Organizacyjny chaos, chyba się odsłuchy poszły… no tego, brak zwrotów za
paliwo, promocja niby dobra, ale ludzi jak na lekarstwo, pogoda taka se – albo
lało niemiłosiernie, albo dowalało słońcem na amen… na edycjach w 2007 i
2008 też grałem, ale wtedy chyba bardziej miałem gdzieś wszystkie
nieprzyjemności. Na otarcie łez mogliśmy się z gitarzystą nażreć i
napić za darmo. Szkoda, że impreza była tak spartolona, bo miejsce ma
potencjał, a i na samej scenie przyjemnie się gra. A! no i odpaliłem
thunderbirda po raz pierwszy od paru miesięcy. Mówcie co chcecie, ale dla
mnie nie ma wygodniejszego wiosła.
Thunderbirdy są spoko wizualnie, brzmieniowo nie mam zdania.
Browar musi być 🙂
nie narzekaj, bo tak mieliście dobrze 🙂
my jak raz pojechaliśmy na koncert to się okazało, że właściciel klubu
w ogóle nie wiedział że jakiś koncert miał u niego być 🙂 ani kasy, ani
koncertu, ani żarcia, a trza było za busa 300zł zapłacić 😉
gitarul ma jacksona z tej nowej serii z klonową podstrunnicą?
Wiem tyle, że to wiosło przywiózł jego brat z juesej jakieś 6 lat temu i
że to japoniec (Jackoson, nie brat)
Eeee.. korpus wygląda jak chips 🙂
Najwygodniejsze, bo na moim nie grałeś 😀
tym bardziej na moim
ani na mojim.
gryf to ma jak lotnisko, ale brzmi fajnie, na pewno fajniej od jazz basów i
hajfajów wszelkiego rodzaju.
Latem – pięć strun wywołuje u mnie niestrawność, sześć odruch
wymiotny.
Kotwa – Charvela miałem w łapach i wierz mi, że to też nie było to.
to jest plus akurat:)
Myślę, że wymiociny na scenie przysporzyłyby wam popularności 🙂
Tak myślisz?…
no w sumie:)
No widzisz 🙂
Basista na wokalu, power trio… pewno znowu gracie stonera? =]