Zaręczam, że był pełnowymiarowy. Nie pamiętam jakiej był marki, ale podejrzewam, ,ze jakaś polska produkcja.
********************************************************************************** …lepiej mieć Parkinsona i trochę powylewać, niż Alzheimera i zapomnieć wypić …
Dokładnie, tak sobie przypominam, że wtedy w ogóle miałem bas pierwszy raz w rękach. Wcześniej partię basu podawałem z pół-akustycznego elektryka na rozkręconym na maxa basie w piecyku. Kurde, teraz, jak masz nawet niedużo kasy, to już można coś wymarać, żeby pograć, a wtedy nie było nawet za bardzo gdzie kupić sprzętu. Najbliższy sklep muzyczny był w Poznaniu, a w nim pianino i trąbka na wystawie, a półki nierzadko puste.
********************************************************************************** …lepiej mieć Parkinsona i trochę powylewać, niż Alzheimera i zapomnieć wypić …
Też tak zaczynalem – tzn szarpiąc struny kciukiem. Później spostrzegłem, że trudno się tak gra i postanowiłem kupić książkę Saktury „Basowanie Kciukowanie”. Jak się później okazało książka była o zupełnie czym innym 😀
Przeleżała 1,5 roku i zrobiłem wszystkie ćwiczenia 😛
Pzdr.
To jest DEFIL baston.(poznaje po główce-mam taki sam bas.)
To samo chciałem rzec. Główka jakby znana mi nieco ;d
Grzestato powiedz nam, skoro to było 21 lat temu to wiekszosc basoofkowiczow w tym takze ja ciekawi jak się potoczyla Twoja przygoda z baska?? Jakies wieksze lub mniejsze sukcesy? grasz do dzis?
Niestety, życie nie zawsze toczy się tak, jak sobie zaplanujemy…
Kariery żadnej nie zrobiłem, ale patrząc z dystansu tych ładnych kilku lat, wydaje mi się, że nie chodzi tylko o to, żeby gdzieś zabłysnąć, czy zarobić kupę szmalu (na graniu, oczywiście!), najważniejsze chyba jest, żeby mieć taki komfort życia, aby właśnie grać dla swojej(!) tylko przyjemności. Pewnie, że extra by było, gdyby można z tego się utrzymać, ale to(granie) mogłoby stać się przymusem, a nie frajdą…
W tej chwili kompletuję sprzęt i wracam do mojej pierwszej miłości- Bassi
********************************************************************************** …lepiej mieć Parkinsona i trochę powylewać, niż Alzheimera i zapomnieć wypić …
Taa…tez kiedyś na takim grałem.Strasznie łapy bolały.Ale pierwszy bas(mój) zrobiony był z gitary …elektrycznej.Ojciec wziął mnie na wesele ,bo im basista
nie wypalił.Grałem tam jakieś straszne bzdury.Do wszystkiego,czy to foxtrot czyto polka grałem jakieś pochody-taki niby walking.Brr.
Coś mała ta basówka?
Zaręczam, że był pełnowymiarowy. Nie pamiętam jakiej był marki, ale
podejrzewam, ,ze jakaś polska produkcja.
**********************************************************************************
…lepiej mieć Parkinsona i trochę powylewać, niż Alzheimera i zapomnieć
wypić …
Świetne.
Kciukiem szarpałeś struny?
Dokładnie, tak sobie przypominam, że wtedy w ogóle miałem bas pierwszy raz
w rękach. Wcześniej partię basu podawałem z pół-akustycznego elektryka na
rozkręconym na maxa basie w piecyku. Kurde, teraz, jak masz nawet niedużo
kasy, to już można coś wymarać, żeby pograć, a wtedy nie było nawet za
bardzo gdzie kupić sprzętu. Najbliższy sklep muzyczny był w Poznaniu, a w
nim pianino i trąbka na wystawie, a półki nierzadko puste.
**********************************************************************************
…lepiej mieć Parkinsona i trochę powylewać, niż Alzheimera i zapomnieć
wypić …
Też tak zaczynalem – tzn szarpiąc struny kciukiem. Później spostrzegłem,
że trudno się tak gra i postanowiłem kupić książkę Saktury „Basowanie
Kciukowanie”. Jak się później okazało książka była o zupełnie czym
innym 😀
Przeleżała 1,5 roku i zrobiłem wszystkie ćwiczenia 😛
Pzdr.
To jest DEFIL baston.(poznaje po główce-mam taki sam bas.)
To samo chciałem rzec. Główka jakby znana mi nieco ;d
Grzestato powiedz nam, skoro to było 21 lat temu to wiekszosc basoofkowiczow w
tym takze ja ciekawi jak się potoczyla Twoja przygoda z baska?? Jakies wieksze
lub mniejsze sukcesy? grasz do dzis?
Niestety, życie nie zawsze toczy się tak, jak sobie zaplanujemy…
Kariery żadnej nie zrobiłem, ale patrząc z dystansu tych ładnych kilku lat,
wydaje mi się, że nie chodzi tylko o to, żeby gdzieś zabłysnąć, czy
zarobić kupę szmalu (na graniu, oczywiście!), najważniejsze chyba jest,
żeby mieć taki komfort życia, aby właśnie grać dla swojej(!) tylko
przyjemności. Pewnie, że extra by było, gdyby można z tego się utrzymać,
ale to(granie) mogłoby stać się przymusem, a nie frajdą…
W tej chwili kompletuję sprzęt i wracam do mojej pierwszej miłości-
Bassi
**********************************************************************************
…lepiej mieć Parkinsona i trochę powylewać, niż Alzheimera i zapomnieć
wypić …
Taa…tez kiedyś na takim grałem.Strasznie łapy bolały.Ale pierwszy bas(mój)
zrobiony był z gitary …elektrycznej.Ojciec wziął mnie na wesele ,bo im
basista
nie wypalił.Grałem tam jakieś straszne bzdury.Do wszystkiego,czy to foxtrot
czyto polka grałem jakieś pochody-taki niby walking.Brr.