OWL na kickstarterze – programowalny efekt cyfrowy

Projekt theOWL na Kickstarterze to w pełni programowalny efekt cyfrowy, pozwalający na implementację najdzikszych pomysłów dzięki dużej mocy obliczeniowej. Wykorzystuje cztery gałki, przełącznik, wejścia na pedał i MIDI.

(dodaję tutaj, chociaż pasowałoby też do działu „Sprzęt – efekty”)

Na kickstarterze dobiega końca fundowanie projektu theOWL. Żeby się zorientować ocb polecam obejrzeć filmik i przejrzeć
stronę, ale generalnie jest to w pełni programowalny (w C++) efekt z czterema
gałami, przełącznikiem, wejściem na pedał i wejściem/wyjściem MIDI.
Sprzęt jest wystarczająco mocny, żeby ludzi ograniczała wyobraźnia a nie
prędkość procesora – większość rzeczy, które Wam przyjdą do głowy
powinno się tam dać zaimplementować.

www.owl.pingdynasty.com/wp-content/uploads/2013/04/Hoxton-Owl-Mock-Up.png

Wrzucam tutaj, bo ja się tym jaram jak dziecko i może na basoofce jest
jeszcze ktoś, kto by żałował, gdyby go ominęło. Poza tym, jeśli na
kickstarterze zbierze się w sumie 30.000 funtów, to ludzie z Rebel Tech
przeprojektują sprzęt, żeby miał jeszcze więcej RAMu. Polecam, jakby co
chętnie, w miarę wiedzy odpowiem na pytania 😉

Już wyłożyłem te 195 funtów i zaczynam się bawić symulatorem. Mam parę
ciekawych pomysłów (poza tymi, które można dostać w każdym sklepie):
syntezator *sterowany* basem, transkryptor gitara -> midi, czy arpeggiator.
Jeżeli akurat nie jesteście programistami (a może się tak zdarzyć),
obiecuję ze swojej strony darmowe wsparcie 😉

Czy warto zainwestować w projekt theOWL, który jest programowalnym efektem cyfrowym dla basisty?
Czy przeglądanie strony i obejrzenie filmiku pomoże mi zorientować się, czym jest theOWL na Kickstarterze?
Czy theOWL jest wystarczająco mocnym sprzętem, aby moja wyobraźnia nie była ograniczeniem, gdy chodzi o implementowanie różnych rzeczy?
Jak działają cztery gałki, przełącznik, wejście na pedał i wejście/wyjście MIDI w theOWL?
Czy warto przeprojektować theOWL, aby miał więcej RAMu i jakie będą korzyści z tej zmiany?
Jakie projekty można zrealizować z theOWL, oprócz tych, które można dostać w sklepie?
Jak mogę skorzystać z darmowego wsparcia, jeśli nie jestem programistą, ale zainwestowałem w theOWL?
Czy miałeś już przyjemność korzystania z symulatora theOWL i co udało Ci się zrealizować z wykorzystaniem tego sprzętu?
Czy możesz polecić projekt theOWL i czy jesteś skłonny pomóc w razie pytań lub wątpliwości?

Podziel się swoją opinią

9 komentarzy

  1. Super opcja, szkoda, że akurat jestem bez kasy na takie dorzucanie, ale
    zainteresuję się tym jak to wcielą w życie. 🙂

    Będę obserwował projekt. 🙂

  2. Tak patrzę na ten projekt i nie wiem czy dobrze mi się wydaje, że to jest po
    prostu komputer z 2 jackami i footswitchem? Coż… pomysł fajny, imo jest to
    jednak zamknięcie interfejsu audio w kostce 😉 Tylko wtedy nazywa się to już
    multiefekt…

  3. Do komputera (typu raspberry PI) trochę temu jeszcze brakuje 😉

    Sprawa jest raczej prosta: chcesz mieć multiefekt, a w nim 100 presetów –
    kupujesz multiefekt. Chcesz nagrywać na kompie i mieć do tego jakieś efekty
    – kupujesz POD Studio. Chcesz mieć małą kostkę, którą podepniesz pod
    piec, która będzie robić wszystko, czego od niej zażądasz, albo
    potencjalnie niesamowite rzeczy wymyślone przez ludzi z drugiego końca
    internetów – ryzykujesz OWLa 🙂

  4. Gdybym miał takie coś, to z chęcią bym go poprogramował, jednak tak jak
    lubię eksperymentowanie z brzmieniem, tak myślę, że multiefekt z
    możliwością ustawiania parametrów do każdego efektu przebije jakością i
    możliwościami programiki napisane przez nie-wiadomo-kogo z Internetów.

    Tak jak z Linuksem albo OpenOfficem – są, działają, „możesz zrobić w nich
    wszystko”, ale w codziennym użytkowaniu sprawdzaja się gorzej niż komercyjne
    odpowiedniki.

  5. @J and D JD110: Tak jak z Linuksem albo OpenOfficem – są, działają, „możesz zrobić w nich wszystko”, ale w codziennym użytkowaniu sprawdzaja się gorzej niż komercyjne odpowiedniki.

    Nonsens – w codziennym użytkowaniu sprawdzają się tak samo, albo czasami
    lepiej (vide najnowszy office kontra open office). I nie przekonasz mnie, że
    jest inaczej, za dużo się na to w robocie napatrzę :D.

    Także… to chyba było chybione porównanie.

  6. Zależy jeszcze w jaki sposób codziennie używa się tego oprogramowania, no i
    trzeba wziąć pod uwagę przyzwyczajenia, fakt. Ale jest mnóstwo rzeczy,
    których na Wine nie odpalisz i kropka.

    Standardowy geekowy hejtowy offtop 😉

  7. może pominę zupełnie zbędny flame linuks/windows (bo równie dobrze
    moglibyśmy tu jeszcze przedyskutować aborcję, religię, prawa gejów i masę
    krytyczną), tylko odniosę się do tego:

    multiefekt z możliwością ustawiania parametrów do każdego efektu przebije
    jakością i możliwościami programiki napisane przez nie-wiadomo-kogo z
    Internetów.

    Firmowy multiefekt z pewnością jest zazwyczaj gwarancją dobrej jakości, ale
    tego alternatywnego podejścia nie nazywałbym od razu pogardliwie
    „programikami napisanymi przez nie-wiadomo-kogo”.

    Cyfrowe efekty to nie jest czarna magia i z odpowiednimi podstawami można
    łatwo zrozumieć, jak działają. O ile sam sprzęt ma te same parametry co
    firmowe multiefekty (24 bit/96khz), to nie ma powodu, dla którego miałoby
    się nie dać uzyskać na nim takiej samej jakości efektów. Zwłaszcza, że
    ci „nie wiadomo ktosie” z internetów to najczęściej dobrzy programiści,
    którzy na co dzień zajmują się rzeczami znacznie bardziej skomplikowanymi
    niż przetwarzanie strumieni ;). Dodatkowo ci ludzie pasjonują się
    muzyką/dźwiękiem – takie połączenie umiejętności i pasji jest receptą
    na dobre rezultaty, czego przykładów jest mnóstwo 🙂

    Dobrze rozumiem obawy związane z jakością rzeczy wytwarzanych przez obcych
    (!), którzy są sami sobie sterem i żeglarzem (!!), za darmo (!!!), ale im
    głębiej się wchodzi w świat informatyki, tym więcej widać use-caseów,
    gdzie to się bardzo dobrze sprawdziło 🙂

  8. @nietaki: może pominę zupełnie zbędny flame linuks/windows (bo równie dobrze moglibyśmy tu jeszcze przedyskutować aborcję, religię, prawa gejów i masę krytyczną), tylko odniosę się do tego:

    multiefekt z możliwością ustawiania parametrów do każdego efektu przebije jakością i możliwościami programiki napisane przez nie-wiadomo-kogo z Internetów.

    Firmowy multiefekt z pewnością jest zazwyczaj gwarancją dobrej jakości, ale tego alternatywnego podejścia nie nazywałbym od razu pogardliwie „programikami napisanymi przez nie-wiadomo-kogo”.

    Cyfrowe efekty to nie jest czarna magia i z odpowiednimi podstawami można łatwo zrozumieć, jak działają. O ile sam sprzęt ma te same parametry co firmowe multiefekty (24 bit/96khz), to nie ma powodu, dla którego miałoby się nie dać uzyskać na nim takiej samej jakości efektów. Zwłaszcza, że ci „nie wiadomo ktosie” z internetów to najczęściej dobrzy programiści, którzy na co dzień zajmują się rzeczami znacznie bardziej skomplikowanymi niż przetwarzanie strumieni ;). Dodatkowo ci ludzie pasjonują się muzyką/dźwiękiem – takie połączenie umiejętności i pasji jest receptą na dobre rezultaty, czego przykładów jest mnóstwo 🙂

    Dobrze rozumiem obawy związane z jakością rzeczy wytwarzanych przez obcych (!), którzy są sami sobie sterem i żeglarzem (!!), za darmo (!!!), ale im głębiej się wchodzi w świat informatyki, tym więcej widać use-caseów, gdzie to się bardzo dobrze sprawdziło 🙂

    Gdzie guzik +1 jak potrzebny?

Możliwość komentowania została wyłączona.