@mroku: Zobacz jak te gitary tracą na wartośći. Ludzie się męczą żeby je za 1700- 1800zł sprzedać. Jakies argumenty jeszcze:)?
Mroku pozamiatał.
Abstrahując od innych preampów. Układ aktywny montowany przez Fender jest chyba jednym z gorszych (jeżeli nie najgorszym – biorąc pod uwagę stosunek cena/jakość), jakie słyszałem. Nie tylko ja, mroku, mazdah jesteśmy tego zdania ale wielu innych o wiele mądrzejszych i lepiej grających ludzi. To, że parę osób w Polsce na tym gra nie robi na mnie wielkiego wrażenia.
Sam też kiedyś myślałem, że bez środka bas się obejdzie. Gawno prawda. (radziecka autocenzura).
@mroku – przesadzasz „nieco”. Nie do każdej muzy pasi, ale daje radę. Ostatnio bawiłem się Rockbassem mortiego – czyli fortness. Brzmi na prawdę godnie. Jest to brzmienie mało brutalne i warczące, ale ma swój urok. Jeśli nie ma 2 gitar na przesterach, to spokojnie daje radę. Przy tym nieźle wykonany 😀
nie grałem na rockbasie i nie mam ochoty. Poza straplockami nie miałem jeszcze w posiadaniu godnego sprzętu z logiem „W” a miałem Bas, kolumnę, wzmacniacz, case, struny. nie będę tu wojny robić. Takie jest moje zdanie nie musisz się z nim zgadzać.
O. I ostatni post jest ekstra. Bez wojowania 😀
Mortie pograł na moim G&Lu i mu się podobało. Ja pograłem na jego Rockbassie i mi się podobało. A potem chętnie i z ulgą wróciliśmy każdy do swojego basu 😀 😉
mroku: Ok, ale są też Warwicki z klonu naprzykład, z bubingi, są też na humbuckerach, a nie singlach 😉
Nie potrzebuje więcej argumentów, bo powtórze jeszcze raz nie mówie że Warwicki nadają się do metalu/rocka, i wcale ich nie bronię, po prostu zapytałem i tyle 😉
no moja była z jesionu i co z tego jak cały gryf miała z jakiegoś g**a. Mostek moim zdaniem też można sobie gdzieś wsadzić, a innego tam nie wstawisz
No widzisz, a Fortness ma dechę z jesionu, gryf z klonu i jednoczęściowy klasyczny mostek. Zupełnie inna bajka 😀
W jazzie wystarczy grać na singlu spod mostu, reszta zrobi się sama.
no fakt mroku, te mostki o ile wyglądają (IMO) świetnie, to o dupe rozbić w przypadku wymiany. Dobrze, że Mayones odszedł od tego bajerku na rzecz tradycyjnych konstrukcji.
A ja uważam że sprzęt to tylko sprzęt. Marcus Miller ma aktywnego jazza i jakoś wszystkich wokoło swoim brzmieniem rozwala. Alfik ma natomiast pasywnego jazza i też wszystkich na zjeździe zdmychnął. Jeff Caxide z Isis ma Stingraya i na koncercie rozdupcył. Tomasz Grochowalski ma pedulle i na koncertach wbija ludzi w glebe. Bartozzi ma Laklanda i jest z*ebiście.
Panowie skończcie jałowe dyskusje o tym co jest lepsze, bo to jest lepsze (powyżej jakiegoś poziomu) co się komu podoba (no może poza Warwickami 😛 ) I bierzcie się za ćwiczenia.
BTW fajny ten Fender z wyglądu 🙂 dawaj jakieś konkretne próbki 🙂
mroku – mój bas lutniczy miał być dokladnie taki 🙂
miał walic srodkiem i gora – prosilem o to p. Langowskiego i tego do konal za co jestem bardzo wdzięczny. Jako ze grywam bluesa itp to nie lubię się przebijac. A jeśli chce się przebic to mam bas i do tego.
Dlatego dyskusja jest do kitu, poniewaz każdy bierze to co mu pasi. Jedynego aktywa to miałem rbxa 375- nie wiem jak by brzmial na pasywie ale aktyw mi nie odpowiada. To wiem. Lubie oldskullowe brzmienie.
Ale to sa basy dla ludzi którzy lubia i ktorym pasuje… A ze Tobie nie pasuje to ich g*** obchodzi niestety (albo stety).
Tak wiec rozmowa na temat wyzszosci aktyw/pasyw albo jazz/humb/precel czy tez olcha/mahon/niebowood można o d*** potluc. Kazdy ma swoje zdanie, swoj gust i swoje wartosci. Po to sa rozne basy żeby każdy znalazl coś dla siebie.
ja ogrywałem kiedyś jedną corvette 5 strunową, pamiętam że świetnie brzmiała, ale jej cena była kosmiczna.
Mroku pozamiatał.
Abstrahując od innych preampów. Układ aktywny montowany przez Fender jest
chyba jednym z gorszych (jeżeli nie najgorszym – biorąc pod uwagę stosunek
cena/jakość), jakie słyszałem. Nie tylko ja, mroku, mazdah jesteśmy tego
zdania ale wielu innych o wiele mądrzejszych i lepiej grających ludzi. To,
że parę osób w Polsce na tym gra nie robi na mnie wielkiego wrażenia.
Sam też kiedyś myślałem, że bez środka bas się obejdzie. Gawno prawda.
(radziecka autocenzura).
@mroku – przesadzasz „nieco”. Nie do każdej muzy pasi, ale daje radę.
Ostatnio bawiłem się Rockbassem mortiego – czyli fortness. Brzmi na prawdę
godnie. Jest to brzmienie mało brutalne i warczące, ale ma swój urok. Jeśli
nie ma 2 gitar na przesterach, to spokojnie daje radę. Przy tym nieźle
wykonany 😀
nie grałem na rockbasie i nie mam ochoty. Poza straplockami nie miałem jeszcze
w posiadaniu godnego sprzętu z logiem „W” a miałem Bas, kolumnę, wzmacniacz,
case, struny. nie będę tu wojny robić. Takie jest moje zdanie nie musisz się
z nim zgadzać.
O. I ostatni post jest ekstra. Bez wojowania 😀
Mortie pograł na moim G&Lu i mu się podobało. Ja pograłem na jego
Rockbassie i mi się podobało. A potem chętnie i z ulgą wróciliśmy każdy
do swojego basu 😀 😉
mroku: Ok, ale są też Warwicki z klonu naprzykład, z bubingi, są też na
humbuckerach, a nie singlach 😉
Nie potrzebuje więcej argumentów, bo powtórze jeszcze raz nie mówie
że Warwicki nadają się do metalu/rocka, i wcale ich nie bronię,
po prostu zapytałem i tyle 😉
no moja była z jesionu i co z tego jak cały gryf miała z jakiegoś g**a.
Mostek moim zdaniem też można sobie gdzieś wsadzić, a innego tam nie
wstawisz
No widzisz, a Fortness ma dechę z jesionu, gryf z klonu i jednoczęściowy
klasyczny mostek. Zupełnie inna bajka 😀
W jazzie wystarczy grać na singlu spod mostu, reszta zrobi się sama.
no fakt mroku, te mostki o ile wyglądają (IMO) świetnie, to o dupe rozbić w
przypadku wymiany. Dobrze, że Mayones odszedł od tego bajerku na rzecz
tradycyjnych konstrukcji.
A ja uważam że sprzęt to tylko sprzęt. Marcus Miller ma aktywnego jazza i
jakoś wszystkich wokoło swoim brzmieniem rozwala. Alfik ma natomiast
pasywnego jazza i też wszystkich na zjeździe zdmychnął. Jeff Caxide z Isis
ma Stingraya i na koncercie rozdupcył. Tomasz Grochowalski ma pedulle i na
koncertach wbija ludzi w glebe. Bartozzi ma Laklanda i jest z*ebiście.
Panowie skończcie jałowe dyskusje o tym co jest lepsze, bo to jest lepsze
(powyżej jakiegoś poziomu) co się komu podoba (no może poza Warwickami 😛 )
I bierzcie się za ćwiczenia.
BTW fajny ten Fender z wyglądu 🙂 dawaj jakieś konkretne próbki 🙂
mroku – mój bas lutniczy miał być dokladnie taki 🙂
miał walic srodkiem i gora – prosilem o to p. Langowskiego i tego do konal za
co jestem bardzo wdzięczny. Jako ze grywam bluesa itp to nie lubię się
przebijac. A jeśli chce się przebic to mam bas i do tego.
Dlatego dyskusja jest do kitu, poniewaz każdy bierze to co mu pasi. Jedynego
aktywa to miałem rbxa 375- nie wiem jak by brzmial na pasywie ale aktyw mi nie
odpowiada. To wiem. Lubie oldskullowe brzmienie.
Ale to sa basy dla ludzi którzy lubia i ktorym pasuje… A ze Tobie nie pasuje
to ich g*** obchodzi niestety (albo stety).
Tak wiec rozmowa na temat wyzszosci aktyw/pasyw albo jazz/humb/precel czy tez
olcha/mahon/niebowood można o d*** potluc. Kazdy ma swoje zdanie, swoj gust i
swoje wartosci. Po to sa rozne basy żeby każdy znalazl coś dla siebie.
ja ogrywałem kiedyś jedną corvette 5 strunową, pamiętam że świetnie
brzmiała, ale jej cena była kosmiczna.
może dla tego, że to było jakieś 2 lata temu :/