Mała pamiątka z małego występu, kiedy to byłem przez chwilę uczniem w Londyńskim ‘Institute of Contemporary Music Performance’. Jeszcze z moim czerwonym preclem :).
ladny ten precel, mam jazza w identycznej kolorystyce :]
też chce do Angli:( nie chce tu gnić
ależ mroku, w Anglii też można gnić 🙂
Dąte, lepiej w anglii niż tu 😀
dokładnie, ku*a, że też mi z emigracją nie wypaliło;/
ee, przesadzacie, no ale nie róbmy offtopa, opinie każdy ma własne, a wszyscy z nas to gówniarze, więc nie ma co spekulować 😉
Ja byłem tam na krótkim dwumiesięcznym kursie, ale mają tam różne opcje do wyboru. Są jakieś dosyć długie płatne kursy które w zasadzie niczym nie różnią się od szkoły bo trwają po kilka lat nawet (oczywiście pomijając gruba kasiorę jaką trzeba płacić), ale z tego co zauważyłem na ich stronie jest też możliwość uczenia się tak jak w jakiejś państwowej szkole i nie płacisz zupełnie nic, może tam ewentualnie jakieś grosze za materiały. Oni sami reklamują się jako jedna z najlepszych szkół muzyki współczesnej w europie, najlepiej jak Cię to zainteresowało, Em.smalec, to poszukaj w internecie informacji. nie pamiętam dokładnego adresu strony ale wystarczy w google wpisać icmp london.
Qurf, tak, gra się świetnie. Szczególnie utknął mi ten moment w pamięci ze względu na tego perkusiste, z takim pałkerem to jeszcze nigdy nie grałem i do dziś odczuwam tęsknotę za kimś takim. 😀 Grałem tutaj próby z dwoma zespołami w których Polacy sami grali, ale perkusiści to nie było to. Ten angol tak pukał po garkach, że aż się micha cieszyła, aż się chciało grać. 😀
kidnoise – teraz gram z irlandczykiem, południowoafrykańczykiem i belgiem pochodzenia polskiego i współpraca jest genialna. Myślą graniem takim zachodnim, dość świeżym. Ale ot – proza życia – wokalista jest z polski i kopie całą koncepcję..
fajnie się z ludźmi spoza polski gra, nie? 🙂
to uczelnia wyzsza czy po porstu prywatna szkoła?
ladny ten precel, mam jazza w identycznej kolorystyce :]
też chce do Angli:( nie chce tu gnić
ależ mroku, w Anglii też można gnić 🙂
Dąte, lepiej w anglii niż tu 😀
dokładnie, ku*a, że też mi z emigracją nie wypaliło;/
ee, przesadzacie, no ale nie róbmy offtopa, opinie każdy ma własne, a
wszyscy z nas to gówniarze, więc nie ma co spekulować 😉
Ja byłem tam na krótkim dwumiesięcznym kursie, ale mają tam różne opcje
do wyboru. Są jakieś dosyć długie płatne kursy które w zasadzie niczym
nie różnią się od szkoły bo trwają po kilka lat nawet (oczywiście
pomijając gruba kasiorę jaką trzeba płacić), ale z tego co zauważyłem na
ich stronie jest też możliwość uczenia się tak jak w jakiejś państwowej
szkole i nie płacisz zupełnie nic, może tam ewentualnie jakieś grosze za
materiały. Oni sami reklamują się jako jedna z najlepszych szkół muzyki
współczesnej w europie, najlepiej jak Cię to zainteresowało, Em.smalec, to
poszukaj w internecie informacji. nie pamiętam dokładnego adresu strony ale
wystarczy w google wpisać icmp london.
Qurf, tak, gra się świetnie. Szczególnie utknął mi ten moment w pamięci
ze względu na tego perkusiste, z takim pałkerem to jeszcze nigdy nie grałem
i do dziś odczuwam tęsknotę za kimś takim. 😀 Grałem tutaj próby z dwoma
zespołami w których Polacy sami grali, ale perkusiści to nie było to. Ten
angol tak pukał po garkach, że aż się micha cieszyła, aż się chciało
grać. 😀
kidnoise – teraz gram z irlandczykiem, południowoafrykańczykiem i belgiem
pochodzenia polskiego i współpraca jest genialna. Myślą graniem takim
zachodnim, dość świeżym. Ale ot – proza życia – wokalista jest z polski i
kopie całą koncepcję..
ja widzę tylko dwa rozwiązania tej sytuacji
-zmienić wokalistę
-wypieprzyć wokalistę i grać instrumentalnie
no chyba, że mimo wszystko gra się wam dobrze.
Jak ta gita to Fender to mam takiego samego.