Nowy Stary Defil

Postanowiłem przedstawić proces renowacji gitary Defil Malwa, zakupionej w 1985 roku, która przeszła kompleksową odnowę. Przedstawiam swoje doświadczenie od rozkręcenia, przez naprawy, aż po finalny etap polegający na ponownym złożeniu i testowym graniu.

gitara defil

gitara defil

gitara defil

gitara defil

gitara defil

gitara fender

bass defil

bass defil

gitara defil

gitara defil
Postanowiłem przedstawić Defila, którego renowację niedawno skończyłem. Owy Defil Malwa został zakupiony przez mojego tatę w Rzeszowie w roku pańskim 1985. Jak tata wspominał, wówczas w owym sklepie były trzy gitary: Defil Kosmos, Defil Malwa i jakiś akustym, też Defil. W zasadzie odkąd pamiętam Defil stał nieużywany, a od dłuższego czasu miałem ochotę go wyremontować. Choćby dla samej zabawy, ponieważ wszyscy wiemy, jakie są defile. Jak się okazało, da się na nim grać, ale o tym później. Restaurację Malwy zacząłem od rozkręcenia jej na części pierwsze. Gryf był dość prosty, natomiast korpus był odkształcony w miejscu dziury na przetwornik przy gryfie, co sprawiało, że po dociśnięciu strun na gryfie, spierały się także na pickupie. Akcja strun wynosiła ok. 1 cm na XII progu. Klucze były. tylko tyle można o nich powiedzieć. Najpierw zająłem się przywróceniem korpusowi jego dawnego kształtu. Wymagało to naparowania sklejki. Po 15 minutach trzymania korpusu nad czajnikiem z gotującą się wodą stał się on tak plastyczny, że wystarczyło założyć ściski w odpowiednim miejscu i zostawić go na kilka dni, aby uzyskać oczekiwany rezultat. Następnym etapem było miejscowe dożylne zaaplikowanie lakieru tam, gdzie gitara się rozeschła. Póżniej przyszedł czas na usunięcie z powierzchni korpusu starego lakieru, który popękał. To samo czekało gryf, który został pomalowany niegdyś na biało, a miał przecież oryginalnie piękne paski. Główka została przerobiona w latach 80. przez mojego tatę na 'fendera’. Też wymagała poprawki. Po wyrównaniu faktury korpusu i gryfu przyszedł czas na malowanie i lakierowanie. Kilka dni. W międzyczasie kupiłem struny, klucze, naklejkę Fender ( 😀 ) i gniazdo jack. Jeśli chodzi o elektronikę ( w tym modelu oryginalnie była od Astera), to wymagała polutowania jednego kabelka. Następnym etapem było w zasadzie już poskładanie Defila, a raczej Fendera do kupy. Założyłem nowe klucze, struny D’Addario EXL110 (0.10 – 0.46), własnoręcznie stworzyłem pickguarda do tyłu, a także blaszkę zasłaniającą pokrętło do prętu w gryfie. Tata tymczasem zrobił gałki potencjometrów (chromonikiel). Po gitarze nie spodziewałem się cudów i istotnie, cuda nie nastąpiły. Gra się przyjemnie, dźwięk ma wspaniałą barwę, elektronika działa, jednak po podpięciu do pieca (basowego) brzmi zamulasto. Raczej normalne. Jedyne, co mnie denerwuje, to gryf. Jest on dwa razy grubszy niż w 'normalnych’ gitarach. Niestety nie zrobiłem zdjęć przed renowacją, pierwsze zdjęcia zostały zrobione już w trakcie. Bilans renowacji: -Klucze – 40zł, -Struny – 25zł, -Poświęcony czas ~ kilkanaście godzin. – koszt papieru ściernego, szpachli, farby i lakieru – nie mam pojęcia, ja miałem za darmo. Nie od dziś wiadomo, że brak środków pobudza kreatywność. Jestem pewien, że wielu z Was ma gdzieś na strychu stare gitary, i mówie Wam, warto je odnowić!

Podziel się swoją opinią

10 komentarzy

  1. Kiedy ja się za swojego Orlika wezmę….

    A właśnie miałem pisać … jaka Malwa ???… i na gryf popatrzyłem 🙂

    Opakowania pickupów masz takie same jak ja w Orliku.. Ciekawe Czym się
    różnią 🙂

    Z tym Fenderem to przegiąłeś 🙂 … Jazzbasowcy i Preclowcy na flatach cię
    zmiażdzą, zgryzą i wyplują 😛

    A tak poważnie to gratulejszyn…

    Wpinałeś się nią w gitarowy piec? Na basowym może mulić…

    Robiłeś coś z gniazdem gryfu?

  2. Orlik.. kurde, też chcę 🙂

    Nie wiem, czy czymś się różnią, nigdy z Orlikiem nie miałem do
    czynienia.

    A z Fenderem już nic nie mogłem zrobić, tylko go poprawić. Cóż,
    Hollowbody kojarzy się raczej z Gibsonem. W ogóle, to chciałbym wymienić
    cały gryf łącznie z tą piękną głowką na jakiś bardziej cywiny…

    W gitarowy piec się nie wpinałem, ponieważ go nie mam. Na basowym muli, ale
    mimo to Fender stwarza możliwości niczym aktywna gitara, ponieważ ma 4
    potencjometry 😀

    Gniazdo gryfu… nie napisałem, ale czułem, że ktoś zapyta 😀 Oczywiście
    musiałem tam podkleić takie płytki, które obniżyły akcję strun 🙂

  3. @Kuba81: Orlik.. kurde, też chcę 🙂
    Nie wiem, czy czymś się różnią, nigdy z Orlikiem nie miałem do czynienia.

    Orlik to to samo tyle że bas 🙂

    @Kuba81: Gniazdo gryfu… nie napisałem, ale czułem, że ktoś zapyta 😀 Oczywiście musiałem tam podkleić takie płytki, które obniżyły akcję strun 🙂

    Tak myślałem 🙂

  4. Tyle akurat o Orliku wiem, ale wiesz.. Fajnie byłoby mieć Malwę i Orlika
    😀

    A ta operacja z gryfem jak widzę jest powszechna. 🙂

  5. gryf jest DEFILa, co zreszta wspomniałem 😉

    Nie wiem, skąd pomysł doklejenia główki- została ona wycięta przez mojego
    tate, gdzieś w latach 80. Stare dziurki zostały zaklejone i zaszpachlowane,a
    wywiercone nowe. Nie pytaj jak. Po prostu tak było 😀 Zreszta, na pierwszych
    zdjęciach widać dużo szpachli na główce.

    Glatzman – też masz DEFILa? 😉

  6. Nie.:D

    Ale jestem na tyle wiekowy, że znam/znałem te instrumenty.

    Z DEFILi miałem kiedyś basy „Mambo” i „Aster Bass” oraz oraz szóstkę
    „ChaCha”.

    Na oku mam (tzn. czekam aż klient do dojrzeje do pozbycia się) gitarę
    „Calypso” w stanie sklepowym – tak w celach kolekcjonerskich.

  7. Ja miałem swego czasu Bastona i to rzeczywiście był bas tylko do celów
    kolekcjonerskich, z kolei na Malwie naprawdę da się grać 🙂

  8. Haha, ja miałem bastona za darmo i przekazalem go dalej. To zdecydowanie nie
    jest dobry bas, ale niestety wielu ludzi nadal jest na niego skazanych. 😉

Możliwość komentowania została wyłączona.