Perypetie Z Ciezkiego Aczkolwiek Wspanialego Zycia Bassmana

Perypetie z cięzkiego aczkolwiek wspaniałego życia bassmana

Postanowiłem zrobić temat na którym moglibyśmy poopisywać ciekawe
perypetie z naszej gry wpadki śmieszne sutyacje itp. Ja np. kiedy oznajmiłem
rodzicom że zamówiłem sobie bas to powiedzieli że mi go za okno wyrzucą ,
byłem załamany no a kiedy przyszedłem z basidłem do domu mój tata zaczął
jakby nigdy nic sobie grać (kompletna załamka)

albo na samym początku traktowałem tabulatury bardzo dosłownie … tak
dosłownie że zapis G—

D—

A—

E— bez „odwrócenia” strun zacząłem grać no i uczyłem się piosenek jakby
do góry nogami czyli na strunie E grałem to co na G itd. (następna załamka)
😳 .

Czy zdarzyło Ci się mieć kłopoty z zaakceptowaniem swojego wyboru instrumentu przez rodziców?
Jak w pierwszych latach nauki grania na basie radziłeś sobie z czytaniem tabulatur?
Czy masz jakieś śmieszne anegdoty związane z grą na basie?
Czy uważasz, że gra na basie jest łatwiejsza czy trudniejsza niż na innych instrumentach?
Co najlepszego przyniosło Ci granie na basie?
Czy zdarzyło Ci się kiedykolwiek stracić chęć do grania na basie i jak sobie z tym radziłeś?
Czy zawsze chciałeś grać na basie, czy to było bardziej przypadkowe?
Jaki jest Twój ulubiony styl muzyczny do grania na basie?
Ile czasu dziennie poświęcasz na grę na basie?
Jakie są Twoje cele związane z grą na basie?

Podziel się swoją opinią
Cwieczkoj
Cwieczkoj
Artykuły: 0

19 komentarzy

  1. 😀 😀 Oj u mnie z tabulaturami wystąpił podobny problem.. Albo same poczatki
    jak się napaliłem na bas… Okazało się ze ten facet od ktorego mam
    pozyczony, opżyczył go swojemu znajomemu, a ten kolejnemu.. i mam bas
    praktycznie z drugiego końca polski 😀 😀 Pamiętam jak było na początku…
    podlaczylem do wzmacniacza , do kolumny… a tyu nie gra, wzmacniacz jest
    wlaczony, dość glosno… ale nie gra… Wiecie co ? Nie podgłośniłem basu XD

  2. Wpadek było duuuużo… najczęściej akustyczno-hardwarowe na koncertach. Mam
    to szczęście, że zawsze stanę sobie tak, że nie łapię się na żaden z
    odsłuchów i muszę wędrować po scenie, by się słyszeć. Tudzież w panice
    zastanawiam się, czemu mnie nie słychać, podgłaśniam wzmacniacz, klnę na
    akustyka… podczas gdy wystarczyłoby przekręcić volume w basie.

    Raz błędnie przepisałam tracklistę i podczas występu zaczęłam grać
    numer z zupełnie inną harmonią, rytmem, itd.. był trzeci w kolei a ja
    przepisałam go jako drugi. Byłaby wtopa na maxa gdyby nie uśmiech na twarzy
    i przekombinowane wyjście z opresji na właściwe nutki 🙂 Publiczność
    niczego nie zauważyła…

  3. I to jest właśnie w tym wszystkim najważniejsze, że publika nie wie co jest
    grane 🙂 dzięki temu można wyjść z wielu, wielu wpadek…

  4. Starsi koledzy po fachu mawiają: „Im tragiczniej się walniesz, tym szerzej
    się uśmiechaj”.. i działa!

  5. a najlepiej to jest jak w ogole nie wiesz co zagrac, bo nie masz skad, nie
    znasz dźwięków, ze sluchu tez jeszcze grac nie umiesz, musisz coś
    zaimprowizowac czego tez jeszcze zazbytnio nie umiesz…jeszcze to nagle
    spojrzenie i usmieszek grajacego na klawiszach i calkiem nie wytrzymujesz ze
    smiechu 😀

  6. Oollaa.. my mamy jeden niewątpliwy atut. Nasz uśmiech podziała na większą
    część publiczności 🙂

    Ale kobitki muszą grać jak facet. Ba! Czasem się od nich więcej wymaga.
    Żeby później nie mówili, że baby do basówki się nie nadają…

  7. Bo się nie nadają 😉 do kuchni i mi tutaj golonkę robić, bo zaraz liga
    mniszczów 😈 joke 😀 jakby co to naprawdę nie lubię golonki 🙂 ale
    kobiety są z natury drobniutkie i dlatego dziwnie wyglądają z basem w dłoni
    😀

  8. a ja zapomnialam tam napisac, ze to spojrzenie nie było tylko po to żeby się
    usmiechnac, ale ten co gra keyboardzie sam do konca nie wiedzial jak to zagrac
    bo to było na 3/4 😀

  9. Ostatnio chyba na wyborach miss europy zobaczyłem kobiete grającą na basie
    moim zdaniem jest to widok niezwykły ale piękna kobieta i piękny bas miły
    widok 😉

  10. @Brylant: Bo się nie nadają 😉 do kuchni i mi tutaj golonkę robić, bo zaraz liga mniszczów 😈 joke 😀 jakby co to naprawdę nie lubię golonki 🙂 ale kobiety są z natury drobniutkie i dlatego dziwnie wyglądają z basem w dłoni 😀

    Napisalabym coś, ale mnie Drogi Pan Moderator zmolestuje, dlatego tez będę
    uprzejma i spokojna: MYLISZ się 😀

    Wielkosc dloni nie ma tu nic do rzeczy, sama gram na basach z wysoka akcja
    (specjalnie taka ustawiam) i najgrubszymi kompletami strun – na których czesto
    ciezko jest zagrac facetom z wiekszymi dlonmi od moich 😛

    Ale gotowac kiedyś się naucze.

  11. Ale mi nie chodziło o wielkość dłoni, tylko ogólnie o proporcje ciała, a
    że basy są z natury dość sporawe, to hmmmm po prostu to dziwnie wygląda,
    pięknie i nie za często, ale dziwnie 😀

  12. Nie no Gregoruś, chyba jajka na mięko to każdy facet potrafi zrobić, nawet
    ten pijany 😈 (sam próbowałem :wink:) a przecież to prawie na tym
    samym polega 😀

  13. Ja miałem dość nieprzyjemną sytuacje kiedy w czasie koncertu, w samym
    środku kawałka poszła mi struna. Pomyślałem sobie – pójde po drugi
    (kumpla) i dokończe kawałek z zespołem. Oczywiście wesoło go podpiąłem i
    grałem . Coś mi ciągle strasznie nie pasowało jeśli chodzi o „miękkość
    strun”, ale cóż, myśle „tak sobie ustawił”. Nie słyszałem siebie
    praktycznie w ogóle (to był występ w szkole :P, więc o odsłuchach to sobie
    pomarzyć można, pozatym to przez co szedłem nie nadawało się do
    nagłaśniania czegokolwiek). Jak się potem okazało, bas był totalnie
    roztrojony, a ze stresu ni kuta tego nie zauważyłem :P.

  14. Jeszcze nie, ale zamierzam wziąć korepetycje we Wrocławiu.

    A w ogóle to faceci gotują lepiej!

    Żeby nie było totalnego zejścia z tematu, przytoczę historię pewnej
    „wpadki” mojego dobrego znajomego, świetnego zresztą krakowskiego gitarzysty
    basowego. Otóż swego czasu, jak dopiero zaczynał, zdarzyła się mu
    niesamowita okazja zagrania z profesjonalnym składem na ogólnopolskim
    przeglądzie bluesowym. Gość nie posiadał się z radości – w końcu była
    to niesamowita dla niego szansa nareszcie „wyjść” ze swoją grą gdzieś na
    większą scenę, pokazać się, zaistnieć. Festiwal odbywał się gdzieś w
    środkowej Polsce, dobre pół dnia drogi. Po wielu dniach ostrych prób, gdy
    wszystko było już dopięte na ostatni guzik a muzycy przygotowani i
    wyluzowani, wpakowali graty do dwóch samochodów i wyruszyli na ów festiwal.
    Na miejscu byli dość wcześnie, zdążyli pójść zjeść jeszcze obiad po
    czym spokojnie pojechali w kierunku sali koncertowej by odbyć szybką próbę.
    Przy wypakowywaniu sprzętu z samochodów okazało się, iż mój
    znajomy…

    nie wziął basu! 😀 😀 😀

    Cóż.. 😉 Ale po szybkiej interwencji wśród lokalnej braci muzycznej jakiś
    instrument się skombinowało, a na festiwalu zagrali świetnie i zdobyli
    jedną z nagród 🙂 🙂 🙂

Możliwość komentowania została wyłączona.