwykł co chwilę przychodzić i mówić: Och, dziękuję ci bardzo, za wygrywanie dla niego rankingów basistów.”
😀
Na basie to nie był zbyt dobry w sumie, ale to on wymyślał teksty (moim zdaniem genialne) i miał duży wkład w komponowanie całości. Szczególnie na płytkach Animals, Wish You Were Here, The Wall no i oczywiście The Final Cut, które uchodzi wręcz za jego album solowy. Do tego jeszcze genialny riff w Money z ciemnej strony… ogólnie to gdyby nie on nie powstałyby najgenialniejsze utwory PF, mimo że na basie grał tak jakby tylko „przy okazji”.
nie byłoby The Wall ;>
Zgadzam się z Wami wszystkimi, ale mi najbardziej podoba się taki czarny precel 😀
************************************************
GRUNT TO PODSTAWA
atom heart mother (bo akurat tego słucham w tej chwili):
od 10:20 wzwyż. czyż można tam było wsadzić coś prostszego i piękniejszego?
proszę sobie tam wyobrazić partię basówą jakiegoś wymiatacza. w większości kawałków PF gitara Dejwa nie brzmiałaby tak srogo i wspaniale, gdyby bas był bardziej zwodniczy.
Więszość z Was pisze że grał prosto, cóż dla mnie grał w PF genialnie, zresztą jak powiedział pewien recenzent wypowiadający się na temat stinga, :gra na basie niepolega na szalonych solówkach i zabójczych tempach..chodzi tu raczej o ułożenie 4 dźwięków, które tak jakby od zawsze były stworzone gdzieś tam w kosmosie dla wzajemniego uzupełnienia się;, ja jestem jak najbardziej na tak co nieoznacza że bas nie brzmi fajnie jak bierze go w łapy jakiś wymiatacz 😉
kosto- może i masz rację, ale przez to waters nie wniósł nic do świata basu poza money którego basiści lubią się uczyć po 2 miesiącach gry.
Co wniósł do świata basu poza money? Pewnie to, że nie trzeba naparzać wszystkimi technikami, po sto dźwięków na sekundę, żeby brzmiało to naprawdę świetnie.
Co wniósł do świata muzyki? Pewnie to, co Leo Fender do świata gitar. Albo Albert Einstein do świata fizyki.
Ja osobiście wychowałem się na grze tego pana i do dzisiaj uwielbiam momenty w których jedna nuta basu wybrzmiewa dłużej niż 3 sekundy.
Tak samo jak Sting – beznadzieja. Ci dwaj kolesie działają mi na nerwy. Oprócz money to nic ciekawego nie zagrał/zagra. To moja opinia, nie pisać mi tu że się nie znam czy coś.
Nie martw się. Też dorośniesz. Chyba.
Na dwa plus dwa też można mieć swoją opiniię.
Dla mnie geniusz. Może nie wirtuoz, ale kompozycje cudowne. Jeśli chodzi jednak o koncercik to 100 razy ciekawszy od „Pulse” jest „In the flash” – klasyczne kawałki floydów bez Gilmoura również mogą brzmieć prześwietnie. A kawałki Watersa z kariery solowej niejednokrotnie przebijają te floydowskie. Ot chociażby taki „It is Miracle”, który kilka lat temu w rankingu najlepszych kawałków Rogersa i Floydów razem wziętych według słuchaczy radiowej trójki znalazł się na pierwszym miejscu.
Kurcze, gram trzy miesiące na basie i jeszcze nie próbowałem „money” – jestem w plecy o miesiąc 😉
Robbas, money to pierwsza piosenka jaką grałem. a i „let there be more light” ma niezły bass.
sprawdziłem w końcu to „money” – w sumie jeden z prostszych kawałków jakie mi było dane się uczyć, a jednocześnie buja jak cholera. Powinien to być obowiązkowy nr 1 w edukacji młodego basisty, zaraz po gamie Cdur.
A moje oczy radują się widząc jak wszyscy basiści zaczynają grać w nieparzystym metrum! 😀
@MPB: A moje oczy radują się widząc jak wszyscy basiści zaczynają grać w nieparzystym metrum! 😀
Bo gdyby wiedzieli, że jest nieparzyste to by nie grali tego 😛
…bo nie ma to jak notatnikowe tabulatury! 😀
A później przychodzą na pierwszą w swoim życiu próbe z perkusistą i proszą żeby zagrać „money” a pałker nie umi;]
Grałem kiedyś z pałkerem, który nie umiał w rytmie triolowym. Dla niego to tylko 4/4 albo pochodne :D.
Mój pałker gra kompletnie na słuch i gra spokojnie 7/8 i 15/8 i zmienia prędkości na życzenie, za to wychodzi to trochą nierówno, a najśmieszniej jest, gdy się pogubi w 4/4 😛
@macius: Bo gdyby wiedzieli, że jest nieparzyste to by nie grali tego 😛
Chyba masz rację. Na szczęście nie zastanawiałem się jakie jest metrum bo miałem ten rytm tak mocno wyryty w głowie, że samo poszło.
@Ogrodnik: Mój pałker gra kompletnie na słuch i gra spokojnie 7/8 i 15/8 i zmienia prędkości na życzenie
Wodnisty Rodżer daje radę 😀
Prosty, ale dobry styl. Nie za bardzo go lubię, głównie za to co odwalał w
Pink Floydach, ale „Animals” jest albumem genialnym.
? A ja do tej pory sądziłem, że jesteś tutaj największym fanem PF :O
Ja?
uwielbiam jego muzę.
Ja go nie lubię za niewątpliwe przyczynienie się do rozbicia Pink Floyd. Co
do muzyki to jest ok, ale osobiście wolę sobie posłuchać płyt które
tworzył razem z Gilmourem albo koncertówki „Pulse” z 1994r.
Na pulse grał Guy Pratt a nie Roger Waters. Ja lubię tego typa gdyby nie on
niebyłoby wiekszości najlepszych kawałków PF. Gra prosto i kostka (;/) ale
i tak jest git, ten czarny precel jest fajny
Ostatnio przeczytałem, że tak naprawdę większość jego partii nagrywał
Gilmour, bo on był za wolny i nie radził sobie z szybszymi partiami. Pulse mi
się już średnio podoba, nie ten klimat. „Dark side of the moon”, „Animals”,
” A Saucerful Of Secrets” – moje ulubione płyty.
Svenson +3
Gilmour np. nagrywał „one of these days” no niestety to trza przyznac ze
szybki to on nie był 😀
„Wykształcił sobie swój własny, ograniczony, albo bardzo prosty styl. Nigdy
nie był bardzo zainteresowany rozwijaniem swoich umiejętności jako basista,
i przez połowę czasu studyjnego to ja musiałem grać na basie, ponieważ
potrafiłem robić to szybciej. Powróćmy raz jeszcze do tych wczesnych
nagrań; chodzi mi o to, że przynajmniej połowa zarejestrowanych partii
giatry basowej to w rzeczywistości ja.[…] Rog zwykł co chwilę przychodzić
i mówić: Och, dziękuję ci bardzo, za wygrywanie dla niego rankingów
basistów.”
😀
Na basie to nie był zbyt dobry w sumie, ale to on wymyślał teksty (moim
zdaniem genialne) i miał duży wkład w komponowanie całości. Szczególnie
na płytkach Animals, Wish You Were Here, The Wall no i oczywiście The Final
Cut, które uchodzi wręcz za jego album solowy. Do tego jeszcze genialny riff
w Money z ciemnej strony… ogólnie to gdyby nie on nie powstałyby
najgenialniejsze utwory PF, mimo że na basie grał tak jakby tylko „przy
okazji”.
nie byłoby The Wall ;>
Zgadzam się z Wami wszystkimi, ale mi najbardziej podoba się taki czarny
precel 😀
************************************************
GRUNT TO PODSTAWA
atom heart mother (bo akurat tego słucham w tej chwili):
od 10:20 wzwyż. czyż można tam było wsadzić coś prostszego i
piękniejszego?
proszę sobie tam wyobrazić partię basówą jakiegoś wymiatacza. w
większości kawałków PF gitara Dejwa nie brzmiałaby tak srogo i wspaniale,
gdyby bas był bardziej zwodniczy.
Więszość z Was pisze że grał prosto, cóż dla mnie grał w PF genialnie,
zresztą jak powiedział pewien recenzent wypowiadający się na temat stinga,
:gra na basie niepolega na szalonych solówkach i zabójczych tempach..chodzi
tu raczej o ułożenie 4 dźwięków, które tak jakby od zawsze były
stworzone gdzieś tam w kosmosie dla wzajemniego uzupełnienia się;, ja jestem
jak najbardziej na tak co nieoznacza że bas nie brzmi fajnie jak bierze go w
łapy jakiś wymiatacz 😉
kosto- może i masz rację, ale przez to waters nie wniósł nic do świata
basu poza money którego basiści lubią się uczyć po 2 miesiącach gry.
Co wniósł do świata basu poza money? Pewnie to, że nie trzeba naparzać
wszystkimi technikami, po sto dźwięków na sekundę, żeby brzmiało to
naprawdę świetnie.
Co wniósł do świata muzyki? Pewnie to, co Leo Fender do świata gitar. Albo
Albert Einstein do świata fizyki.
Ja osobiście wychowałem się na grze tego pana i do dzisiaj uwielbiam momenty
w których jedna nuta basu wybrzmiewa dłużej niż 3 sekundy.
Tak samo jak Sting – beznadzieja. Ci dwaj kolesie działają mi na nerwy.
Oprócz money to nic ciekawego nie zagrał/zagra. To moja opinia, nie pisać mi
tu że się nie znam czy coś.
Nie martw się. Też dorośniesz. Chyba.
Na dwa plus dwa też można mieć swoją opiniię.
Dla mnie geniusz. Może nie wirtuoz, ale kompozycje cudowne. Jeśli chodzi
jednak o koncercik to 100 razy ciekawszy od „Pulse” jest „In the flash” –
klasyczne kawałki floydów bez Gilmoura również mogą brzmieć
prześwietnie. A kawałki Watersa z kariery solowej niejednokrotnie przebijają
te floydowskie. Ot chociażby taki „It is Miracle”, który kilka lat temu w
rankingu najlepszych kawałków Rogersa i Floydów razem wziętych według
słuchaczy radiowej trójki znalazł się na pierwszym miejscu.
Kurcze, gram trzy miesiące na basie i jeszcze nie próbowałem „money” –
jestem w plecy o miesiąc 😉
Robbas, money to pierwsza piosenka jaką grałem. a i „let there be more light”
ma niezły bass.
sprawdziłem w końcu to „money” – w sumie jeden z prostszych kawałków jakie
mi było dane się uczyć, a jednocześnie buja jak cholera. Powinien to być
obowiązkowy nr 1 w edukacji młodego basisty, zaraz po gamie Cdur.
A moje oczy radują się widząc jak wszyscy basiści zaczynają grać w
nieparzystym metrum! 😀
Bo gdyby wiedzieli, że jest nieparzyste to by nie grali tego 😛
…bo nie ma to jak notatnikowe tabulatury! 😀
A później przychodzą na pierwszą w swoim życiu próbe z perkusistą i
proszą żeby zagrać „money” a pałker nie umi;]
Grałem kiedyś z pałkerem, który nie umiał w rytmie triolowym. Dla niego to
tylko 4/4 albo pochodne :D.
Mój pałker gra kompletnie na słuch i gra spokojnie 7/8 i 15/8 i zmienia
prędkości na życzenie, za to wychodzi to trochą nierówno, a najśmieszniej
jest, gdy się pogubi w 4/4 😛
Chyba masz rację. Na szczęście nie zastanawiałem się jakie jest metrum bo
miałem ten rytm tak mocno wyryty w głowie, że samo poszło.
Za ile chcesz go sprzedać?
za opone do stara i budyń 😉
a co do Watersa to dobry jest.