Ciekawostka rodem z PRL-u.
Może ktoś z „doświadczonych” Basoofkowiczów ma z takim tematem jakieś
pełne wspomnienia? Uśmiałem się jak to czytałem i z chęcią dowiem się,
czy trudno było zdobyć takie zaświadczenie? Było wydawane bezterminowo?
😀
I czy to w ogóle prawda, czy jakiś fake?
11 komentarzy
Możliwość komentowania została wyłączona.
Oj, zaraz wpadnie tu Tubas 😀
Głównie na Tubasa komentarz oczekuję 😀
Cóż, ojciec mojej znajomej miał świstek zezwalający na noszenie wąsów w
wojsku. No ale to był PRL 😀
Się śmiejecie ale jak tak dalej pójdzie u nas z biurokratyzacją to i włosy
będą regulować…
A ja się nie uśmiałem.
Co prawda takiego papierka nikt mi nie wydał, ale jako jeden z niewielu
mogłem nosić (w szkole) długie włosy bo …. grałem. W zespole szkolnym
ale zawsze!
Nie przyrodzonego „konika” ale normalnego, co robi iiiha, ihhha.
Kolega zawsze na to wchodził do akademików, bo panie na bramce średnio
pismienne były.
Jest to możliwe, w tamtym czasie byłem punkowcem i często mnie spisywali. Do
dziś nie zapomnę, jak z ojcem poszliśmy do sklepu fotograficznego.
Wyszedłem z niego pierwszy i zostałem „otoczony” przez trzech milicjantów –
zaczęli mnie spisywać. Na to wyszedł mój ojciec i z ryjem najpierw do mnie:
Coś narobił!? Ja na to że nic, no to do nich: Co narobił!? Oni na to, że
nic. Kilka razy tak pytał. Milicjanci się zmyli. Ojciec w końcu zakumał,
że o wygląd chodziło. Dostałem opierdziel, że jutro mam iść do
fryzjera…
Racja, Unia może wyda niedługo przepis regulujący długość włosów
:DD
Tak z innej paki, co do ZAiKSu – jak wyczytałem na wikipedii ,,Decyzją
Ministra Kultury 1 lutego 1995 wydano stowarzyszeniu zezwolenie na zbiorowe
zarządzanie prawami autorskimi do utworów słownych, muzycznych,
słowno-muzycznych[…]” Może mi ktoś powiedzieć czym ZAiKS zajmował się
do tego czasu?
Braniem pensji z kieszeni podatników.
wychodzi na to, że byciem 🙂
Kto czeka, ten się doczeka! 🙂
Zaświadczonko takie było przydatne ze względu na tzw. „walkę z
chuligaństwem” prowadzoną przez odnośne władze.
W tym celu funkcjonariusze dostawali stosowne instrukcje jak rozpoznać
chuligana. Na samej górze listy były długie włosy i kolorowe skarpetki!
Bezpiecznie mógł się czuć obywatel krótko ostrzyżony, w marynarce koloru
szmaty do podłogi i w sandałach na uskarpetczonych stopach. Pod warunkiem,
że skarpety nie były, o dziwo, czerwone…
Jedyny znany mi przypadek negatywnej konotacji tego koloru w czasach PRL!
A propos fryzur pamiętam jak w dniu zakończenia roku szkolnego, podczas
przemówienia naszego dyrektora, który był łysy i „maskował” to
wielokrotnie zawiniętym na czaszce długaśnym pasemkiem włosów, na salę
weszło 5 koleżków ze starszej klasy ostrzyżonych „na pałę” z
pozostawionym jednym kosmykiem długich włosów.
Na jego pytanie: „- Co to ma znaczyć?” odpowiedzieli:
„- Kazał pan dyrektor wziąć przykład z normalnych ludzi i ostrzyc się jak
oni, to wzięliśmy przykład z pana dyrektora!”.
Dyrektor poczerwieniał, potem zsiniał a następnie zbladł jak ściana.
Wychowawcy rozgonili nas do klas, a w auli została tylko gromadka buntowników
i Ciało Pedagogiczne.
W wyniku wychowawczej pogawędki gromadka została zawieszona w prawach ucznia
na okres wakacji i zabrano im legitymacje szkolne na ten czas. Innych
konsekwencji nie było… Przynajmniej oficjalnie.
Skutkowało to brakiem 33% zniżki na środki komunikacji i 50% do kina.