Witam,
Jest to mój pierwszy post na forum więc kłaniam się nisko przed wszystkimi
;),
Tak się składa, że na urodziny dostałem wymarzony od kilku miesięcy bas.
Mhm… Fender produkcji Meksykańskiej. Niestety, nie umiem na nim grać,
choć, mówiąc nieskromnie podobno idzie mi na razie całkiem nieźle i mam
dobre wyczucie rytmu. Gorzej z możliwościami manualnymi, z którym problemy
były już na tym forum omawiane – między innymi mała ręka, która sprawia,
że ogarniam nią maksymalnie trzy progi. Pytanie jest do Was takie… od czego
zacząć? Jak załapać podstawy, jakie książki przeczytać [z informacji
które udało mi się uzyskać szperając na forum wynika, że większość z
użytkowników poleca „Szkołę na bas” oraz „Szkołę na gitarę basówą”], na
co uważać i jakich błędów nie popełniać? Próbować od razu męczyć
się palcami, czy może najpierw usiłować grać tak, jak jest mi wygodniej,
czyli kostką? W końcu – jaki jest optymalny czas ćwiczeń codziennych, tak,
aby nie nadwyrężać ręki i jednocześnie naumieć się czegoś? Od czego
zacząć? Jaką pierwszą piosenkę zacząć ćwiczyć?
Będę bardzo wdzięczny za odpowiedzi na te i inne pytania, za wszystkie
wskazówki, które pomogą mnie i innym osobom odwiedzającym ten temat i za
wszystkie informacje, które macie do przekazania dla przyszłego basisty.
Jestem chyba pewien, że podobne pytania nurtuje większość początkujących
basistów, i mam nadzieję, że jako bardziej doświadczeni muzycy udzielicie
rady.
Jakie książki polecasz do nauki gry na basie?
Jakie błędy powinienem unikać podczas nauki gry na basie?
Czy powinienem zacząć grać kostką czy palcami?
Jak długo powinienem ćwiczyć dziennie, aby nie nadwyrężyć ręki?
Która piosenka byłaby najłatwiejsza do nauczenia się na basie?
Jakie są podstawy, których powinienem się nauczyć zanim zacznę grać na basie?
Czy warto uczyć się na basie samodzielnie czy lepiej znaleźć nauczyciela?
Za co powinienem szukać w basie, zanim go kupię?
Co powinienem robić, aby utrzymać motywację w czasie nauki gry na basie?
Czy jest jakaś specyficzna technika gry na basie, którą powinienem się nauczyć jako początkujący basista?
Znajdź sobie nauczyciela.
Po prostu.
Absolutnie wystarczą 2 godzinki raz na tydzień – będziesz miał dostęp do
skarbnicy samotłumaczącej się wiedzy. Bo jak w książce czegoś nie
załapiesz to masę czasu stracisz na poszukiwanie odpowiedzi, a nauczyciel Ci
to w 5 minut nie tylko wytłumaczy, ale i pokarze.
Nie musisz tego nauczyciela mieć zawsze – teraz absolutnie warto, a później
jak będziesz czuł potrzebę.
Sporo znajdziesz w czytelni, sporo na forum jak dobrze poszukasz.
Od siebie dodam, że ogarnięcie 3 progów w zupełności wystarcza do
poprawnego grania – i nie tylko ja jestem takiego zdania, ale mr. Billy Sheehan
arcynapier**lacz basowy także.
Nie warto się ograniczać do samego tylko kostkowania, warto rozwijać od razu
wszystkie techniki, które Cię interesują z nastawieniem palce + kostka.
Uważam, iż nieprawdą jest twierdzenie, że klangowanie to jest technika dla
zaawansowanych, za którą można się brać dopiero po opanowaniu palcowania
czy kostkowania. Wszystko zależy od drogi, którą sobie obierzesz.
Z podręczników osobiście polecam „Gitarę Basową Bez Tajemnic” Andrzeja
Pluszcza, część I i II + jakiś podręcznik harmonii.
Sam Pluszcz to rzemieślnicze wręcz ćwiczenia, ciężka robota, wymaga bardzo
dużo pracy, cierpliwości i zapału, ale rozwija bardzo dobrze manualnie, uczy
skal i nut, dodatkowo podręcznik harmonii pozwoli zrozumieć bardzo wiele
rzeczy o których mowa w podręczniku Pluszcza, a które nie są wyjaśnione (
sam Mistrz zresztą poleca przerabiać materiał z podręcznikiem harmonii
)
Warto też znaleźć sobie jakiegoś nauczyciela, byleby był to ktoś, kto
naprawdę UMIE grać i przede wszystkim UMIE przekazać wiedzę ( bardzo rzadko
te dwie rzeczy idą w parze ) więc nie warto oszczędzać w tej kwestii.
Cóż więcej – witamy na forum, nie bój się szukać, nie bój się pytać, w
razie czego możesz mnie ( lub innego Moderatora czy też Admina ) złapać na
gg bądź PW.
Ten nauczyciel to konieczny nie jest. Książki polecane na forum + informacje
basoofkowe + samozaparcie + wiara we własne siły + systematyczność + dusza
+ pracowitość + pieniądze + dobry zespół na początek + wsparcie rodziny i
przyjaciół + jeszcze parę rzeczy = owocne granie na basie. Tyle wystarczy
😛
Witamy na forum.
Właśnie – gra w zespole rozwija i to bardzo. Nie wolno tego zlekceważyć
🙂
Okej, dwie godziny nauki z nauczycielem tygodniowo, a jak w charakterze nieco
bardziej codziennym? Słyszałem, że granicą optymalną są cztery godziny
dziennie.
Jasne, ze nauczyciel nie jest konieczny, ale bardzo przydatny 🙂
—————————————————————–
Graj ile chcesz i ile możesz, nie ma sensu narzucać sobie konkretnej ilości
czasu, bo i tak nie będziesz grał więcej niż będziesz chciał, a więcej
niż możesz też nie dasz rady.
Na początek to faktycznie jak najwięcej i tu te 4 godziny faktycznie jest OK,
potem warto po prostu grać nieważne ile, ważne aby grać codziennie. Należy
też dbać o różnorodność ćwiczeń.
No i faktycznie – zespół to też wspaniały sposób rozwoju, a w dodatku
strasznie fajny.
Ja w pierwszej kapeli wylądowałem po dwóch miesiącach od wejścia w
posiadanie basu 🙂
Co prawda zespołu jeszcze nie mam i na razie nie zanosi się na to, żebym w
takowym uczestniczył, mam praktycznie do dyspozycji profesjonalne studio
nagrań i ojca perkusiste-wokaliste, więc myślę, że uda mi się mi
zniwelować efektu braku zespołu.
No to masz zajebisty początek 🙂
Skoro jesteś początkującym to absolutnie nie wystarczą 2 godziny na
tydzień! Ja na samym początku „basowej drogi” grałem po kilka godzin
dziennie. Właściwie nic i nikt mnie nie potrafił od tego odciągnąć.
Ćwicz powoli ale dokładnie. Ćwiczenie po ćwiczeniu. Jeśli coś Ci nie
wychodzi ćwicz tak długo aż wyjdzie;)Podstawy są bardzo ważne wiec miej to
na uwadze. Nie próbuj od razy grać skomplikowanych rzeczy. Dobry nauczyciel
się przyda, aczkolwiek na rynku dostępne są książki, które w zupełności
wystarcza do nauki grania.
Btw: całkiem niezły bas jak na początek;)
Dokładnie, ćwiczenie z perkusistą to najlepsze co może się przytrafić
basiście 😀 ( poza tłumem napalonych fanek ofc 😉 😉
Ale mówisz o godzinach z nauczycielem, czy w ramach takich sobie ćwiczeń,
wykonywanych po za nauczaniem nauczyciela?
Mówię o zwykłym graniu. A co do grania z nauczycielem to 2 godz. na tydzień
w zupełności starczą.
Oczywiście, że w charakterze zwykłego grania dwie godziny, i to w dodatku
tygodniowo to jest stanowczo zbyt mało. Ale myślę, że dwie godziny dziennie
to już tak mało nie jest.
W sumie wszystko zostało powiedziane, ale mogę jeszcze dodać, że jak
opanujesz podstawy (nie zajmuje to zbyt długo) to możesz za pomocą programu
Guitar Pro zacząć grać jakieś konkretniejsze kawałki. Jak już nauczysz
się grać dany kawałek to możesz spróbować puścić muzykę i grać razem
z zespołem. 😉
naucz się odczytywac zapis nutowy
Nuty drogi AdaMie nie są niezbędne. Ja gram już 8l i nie gram z nut. Tzn na
temat nut coś tam wiem… Jednakże nieznajomość nut mi w niczym nie
przeszkadza. O wiele ważniejsza jest znajomość skal. A nuty? Z biegiem czasu
jak uznasz,że to Ci będzie potrzebn to się na pewno nauczysz. Aczkolwiek na
samym początku nie widzę sensu aby zabierać się za nuty. Na początek
tabulatury i tyle;)
Nuty przydają się do odczytywania rytmiki – z tabulatur rytmiki się nie
wyczyta.
Graj riffy. Tam
dałem spis
riffów. Jak nie masz perkusisty graj z jakimś programem. Było o tym w wątku
o graniu z metronomem
https://basoofka.net/forum/1152,ilu-z-was-uzywa-metronomu/ . Ćwicz słuch
https://basoofka.net/forum/359,cwiczenie-ksztalcenie-sluchu/ i skale w pozycjach. A co do kostki to ja nie
jestem zwolennikiem – ucz się wszystkich technik, choćby jako ciekawostki.
Bez wachlarza technik bida. Za wiele tabulatur nie polecam
https://basoofka.net/forum/1909,czytacie-z-nut-czy-z-tabulatury/ .
powiem tak… sam jestem początkujący, więc znam twój ból. Przede
wszystkim nie staraj się ustalać sobie jakiś norm czasowych, wydaje mi się,
że nie o to tu chodzi. Graj aż padniesz ze zmęczenia lub z znużenia :), ja
tak robię. I gram to na co mam ochotę( przynajmniej staram się )same
ćwiczenia mogą zabić 😉
Rozumiem do czego zmierzasz ale poważnie to przemęczanie rąk (i
mózgu) nie jest dobrym pomysłem. Radziłbym raczej technikę stopniowego
podnoszenia poprzeczki.
Istnieje takie cudowne słowo jak „Systematyczność”
Co z tego że co jakiś czas pograsz na basie 6 h aż
ci łapy ścierpną…
…dokladnie lepiej grac codziennie godzina-dwie czasem więcej niż dwa razy w
tygodniu po 12 godzin 😛
chciałem tylko powiedzieć, że ustalanie sztywnych ram czasowych typu:
godz 12:00 do 14:00 gram
godz 14:00 do 14:30 jem obiad itd… to też bzdura.
może zakończę ten wątek tak: trzeba znaleźć swój złoty środek, prawda
leży po środku
W ogródku sąsiada 😀
No pewnie że sztywne godziny to głupota, ale z drugiej
strony jakiś tam grafik ogólny warto sporządzić, powiedzmy
codziennie 2 czy 3 godziny można poświecić, z przerwami
powiedzmy. W każdej wolnej chwili słuchać muzyki, stukać
do rytmu. Uczyć się nut, liczyć takty i takie pierdoły.
Przyswajać muzykę oraz zasady.
Zlota zasada: godzina dziennie. Nie mniej, z kolei więcej może być.
Przynajmniej 1/2 tej godziny z metronomem. Systematycznosc jest najwazniejsza,
lepiej pograc chociaz te pol godziny codziennie niż 2 razy w tygodniu po 7
godzin. I tyle w tym temacie ale Ameryki to ja chyba nie odkrylem.
ja pamiętam ze zaczynałem w kapeli punkowej jak nie umiałem trzymać basu
nawet :)i ćwiczyłem w domu z guitar pro potem po 6 miesiącach przeniosłem
się do bardziej zaawansowanej kapeli i tam gram do tej pory 🙂 granie z innymi
ludźmi daje dużo pozytywnego doświadczenia + ćwiczenia w domu efekt może
być całkiem niezły, piszesz ze masz tatę perkusistę punkt dla Ciebie
możesz z nim ćwiczyć 🙂
Psychologowie od kognitywizmu sugerują, żeby tak sobie ustawiać poprzeczki,
aby każde ćwiczenie kończyło się sukcesem, poczuciem tryumfu,
świadomością zdobycia konkretnych nowych umiejętnośći. Satysfakcja dodaje
motywacji, animuszu, werwy, wigoru, zapału. Skończenie w poczuciu klęski,
znużenia, wyczerpania przekreśla całośc ćwiczeń. Są one wtedy
bezowocne.
Sprawdziłem.
Działa.
Spróbujcie.
Mam takie pytanie tez zwiazane z tematem:
Jeśli jest zupelne 0 z muzki nie mam najmniejszego pojecia o teori oczywiście
(można powiedziec ze jestem na poziome przedszkola), może potrafilibyscie
polecic jakaś ksiazke czy coś co moglby mi wytlumaczyc ta czarna magie?
A podrecznik do harmonii (nie wiem nawet o co chodzi, ale pominmy to, domysle
się) to może byscie potrafili jakiś polecic to bym kupil ten podrecznik i
podrecznik do gry za jednym zamachem?
Nauczyciela znajdź(nie popelnij tego błędu co ja 🙁 ) i ucz się tak ze dwie
godziny dziennie. Szybciutko będziesz mógł coś zagrać.
******************************************
::Peavey Axcelerator 5(na sprzedaż), Hartke 2115 combo::
Podgatunek basisty?? Gitarzysta 😀
„Gitara basowa bez tajemnic” Andrzeja Pluszcza
Może na razie daj sobie spokój z podręcznikami do harmonii 🙂
Ucz się z Pluszczem, graj ze słuchu, ćwicz, tak wiele się nauczysz.
Tytuł tematu dobrze pasuje do mojego pytania, więc nie zakładam nowego.
Dopiszę jeszcze tylko parę słów w celu uściślenia: otóż niedługo mam
zamiar zakupić pierwszą bass guitar i zacząć naukę. Chcę grać punka i w
związku z tym moje pytanie: jakie techniki powinienem zacząć na początku, a
jakie mogę sobie odpuścić? Wiem, że granie punk`owe jest dalekie od
wirtuozerii (byleby grać szybko i głośno 😉 ), dlatego domyślam się, że
przynajmniej na początek mogę sobie odpuścić klang itp. Najlepiej jakby
forumowicze zorientowani w temacie tej muzyki napisali dwa słowa co konkretnie
ćwiczyć.
Pozdrawiam \m/
No i sobie odpowiedziałeś. Dziwi mnie cholernie to, że sporo osób
kategoryzuje siebie na starcie. Punkowy basista – nie muszę nic byle szybko i
głośno. Tak jakby usprawiedliwiać brak talentu, albo swoje lenistwo.
Człowiek jest z natury taką bestią, która dąży do perfekcyjności.
Pragnie się rozwijać w ramach samodoskonalenia, po to by zaspokajać
ambicje.
Jak chcesz być pankowym basistą to kup bas, bierz kostkę i leć prymami do
usranej śmierci. Obyś miał z tego satysfakcję.
Uch pierwszy post i już mnie jadą… Nie chodziło mi o „lecenie prymami do
samej śmierci” i totalny brak jakiegokolwiek rozwoju. Liczyłem raczej na
wskazówki, czy na początek (w założeniu grając muzykę
punkową czyli szybką i „mało ambitną”) powinienem się uczyć skal, klangu,
czy czegoś jeszcze innego, żeby jak najszybciej „załapać”. Trochę
wyrozumiałości dla beginnier`ów 😉
Pozdrawiam
ja tez mam takie problemy nawet nauczyciel ma mnie dość ale przede wszystkim
trzeba wierzyc że Ci się uda i uśmiechnąć się do siebie. A póżniej
znależć wytrwałego nauczyciela( tzn. bardziej niż mój – pozdrawiam dla
D0minika, który mnie uczył ale po pewnej przygodzie miał po prostu dośc) i
ćwiczyć ćwiczyc i jeszcze raz ćwiczyć;-)
Nihilist: Nikt Cię do jasnej cholery nie jedzie. Bezsensowne pytanie. Jeśli
chcesz się rozwinąć i nie grać całe życie prym, to ucz się wszystkiego.
Nie ma wiedzy, która nie rozwinie. Każda wiedza się przyda. Więc, jeśli
zaczniesz z punkiem, ale będziesz się rozwijał to możesz potem grać jazz.
Jeśli nałożysz na siebie pewne ograniczenia, to cały czas będziesz stał w
miejscu. Zaczynając robisz to samo co początkujący bluesowi, jazzowi,
rockowi, metalowi etc. basiści. Tyle.
P.S.Wiem że może off topic ale ma może ktoś książkę pluszcza w formacie
pdf lub tym podobnych ? Byłbym niezwykle wdzięczny za udostępnienie !
Witam…
Myślę że wiele osób powie to samo..Dobry nauczyciel – kolega który gra,
może koleżanka 😉 – bardzo wiele potrafią zrobić dla każdego
początkującego. Sam zaczynałem jako gitarzysta i także dzięki koledze
który pokazał mi pierwsze akordy, nazwy strun itd – otrzymałem pewna dawkę
podstaw. A potem już samo poleciało. Słuchanie piosenek, próby grania
„prawie jak tam” i tak zleciały latka. Najważniejsze i tak są chęci. Bez
chęci niestety nie ma z tego nic…Nie ma metody że 2 godziny dziennie, albo
po 12 na dobę. Kazdy gra jak mu pasuje. Ja zaczynałem z wielka pasja i kiedy
koledzy grali w piłę to ja ślęczałem nad F-dur /przeklęte barowe!!!/ .
Ale wyślęczałem. Potem koledzy już nie grali w piłkę tylko słuchali jak
pięknie gram im Bitlesów, Doorsów, i Białego Misia – haha…
A przygodę z basem zacząłem zupełnie przez przypadek. Kolega tworzył
zespół, brakowało basisty. Miałem do wyboru – albo spadam z kapeli, albo
biorę się za bas:) I tak zostało. Tyle ze miałem podstawy gitarowe, a to
już bardzo wiele pomagało. Ale i tak dochodziłem do wielu spraw sam.
Kupiłem fajna książkę „Szkoła na gitarę basówą” Andrzeja Pluszcza.
Bardzo mi pomogła. Jest w niej naprawdę wiele mądrych i ciekawych rzeczy.
Nie reklamując 😉 – polecam.