Chciałbym się z wami podzielić wrażeniami dotyczącymi używania
budżetowych strony do basu.
Niedawno, jakieś 4 miesiące temu kupiłem sobie taniutki struny firmy Presto,
no bo po co przepłacać skoro do ćwiczeń w domu wystarczą.. . Już na
dzień dobry po założeniu struny były bardzo dziwne ponieważ sprawiały
wrażenia bardzo luźnych, no ale cóż można się więcej spodziewać za
30- 40zł.
Po 4 miesiącach okazało się że progi wyglądają jak u 30letniego Japońca,
struny zostawiły widoczne ślady na powierzchni progów. Nie jest to moja
pierwsza gitara ale jeszcze nie spotkałem się z czymś takim żeby po tak
krótkim czasie użytkowania instrumentu progi były w tak opłakanym
stanie.
Piszę to aby przestrzec tych którzy lubią eksperymentować z tanimi
strunkami jak i tych którzy zaczynają grę i nie mają pieniędzy na struny
konkretnej marki.
Czy warto kupować tanie struny do basu?
Czy ktoś z was ma doświadczenie z używaniem budżetowych strun do basu?
Czym kierować się przy wyborze strun do basu?
Czy używanie tanich strun do basu wpłynęło kiedykolwiek na jakość dźwięku?
Jakie są wady i zalety stosowania tanich strun do basu?
Czy zdarzyło wam się kupić tanie struny do basu i żałować zakupu?
Jaka jest wasza opinia na temat strun do basu trudno dostępnych w Polsce?
Czy warto inwestować w drogie struny do basu/z pewnej marki?
Czy ktoś poleca jakieś konkretne struny do basu dla początkującego?
Czy decydując się na tanie struny do basu, należy się spodziewać niższej jakości niż w przypadku droższych marek?
Za 30- 40zł masz całkiem niezłe, jak na tą cenę, czerwone warwicki.
Struny presto… no cóż o nich nie można mieć innego zdania niż to
najgorsze. W kilku wypadkach, moim oraz innych znajomych, już nowości
brzmiały gorzej od półrocznych strun byle jakiej innej firmy (w moim
przypadku d’addario).
Mi wszystkie struny tak wpierdzielają progi i zostawiają ślady na
podstrunnicy. Sporo osób używa czerwonych warwicków – ja nie kupuje drogich
strun bo i tak pograją ciut dłużej od tych tanich. Lepiej wymieniać
częściej.
ja tam już 3x wydałem na struny ponad 200zł i dopiero teraz jestem naprawdę
zadowolony. No ale flatwound master race here
No zapomniałem wspomnieć o tym co napomknął Dex, czyli o śladach na
podstrunnicy. Może i nie mam zbyt dużego stażu na basie, jednakże na
gitarze el. gram przeszło 4 lata i pierwszy raz spotkałem się ż czymś
takim, rozumiem że struny mogą być c*jowe ale przecież nie chce mi się
wieżyc że producent wypuszcza na rynek produkt który nie dość że jest
jakościowo nie do przyjęcia, struny po założeniu były jak flaki … to
jeszcze zniszczyły instrument. Struny są wykonane ze stali nierdzewnej to
fakt ale przecież niektóre daddario za 100zł też są wykonane ze stali i
jakoś nikomu to nie przeszkadza. Wiadomo żeby uzyskać bardziej metaliczne
brzmienie trzeba używać takich strun.
Jak myślicie czy wymiana na jakieś daddaria nickel wound załatwi sprawę ?
Bo może faktycznie owijka tych presto jest dosyć ostra ale każde nowe struny
są raczej ostre dopiero z czasem stają się gładsze
Flaki się przewracają jak czytam, że nie ma różnicy w tanich i drogich
strunach…
Swoją drogą nie jest to Fender za parę kafli i zakup strun za 100~ jest to
duży wkład który już się raczej nigdy nie zwróci. Co do tych warwicków
to wcale nie są one takie wyśmienite bo opinii na ich temat jest dużo i są
to zarwano opinie pozytywne jak i skrajnie negatywne. Z tego co czytam to są
one także mają owijkę stalową i nie wykluczone że po założeniu
warwicków red label problem nie zniknie. Nie wiem czy problemem są tu te
słabe presto czy progi. Choć zważając na to że gitara jest starszej
produkcji to i progi nie powinny być wykonane z jakiejś słabej jakościowo
stali.
Nie zwroci? Kupisz dobre struny, pograsz bardziej komfortowo, wygodnie. Mniej
beda palce meczyc, nie spierdola basu, brzmiec beda lepiej. Co tu ma się
zwracac? Przeciez nie zakladasz ich na dzien przed sprzedaza.
Jak chcesz tanio i sensownie, to kup struny hartke.
Jakbym się ogladał na wszystko czy mi się zwroci to bym grał na mopie z
naciagnietymi sznurkami z balkonu… 😀
Owijki stalowe nie są gorsze od niklowanych. Są inne, i tyle.
W takim razie pojawia się pytanie czy to aby te struny są przyczyną
wystąpienia rys na progach ?? Bo może się okazać że założę daddario za 100zł i problem będzie dalej.
Znajomy lutnik powiedział mi że jeżeli struny są wykonane z stali
nierdzewnej to mogą być one przyczyną zniszczenia progów.
Niekoniecznie. Mi ernie balle, daddario, fendery, dr’y też wpierdzielają
progi i zostawiają ślady na podstrunnicy. Komfort co prawda lepszy ale
pograją 3-4 dni dłużej niż takie za 30- 40zł. Polecam testować różne
struny i tyle. Ja wolę co miesiąc albo 2 razy w miesiącu wymienić czerwone
warwicki za 35zł.
Ale wiesz, że stalowe bardziej niszczą progi, nie? 😉
Ja się wypowiadałem na temat takich strun presto itp.
Bo czerwone W, Hartkacze itp. sam stosuję czasem. Od czasu do czasu szarpnę
się na coś lepszego, typu Ernie Ball- różnica jest, ale nie stać mnie, by
dla tej różnicy płacić 3 razy więcej.
Dokładnie. Różnica oczywiście, że jest. Do studia tylko EB 🙂
Pytanie do autora wątku: a co to w ogóle za gitara? I z czego ma progi
wykonane?;-))) Skoro się tak zużywają, to chyba wypada zapytać:-))
Vintage P bass Made in Korea – progi przypuszczam że ze stali. Cóż nie
sądzicie że to trochę dziwne żeby przez 3 miesiące progi się zniszczyły
do tego stopnia że widać takie szczeliny w miejscu styku progu ze struną ??
Oczywiście, tego nie sposób zanegować. Ja tylko odniosłem wrażenie (jeśli
mylne, to proszę o sprostowanie), że autor tematu stawiał jedne nad drugimi
w kwestii jakości :-).
Ja nie wiedziałem. Skąd taka informacja? Ktoś to sprawdził
eksperymentalnie, czy „wszyscy to wiedzą”?
Twoje progi najprawdopodobniej są wykonane ze stopu miedzi, niklu i być może
cynku. Koło stali to nawet nie leżało 🙂
3 miesiące na całkowite zjechanie progów to chyba jakiś rekord. Natomiast
przy intensywnym ćwiczeniu i zbyt agresywnej technice lewej ręki niewielki
ubytek nie jest niczym nadzwyczajnym. Dopóki nie ma problemów z intonacją i
wilkami ja bym się tym nie przejmował. To, że coś tam widać nie oznacza,
że faktycznie przeszkadza to w grze.
Ale temat jest o budżetowych strunach, więc żeby chociaż trochę polecieć
w temacie – od lat używam niklowanych czerwonych Warwicków. Set do czwórki
to 30zł. Nie „kleją się” do paluchów. Brzmią świeżo przez dwa tygodnie,
problemy z intonacją pojawiają się dopiero po paru miesiącach. Nie zjadają
progów. Zbliżam się już do setki przerobionych kompletów i na razie
trafił mi się (odpukać) JEDEN ze zdechłą struną E – poza tym nigdy nie
miałem z nimi problemów.
Stal ma znacznie wyższy współczynnik „twardości” od niklu.
To naukowe ;D.
To prawda. Interesuje mnie natomiast czy ktoś faktycznie przeprowadził
eksperyment wpływu rodzaju owijki na szybkość zużycia progów i do jakich
wniosków doszedł. Teoria to tylko teoria.
Skoro owijka jest wykonana ze stali natomiast progi są wykonane ze jakiegoś
miększego stopu to wydaje mi się że stwierdzenie na temat szybszego
zużywania progów przez struny wykonane ze tali jest tutaj na miejscu.
Może nie wyraziłem się dosyć precyzyjnie mówią o stanie progów po 3
miesiącach użytkowania.
tapchan nie chodziło o całkowite zniszczenie progów do tego stopnia że
trzeba zrobisz szlif, chodziło mi bardziej o widoczne zrysowania na progach
które na dobrą sprawę po tak krótkim czasie tak czy inaczej nie powinny
wystąpić
Załóżmy że faktycznie moje progi są wykonane z jakiegoś kiepskiego stopu,
to czy rozwiązaniem jest zakup strun z owijką niklowaną ? czy jest jakaś
tańsza alternatywa do np: daddario EXL 45-105 nickle wound ?
twój opis nic nie mówi, daj zdjęcie, jak znam życie to zrobiło ci się
wzdłuż progu kilka ciemniejszych kresek i panikujesz
Zapewne owijka stalowych tanich strun jest tak samo twarda, jako owijka
stalowych strun jakościowo lepszych. Może nawet te lepsze mają twardszą
owijkę. Ale sam drut owijki tańszych strun może nie trzymać wymiarów, no i
po prostu owijka jest mniej starannie nawinięta. Wydaje mi się zatem, że
gdyby to pooglądać przez dużą lupę, to owijka tanich strun będzie
nierówna w sensie odległości między zwojami, będzie też zapewne tu i
ówdzie (jak to napisać…?) „odstawać”. W efekcie dobra jakościowo struna
będzie działać na progi jak pilnik-gładzik a kiepska jak raszpla.
Aha, tak mi się tylko wydaje na bazie moich – niewielkich co prawda –
doświadczeń ze strunami.
Pozdroofka
Romek
MPB podniósł ważną skądinąd kwestię… Sam bym chętnie zobaczył
te spustoszenia na progach… Nie neguję, że ze strunami mogło być coś nie
tak, ale z drugiej strony nadzwyczaj szybkie zużycie progów w gitarze dobrej
jakości nie jest moim zdaniem naturalne w żadnej konfiguracji. Nawet, gdyby
zamiast strun założyć do niej linki holownicze;-)
/wp-content/uploads/intext/png/2449-hrecfo.png
http://www.i57.tinypic.com/xata2g.png
Dobry Jezu… te zdjęcia bedą mi się śnić po nocach…
To nie jest wina tanich/gównianych strun. To wina taniego/gównianego basu.
Zgadzam się z przedmówcą, raczej wina basu, ten materiał z którego są
zrobione progi jest zbyt miękki.
Trochę to dziwne bo bas ma już chyba kilkanaście lat a mi się to stało w
ciągu kilku miesięcy .
Może poprzedni właściciel przeszlifował progi przed sprzedażą? Może
grał na strunach z płaską owijką? Może miał delikatniejszą technikę
lewej ręki?
Jak pisałem wcześniej – dopóki zużycie progów nie przeszkadza w grze nie
ma się czym przejmować. Jak zacznie to szlif. Tyle w temacie.
a odnosząc się do pytania zawartego w temacie.. moim zdaniem warto, prywatnie
uważam, że czerwone Warwicki brzmieniowo naprawdę dają radę, a patrząc
przez pryzmat pracy i możliwości testowania strun innych firm, uważam, że
czerwone „W” spokojnie mogłyby kosztować więcej i też wstydu by nie było.
Ja najbardziej lubię akurat stalowe, też przerobiłem wiele kompletów, i nie
żałuję. Obecnie używam Warwick E.M.P. – i muszę przyznać, że bardzo
przypadły mi do gustu. Odnoszę nieodparte wrażenie, że są głośniejsze w
porównaniu z innymi.
Co do zużycia progów i podstrunicy.. Czerwone Warwicki, zakładamy do
wszystkich Rockbassów, także wystawowych, które palcuje mnóstwo osób,
nigdy nie odnotowaliśmy podobnej sytuacji, ani nie było takiej reklamacji.
Się nie znam i głupi jestem. Ale się zapytam — jakim cudem próg jest
zjechany na takiej długości? Powinien być zjechany pod struną i odrobinę
(1mm? 1,5mm?) powyżej i poniżej — przy założeniu, że ktoś robi wibratto
paluchem o sile imadła. Potem powinno być ładnie i ew. zjechane w okolicach
kolejnej struny. Przy takich śladach trzeba chyba robić „całotonowe”
podciągi ściskiem stolarskim… i to na okrągło… . Nie wiem, nie
rozumiem, ale no cóż, się nie znam i głupi jestem.
Pzdrw
RS
Też używam tych czerwonych Warwick’ów ,ze wzgeldu głównie na cenę.Może
szału nie robią ,ale wole wymieniac struny częściej.Grałem na różnych
firmach (roto sound,erni ball,Dean Marley) wiadomo te drozsze oprócz lepszego
brzmienia ,tez dłuzej brzmia fajnie – ale jakimś tam audiofilem nie jestem,
nie mam sprzętu za 10 tys. Co do progów zezartych przez struny to takiej teori
nie słysząłem 😛 raczej tak jak ktoś pisał to kwestia stylu grania czy tez
czestotliwości. Co do podstrunicy ja swoja trochę dojechałem przez granie w
obnizonym stroju gdy struny były bardzo luźne :/