Przebranżowienie

190548_192090427492099_162478170453325_509514_7706758_n.

Podziel się swoją opinią

14 komentarzy

  1. Basista&tubista pozdrawia basistę&saksofonistę! Znam jeszcze
    basistę&trębacza, dwóch basistów&gitarzystów,
    basistę&wiolonczelistę&flecistę oraz basistę&pianistę. Taką
    mają kolejność preferencji instrumentalnych, bo takich, którzy brzdąkają
    na basóweczce jako dodatku do innego podstawowego instrumentu – znam
    więcej…

    PS. Wspominając basistę@trębacza nie miałem na myśli Pana FLEA, który
    takoż gra na trąbce…!

  2. Właściwie to jestem bardziej saksofonista&basista, ale zdarzają się
    koncerty, kiedy chwytam za jedno i drugie. A tuba zawsze była moim marzeniem,
    no może bardziej suzafon. Chyba w Jutrzni Pendereckiego ma tubista
    najcięższą partię – przez cały dwugodzinny utwór gra wyjątkowo mało,
    ale za każdym razem muszą mu te dźwięki odpalić. To musi być dość
    stresujące 🙂

  3. Ekstra! Granie na innym niż bas instrumencie daje Ci na pewno szersze
    spojrzenie na muzykę jako całość.

    No i image zajebisty 😀

  4. Ja kiedyś będąc pod silnym wpływem Kultu chciałem grać na waltorni 😀 A
    teraz gram tylko na nerwach 😀

  5. @flaj[…: A tuba zawsze była moim marzeniem, no może bardziej suzafon. Chyba w Jutrzni Pendereckiego ma tubista najcięższą partię – przez cały dwugodzinny utwór gra wyjątkowo mało, ale za każdym razem muszą mu te dźwięki odpalić. To musi być dość stresujące 🙂

    Suzafon ma aplikaturę i technikę zadęcia identyczną z tubą, ponieważ
    zarówno on, jak i helikon są marszowymi odmianami tuby…

    Granie na wszystkich instrumentach basowych było moim marzeniem, kiedy
    porzuciłem gitarę klasyczną dla basóweczki. Nie orientowałem się wtedy,
    że jest ich kilkanaście w samej tylko muzyce europejskiej! Po tubie
    próbowałem kontrabasu, ale instrumencik nabyty tuż przed wojskiem, zginął
    tragiczną śmiercią – rozdeptany przez jedną z „nocnych dziewic”
    nawiedzających Orkiestrę Garnizonową za sprawą pewnego nadpobudliwego
    koleżki.

    Co do tuby w orkiestrze – mój serdeczny kolega (jeszcze z wojska), jest
    tubistą orkiestry symfonicznej Filharmonii Dolnośląskiej i grywa utwory,
    gdzie partia tuby ma np. 192 takty TACET, a później kilka dźwięków i znów
    TACET do Finale…

    Piękne partie znajdziemy w dramatach muzycznych Wagnera, który w niektórych
    instrumentacjach przewidywał użycie kilkudziesięciu(!) tub
    jednocześnie, grających unisono.

    Przepięknie brzmi też klarnet basowy, słyszałem go „na żywo” i było to
    bardzo pobudzające przeżycie!

    EDIT: A propos związków waltorni z basistami zdradzę „basoofkowiczom”
    informację o moim innym koledze z wojska, kontrabasiście Filharmonii
    Dolnośląskiej i nauczycielu tego szlachetnego instrumentu – Kaziu C.

    Otóż podczas swojej służby w orkiestrze wojskowej Kazio grał na
    …waltorni! Na każde moje basowe „um…” on odpowiadał: „pa…” i w ten oto
    sposób powstawało marszowe: „um-pa, um-pa…”

    : )

  6. @tubas: Piękne partie znajdziemy w dramatach muzycznych Wagnera, który w niektórych instrumentacjach przewidywał użycie kilkudziesięciu(!) tub jednocześnie, grających unisono.

    Zdaje się, że nawet skonstruowano dla potrzeb utworów Wagnera specjalne
    tuby, zwane „Wagnerowskimi”

    Przepięknie brzmi też klarnet basowy, słyszałem go „na żywo” i było to bardzo pobudzające przeżycie!

    Klarnet basowy – przepiękne brzmienie. Jeszcze obezwładniający jest
    kontrafagot, który ze względu na wygląd nazywany bywa „kaloryferem”.

    No i oczywiście saksofony niżej brzmiące od barytonowego.

    Tubasie, nie wiem czy znany Ci jest specjalnie skonstruowany instrument, o
    dość podobnej do twojego nicka nazwie – Tubax 🙂

  7. @stypex: zazdroszczę saksofonu. Ciężko idzie się uczyć bo basie?

    Miałem w graniu na basie 10 lat przerwy, a teraz gram, co tu dużo gadać, na
    próbach, a i muzyka nasza nieskomplikowana 🙂 ale lubię to, czysta
    przyjemność.

  8. Nie znałem tego instrumenciku, chociaż swego czasu – zafascynowany Rolandem
    Kirkiem, grającym na różnych saksofonopodobnych wynalazkach i to na kilku
    jednocześnie, „badałem” te urządzonka…

    EDIT: Na fagotach różnych odmian gra w symfonicznej inny mój kolega z wojska
    o ksywce „Dziadek” i do dzisiaj pamiętam wielogodzinne „gdakanie” Jego
    instrumentu, gdy przygotowywał się do egzaminów i popisów w Szkole
    Muzycznej…

Możliwość komentowania została wyłączona.