Granite Monster – Undergroud Fest 8.07.2011
Organizacyjny chaos, chyba się odsłuchy poszły… no tego, brak zwrotów za
paliwo, promocja niby dobra, ale ludzi jak na lekarstwo, pogoda taka se – albo
lało niemiłosiernie, albo dowalało słońcem na amen… na edycjach w 2007 i
2008 też grałem, ale wtedy chyba bardziej miałem gdzieś wszystkie
nieprzyjemności. Na otarcie łez mogliśmy się z gitarzystą nażreć i
napić za darmo. Szkoda, że impreza była tak spartolona, bo miejsce ma
potencjał, a i na samej scenie przyjemnie się gra. A! no i odpaliłem
thunderbirda po raz pierwszy od paru miesięcy. Mówcie co chcecie, ale dla
mnie nie ma wygodniejszego wiosła.
14 komentarzy
Możliwość komentowania została wyłączona.
Thunderbirdy są spoko wizualnie, brzmieniowo nie mam zdania.
Browar musi być 🙂
nie narzekaj, bo tak mieliście dobrze 🙂
my jak raz pojechaliśmy na koncert to się okazało, że właściciel klubu
w ogóle nie wiedział że jakiś koncert miał u niego być 🙂 ani kasy, ani
koncertu, ani żarcia, a trza było za busa 300zł zapłacić 😉
gitarul ma jacksona z tej nowej serii z klonową podstrunnicą?
Wiem tyle, że to wiosło przywiózł jego brat z juesej jakieś 6 lat temu i
że to japoniec (Jackoson, nie brat)
Eeee.. korpus wygląda jak chips 🙂
Najwygodniejsze, bo na moim nie grałeś 😀
tym bardziej na moim
ani na mojim.
gryf to ma jak lotnisko, ale brzmi fajnie, na pewno fajniej od jazz basów i
hajfajów wszelkiego rodzaju.
Latem – pięć strun wywołuje u mnie niestrawność, sześć odruch
wymiotny.
Kotwa – Charvela miałem w łapach i wierz mi, że to też nie było to.
to jest plus akurat:)
Myślę, że wymiociny na scenie przysporzyłyby wam popularności 🙂
Tak myślisz?…
no w sumie:)
No widzisz 🙂
Basista na wokalu, power trio… pewno znowu gracie stonera? =]