Jak organizujecie sobie systematyczne codziennie ćwiczenie? Kupiłem wreszcie
mały piecyk i chcę przysiąść i przestawić aparat prawej ręki, niektórzy
tutaj wiedzą dlaczego;] I chciałbym porównać Wasze plany ćwiczenia, chodzi
mi o prawdziwe tłuczenie przynajmniej z godzinę dziennie. Jedni tłuką gamy
a inni… no właśnie, ułóżmy basoofkowy plan ćwiczenia może się wszyscy
zmobilizujemy!
Jak organizuję sobie systematyczne codzienne ćwiczenia na basie?
Czy ktoś mógłby polecić mi sposób na poprawę gry w prawej ręce?
Co robię, aby codziennie wykonywać przynajmniej godzinę intensywnych ćwiczeń na basie?
Jakie gamy ćwiczycie na basie, żeby poprawić swoje umiejętności?
Jaki jest mój plan ćwiczeń na basie i jak często go zmieniam?
Czy korzystacie z piecyków basowych do ćwiczenia, i jeśli tak, to jakie polecacie?
Jakie techniki stosujecie podczas codziennych ćwiczeń na basie?
Czy dzielicie swoje ćwiczenia na poszczególne dni tygodnia, czy ćwiczycie różne rzeczy każdego dnia?
Jakie nauki basowe lub online zasoby polecacie do ulepszania gry na basie?
Jakie cele stawiam sobie podczas codziennych ćwiczeń na basie, i jak je osiągam?
Mój idealny plan, do którego zrealizowania codziennie dążę:
– zaczynam granie ćwiczeniami technicznymi typu 1-4-2-3 głównie z książki
bass fitness (zaczynam od najwyższego progu i schodzę w dół). Oprócz tego
takie na tłumienie dźwięków i ruchy między strunami. Zaczynam staccato a
potem już normalnie, zajmuje to nieco ponad godzine, różnie bywa,
oczywiście metronom. Świetnie rozgrzewają.
– jak skończę techniczne ćwiczenia to zabieram się za naglące sprawy
(zespoły itp.)
– następnie, jeśli starczy mi czasu i chęci, zabieram się za przerabianie
jakichś e-booków itp., czasem jakiś utwór 20 min – 1h
– improwizowanie najróżniejsze i próby „wymyślenia czegoś” – 0,5-1 h –
ostatnio rzadko mi się udaje to zrealizowac
– inne ćwiczenia techniczne, takie jak młócenie szesnastek, pasaże, czasem
skale, slap 0,5-1 h
– na koniec earmaster, ok. 20 min.
Oczywiście jak mam w jakimś dniu próbę to plan się zmienia, bo zwyczajnie
czasu brakuje i skupiam się na technicznych ćwiczeniach. Podkreślam, ze to
raczej docelowy plan, rzadko kiedy udaje mi się go w pełni zrealizować,
żeby nie było :p
troszkę coverków – rozpracowywanie z ucha oczywista i…
kompletnie losowe granie – łącznie godzina. Do tego czasem myślenie nad
numerami w zespole, ulepszanie linii basu itd. biednie, biednie..
– kawka
– jakiś cover, dwa, jeden prostszy, drugi żwawszy – na rozgrzewkę
– materiał do kapeli, rozwój/modyfikacja partii
– podręcznik – obecnie wałkuję dwa: Reading contemorary bass rhythms i
Threat of walking bass, wszystko przy metronomie i z nutek
– rozpracowywanie jakiegoś zagadnienia z teorii, które sprawia mi trudność,
np ostatnio rozgromiłem wtf about koło kwintowe 😀
– jakieś 2 loopy perkusyjne w EZ drummerze, do których improwizuje
– posiaducha z metronomem i nagrywaniem – motywów z kapeli, kłopotliwych
riffów, nowych pomysłów, trików rytmicznych, co popadnie, coby sprawdzić
jak (nie)równo mi idzie.
A EarMaster owszem chętnie, ale dorywczo i bez basu 😉
– parę pasaży i skal na rozgrzewkę, czasem jakiś numer którego się
ostatnio uczę/ćwiczenie które gdzieś wylukałem
– jak już się rozgrzeję to albo uczę się jakiegoś numeru, bo taki miałem
plan – tu nie ma już kolejnych kroków
Lub
+ parę pasaży i skal na rozgrzewkę, czasem jakiś numer którego się
ostatnio uczę/ćwiczenie które gdzieś wylukałem
+ improwizuję do loopów – wymyślam jakiś ciekawy motyw
+ jak już wymyślę to go zapętlam i improwizuję do niego – najpierw gram
skale w pozycjach do niego, sprawdzam co pasuje
+ następnie gram sobie solówki i melodyjki do tego loopa którego
stworzyłem
+ jak się znudzi (zazwyczaj koło 30 minut minimum gram do każdego motywu)
wracam do punktu drugiego
Ćwiczę bardzo nieregularnie i krótko, tak więc plan mam zadaniowy z małą
przeplatanką ogólnorozwojową. Trzepię na przykład zagrywki kciukowe, w
międzyczasie jakieś arpeggia palcami, lub krótkie podejście do grania 4
palcami prawej ręki. Ćwiczenie wibracji (dla mnie wibracje są bardzo ważne
😀 ), ćwiczenia tercji lub innych interwałów, ogrywanie jakiegoś akordu z
dokładaniem wtrąconych funkcji i substytutów itp itd. Efekty ćwiczeń
dość słabe, bo za mało pracuję niestety :/ I nadal twierdzę (od X lat),
że granie kciukiem daje najszybsze efekty 😉
Aha – no i moja technika jest na tyle słaba, że od czasu do czasu ćwiczę na
przykład przez godzinę prostą zagrywkę w różnych tempach dla wyćwiczenia
artykulacji i tłumienia.
Ja jako że osiągnałem już wystarczający poziom wirtuozerii ćwiczyć już
nie muszę:P
A na poważnie, to niestety ćwicze nieregularnie i w krótkich sesjach, od 5
do 20 minut. Takich sesji jest w dniu bardzo różnie, po prostu jak mamm
ochote to chwytam po bas, ale pilnuję by chciało mi się minimum 2 razy
dziennie 😉
Jak już gram przez pierwsze kilka minut jakieś proste drabinki na rozgrzanie
palców, a potem już tylko improwizacja, jak nie z metronomem to z jakąś
muzyką. Jak mnie najdzie to ćwicze 16tki.
Poza tym często jak oglądam jakiś serial/film to biore bas i robię typowe
ćwiczenia kondycyjne- 16tki, gamy, jakieśproste mechaniczne
przeplatańce.
Mam nadzieję że jak już dołącze na stałe do kapeli to będzie motywacja do
dłuższych ćwiczeń 🙂
fajnie:) ja ćwiczę nieco chaotycznie na razie ale konsultuję to z różnymi
ludźmi. Na razie godzina dziennie bo więcej mi się nie chce.
piszcie dalej!
A, dodam jeszcze, że w ćwiczeniach bardzo pomaga mi pedalboard! Nie mam na
mysli iście na łatwzine typu kompresor, ale po prostu jak znudzi mi się
chwilowo granie, właczę kaczuche, i jedziemy dalej! Zaczyna wiać nudą-
fuzz! Potem po kolei flanger chorus, delay, łączenie efektów i mogę tak
nawet 2 godziny posiedzieć jak mnie najdzie 😀
Tak, kocham swój pedalboard 😉
Najważniejszą sprawą jest ustalić z czym ma się problem, i co się chce
osiągnąć. Warto zrobić taką drabinkę ala rozpiska skilli w grach RPG: co
umiem, czego nie, jaki mam postęp, co chce umieć ostatecznie. Mnie wola do
ćwiczeń naszła jak zdałem sobie sprawę jak nierówno gram, że mam braki w
artykulacji, że chcę się nauczyć nut, że czas podłatać teorię,
najkonkretniej od dobrych 3-4 lat. Jak wiesz co masz robić, to zostaje tylko
robienie tego 😉 Jak się zakłada, że „wszystko jest ok” to łapiesz
instrument raz na dwa tygodnie i po pół roku dostrzegasz, że cofnąłeś
się o 2 lata…
O, ja sobie jeszcze od listopada codziennie zapisuje w excelu ile danego dnia
grałem. Potem z tego biorę średnią na tydzień, ogólną, wykresik 😛
Motywuje i pomaga w utrzymaniu regularności gry tzn. mniej mam dni, kiedy nie
gram w ogóle.
Doskonały strzał milordzie…
Też mam problem z regularnym ćwiczeniem, a technika u mnie totalnie leży i
kwiczy. Ale faktem jest, że odkąd postraszyła mnie wizja nagrania dema z
moim zespołem, to jakoś mnie to zainspirowało. Jak dla mnie dość
skutecznym sposobem jest właśnie tłuczenie jakiegoś kawałka, na temat
którego słyszę od wszystkich nigdy tego nie zagrasz! Tak się wtedy wkurzam
i denerwuję, że ogrywam go dotąd, aż się nauczę, potem mogę przyjść,
zagrać i powiedzieć: a nie mówiłam?, co bardzo lubię robić 😀 Zresztą
zazwyczaj są to partie z jakimiś faktycznie pokręconymi elementami, więc
człowiek wyćwiczy sobie tę nową ciekawą rzecz, którą można potem
wykorzystać na przykład we własnych partiach.
Może ktoś rozpisze „plan treningowy” zawierający skale, pasaże, pajączki
itp np. w formie bloga co by nie zginęło w basoofkowych czeluściach 🙂
Ale jak pamiętam takie coś już gdzieś się przewinęło na forum..
I chyba zaginęło. Jednak tam nie było zbyt dużo szczegółów tudzież
przykładów.
właśnie o takie coś mi chodzi, z czasem poświęcanym, szczegółowo itd. To
będzie pomocne, ten temat będzie można przypiąć wyżej:)
Nic nie zaginęło. Kolega Antek dowalił elaborat:
https://basoofka.net/poradnik/19326,trening-basowy-czesc-odtworcza-przeznaczona-dla-tych-ktorzy-maja-problem-z-organizacja-cwiczen/
Dobry tekst!
spoko tylko trochę mało
Ciężko coś takiego napisać. Każdy raczej musi sobie sam indywidualnie
zrobić plan działania. Najlepiej poszukać samemu rodzaje ćwiczeń i wybrać
takie, które aktualnie najbardziej odpowiadają, dodam jeszcze, że warto
ćwiczyć do zarzygania się, bardzo jest to nieprzyjemne ale chyba przynosi
najlepsze efekty…
Każdy ma inne potrzeby i inne możliwości. Jeden może ćwiczyć godzinami
drugi tylko chwile…itp…itd…
Pozdrawiam;]
co można zrobić w tym kierunku to wypisać rodzaje ćwiczeń i na co
pomagają, wtedy każdy sobie mógłby dobrać wg potrzeb, można też podać
przykłady co się zrobiło w określonym celu, może to pomóc wymyślić
ćwiczenia dla siebie samego, przez następne osoby
dlatego:
na rozgrzewkę – pajączki itp itd,
na słuch – granie do muzyki, rozpracowywanie utworów
itd itp, tak bym to widział, może jutro napiszę jakiś konkret, a w
międzyczasie może ktoś inny poda przykłady