Mam wazne pytanie. Wazne dla mnie i mam nadzieje, ze pomoze komus jeszcze.
Otóż, za tydzień wchodzimy do profesjonalnego studia(nagroda w pewnym
konkursie :D) i specjalnie na tą okazję kupiłem gitarkę, tylko, że lekko
uzywaną (z wystawy sklepowej), więc struny nie są pierwszej swiezosci. A
slyszałem takie zdanie, że w studiu nie powinno się uzywać nowych strun, bo
później podczas masteringu, nie można „zdjąć” tej szklanki z dźwięku,
tzn. tego brzęku który towarzyszy nowym strunom:)i niektorzy basiści wręcz
zakładają stare i zuzyte strunki. I w związku z tym, mam pytanie, co o tym
sądzicie?? załozyc nowe, czy zostac przy starych?? z góry dzięki:)
Czy powinienem założyć nowe struny przed nagraniem w studiu?
Co myślicie o używaniu nowych strun w studiu muzycznym?
Czy lepiej używać starych i zużytych strun przy nagrywaniu w studiu?
Jakie są wasze doświadczenia związane z używaniem nowych strun w studiu?
Co wpływa na decyzję o używaniu nowych lub starych strun podczas nagrywania w studiu?
Czy używanie starych strun w studiu wpływa na jakość dźwięku?
Jaki jest wasz sposób na wybór strun przed nagraniem w studiu?
Czy zostawianie starych strun na basie może wpłynąć na brzmienie podczas nagrywania w studiu?
Czy zawsze powinienem założyć nowe struny przed wejściem do studia?
Jakie jest wasze zdanie na temat używania starych strun w studiu, czy warto ryzykować z brzmieniem?
Ja bym teraz wlozyl nowe, przez tydzien je ogral i w studio nagrywal na nowych
ale już trochę schodzonych.
RaBarBass – załóż nowe odpowiednio wcześniej – tak, na 3 dni – tydzień
przed wejściem do studia, żeby były rozegrane i żeby się nie
rozstrajało.
Zużyte struny w studio… może przy muzyce dub 😛
przecie z jeszcze możesz pokombinować ze wzmacniaczem, 🙂
Dokładnie. Jeśli ktoś nie potrafi ukręcić ze swojego zestawu brzmienia,
które oczekuje to albo nie powinien wchodzić do studia ( bo nie umie grać
)albo źle go dobrał albo gość odpowiedzialny ze obróbkę/mix i mastering w
studiu nie zna się kompletnie na rzeczy.
No to jutro zmieniam strunki, tydzień jeszce pogram i powinno być dobrze:D ze
wzmacniaczem pewnie, z emozna pokombinować, ale tej „szklany” się nie
pozbęde:P
I się nie pozbywaj. Dlaczego niby miałbyś się jej pozbywać?
Tzn. to nie chodzi dokladnie o to pełne brzmienie, tylko calkiem nowe struny
mają trochę inne wlasciwosci niż uzywane…tu chodzi raczej o trzaski, i
„pyknięcia”, które wytwarzają się przy dotknieciu struny. Podczas koncertów
mogą być nieslyszalne, ale przy nagrywaniu moga sprawiac problemy. W ogole to
nie znam się na tym, bo wiadomosc o tym, ze wchodzimy do studia spała na nas
jak grom z jasnego nieba:P nigdy wczesniej nie mielismy z tym do czynienia i po
prostu nie wiemy z czym to się je:P pozdrawiam:)
Co za wierutne bzdury 🙂
Od kogo Kolega słyszał takie BZDUUUURY !
Co ma „szklanka” do masteringu?
Otóż tak. Pierwsza rzecz to rozpatrzenie toru audio na który w dużym
uproszczeniu składa się:
-instrument, struny, Twoje palce-czyli twoja gra, przetworniki, wzmacniacz
basowy, potem przedwzmacniacz, potem konsola, potem użyte kompresory,
limitery, efekty itp.
Szklanka to efekt nieumiejętnego doboru elementów toru audio a nie nowych
strun (choć od nich się bierze).Struny zakłada się najlepiej kilka godzin
przed sesją (najlepiej nie uzywając jej w tym czasie), a do gitary podczas
nagrań siada się z CZYSTYMI rękami.
w 97% przypadków jedynie NOWE struny są w stanie ładnie się miksować, nie
bulgotać, nie tłumić ślicznych alikwot które po prostu ożywiają naszą
muzykę – tylko nowe struny mogą włąściwie wyrażać emocje poprzez
właściwe „rysowanie” odpowiednich częstotliwości itp.
To że użyjesz „wiosła za 500zł” i wrzucisz go przez linię na konsolę
behringera przez jakiś tranzystorowy preamp no name za 300zł i nagrasz
nieumiejętnie korygując pasma, będzie miało wpływ na brzmienie strun – i
nawet takie za 500zł nie pomogą 🙂
Moja rada taka:
– Bezwzględnie nowe struny (lekkość, alikwoty, osadzenie w miksie, wyraziste
eksponowanie częstotliwości)
– Pożycz lepszą gitarę (zresztą jeśli to wypasione studio, właściciel
MUSI mieć do dyspozycji ew. wypożyczenia zawodowy bas na sesję)
– Jeśli grasz „z czubka palca” a dźwięk jest przez to mniej tłusty i
bardziej jasny i w efekcie nowe struny faktycznie Ci „szklanią” poproś o
lampowy preamp do basu.
– odpowiednia kompresja i korekcja częstotliwości powinna załatwić resztę
i nie masz się co obawiać NOWYCH strun; to tylko same zalety.
(No chyba że słoń wam tam wszystkim na ucho nadepnął i słyszycie jedynie
odgłosy serii AK-47 z odległości trzech metrów).
Jak wrócisz z sesji, opisz tu nam jak tam było 🙂
NIe gram już za gitarze za 500zł:P kupiłem Squiera Vintage Modified Jazz
Bassa:D
Zreszta, studia dysponuja takim sprzetem, ze uwierz mi, moga pozbyc się tej
szklanki ;P byliscie zobaczyc w tym studio co i jak żeby się nastawic?
Yunior, mogą. Ale zabrzmi kupiasto 😛
Djatri chyba napisała całkiem miły artykulik odnośnie wchodzenia do studia.
Poszperaj w czytelni. Osobiście nigdy bym nie wziął basu z nowymi,
nieułożonymi strunami na granie, tak jak radzi Aarth
No niestety nie:/ studio znajduje się w Siedlcach a my mieszkamy w Lubartowie,
wiec jest spory kawałek:/ strunki już zmienilem i mam nadzieje, ze będzie ok:)
a jak wróce z sesji to wszytsko opisze:D
Osobiście współtworzę jedną z muzycznych agencji producenckich w tym
kraju.
Z mojego doświadczenia przy nagraniach gitar i basów wynika, że nie struna
jest problemem, tylko paluchy i reszta sprzętu 🙂
Możemy z Mazdahem dyskutować i dywagować jakie struny lepsze, czy już nieco
zmatowione i naciągnięte, czy też świeże, kilkugodzinne, czy też „z
nocy”.
Ktoś lubi tak, inny inaczej, ktoś gra mniej wysiłkowo, inny mocno ciągnie
struny, które ze wzgl. na rodzaj czy producenta znowuż inaczej się
zachowują pod palcami… Jest wiele czynników.
Tutaj nic nie zastąpi doświadczenia, niestety.
Ja po prostu lubię nowe struny na nagraniu, co nie znaczy że są one „nie
ułożone na granie” jak pisze Mazdach.
przygotowanie strun do pracy to nietylko właściwe rozciągnięcie,
naciągnięcie i wstępne rozpracowanie (czystymi rękami!) ale i dbałość
np. o tzw. „sprężynę”, na co mało osób zwraca uwagę- w mianowicie
nawijamy strunę na kołek klucza max 3 pełne obroty – tak nauczyli mnie
lutnicy i to się niestety sprawdza. Prawna technicznie gitara (nie
odkształcająca się) i poprawnie zamontowane struny nie sprawiają problemu,
i wtedy kiedy chcę struny są „ułożone na granie”
No właśnie ja nawijam zawsze więcej, przez to przez pierwszy dzień mi się
czasem rozstroi, ale rzecz procentuje bo na 2 godzinnym koncercie, na którym
nie oszczędzam basu stroi idealnie. „Ułożone struny” są wtedy, kiedy
przestają puszczać stój. Zazwyczaj pierwsza godzinka grania.
Zważ także, iż nie wszyscy mają profesjonalne instrumenty. Kumpel ma
Ibaneza, w którym gryf układa się bardzo powoli, a odkształca bardzo szybko
😉
Dodam jeszcze, że przed wejściem do studia warto zmienić struny NA TAKIE
KTÓRE ZNASZ LUBISZ I UŻYWASZ. Kiedyś tuż przed koncertem kupiłem
Ernieballe slinky – w ciemno. I to była najgorzej wydana stówa w moim życiu
:/ a chciałem zabrzmieć profesjonalnie …
Jak nagrywam to tylko nowe struny każdy kawałek bezwzględnie nowy komplet –
przed graniem/nagrywaniem rozciąganie strun do granic możliwości – jak
pęknie znaczy lipna i nic nie warta ;-). Słyszałem o patencie ze starymi
strunami ale
go nie rozumiem 😉 – może wynika to z muzyki jaką się gra – może do reggae
pasuje. Właściwie to kolega nie powiedział co zamierza nagrywać. A co do
mixu o wiele łatwiej wyciągnąć to co się chce ze świeżych strun (to
mięcho ! ;-))a jak są stare to się robi buła i tyle wtedy brzmi to albo
płasko albo buczy.
Nigdy przenigdy starych strun w studio…
No tym razem to nie będzie reggae, chociaz i to czasem gramy:) gramy coś w
stylu rock-bluesa i klasycznego rocka:) wiec myślę, ze w tym przypadku, to
swieze strunki bedą najlepsze:) dzięki za porady:)
sorry za odkopywania tematu. Mam pytanie- jest sens kupowac struny tylko do
studia? Chodzi mi o to, ze mialbym zapasowy zestaw, ktorego uzywalbym tylko na
nagrania, normalnie grał na innych, tanszych. Takie struny jakoś się niszcza,
jak sa trzymane w opakowaniu i nieuzywane?
Wiesz, skoro leżą sobie w opakowaniu w sklepie na pewno nie tydzień ani 2 to
raczej się im nic nie stanie.
Tylko odpowiedz sobie na pytanie-jak często nagrywasz w studiu? I czy
zmienianie kompletu raz na rok ma sens? Wg mnie jak już wchodzisz do studia to
kup lepsze struny i korzystaj z nich dopóki możesz.
Chyba że co miesiąc jesteś w studiu to takie coś może się sprawdzi(;
Aczkolwiek wydaje mi się że takie struny zmieniane pograją dobrze z rok? A
potem i tak nowy komplet trzeba by kupić.
muszę się jeszcze nad tym kurde zastanowic ;p
a czy jest sens płacić za studio, dziadować na zakupie nowych strun i potem
pluć sobie w brodę, że brzmienie nie to…i ze można było jednak kupić te
strunki 😉
jak Mariotd słusznie zauważył co miesiąc do studia nie wchodzisz, więc
chyba warto się szarpnąć 😉
a poza tym możesz nowy komplecik strun podciągnąć pod zlecenie dla pana
Gwiazdora :p
Ostatnio czytałem ten temat bo sam się wybierałem po raz pierwszy do studia
i nie wiedziałem co ze strunami zrobić. Kupiłem sobie świeżutki komplet
strun daddario. Miałem 2 wiosła do wyboru: swojego Washburna czwórkę z Lyon
series i pożyczoną Yamahe trb5. Stwierdziłem ze w moim basidle wymienię
struny a tamta będę miał na ułożonych, ogranych strunach. I co się
okazało? Mój Washburn (kupiłem go za kilka stówek) bił na łeb Yamahe.
Jedyne co zagrałem na Yamaha to solo bo mi progów na mojej brakowało:) Jak
jeszcze kiedykolwiek będę w studio to tylko i wyłącznie nowe struny!
Jeszcze dodam że troszkę pokombinowaliśmy ze brzmieniem i nagrywałem partie
na gitarowej głowie Mesa Rectifier + paczka Hartke i efekt jest niesamowity,
dźwięk tnie powietrze w locie:) Zobaczymy jak to wyjdzie po miksach i
masteringach. Jak wszystko będzie gotowe (koniec sierpnia, początek
września) to prześlę linka
Tak od dłuzszego czasu zastanawiam się nad wpisem w tym wątku…
Czyli tak, w studio brzmimy, na koncertach nie!!!!(to moja pierwsza myśl)
Wiadoma sprawa jest, ze jak wchodzimy nagrywać powinnismy wiedzieć jak chcemy
brzmieć, na czym chcemy zagrać,itd.
Identycznie jest z doborem strun, przeciez nimi też kreujemy brzmienie czyż
nie? Każdy powinien się zastanowić czy pasują mu tygodniowe ernie balle,
miesięczne flaty dAdario, czy może półroczne Rotosoundy (czysty przykład).
Najważniejsze, żeby struny nie były wyjechane jak stare k…wy i przede
wszystkim stroiły.
Sytuacja diametralnie zmienia się, jeżeli nagrywamy jako sesyjny, ale wtedy
też dostajemy wytyczne i do nich się dopasowujemy, a bas w miksie i tak
będzie brzmiał najprawdopodobniej jak na 70% płyt.(wiem co mówię bo swego
czasu w pewnym numerze nie poznałem mojego Gibsona).
Hejka Muzz i G-Hatt!!!
Oczywiście strojenie, strojenie i jeszcze raz strojenie. I z tym jak na pewno
nie raz doświadczyliście nie ma żartów.Osobiście polecam aby nowe struny
nie zakładać na 5 minut przez sesją ale np. dzień lub parę godzin
wcześniej, ustawić menzurę na dobrym tunerze.
Co do samego rodzaju brzmienia to tak jak świetnie podsumował to MUZZ ,
zależy w jakiej stylistyce nagrywamy i dla kogo….Dlatego zawsze polecam moim
kolegom basistom . którzy zamierzają „uprawiać” rózne gatunki, aby
kompletować sprzęt w miarę możliwości „uniwersalny lub bardzo „kreatywny”.
Mogą w tym pomóc i doradzić również PROFESJONALNI realizatorzy dźwięku,
którzy z doświadczenia mogą po prostu stwierdzić jakie graty super się
nagrywa i miksuje. I tutaj również może się okazać , że niektóre
instrumenty nadają się wyłącznie do studia.
Moim zdaniem i myślę, że nie tylko …powinniśmy dążyć aby podczas
nagrania swoją energię i emocje skupiać wyłącznie na warstwie
artystycznej…..ale to również zależy od rodzaju i budżetu nagrania no i
kultury muzycznej współpracowników.
Pozdrawiam Kazik
hejo.
mam pytanie odnośnie akcji. w studio jak lepiej ją ustawić? ciut wyżej,
żeby pozwolić strunkom wybrzmiewać itd? bo na ogół ustawiam bardzo nisko,
wiadomo, fretbuzz, klekot i stłumione dźwięki, a to głownie dlatego, ze mi
wygodniej i lżej, bo używam grubszych strun. czy na studio warto się
poświęcic i te dwa trzy dnie pomęczyc się na hmm powiedzmy na oko tak
średniej wysokości?
petrq i jeden i drugi post nad Twoim odpowiada Ci na to pytanie.
Hej Petrq
Co do samej akcji strun to bardzo poważna sprawa i z doświadczenia proponuję
aby : na probach i w studio była TA SAMA akcja. Przed nagrywaniem po prostu
trzeba się przygotować i powinno to być na takim instrumencie na jakim
będziesz grał. Tak jak pisałem , aby skupiac się TYLKO na warstwie
artystycznej!!!!
Co do samego „brzęczenia, obijania i fredbuzu jest on ściśle „związany” z
Twoją artykulacją, strojem i stylistyką jaką uprawiasz. A więc proponuję
, ustawić tak aby było na „granicy” z „lekką” przewagą dla czystego
brzmienia przy użyciu NAJMOCNIEJSZEGO Twojego ataku. Pomocne w tym np. będzie
sprawdzenie efektu ustawienia na słuchawkach . Profesjonalni realizatorzy już
są „przyjaźni” dla brzęczenia…ale Twój dźwięk MUSI się po prostu
„wbić” czyli nagrać , jak będzie bardzo słabo to powiedzą „zrób coś z
tym basem, wyżej struny” a Ty się będziesz męczył, kręcił a i wtedy
mogą się pojawić problemy ze STROJEM.
A więc eksperymentuj i ustawiaj TYLKO pod Siebie ale tak jak pisałem aby
grało!!! No i MUSI być wygodnie. Nie zawsze wzorcowe ustawienie przez lutnika
będzie wygodne dla Ciebie. Aby nabrać wprawy polecam też w wolnych chwilach
pograć na basach innych kolegów basistów i skomfrontować , zaobserwować
dlaczego tak mają akcję no i … jak atakują struny w różnych utworach i
jak to „brzęczy”
Pozdrawiam , służe radą
Kazik
dzięki za odpowiedzi. przeczytałem posty powyższe, wiadomo, ale ja
potrzebowałem konkretów. Kazik – Twoja wypowiedź może nie okaże się dla
mnie kluczowa, ale na pewno pomocna – dzięki.
Napiszę tak. Na swoim jazzie(japonski F) gram dosyć agresywnie kostką,
oczywiście mam na mysli agresję wydobytą z nadgarstka, z sensowną
artykułą. W zamyśle mój bas po częsci spelnia rolę dwóch gitar, tzn
brumiącego niskim dołem basu i właśnie progowej rytmicznej. Myśle, że
zostanę przy swoim ustawieniu, co najwyżej delikatnie podwyższe tę
akcję.
W zasadzie to jest temat rzeka – swoje brzmienie już wypracowałem, leży, i
jest ono potrzebne zespołowi tak więc teraz myślę, że rzeczywiście nie ma
co ingerować w to przesadnie, ingerować na dodatek w ostatniej chwili.
Grałem na paru już basach, ale no..mój to jest mój, cenię sobie tę
wygodę i jakość i leży mi w łapskach to co mam o wiele lepiej niż
cokolwiek innego.
WITAM:)
zgadzam się z kolegą odnosnie tych strun, gitary, preampu. to wg mnie
najwazniejsze rzeczy przy nagrywaniu w dzisiejszych czasach.
co do wiosła… to ten Squier może nie dac rady jeśli myslisz o naprawdę
zawodowym nagraniu.
probuj zagadac od wlasciciela studia jeśli ma coś lepszego.
zobacz sobie na moim profilu na muzzo jak nagral się Warwick Thumb ntb V i eden
wt-800… domowym sposobem praktycznie bez zadnej obrobki na nowych strunach…
Sciezka zgrana wprost z wejscia liniowego przez konsole do kompa.
bebny nagrane w salce na pelnym zestawie mikrofonow (werbel do kitu, no ale
coz;p)
jak potrzebujesz więcej porad pisz.
pozdrawiam!
http://www.pawelkuczynski.muzzo.pl
ZAPRASZAM