ROLA BASU W AMATORSKIEJ KAPELI
Witam ponownie! Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że poprzednie
wypociny na forum basoofki, traktujące o podejściu do amatorskiego grania,
spotkają się z takim zainteresowaniem 🙂 I choć tekst adresowany był przede
wszystkim do ROZPOCZYNAJĄCYCH przygodę z muzyką (podobnie jak ten), to chyba
więcej emocji wzbudził wśród bardziej doświadczonych basistów. Fajnie,
że pojawiło się aż tyle różnorodnych opinii! Myślę, że początkujący
basiści mają dzięki temu niezły przegląd tego, z czym i KIM mogą się
spotkać w przyszłości 😉
OK… A co powiecie na wspólne zastanowienie się nad rolą basisty i samego
basu w zespole? Moim zdaniem temat arcyciekawy… Postaram się przedstawić
Wam moje przemyślenia na ten temat. Wy przedstawcie swoje. Jak skrajnie
różne by nie były, stać się mogą okazją do własnych przemyśleń dla
tych, którzy dopiero próbują znaleźć swoje miejsce w kapeli. Cóż…
zapraszam!
PS. Teraz panie basistki nie powinny już czuć się pominięte 😉
W pocie czoła skompletowałaś sprzęt i jesteś z tego powodu
szczególnie dumna.
Jaki by nie był, od czegoś trzeba zacząć. Przychodzisz na pierwszą
próbę. Nie możesz się już doczekać, by pojechać na pełen gwizdek, nie
ryzykując przykrej rozmowy z pałami, wezwanymi przez sąsiadów. 6…7…8 –
pokrętło volume kręci się o wiele przyjemniej w prawo niż w lewo…
Uderzasz w struny i… nic. Gówno. Pewnie coś poszło… Co w takiej sytuacji
powinnaś zrobić? Może podgłośnić? Sprawdzić kable? Bezpiecznik? No tak!
Musiałaś zapomnieć odkręcić potencjometr głośności w desce! Daj sobie
spokój. Powód jest tylko jeden: grasz na basie.
Gitarzyści odpalają wiosła… i w tym momencie po prostu Cię nie ma. Te
małe gówienka tylko wizualnie przegrywają konkurencję z Twoim Pięknym,
Potężnym Instrumentem. Pomimo wygłuszenia ścian słychać je dwie ulice
dalej, a Ty musisz przyciskać ucho do głośnika, by móc rozróżnić grane
przez siebie dźwięki. Nie martw się, ci stojący dwie ulice dalej
rozróżniają je doskonale! Musiałabyś tylko tam pójść… 🙂 Tak to
niestety wygląda, kiedy Twoi starzy nie mają góry złota, a nawet jeśliby
mieli, to i tak nie daliby Ci jej na sprzęt. Byle gitarka na byle piecu, z
byle przesterem zabrzmi czytelnie. Paskudnie, irytująco, nie do zniesienia –
zgoda. Ale czytelnie. Bas nie. Ustawienie głośności wzmacniaczy pod bębny w
małej salce prób powoduje, że jest NAPRAWDĘ głośno. Wielu z Twoich
znajomych, zaproszonych na próbę i nieprzyzwyczajonych do takiej dawki
decybeli, będzie siedziało z zakrytymi uszami. Wracając do domu jedyne, co
będziesz słyszeć, to pisk (ma to taką zaletę, że po powrocie przynajmniej
nie musisz UDAWAĆ, że nie słyszysz starych 😉 W kwestii głośności i
słyszalności pałkarz nie musi robić nic (ten to ma fajnie, hehe…). Gitary
są słyszalne nawet na słabych piecach, z racji wysokich częstotliwości
dźwięku, łatwo rozpoznawalnych przez ludzkie ucho. A bas? Przecież nie
będziesz grać dla wielorybów! Dodaj wysokich tonów, zmniejsz basy – powie
Ci spec – basolog, który nota bene gra niewiele dłużej niż Ty, ale w
międzyczasie dorobił się Ampega i, jak to często z ludźmi bywa, zdążył
już oczywiście zapomnieć, jak to się gra na starym BOXie. Postaw kolumnę
wyżej. W salce ustaw się z wzmacniaczem jak najdalej od gitarowych pieców.
Skombinuj najzwyklejszy kompresor. To wszystko dobre rady, ale nie zmienią
oczywistej prawdy: Twój instrument NIE BĘDZIE numerem jeden. MOŻE nim być,
owszem. Ale do tego, w odróżnieniu od gitar i bębnów, produkujących tak
naturalnie słyszalne dla ucha dźwięki, musisz mieć DOBRY sprzęt, a przede
wszystkim DOBRZE grać. Mówi się, że bas się bardziej CZUJE niż słyszy i
jest to bardzo trafne spostrzeżenie. Tylko że w opisanej przeze mnie
sytuacji, jedyne co możesz poczuć to zniechęcenie i frustracja. To nic. Nikt
nie musi wyobrażać sobie Twojej kapeli, z Twoim basem. Ale jak
przezwyciężysz pierwsze trudności i pokornie poświęcisz się pracy, to
niebawem nikt nie będzie potrafił wyobrazić jej sobie BEZ Ciebie i bez
niego.
Grać na basie, a GRAĆ na basie
I co dalej? Przesiąść się na inny instrument? Ani się waż! Wybrałeś
najlepszy z możliwych! Bo najwięcej MÓWIĄCY O TOBIE. Swego czasu lubiłem
zakładać się z kumplami, nigdy nie trzymającymi przedtem wiosła w rękach,
że w ciągu 5 minut nauczę ich grać Smoke On The Water – i oczywiście
zawsze wygrywałem. Jakie to proste! Czy Ty też dlatego wybrałeś bas? Jeśli
tak, to dobrze, i niczym nie potrafię zbić takiego argumentu. Bo to przecież
prawda! Nie każdy złapie chwyt na gitarze, w tym gąszczu cieniutkich strun i
progów, nie każdy zagra na bębnach, co dopiero zaśpiewa. A bas, niczym
leniwy muł wśród narowistych koni, daje się dosiąść prawie każdemu. Nie
trzeba przełamywać swojego strachu i niepewności, aby to zrobić. Ale
zapamiętaj jedno: co innego wsiąść, a co innego pojechać! I nie dołuj
się, że konie poszły już dawno w galop, a Twój muł nadal stoi i łypie na
Ciebie z politowaniem. Aby pojechać, po prostu musisz go trochę POZNAĆ:
1) Bardzo nie lubi niecierpliwych. Krok po kroku, powolutku. Liczy się RÓWNE
TEMPO, a nie zawrotna prędkość.
2) Jest baaardzo uparty. Gdy już Ci się wydaje, że zrobiłeś jakiś
postęp, on po prostu staje i „idź se dalej sam”. To dlatego, że w Twoim
podejściu brak SYSTEMATYCZNOŚCI i KONSEKWENCJI. Postęp jaki osiągniesz,
wynikający z systematyczności, może być z początku niezauważalny. Ale to
tylko złudzenie. Każdy nowy patent na bębnach brzmi, jakby zasiadł za nimi
nowy, lepszy perkusista. Czy ktoś zwróci uwagę, że grasz odrobinę
RÓWNIEJ? Pewnie nie, ale właśnie to otworzy Ci drogę do poskromienia
swojego muła.
3) Nie jedzie na kija z marchewką.
Obłaskawiony muł idzie jak czołg. Ciągnie całą kapelę, gdy koniki w
solowych popisach brykają po pastwisku. Idzie przez góry, idzie po piachu,
brnie przez wodę… daje STABILNOŚĆ i PŁYNNOŚĆ rytmu, bez których
publika na koncercie zaczyna wychodzić na fajkę. Rzępolić na basie Smoke On
The Water, a zagrać to z pasją, swobodą i metronomem w głowie to
PRZEPAŚĆ, rozmiary której uświadomisz sobie dopiero po latach ćwiczeń.
Ale wtedy przyjdziesz na próbę, zagrasz i… nie, nie wyjdziesz już, bo Cię
nie wypuszczą 🙂 A dobrze wytresowany muł ma na imię GROOVE!
Jesteś ZAJEBISTA! (czytaj: Boże, jaka jesteś słaba… musisz
więcej ćwiczyć!)
Grasz już całkiem nieźle (a przynajmniej wszyscy tak mówią), a Twój
sprzęt pozwala już na rozpoznawanie granych przez Ciebie dźwięków.
Jedziesz z gitarkami jak równy z równym i nikomu nawet przez myśl nie
przejdzie, że w kapeli mogłoby zabraknąć Ciebie i Twojego instrumentu (miej
świadomość, że nie zawsze w tej kolejności ;). Co teraz? Ano BĘBNY. To
są właśnie te góry, w które nie odważy się zapuścić żaden ogier.
Popędź więc muła i do roboty! Dla laika możesz fajnie i efektownie grać,
ale dopóki nie stworzysz z perkusistą SEKCJI RYTMICZNEJ, to taka z Ciebie
basistka, jak z mułowej d*py trąba. Sekcja to odrębny, potężny instrument,
prawdziwy przykład doskonałej symbiozy: bębny dodają Twojemu basu
prawdziwego kopa, Ty odwdzięczasz się, dowolnie zmieniając ich ton. Dobra
sekcja brzmi tak, że słuchającemu wydaje się, iż to WERBEL i CENTRALA
grają w różnych tonacjach. Nie tylko trzymacie razem rytm, cały ten
muzyczny kręgosłup, ale uzupełniacie wzajemnie to, czego każdemu z Was
najbardziej brakuje – odpowiednio: kopa i tonu. Odtąd Twoja rola nie polega
już tylko na „dawaniu dołów”. Jesteś nieodłączną częścią bitu, jego
pulsującym sercem.
Kiedy „chodzi sam bas”…
To naprawdę wielka sztuka… Nie mówię oczywiście o zostawieniu samego basu
na 10-15 sekundowy takt. Mówię o umiejętności cieszenia się tym momentem
jak głupi, podczas gdy inni mają dowolną możliwość solowania na bębnach,
gitarze czy wokalu. Same bębny mogą chodzić w nieskończoność w prostym
bicie i nigdy nie będą nudne. Solówka gitarowa może składać się z 3
dźwięków, ale zagrana w odpowiednim momencie i kontekście (akompaniamencie)
powali na kolana. Wokal popisuje się cały czas, bo taka już jego pieska
dola… A Ty? Klang, tapping? Solo na basie? k*rwa mać… jak długo trzeba
grać, aby popełnić SOLO NA BASIE!? No więc uprosiłeś kumpli, aby
zostawili Ci te 10 nieszczęsnych sekund (jeśli masz dar przekonywania to
nawet bez bębnów) i upajając się chwilą, jedziesz jeden takt riffu, w
który zaraz wszyscy wejdą. WOW! Czy mogę jeszcze raz? NIE. Sam bas mamy już
w czwartym kawałku. No i to by było na tyle… Nieprawda. To AŻ tyle. Bowiem
owe kilkusekundowe smaczki, grane przez wprawnego basmana, czy to samemu, czy w
akompaniamencie innych instrumentów, potrafią zostać w głowie słuchacza i
męczyć go tak długo, aż nie usłyszy ich ponownie, z nagrania lub na żywo.
I to wszystko jest, moim skromnym zdaniem, cała kwintesencja roli, jaką bas,
a przede wszystkim TY masz do spełnienia w kapeli!
BĄDŹ Z TYŁU I KONTROLUJ RYTM. TRZYMAJ W GARŚCI NAJPOTĘŻNIEJSZĄ
BROŃ KAPELI – SEKCJĘ. A JEŚLI KTOŚ PRZYPADKIEM ZAPOMNI, JAKI KAWAŁ ROBOTY
ODWALASZ – ODEZWIJ SIĘ – KRÓTKO I NA TEMAT !!!
PPS.
Tak to już jakoś jest, że gdy w towarzystwie ktoś przeważnie milczy,
dając nagadać się paplom, a jednocześnie myśląc swoje, nikt nie zauważa
jego obecności. Ale kiedy się w końcu odezwie, zapada cisza i wszystkie
spojrzenia kierują się ku niemu. I to właśnie dlatego nikt nie wyobraża
sobie imprezy bez niego. Tym kimś w kapeli jesteś TY.
bassplayer
Czym różni się rola basisty od innych muzyków w amatorskim zespole?
Jakie są najważniejsze aspekty, na które powinnam zwrócić uwagę jako początkująca basistka?
Jak mogę poprawić swoją słyszalność jako basistka w zespole?
Co powinnam zrobić, gdy mój bas nie jest słyszalny podczas próby?
Jakie są przyczyny, dla których mój bas jest niesłyszalny, nawet gdy gram na dużym wzmocnieniu?
Jakie są najlepsze techniki i praktyki, aby mój bas był słyszalny podczas prób z zespołem?
Jak mogę sprawić, aby mój bas był numerem jeden w zespole?
Jakie są najważniejsze umiejętności, które muszę zdobyć jako basistka, aby znaleźć swoje miejsce w zespole?
Czy istnieją jakieś triki, które pomogą mi jako basistce, aby być lepiej słyszalną w zespole?
Czy gram na odpowiednim sprzęcie, aby być słyszalną jako basistka?
Co powinnam zrobić, jeśli jestem zniechęcona brakiem słyszalności mojego basu w zespole?
Czy istnieją jakieś przemyślenia dotyczące tego, jak wykorzystać mój bas, aby stać się kluczowym elementem zespołu?
Jak mogę sprawić, aby inni członkowie zespołu docenili moją rolę jako basistki?
Dlaczego bas jest często mniej słyszalny niż inne instrumenty w amatorskim zespole?
Jak mogę sprawić, aby mój bas był tak samo słyszalny jak gitary i bębny w zespole?
Czy istnieją jakieś specjalne ustawienia wzmocnienia, które mogą pomóc mi w osiągnięciu lepszej słyszalności basu?
Jak mogę wykorzystać różnorodność dźwięków basowych, aby lepiej współpracować z innymi muzykami w zespole?
Co powinnam zrobić, aby lepiej się komunikować z innymi członkami zespołu jako basistka?
Jak mogę udoskonalić swoje umiejętności jako basistka, aby być lepiej słyszalną i docenianą w zespole?
Jakie są najlepsze rady dla początkującej basistki, która chce znaleźć swoje miejsce w amatorskim zespole?
Ej stary, w sumie masz niezły potencjał jako felietonista. Nie wolałbyś
publikować tego w formie takich artykułów – wypowiedzi, które zostaną
opublikowane w czytelni?
Cóż… dzięki 🙂 Ale mi bardzo zależy, aby inni też mogli podzielić się
swoimi opiniami i komentarzami, często przeciwnymi do moich, co w efekcie da
więcej do myślenia młodym basistkom i basistom. A artykułów nie można
komentować, prawda? Pozdrawiam
yyy możesz założyć swojego bass loga. Tam można to komentować :):):)
Artykuły można komentować, in fact :}}}}}}}}}}}}}}}}.
W takim razie nie mam nic przeciwko, abyś umieścił te dwa teksty w czytelni.
Po odpowiedniej edycji, ma się rozumieć, jeśli uznasz za konieczne…
Będzie mi bardzo miło 🙂
serio fajne jest to co piszesz i twoj sposob myslenia naklania innych do
namyslu. Czy warto grac? czemu? A co z kapela? Na to wszystko, pytania dreczace
mlodych muzykow , dajesz im odpowiedz i dzięki ci za to!! 🙂
Bardzo fajny tekst, dużo daje do myślenia… Jako że sam grałem długo na
gitarze to widzę jakie często jest spojrzenie na bas od strony gitarzysty i
jak się przed tym bronić.
Świetne spostrzeżenie na temat ludzkiej natury 😀
Dobry tekst, do czytelni z tym!
„Obłaskawiony muł idzie jak czołg. Ciągnie całą kapelę, gdy koniki w
solowych popisach brykają po pastwisku. Idzie przez góry, idzie po piachu,
brnie przez wodę… daje STABILNOŚĆ i PŁYNNOŚĆ rytmu”
Pięknie powiedziane!
no nic dodać nic ująć, coś mi się wydaje że żadna dyskusja z tego nie
wyniknie 😉 masz zdrowe podejście do basu i prawdopodobnie niemalże każdy na
tym forum się z Twoim tekstem zgadza 🙂
Przestalibyścię się tak rozpływać i coś od siebie dodali :> 😛
p.s. świetny txt 😀 ;x
To ja dodam od siebie, że nie zgadzam się z tym że czołgi chodzą… 😉
Huh, kolejny swietny tekst… 🙂 nic dodać, nic ująć, tylko zaparzyc sobie
kawkę lub herbatkę, i przeczytać go jeszcze raz 🙂
„Tekst leczy wszystkie kompleksy, z którymi musi walczyć każdy basista”
THE TIME
No to jak będzie ?? Ja bym się nawet nie wahal i wrzucil te dwa tematy :
1)Filozofia amatorskiego basu
2)Rola basu w amatorskiej kapeli
do czytelni bo jak ktoś to przeczyta to na bank będzie chcial grac jeszcze
bardziej na basie albo jak będzie chcial zrezygnowac to nie zrezygnuje. Wiec
zwracam się do Wladz tego oto forum!!!!!! JUST DO IT!!!!!!!
Bardzo słuszne przemyślenia i bardzo dobry artykuł jako taki. 🙂
owo stary napisz ksiazke
taki przekaz jest silą tego forum…
OHO .. CZAS NA BAS ! 😀 😀 😀
hyh, co tu dużo mowic, zgadzam się z wzszystkimi:P bardzo dużo do myslenia daje
ten tekst. bassplayer – na twoim miejscu wyskrobalabym jeszcze kilka takich
felietonow i zaniosla do jakiegoś wydawnictwa:D
dawno mnie tu nie było…ale cool tekst naprawdę:D baaardzo dobry..przydałoby
się to pokazać niektorym gitarzystą jakich znam żeby trochę ich zgasić ;]]]]
😛 good work chłopcze:D
ten tekst powinien być nie w czytelni ale jeszcze nim się wejdzie na basoofke:D
albo nagrajmy muzykę do niego i ktoś go zaspiewa i nazwijmy go hymnem
basoofki:PP
Tak hymn flage, godło, czcijmy nasze basy, budujmy świątynie i obalmy wrogi
reżim!
ooo tak gitarnikom trzebaby napisać jakiś tekst o basistach bo czasem są
strasznie wkur… denerwujący 😀 tylko krótszy i prostszy bo nie skumają 😛
ej wiecie co skoro przy podnoszeniu na duchu jestesmy to może przedstawie mój
problem. kurcze gram wg. mnie już calkiem niemalo i uwazam ze jak na taka kupe
czasu moglbym umiec znacznie więcej. w sumie nie umiem nic. najwieksze problemy
mam z graniem w jakimkolwiek innym metrum jak w 4/4 rowno. nie potrafie
slapowac wcale .. niewiem w ogóle jak tlumic struny przy graniu żeby to brzmialo
jak trzeba. no i w ogóle nie potrafie praktycznie wykorzystac skal. staram się
to wszystko nadrobic jak najszybciej. ale robie wszystko po koleji jeszce w
miedzyczasie muszę się nauczyc jakiś numerów (heh do konca tego tygodnia
jeszcze z 9)no i i tak nie widze postempow. dużo osob mi mowi ze nie jest zle
ze dobrze gram jak na taki czas ze graja ludzie dluzej i gorzej tralalalala.
ale mnei to tylko jescze bardziej wkurza. czasami gram tyle ze mnie sciegna
bolą tak ze dwa dni. ostatnio jakimś cudem dostalem się do drugiej kapeli. w
sumie to pierwszej powaznej … ale ci kolesie sa naprawdę zajebisci. jeden gra
na gicie 3lata a brzmi jakby gral z 13lat ,a do tego ma git malina wokal i z
rownym powodzeniem klepie gary wymiata na klawiszach i na harmonijce. drugi
rytmik na gitarze gra 3lata i sytuacja jest ta sama. strasznie mi zalezy żeby
nie wyleciec z tej kapeli ale ja już neiwiem sam … nie potrafie grac do
nagran na sciezkach … perkusji trzymam się jak zloto tylko na zywca ze
sluchawek roznie to bywa …. no i w ogóle z teoria jestem na bakier. chce to
zmienic ale inne obowiazki. muszę podejmowac decyzje … czy pocwiczyc
tlumienie ,czy pograc do metronomu jakiś kawalki, czy nauczyc się jakiegoś
nowego bo czas leci, czy może tez poczytac teorii albo może jednak nauczyc się
polskiego na egzamin komisyjny i zdac do nastepnej klasy …. niech mi ktoś coś
doradzi niewie .. powie ze mam fajne okulary na awatarze czy coś… dajcie mi
jakieś cwiczenia… sposob na szybkie wchlanianie teorii muzyki i jej
praktycznego wykorzystania. proszę cokolwiek …. ten tekst jest naprawdę
zajebisty na poczadku … ale po przeczytaniu jego grałem ze potem się z
sasiadem nie moglem przywitac z bólu.. no kurde mol !
Ucz się do szkoły, żeby Ci dzieci w przyszłości nie powiedziały, że
jesteś durny.
Cześć spluker! Prosiłeś o opiniię – oto moja. Po pierwsze zalicz tego
cholernego komisa 🙂 Nic Ci po radości z grania kiedy masz się stresować czy
przejdziesz do następnej klasy. Po tygodniu od oblania egzaminu może się
okazać (odpukać 🙂 że z tą kapelą nic nie wyjdzie i gówno na tym zyskasz!
Co do grania: na Twoim miejscu zrobiłbym pewnie wszystko by z nimi grać, ale
przez WSZYSTKO rozumiem tylko to, co WARTO. Przykład: Umawiasz się ze
świetną dziewczyną. Aby jej zaimponować pożyczasz od starych brykę, od
kumpli kasę i wciskasz kit, że właśnie kończysz studia na dwóch
fakultetach. Fajnie. I jak długo tak pociągniesz? Jeśli nie spodobasz jej
się taki, jaki jesteś naprawdę, jedyne co możesz na takim podejściu
zyskać, to piekący policzek i oddalający się odgłos obcasów. Grasz z
ludźmi, którzy mogą Cię wiele nauczyć i muzycznie wywindować w górę.
Ale zastanów się dobrze, czego tak naprawdę oczekują oni po TOBIE? Że po
kilku dniach będziesz grał o niebo lepiej? Czy może dadzą Ci czas na naukę
i wykazanie się pracowitością? Pewnych rzeczy nie przyspieszysz. Jeśli
więc chcą z Tobą grać (no a przecież chyba nie byli pijani przyjmując
Cię do kapeli!) to zdają sobie sprawę na jakim jesteś poziomie. Jeśliby im
to nie odpowiadało, to poszukaliby kogoś lepszego. Dali Ci szansę, to znaczy
że TEŻ CIĘ POTRZEBUJĄ. Nie dołuj się, tylko spróbuj – ale nie ponad
siły! Jeśli mimo pracy i wysiłku nie wyjdzie – trudno. Policzek za dwa dni
przestanie boleć, a wtedy – nauczony doświadczeniem – ćwicz do jasnej
cholery REGULARNIE, a nie za pięć dwunasta. Ale jeśli wyjdzie (czego
szczerze Ci życzę 🙂 to nie panikuj, tylko podejdź do tego spokojnie. Z
próby na próbę ucz się nowych rzeczy i pokazuj że się starasz. Ja na
przykład bym to p*rdolił i nauczył się tylko 3 czy 4 z 9ciu kawałków,
ale za to BEZBŁĘDNIE. A jeśli i tak Ci podziękują to znaczy, że są
KRETYNAMI. Bo przecież widziały gały co brały! To, że nie robisz
postępów to tylko ZŁUDZENIE. Ćwicząc intensywnie robisz je bardzo szybko.
Tylko, że na EFEKTY trzeba poczekać – zupełnie jak na siłowni. Jeśli ci z
kapeli tego nie rozumieją, to marnujesz tam swój czas i wysiłek… Zalicz
komisa. Ćwicz i staraj się, ale stawiaj na jakość a nie na ilość. A skoro
dostałeś się jakoś to tej kapeli, to powiem Ci jedno: albo oni nie są
wcale tacy zajebiści, albo Ty tak cienki jak Ci się wydaje 🙂
PS.
Ćwicz z metronomem. Zacznij od 60bpm, czyli jedno kliknięcie co sekundę.
Graj równo z kliknięciami. Po kilku minutach gry (60 uderzeń w strunę z
metronomem + 60 sekund przerwy, podczas której liczysz w myślach kliknięcia
metronomu – od 1 do 60) zacznij ćwiczyć w systemie minuta gry – minuta z
zegarkiem (wyciszasz metronom i w czasie kiedy Twoje ręce odpoczywają
bierzesz zegarek z sekundnikiem, czekasz aż wskazówka sekundnika znajdzie
się na 12tce i nie patrząc na zegarek odliczasz w myślach sekundy. Spójrz
na wskazówkę i zanotuj o ile sekund się spóźniłeś – pospieszyłeś).
Kończysz próbę po 3ch kolejnych, udanych odliczaniach z zegarkiem (na
początek z tolerancją +/- 1 sek. 🙂 Tak samo ćwiczysz półnuty i
ćwierćnuty i ósemki. Szesnastki z zegarkiem to wyższa szkoła jazdy,
hehe… Odpuść je sobie na razie, ale z czasem na pewno Ci się uda! Licząc
w myślach, zawsze stukaj sobie ręką, np. w udo. Różnica polega tylko na
zwiększeniu częstotliwości kliknięć metronomu (odpowiednio 60×2, x4, x8 i
x16bpm) i liczby uderzeń ręką, do jakiej musisz w myślach doliczyć, gdy na
zegarze upłynienie pełna minuta. Licz zawsze od 1 do 60, ale w przypadku
półnut pomiędzy odliczanymi sekundami muszą zmieścić się dwa uderzenia
ręką (2ma rękami przy 8kach i palcami o stół przy 16tkach) i kolejno: 4, 8
i 16 uderzeń. Gdy doliczysz do 60 patrzysz na zegarek i notujesz różnicę
(lub jej brak 🙂 Całe ćwiczenie zakończ po pełnym cyklu, od całych nut po
8ki, z 3ma kolejnymi, udanymi próbami z zegarkiem w każdej. Po kilku dniach
zerknij w notatki różnicy odliczania z sekudnikiem – jeśli wyraźnie
poprawiło się Twoje wyczucie czasu, zamień stukanie ręką na uderzanie
struny basu. Wydobywany dźwięk ma wybrzmiewać dokładnie tyle, ile pauza
pomiędzy odliczanymi w myślach cyframi – tłum strunę lewą ręką na
gryfie. Postaw zegar gdzieś z boku lub za sobą, aby nie kusiło Cię
spoglądanie na niego w trakcie liczenia 🙂 Po kolejnych kilku dniach zmieniaj
dźwięk przy każdym uderzeniu struny w, jednej pozycji dłoni na gryfie (4
dźwięki, powtarzane kolejno). A jeśli za jakiś czas będziesz też
zmieniać grane struny i dalej mieścić się w czasie – to jesteś prawdziwy
mistrz! 🙂 Ćwicz REGULARNIE i niedługo pojawią się pierwsze efekty,
również w kwestii SZYBKOŚCI gry. Z zegarkiem ćwicz także gdzie tylko
popadnie – na przystanku, spacerując (wtedy zamiast stukania liczysz kroki –
niezły ubaw! 😉 a już KONIECZNIE na lekcji :)) Pamiętaj! Metronom masz W
GŁOWIE. Musisz go tylko wyregulować… Powodzenia!
staaary ! napisz ksiazke !
dzięki wielkie za rady. co do kawałków to niema innej opcji żeby się nie
nauczyc perfekcjnie. inaczej to niema sensu bo i tak muszę do nich potem
wracac. i tak z całej listy nauczylem się jakiś samych banałów jak rolling
stones – jumpin jack flash albo cream – sunshine of your love (czy jakoś tak).
czesto gram tak ze wlaczam metronom wolno i gram jakiś prosty numer np. pretty
vacant pistolsów jak najrówniej mogę i potem coraz szybciej i szybciej lub
tez to samo robie z perkusja z opracowania z GP. czy ma to jakiś sens ? a
właśnie zauwazylem ostatnio ze jak cwicze coś to mi się to wydaje zupelnie bez
sensu, ze tylko marnuje swoj czas. ciagle uwazam ze robie coś nietak i ze to mi
nic nie daje.
ps. jak czytalem ten tekst akurat leciało gnr – patience LOL.
Masz fajne okulary na avatarze, czy coś 😉
może powiem coś odnosnie grania z lepszymi, bo ostatnio tylko z takimi miałem
okazje grac.
jeśli chcesz się utrzymac to postawmy sprawe jasno ze mozesz im fajnie podlozyc
bass ale musisz posiedziec w domu i pomyslec. przemyslane groovey sa fajne(np.
pilich, flea). a jak nie znasz skal no to trzeba sobie inaczej poradzic. może w
ten sposob: jeśli chlopaki zarzuca coś w e-mol to jak przez jeden dzien
będziesz cwiczyl te właśnie skale to ona Ci wejdzie w krew. wszystkie cwiczenia
wykonujesz właśnie w tej jednej skali i nie ma zmiluj(a jakie fajne solo można
ulozyc dzięki temu:P)
jak opanujesz te skale to nastepnego dnia mozesz cwiczyc te i jeszcze inna,
żeby nie robic sobie krzywdy i nie było potem problemow.
i pamietaj ze skale trzeba cwiczyc regularnie bo inaczej to jest dluga droga
przez meke
i jeszcze jedno – zawsze lepiej zabrzmi coś prostego niż nie wiadomo jak
wymyslnego
no to takie moje rady jak utrzymac się w kapeli. jakbys miał jakieś pytania co
do skal to proponuje zalozyc nowy temat by było latwo znalesc porady. a my(sory
ze mowie w imieniu wszystkich ale tak mi się wydaje) na pewno Ci pomozemy
Super tekst. Naprawde godny przeczytania przez niego się zarejestrowałem :]
Ale wracając do meritum to w tym tekscie uzyskalem odpowiedzi na dreczące
mnie pytania i przeczytalem to czego się obawialem w roli basisty… jednak z
drugiej strony to bez basu nie ma co :] Dla mnie osobiscie bass był najlepszym
wyjściem, bo jak sam mówisz nie każdy połapie się w gąszczu cieńkich
strun… i tak jest właśnie ze mną i pewnie z wieloma innymi. Bass to może
i mół ale bez tego móła wóz zwany kapelą nie dojedzie daleko…
Jeszcze raz gratuluje napisania świetnego artykułu.
Pozdrawiam
yh moim skromnym zdaniem lepiej zarobic sobie pieniazki i kupić sobie dobre
naglosnienie , które będzie się przebijac przez bebny i gitary niż się rozwodzic
nad oczywistym tematem,joł!
Jak to ktoś wcześinej napisał : tekst leczący kompleksy amatorksiego
basisty 😉 Good Work, więcej takich!
mół zwany groovem- nic dodać ic ująć. W końcu my (basiści) wybraliśy
stateczność(przeważnie) powage(może i nie :P) i stabilność(zawsze). Nie
ma co, trzeba szukać roboty w funduszach emerytalnych- taka postawa budzi
zaufanie 😀
ciągle się zastanawiałam czy grać dalej na zwykłej gitarce czy wybrać bas.
Pare razy u kolegi miałam okazje pobrzdękać(bo trudno to narazie nazwać
grą) na basie. I wydaje mi się że bardziej mnie kręci bas. Ale ciągle
miałam wątpliwości…. teraz raczej już są rozwiane…;) Mam nadzieje że
nie jest jeszcze za późno żeby się nauczyć dobrze grać… (mam 16 latek;)
bardzo mobilizujesz starsze osoby…. 😀
no dobra już nie będę:D heh;)
to zacznij grać na basie! ja zacząłem w wieku 21 lat, i co?
Hehe ja zacząłem w wieku 14 lat 😛
a ja 17
15:]
Masterek obejrzyj sobie jakiś filmik na youtube gitarzystów, ale dobrych,
na pewno chęci wróca.
A czy do chu*a to jest temat o tym kto, kiedy zaczął grać ? NIE. Więc
przestańcie pisać to gówno, które i tak nikogo nie interesuje.
Hehe Brylant jak zawsze stanowczy 😛
Ja zacząłem mniej więcej tak jak Mike i raczej i my i wy (nastki ;p)
jesteśmy na straconej pozycji bo wszyscy wielcy zaczynali w wieku 5 lat ;d Ja
się osobiście pocieszam tym, że średnia długość życia wzrasta i
zdąrzę jeszcze nauczyć się dobrze grać zanim dorwie mnie artretyzm 😀
Co do roli basu w amatorskiej kapeli to właśnie jestem w trakcie tworzenia
takowej, na razie jestem na etapie planowania i początkowego załatwiania
(między innymi sala prób – stary magazyn opon samochodowych osadzony w
pobliskim lesie ;x), wszystko jest na razie w przedbiegach ale skoro w sumie to
ja jestem pomysłodawcą organizatorem i jak na razie jedynym kompozytorem i
autorem tekstów to wydaje mi się, że moja rola jako basu w tej właśnie
amatorskiej kapeli będzie nieco inna od tej opisanej na początku tego tematu
😀 Szkoda tylko, że nie umiem śpiewać ;d Tak czy siak moje przesłanie: Nie
możesz znaleźć odpowiedniej kapeli? Zrób sobie odpowiednią kapelę 😀
Posłużę się przykładem Roberta Trujillo. On dostał swój pierwszy sprawny
bas w wieku 18 lat, poprzednie były niesprawne ,wiec raczej nie grał z
kapelą ani nic , można mu doliczyc te 2 lata wstecz kiedy to grał na basach
naprawianych przez jego ojca ,ale przeciez to nie był regularny system
ćwiczen raczej. No a teraz to chyba nikt nie powie ze słabo gra. Poprostu
trzeba się wziasć do pracy i tyle. No żeby zostac takim Victorem Wootenem
rzeczywiscie trzba zaczać grać w wkieku 3 lat ,ale niektórzy nie mają tyle
szceścia żeby urodzic się w rodzinie muzyków. (ale nie jestem pewien czy
akurat Vic tak miał)