Witam Wszystkich
Nie znalazłem podobnego tematu, gdybym się mylił, to proszę Moderatorów o
naprostowanie mnie.
Zanim pytanie, taka mała impresja na temat sprzętu. Grając kiedyś dawno
temu na Bastonie, z podziwem patrzałem na wszelkie lepsze basy. Kiedyś
dostałem na chwilę do ogrania bas typu Jazz, no i od tego czasu to dla mnie
był ten „mroczny przedmiot pożądania”. Teraz, kiedy po latach wróciłem do
grania, nabyłem kopię jazz’a firmy Vintage, no i byłem zadowolony. KIedyś
przez przypadek wpadła mi do ręki stara, nieco sfatygowana kopia precla,
firma Encore, tańsza siostra Vintage. Zakupiłem za grosze, odremontowałem,
choć nie wszystko się udało. Ale do ćwiczenia w sam raz.
Ćwiczyłem na tym preclu w domu dużo. Gryf wyraźnie grubszy i mniej wygodny,
minimalna ustawialna akcja strun i tak wysoka. Pomyślałem, że jak będę
zasuwać na tym preclu, to na wygodniejszym i niżej akcyjnym jazzie tym
bardziej. No i rzeczywiście, tak się poniekąd stało. Po co piszę o
oczywistościach? Ano z biegiem czasu zacząłem po tego mniej wygodnego precla
chętniej sięgać niż po jazz’a. Aż w końcu wziąłem go kiedyś na próbę
— osznurkowanego w 3-miesięczne czerwone łorłiki.
No i szok. Ten enkorowy precel kupiony za grosze wlazł w miks mojej —
grającej tradycyjnego rocka — kapeli tak, że wszyscy natychmiast zauważyli
różnicę. Doszło konkretniejsze pierdnięcie od dołu, selektywności i
klarowności wcale nie było mniej. No i zachorowałem na precla. Kumple z
zespołu też chcą takiego brzmienia.
A teraz do rzeczy. Prośba wszystkich, którzy z preclami mieli do czynienia —
poradźcie, jakiego precla kupić. Nie, nie mam jeszcze kasy, nie jest to
ogłoszenie typu „kupię precla”. Jak będę miał kasę to się ogłoszę.
Proszę o wskazówki, uwagi opinie, np. czy warto kupić jakąś najdroższą
sygnaturę Squiera, czy może lepiej Fendera Standard, meksykańce?
jakpończyki? Jakieś wersje, roczniki? A może w ogóle nie Fender?
Pewnie nazbieram 2-2,5 tysiaka, więc wypasione wersja na pewno nie będą
wchodziły w rachubę.
Mam nadzieję, że taki wątek przyda się nie tylko mnie. Zapewne sporo
początkujących basistów nie zdaje sobie sprawę, jak bardzo by im w miksie
siadł niedoceniany nieco precel. Tym bardziej, że w okolicznych sklepach nie
uświadczysz lepszych precli niż noname’y za parę stów, i ciążko sobie
samodzielnie wyrobić opiniię o preclu.
Pozdroofka
Romek
Czy znaleźliście podobny temat na forum dla basistów?
Czy kiedyś zagrałeś na basie typu Jazz?
Czy preferujesz mniej wygodne basy do grania?
Czy kiedyś próbowałeś grać na preclu?
Czy szukasz wskazówek, jakiego precla kupić?
Czy uważasz, że precle są niedoceniane przez początkujących basistów?
Czy masz budżet na zakup nowego precla?
Czy wolisz najdroższą sygnaturę Squiera czy może Fendera Standard?
Czy robisz różnicę między wersjami, rocznikami precli?
Czy uważasz, że precel jest niezbędny w miksie rockowej kapeli?
Mateusz Piotrowski ma w swojej kolekcji kilka starych, świetnych japońskich
precisionów, nie koniecznie Fenderów lecz stare sprawdzone japońskie
konstrukcje wcale nie tak bardzo kosztowne, a na pewno lepszej jakości niż
meksykańskie Fendery, osobiście polecam skontaktować się z nim w tej
sprawie. Możesz jeszcze polować na stare Ibanezy Blazery, zawsze mają kopa i
rasowo brzmią.
Pewnie zostanę zjechany za oczywistości, ale po prostu:
Restauracja Gitar
I tyle 🙂
No właśnie, na teym forum istnieje kult japońskiego precla. Ja mam meksyka z
2004 i tegorocznego. Ten starszy może nie dokońca udany bo z 2014 bije go na
głowe. Nowe wiosło za 2,5 koła masz a nie używanego który może ci się
rozjechać za jakiś czas.
może tutaj nie chodzi o kult tylko po prostu to jest sprawdzony trop?
No na pewno, ale dla mnie Fender meksykański jest wygodniejszy od japońskiego
i nie odrzucałbym meksa.
lol co za głupota. W starym używanym wiośle się nic nie rozjedzie bo co
się miało rozjechać to się dawno rozjechało. Drewno już się nie wypaczy,
osprzęt czasem jest do wymiany (ale np mateusz wymienia co trzeba i ustawia
wiosła).
To właśnie w nowych gitarach jest większe prawdopodobieństwo, że gitara
się pokrzywi czy popęka.
spoko, pewnie ze w sklepach szmelc sprzedaja.
Owszem, nierzadko sprzedają.
fenderowski precel, meksyk, używane znajdziesz i za 1500zł, chociaż za 2k
spokojnie znajdziesz i japoński, najpewniejsza decyzja, a sprzedasz za tyle
samo, albo drożej przy dobrych wiatrach, niestety z japońskimi,
niefenderowskimi kopiami jest tak, że nieważne jak dobrze będą brzmiały to
sprzedać je znacznie ciężej bo mało jest o nich informacji, próbek,
nagrań itp itd.
Niekoniecznie, niektóre „podróbki” wyrobiły sobie renomę, np. takie Greco.
Słynne są też japońskie fabryki, chociażby Matsumoku. Nie
generalizowałbym.
myśle, że właśnie generalizacja między tymi gitarami jest bardzo
potrzebna, a dlatego, że zwyczajnie Fendery są o wieeeeleee bardziej
popularniejsze, kultowe wręcz i przez jeszcze długi czas tak pozostanie.
Fendera zna każdy gnojek, który chce szarpnąć się na gitarę „być może
na całe życie” jak i zaawansowany gracz, jak i ktoś kto w ogóle z
muzykowaniem nie ma nic wspólnego.
Japońskie kopie najczęściej zna garstka raczej już wprawionych graczy, co
absolutnie nie ujmuje im brzmienia, wygodny itd.
Za 2k kupisz spokojnie w Restauracji wiosło, którego nie będziesz się
wstydził. Ja właśnie kupiłem precla, zapraszam do bloga na obejrzenie
nagrania. 😉
Raport nr 1
Kilkunasto-minutowy test Fender PB Standard MIM via combo Ampega. Nówka sztuka
w salonie Riff. Brzmieniowo — może być, choć …. nie urywa. Całkiem sporo
środka i góry (chyba bardzo świeże struny) jak na precla. Gryf — OK,
fabryczna akcja do przyjęcia, strojenie OK. Cała reszta — już nie tak
słodko. Siakiś taki lekki, delikatny, klucze, mostek, maskownica,
wykończenie — ciśnie się słowo — tandetne. Mój sponiewierany Encore w
ślepym teście na pewno byłby bardziej fenderowski niż ten Fender. Mimo
konkretnej ciągotki do precla w niczym mnie nie przekonał do wywalenia 2.5
kPLN na nówkę sztukę.
Testuję dalej, ścieżka p.t. zakup u Mateusza jak najbardziej pociągająca,
ale mam daleko, a zakup w ciemno mi nie pasi. Jak coś dorwę do ogrania,
będzie kolejny raport z poszukiwań.
Pozdroofka
Romek
mało kto kupuje tego typu gitary nówki, nie opłaca się zwyczajnie skoro
można mieć sporo taniej za używkę, nie rzadko wyregulowaną.
Nie oczekuj też, że w salonie nówka sztuka będzie pięknie ustawiona i od
razu pod grę, w jakiś dziwny sposób sprzedawcy olewają ten temat.
Nie bardzo też czaję, co masz na myśli mówiąc, że elementy, które
wymieniłeś są tendetne ? Nie błyszczą ? Są nierówno przymocowane ?
Maskownica nie ma połysku czy co ?
Ogólnie we wszystkich fenderach jest sporo niedoróbek jak i modeli meks i
japan, które są nieraz lepsze od amerykańskich.
Powiedz najlepiej, który rocznik jest ten Fender to wiele będzie mówiło.
Dobrze, też jakbyś podał pod jakim Ampegiem to było testowane.
Tandetność Fendera PB Standard MIM: subiektywan opinia organoleptyczna —
przy moim starym Encore tenże Fender wygląda na chińską podróbę a Encore
na wypasiony orginał. Mówię o wyglądzie. Wygląd nie gra. Ale kupują też
oczy. Niestety w okolicy innych sensownych PB do obejrzenia i wypróbowania jak
na lekarstwo. Poszukiwania trwają.
RS
A w jakich okolicach jesteś?
We Wrocławiu mam do puszczenia 20letniego meksykańca, przy okazji miałbyś
szansę porównać staruszka do tego nowego ogrywanego.
To skoro Encore jest elegancki poco chcesz inne wiosło? Chętnie bym zobaczył
ten bas i porównał z tandetnym meksem 🙂
kolego ja jechałem do Torunia po gitarę w ciemno z Pragi chjyba z 750km ( tej
w Czechach nie Warszawie),
Elr – do Wrocławia wybieram się w sierpniu, chętnie obadam meksykańskiego
staruszka, dzięki, odezwę się.
Ulfbar – wyraźnie napisałem, że Ecore był remontowany i niestety nie
wszystko się dało zrobić. Nadaje się do ćwiczeń, dlatego szukam precla do
normalnego grania. Co nie zmienia faktu, że MOIM zdaniem jest mniej tandetny
od nowego meksa.
grohu – każdy ma tyle czasu, ile ma. Ja specjalnie po bas do Torunia nie
pojadę.
Dzięki za konstruktywne wskazówki.
Romek S.
wiem o co Ci chodzi z tą meksykańską tandetnością. z tego co się
orientuję to obecnie Fender ma się lepiej i wszystkie ich produkty moim
zdaniem przeżywają mini renesans. ogólnie rzecz biorąc na ogół jednak
doświadczałem tego, że Fender mim osprzętowo przypominał bardziej Squiera
niż rasowego fendera, ale też nie ma co uogólniać. z drugiej strony nawet
przy osprzętowych niedomaganiach, dalej brzmią przyzwoicie i w większości
wypadków idzie z nich na próbach/w studio coś ukręcić.
a co w tym Encorze niedomaga?
co do japońców – jak dla mnie ibanezy (czy to, kopie precli, czy to blazery,
roadstary), greco, aria itd wszystkie one po wyregulowaniu brzmią na swój
sposób wyśmienicie, ale przy tym inaczej (jeden więcej srodka, drugi klarowna
góre, trzeci 'przydymiona’) i niekoniecznie każdy musi się 'odnaleźć’.
summa sumarum – nie ograsz to się nie przekonasz i może wyjść lipka 🙂
Dokładnie takie miałem wrażenia w trakcie pierwszego sam na sam z Preclem
MiM, wersja Standard.
W Encore jest problem z prętem, lutnik stwierdził, że naprawa jest
nieopłacalna.
Miejsca, gdzie można ograć sprzęt znikają w zastraszającym tempie — a te
sklepy, które pozostały, mają dyżurne parę sztuk basów, zwykle nie precli
właśnie. Znajomych z preclami też nie mam, stąd zbieram opinie na
forum.
Pozdroofka
Romek