Loudness war, czyli wojna głośności

"Wojna głośności" to tendencja w przemyśle muzycznym polegająca na produkowaniu nagrań o coraz większych poziomach głośności, co prowadzi do zmniejszenia dynamiki utworów i potencjalnego zniekształcenia. Często skutkuje to męczącym wrażeniem podczas słuchania i jest krytykowane przez wielu artystów.

Loudness war (z ang. „wojna głośności”) – tendencja we
współczesnym przemyśle muzycznym, aby nagrywać, produkować i dystrybuować
nagrania o coraz większych poziomach głośności. Celem takich zabiegów jest
postrzeganie nagrań jako wyróżniających się wobec innych.

Przy porównaniu dwóch nagrań o różnych poziomach prawdopodobne jest, że
to głośniejsze zostanie ocenione jako brzmiące lepiej. Wiąże się to ze
sposobem, w jaki ludzkie ucho odbiera różne poziomy ciśnienia akustycznego:
nasza umiejętność rozróżniania zmian częstotliwości dźwięku zmienia
się wraz ze zmianami w ciśnieniu akustycznym. Im bardziej to ciśnienie
wzrasta, tym więcej niskich i wysokich dźwięków jesteśmy w stanie
rozpoznać.

Podniesienie ogólnej głośności nagrania prowadzi do powstania utworów,
które są maksymalnie głośne od początku do końca. Poziom głośności
zostaje więc spłaszczony, a muzyka ma niewielki zakres dynamiki (tzn. małą
różnicę między głośnymi i cichymi fragmentami). Mały zakres dynamiki
sprawia, że słuchanie takich utworów staje się męczące. Dostrzegają to
przedstawiciele przemysłu muzycznego np. inżynierowie dźwięku Doug Sax,
Geoff Emerick. Powiększanie głośności utworów skrytykował też Bob Dylan,
który stwierdził: Słuchasz tych nowych płyt i są okropne, dźwięk je
całkowicie przykrywa. Nie można niczego rozróżnić: ani wokalisty, niczego
– zupełnie jak szum.

Drugim możliwym efektem jest zniekształcenie dźwięku, określane zwykle
jako clipping. Medium cyfrowe nie może wygenerować sygnału większego niż
jego pełna skala, dlatego też, jeśli poziom sygnału zostanie podwyższony
powyżej tej granicy, fala dźwiękowa zostaje przycięta.

Przykłady „głośnych”, skompresowanych płyt:

Christina Aguilera – Back to Basics

Lily Allen – Alright, Still

Arctic Monkeys – Whatever People Say I Am, That’s What I’m Not

Depeche Mode – Playing the Angel

The Flaming Lips – At War with the Mystics

Paul McCartney – Memory Almost Full

Metallica – Death Magnetic

Muse – Black Holes and Revelations

Queens of the Stone Age – Songs for the Deaf

Red Hot Chili Peppers – Californication

Rush – Vapor Trails

Santana – Supernatural

Sting – Brand New Day

The Stooges – Raw Power (1997 remix)

======================

Info wzięte z Wikipedii. Myślę, że to bardzo interesujący problem.
Rzeczywiście, czasem słuchając współczesnej muzyki ma się wrażenie, że
jest ona coraz mniej dynamiczna.

Był również problem z najnowszą płytą Metalliki, „Death Magnetic”.
Okazało się, że muzyka z niej brzmi lepiej w grze „Guitar Hero III” niż na
płycie kompaktowej, a to z powodu użycia mniej skompresowanej wersji.

Jest już oczywiste, że wraz z upływem lat średni sygnał dźwięku na
nośnikach muzycznych był coraz wyższy. Teraz, żeby uniknąć przesterowania
sygnału, kompresuje się brzmienie całości – tj. zmniejsza się różnice
między głośnymi, a cichymi fragmentami utworów, zmniejszając dynamikę
nagrania (widoczną w postaci amplitudy wykresu pliku audio) do minimum.
Prowadzi to do produkcji płyt coraz głośniejszych i coraz bardziej
męczących dla uszu.

Poniżej link do YouTube’a, który w bardzo prosty i sugestywny sposób
wyjaśnia zjawisko „wojny głośności”:

https://www.youtube.com/watch?v=3Gmex_4hreQ

Tutaj link do strony organizacji Turn Me Up!, która walczy o umożliwienie
artystom nagrywania płyt podług własnych preferencji dynamiki:

www.turnmeup.org/

Pod spodem poczytacie krótki tekst o problemie z „Death Magnetic”:

www.onlygoodmusic.blox.pl/2008/09/Wojna-glosnosci-na-Death-Magnetic.html

Poniżej można podpisać się pod petycją wzywającą do
zremiksowania/zremasterowania płyty. Wszystkich świadomych tego problemu
bardzo zachęcam do jej podpisania:

www.gopetition.co.uk/petitions/re-mix-or-remaster-death-magnetic.html

Czy zdarza mi się słuchać muzyki, która jest skompresowana i mało dynamiczna?
Czym jest wojna głośności w przemyśle muzycznym?
Czy zauważyłem/a, że nowe nagrania są coraz głośniejsze i mniej dynamiczne?
Jaki jest cel produkcji nagrań o coraz większych poziomach głośności?
Czy podczas słuchania muzyki, zwracam uwagę na zakres dynamiki utworów?
Czy zdarzało mi się odczuwać dyskomfort słuchania skompresowanej muzyki?
Jakie są negatywne skutki wojny głośności dla jakości dźwięku na płytach?
Czy zgodzę się z Bobem Dylanem, że nagrania z wojny głośności są „okropne”?
Czy słyszałem/a o organizacji Turn Me Up, która walczy o lepszą jakość nagrywanych płyt?
Czy podpiszę petycję wzywającą do zremiksowania niektórych albumów, aby poprawić ich jakość dźwięku?

Podziel się swoją opinią
Kubolski
Kubolski
Artykuły: 5

104 komentarze

  1. pewnych rzeczy się nie zastąpi. Tak jak przycisku stand by w brzmieniu
    lampowego pieca ;D

  2. @puciak: skoro jesteśmy przy winylach może mi ktoś coś wyjaśni. co za filozofia w wyjście gramofonu na głośnik dać odpowiedni opór, podłączyć dobrej jakości, maksymalnie neutralny przetwornik a/d i zapisać w bezstratnym w formacie nagrania (do pliku albo na płytę cd/dvd). można słuchać w nieskończoność tego niepowtarzalnego winylowego brzmienia i jak ktoś słyszy różnicę to chyba tylko za sprawą efektu placebo.

    Ano tylko że zapis cyfrowy w zasadzie zawsze jest stratny. Chodzi tu o
    częstotliwość próbkowania. Jasne, można dać jakąś cholernie wysoką,
    ale wtedy gigantycznie nam wzrasta ilość danych. CD to jest taki kompromis
    między tym co możemy usłyszeć a bezwzględną jakością. Większość
    ludzi i tak nie usłyszy różnicy. A to wcale nie tak trudno, wystarczy mieć
    w miarę przyzwoity sprzęt i prawidłowo rozstawione kolumny. Zresztą
    słuchać muzyki też trzeba się nauczyć.

    Pozdrawiam

    Riccardo

    Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest
    tylu idiotów – S. Lem

  3. Jak dla mnie to efekt placebo. Jakość 48kHz/24bit (taką oferuje podobno dvd)
    jest już bardzo wysoka i wątpię w rozróżnienie nagrania cyfrowego i
    analogowego przy takiej jakości. Możliwe są minimalne różnice, ale
    przecież mówimy o kolosalnej różnicy w brzmieniu winyla i płyty CD.

  4. puciak ja bym nie wątpił a przetwornik DA na przykład… poza tym nie
    czegoś takiego jak bezstratny przetwornik Ad zawsze na dobrym sprzęcie
    będzie slychać przejście AD/DA nawet 96kHz/24bit do tego dochodzą problemy
    z np jitterem i cała dodatkowa matematyka która nie ma zbyt wiele wspólnego
    z placebo

  5. @Afik .. niby racja to co napisałeś , ale to bardzo ortodoksyjne
    podejście.

    Zakres dynamiki byle przyzwoitego CD bija na głowę dynamikę najlepszego
    vinyla.

    A to ,że brzmią inaczej , to już inna sprawa.

    Pamiętasz cuda na kiju , jakie stosowano w analogowym zapisie na taśmie
    aby

    zejść z szumami do rozsądnego poziomu ?. To też było przepuszczanie
    dźwięku

    przez maszynkę do mięsa.

    Uważam , że nie ma odwrotu od cyfry , a wręcz odwrotnie , w miarę postępu
    technologicznego rozdzielczości będą rosły.

    Zwróć uwagę , że całkujące metody aproksymowania przebiegu analogowego
    ze

    strumienia jednobitowego rzucają inne światło na metody przetwarzania
    AC/CA.

    To inna filozofia. Zresztą piece w klasie D są już bardzo popularne i
    przez

    niektórych uważane na bardzo dobrze brzmiące ( np Markbass ).

    Prędkości próbkowania będą rosły , nowe materiały o bardzo wysokich

    częstotliwościach pracy ( arsenek galu ) już są stosowane o
    technologiach

    mikrofalowych.

    Pozostaje czekać , a przypuszczam , że „przeszkadzać” nam będzie

    tylko i wyłącznie świadomość zero-jedynkowych „czarów” i nostalgia 🙂

  6. Kurczę, teraz wiem o co chodzi z tym że niektórych zespołów nie mogę
    słuchac za długo bo robią się męczące. Że faktycznie lepiej je słychac
    w autobusie na plejerze, ale po jakimś czasie ma się dośc. Mam wrażenie że
    to dotyczy głównie zespołów indie rockowych czy britpopowych, The Kooks czy
    The Killers, które faktycznie brzmią dużo głośniej niż inne rzeczy
    których słucham. Tak samo gdy słucham radia, a w czasie reklam podskakuję i
    wyłączam gdy słyszę faceta ryczącego o zasranej pralce na raty w jakimś
    sklepie.

    Co to jest, czyżby ludziom naprawdę bodźców brakowało? Muzyka coraz
    głośniejsza i nachalniejsza, jedzenie coraz ostrzejsze, co zabija jakikolwiek
    smak, Telewizory coraz większe, full hd, co tak naprawdę wygląda jak mocno
    podbity kontrast i nasycenie kolorów, oczojebne ubrania i makijaże, czy nawet
    samochody o coraz bardziej zaostrzonych liniach. Dlatego że ludzi jest
    ciężko już czymkolwiek ruszyc. Są tak zamuleni nadmiarem wszystkiego że
    trzeba porządnej siekiery żeby się dobic do nich (i ich portfela).

    @ Buldozerbass: Chyba za mało szatana słucham że nie rozumiem czegoś.
    Piszesz że podwyższana jest selektywnośc instrumentów, a wg filmiku to
    chyba właśnie tej selektywności brakuje przy kompresji? W utworach
    chociażby Toola, każdy instrument oddzielnie słychac jak na dłoni, ale nie
    czuc w tym żadnej nachalności, braku wyczucia, muzyka nie męczy w żaden
    sposób, nawet przy ich długości utworów. Wyraźne brzmienie ma miejsce
    kiedy częstotliwości instrumentów się uzupełniają, a nie tak jak mówisz
    że wszystkie jadą na jednym paśmie.

  7. igorro zakres dynamiki to jedno a zniekształcenia cyfrowe wynikające z
    błędów aproksymacji to drugie – do taśmy i płyty nie wrócimy ze względu
    na koszty szybkie niszczenie się nośnika i wygodę pracy a nie ze względu na
    brzmienie. Rozdzielczości za bardzo rosły nie będą – zwiększanie
    częstotliwości próbkowania i rozdzielczości bitowe przetworników za wiele
    nie pomoże – kłania się teoria sygnałów odsyłam do artykułów i dyskusji
    na Gearsluz – Tam Dan Lavry i np Bob Katz wypisują bardzo ciekawe rzeczy. Ja
    póki rejestruje w cyfrę i obrabiam w domenie analogowej przed zapisem i na
    zgraniu minimalizując możliwie przejścia przez ADDA. Nie jestem
    przeciwnikiem technologi cyfrowej wiem że od niej nie ma odejścia i nawet do
    samej rejestracji jestem w stanie zaakceptować to medium – ale brzmienia
    analogowych procesorów nie zastąpisz wtyczkami nigdy.

  8. Ciekawy temat. Myślę, że McGregor ma rację – jak się podoba kupować, jak
    się nie podoba nie kupować i po kłopocie.

  9. jak się podoba kupować, jak się nie podoba nie kupować i po kłopocie.

    Sorry, ale to jest z d*py stwierdzenie. Dla Ciebie wszystko jest albo białe,
    albo czarne? Mowa jest o jakości dźwięku, więc jeśli jakość jest
    kiepska, ale utwory genialne*, to olejesz płytę?

    *- to nie o DM, przykład z kosmosu 😛

  10. Tak na marginesie to Queens Of The Stone Age

    przynajmniej nie owijali w bawełnę

    i ostrzegli tytułem płyty:

    „Songs For The Deaf” 🙂

    Takim logo należałoby opatrzyć wszystkie

    niemiłosiernie skompresowane produkty.

  11. Pokręciłeś trochę.

    Sam wybór jest prosty, wręcz binarny – albo kupujesz albo nie.

    A to dlaczego kupujesz albo nie kupujesz (czyli przyczyna) to już inna kwestia
    i wynika to z osobistego wartościowania.

    Jeżeli ważniejsza dla ciebie jest jakość dźwięku to takiej płyty nie
    kupisz. To kwestia osobistej piramidy wartości.

    Dla jednego ważniejsze jest to a dla innego coś innego. I żaden z nich nie
    może drugiemu powiedzieć, że nie ma „racji” (czy czegoś równie
    głupiego).

    Dla mnie ważna jest jakość dla ciebie może nie być aż tak istotna
    względem samej zawartości płyty.

    Prosty przykład – idziesz do sklepu, słuchasz płyty, podobają ci się
    numery ale nie podoba ci się miks.

    I musisz sam rozsądzić co jest dla ciebie ważniejsze i czy warto za taką
    płytę zapłacić.

    Także suma tego wychodzi, że w całokształcie ci się płyta albo podoba
    albo nie podoba.

    Także stwierdzenie Karuska jest perfekcyjnie logicznie i sensowne.

  12. Kurcze otworzyliście mi oczy. Poważnie. Do tej pory również czułem, że
    coś jest nie tak z niektórymi nagraniami ale nie potrafiłem powiedzieć co.
    Pomijając fakt, że nie wiem co to dynamika utworu :). Myślę, że wytwórnie
    żerują na nieświadomości mi podobnych. Może sposobem na walkę z tym,
    oprócz mechanizmu kupuję/nie kupuję jest edukacja? Idąc moim przykładem.
    Słuchałem rzeczonej Metaliki i coś mi nie pasowało. Pomyślałem, że może
    coś mam źle ustawione w sprzęcie, na którym odtwarzałem muzykę.

    Osobiście bardzo lubię te wszystkie smaczki w nagraniach. Kiedy słyszę
    jakiś brud, tu głośniej tam ciszej, gdzieś pałker trafił w obręcz werbla
    a nie tylko w naciąg, ktoś kostkował raz bliżej raz dalej mostka. Wiem
    wtedy, że to grali żywi ludzie na instrumentach a nie komputery. Teraz wiem
    gdzie jeszcze szukać przyczyn „płytkiego” brzmienia. Dzięki.

    PS

    Już nigdy nie kupię Metaliki „Def Magnetik” !

  13. Dobra, McGregor, „kupować-nie kupować”. Faktycznie, niby banalna sprawa.

    Ale weź też pod uwagę to, że są słuchacze i fani, którym zależy na
    jakości muzyki, którą kupują. Wybacz, ale ja, jako nabywca płyty, za
    którą często muszę dać więcej niż 50zł, mam prawo wymagać od
    niej najlepszej możliwej jakości. Nie chcę za ciężkie pieniądze kupować
    bubla obliczonego na sprzedaż i puszczanie w ajpodach i hipermarketach. I tu
    nie ma subiektywizmu – muzyka dziko wręcz skompresowana i podgłośniona JEST
    męcząca i szkodliwa. Ona może się komuś podobać albo nie, ale nie zmienia
    to faktu, że jest zwyczajnie niezdrowa. Faktycznie, żyjemy w
    społeczeństwie, w którym wszystko musi być największe, najszybsze i
    najgłośniejsze. Produkowanie płyt w taki sposób, jak w przypadku „Death
    Magnetic” jest pogwałceniem praw konsumenta do zakupu jakościowego produktu.
    Nie chcę czuć się oszukany kupując płytę z móją ulubioną muzyką,
    która dosłownie rozpierniczy mi głośniki. A udowodniono też, że mocno
    skompresowane płyty rzadziej są słuchane wielokrotnie. Więc chodzi tylko o
    to, żeby produkt sprzedać – bach, pierdykniemy singlem z głośników,
    tłuszcza kupi album, a ch** tam kogo obchodzi, czy przesłuchają ją więcej
    niż jeden raz.

    Płyty CD powinny być nagrywane i masterowane z zachowaniem naturalnej
    dynamiki nagrań, a nagrania mp3 sprzedawane przez Internet mogą być
    skompresowane, bo i tak pójdą do ajpoda. I tak wszyscy będą zadowoleni.

  14. No ja rozumiem, że ty byś chciał żeby płyty były miksowane w ludzki
    sposób. Ja też bym sobie tego życzył! Naprawdę!

    Ale nie widzę sposobu na to, żeby wymóc coś takiego na wytwórniach w
    sposób inny niż przez popyt.

    Im loudness war przynosi zysk. Głośniejsze nagrania są
    lepiej słyszalne w radiu, wybijają się.

    Więc tłuszcza kupuje. Czysty marketing, maksymalizacja zysków.

    Jak długo jak będzie im to przynosić zysk to tak długo będą to
    robić.
    (jeżeli jestem w błędzie to chciałbym zobaczyć
    dowód)

    Ale skoro oni (wytwórnie) ciągle mają zamiar tak robić (bo mają z tego
    większe zyski) to ja nie mam zamiaru kupować tych płyt.

    I to nie jest z mojej strony żaden protest, ja niczego nie
    manifestuje i z niczym nie walczę.

    Po prostu nie kupuję popsutych płyt tak jak nie kupuję popsutych części do
    komputera czy obrazów, które mi się nie podobają.

    Na świecie jest tyle wspaniałej muzyki, że te kilka (nawet -dziesiąt czy
    -set) schrzanionych płyt w roku zupełnie mi nie robi różnicy bo ciągle są
    tysiące innych do posłuchania.

  15. @Satil Devan:

    jak się podoba kupować, jak się nie podoba nie kupować i po kłopocie.

    Sorry, ale to jest z d*py stwierdzenie. Dla Ciebie wszystko jest albo białe, albo czarne? Mowa jest o jakości dźwięku, więc jeśli jakość jest kiepska, ale utwory genialne*, to olejesz płytę?

    *- to nie o DM, przykład z kosmosu 😛
    iron maiden (www.uptheirons.info) – największa polska strona fanów Iron Maiden!

    W zasadzie McGregor wyjaśnił to tak, że trudno coś sensownego dodać ;).
    Odpowiadając bezpośrednio na pytanie, może się zdarzyć, że pomimo
    walorów kompozycyjnych płytę oleję, z uwagi na niedociągnięcia
    techniczne. Decyzję podejmuję na podstawie SUBIEKTYWNYCH odczuć ;).

    @Kubolski: … Ona może się komuś podobać albo nie, ale nie zmienia to faktu, że jest zwyczajnie niezdrowa. …

    A skąd masz tę informację?

  16. Konik Karusek Kubolski ma rację Były wykłady na AES na ten temat i są już
    przeprowadzone badania psychoakustyczne które potwierdzają zły wpływ na
    psychikę człowieka i silne zmęczenie słuchu przy słuchaniu tak
    zmasterowanych nagrań. W archiwalnych mixach i SOS też coś znajdziesz na ten
    temat.

  17. A co to jest AES, mix i SOS? (nie czepiam się, tylko temat mnie zainteresował
    😉 )

  18. @Alfik: (…)badania psychoakustyczne które potwierdzają zły wpływ na psychikę człowieka i silne zmęczenie słuchu przy słuchaniu tak zmasterowanych nagrań

    Nie ma w tym nic dziwnego. Wszystkie dźwięki, które nie mają swojego
    naturalnego źródła źle działają na umysł ludzki.
    Teoretycznie dźwięki gitar elektrycznych też nie są „zdrowe” 😉 Wystarczy
    poczytać pierwszą lepszą książkę o muzykoterapii czy czymś podobnym.
    🙂

  19. @zakwas:
    Nie ma w tym nic dziwnego. Wszystkie dźwięki, które nie mają swojego naturalnego źródła źle działają na umysł ludzki.

    Pełna zgoda w 100% !!!!! . Dźwięk mojej teściowej doprowadza mnie do
    szaleństwa… :)))))))))))))))

  20. @igorro: Dźwięk mojej teściowej doprowadza mnie do szaleństwa…

    Chciałem napisać że to offtop, ale w sumie wpisuje się w temat „Loudness
    war” :mrgreen:

  21. A czy głośne reklamy w TV to też przykład na wojnę głośności? 😉

  22. Pewnie tak. Bo jak oglądasz sobie program na normalnym poziomie głośności i
    nagle zagrzmi Ci taka reklama to każdy w domu już doskonale wie jakiego
    proszku używać, czy jakie jogurty wcinać.

  23. Poważnie mówiąc , ta różnica głośności pomiędzy normalną emisją a
    reklamami doprowadza mnie do szału.

    Co gorsza , jest powodem kłótni z móją kochaną Koleżanką Małżonką , bo
    wrzeszczę na nią ,

    aby ściszyła to gówno ( kto ma pilota , ten rządzi 🙂 )

    I napiszę całkiem poważnie , jeśli zauważę u siebie symptomy nerwicy z
    tego powodu , podam stacje do sądu.

    Serio serio…

  24. Kurde, z tego wszystkiego stanę się jeszcze wojującym antyglobalistą 😛

  25. Dni głośnych reklam są policzone, nowe wymogi odnośnie stałej głośności
    będą wprowadzone (stare wymagały niezmiennego poziomu w dB i nic
    więcej)

  26. No ale coś tego nie widzę jak ten przepis ma to poprawić. Przecież obecnie
    i reklamy i filmy korzystają z pełnego „pasma głośności”. Tzn od jakiegoś
    tam -inf dB do 0dB FS. I to, że reklamy brzmią głośniej to tylko skutek
    kompresji, który podnosi tylko średni poziom decybeli, a nie zmienia cudownie
    poziomu 0dB FS.

  27. Głośność reklam jest podyktowana chęcią zarobku. Podobnie jak z muzyką,
    reklamę ma być słychać i tyle.

  28. Podsumowując temat o jakości NAGRAŃ (a nie reklam ;P):

    Olejcie CD-ki, mp3, dvd i inne tego typu shity!

    Kupcie sobie adapter Thorensa z lat 80-tych, porządny wzmacniacz NAD-a
    (równie wiekowy co adapter) i jakiś preamp gramofonowy, w miarę dobre
    głośniki, które dobrze rozstawicie w pokoju i słuchajcie TYLKO WINYLI!

    Mam w domu około 300 winyli i tylko tego słucham. CD jest stratne. KAŻDE CD
    jest stratne. O mp3 się nie wypowiem, a idea słuchania na ulicy mnie nie
    rajcuje. Po prostu nie zniosę max skompresowanego dźwięku, który do tego
    leci przez dodatkowo kompresujące mp3 i to na słuchawkach za 15zł z
    tesco…

    A co do słuchawek, jeśli nie stać kogoś na sprzęt z głośnikami, niech
    zainwestuje w słuchawki, powiedzmy Sennheiser HD595 (są zajebiste, a w miarę
    tanie [ok. 500- 600zł, a w przecenie w Media Markcie za 300-400]), do tego
    jakiś wzmacniacz słuchawkowy (ja mam Musicala Fidelity) no i ofc adapter i
    preamp adapterowy.

  29. no i co z tego że mamy mp3 i cd ,i co z tego że podane w formie plastikowej w
    paczuszce z logo creativa o wielkośći pudełka zapałek ,gdyby nie to
    cholerne mp3 jak bardzo zamknął by się przepływ muzyki na całym świecie
    ,dziękuję niebiosom za mp3 i to całe midi bo mogę tą paczuszkę z 300
    kawałkami zabrać na rower

  30. Ja wam mówie że za parę lat dojdzie do tego że wytwórnie nie będą
    chciały produkować płyt z muzyką instrumentalną… wszystko będzie w midi
    (takim prymitywnym 😉 ) żeby było głośno przejrzyście, przystępnie i dla
    każdego. Zaraz. To już się zaczyna. Włączcie Vive a się przekonacie
    😉

    Edit: Kali, starą Unitre Radmor 5100 sprzedałem, głośniki do niej rozwalone
    a na gramofonie jest centymetrowa warstwa kurzu. Muzyki słucham z kompa pod
    zestawem Creativa 5.1 a nie stac mnie na słuchawki za 600zł więc pod móją
    mptrojkę podłączam słuchawki za 50zł z Auchan. Muzy jednak słucham
    nałogowo i chociaż nie lubię formatu mp3 to jakoś wytrzymuje. Jakość nie
    jest pierwszorzędną wartością w muzyce, więc sory ale nie mam zamiaru
    kupować sprzętu za parę kafli tylko po to żeby mieć świadomość tego że
    mam niezauważalnie lepszą jakośc.

  31. Papa, a o czym jest cały ten temat? Czyż nie właśnie o JAKOŚĆI nagrań?
    Czym też właśnie zajmuje się audiofila. Jakością nagrań czyli
    dźwięku.

    Gregoos – różnica jest zauważalna. Możemy zrobić test w ciemno (byle nie
    randkę w ciemno) i porównać Twojego creativa i słuchawki z Auchana z moimi
    Sennkami, Thorensem, Blue Notem i Musicalem na lampach 😉 Zobaczymy czy nie
    usłyszysz różnicy czy też może nie będziesz chciał jej słyszeć. Ale
    nie będę drążył tematu, już gdzieś o tym było, a świat dzieli się na
    audiofilii i resztę ;P

    Peace for all!

  32. temat jest o jakości nagrań ,natomiast nie jest o agresywnym manifeście
    preferencji ,btw próbowałeś może z tymi lampami blue notami i słuchawkami
    schenscheiser pobiegać po parku ?

  33. @kail88: Podsumowując temat o jakości NAGRAŃ (a nie reklam ;P):
    Olejcie CD-ki, mp3, dvd i inne tego typu shity!
    Kupcie sobie adapter Thorensa z lat 80-tych, porządny wzmacniacz NAD-a (równie wiekowy co adapter) i jakiś preamp gramofonowy, w miarę dobre głośniki, które dobrze rozstawicie w pokoju i słuchajcie TYLKO WINYLI!
    Mam w domu około 300 winyli i tylko tego słucham. CD jest stratne. KAŻDE CD jest stratne. O mp3 się nie wypowiem, a idea słuchania na ulicy mnie nie rajcuje. Po prostu nie zniosę max skompresowanego dźwięku, który do tego leci przez dodatkowo kompresujące mp3 i to na słuchawkach za 15zł z tesco…
    A co do słuchawek, jeśli nie stać kogoś na sprzęt z głośnikami, niech zainwestuje w słuchawki, powiedzmy Sennheiser HD595 (są zajebiste, a w miarę tanie [ok. 500- 600zł, a w przecenie w Media Markcie za 300-400]), do tego jakiś wzmacniacz słuchawkowy (ja mam Musicala Fidelity) no i ofc adapter i preamp adapterowy.

    Ta, jasne. Po 150 razie przejechania igłą od gramofonu po płycie winylowej
    na pewno słuchasz jeszcze oryginału. Mp3 się na szczęście tak szybko nie
    niszczą.

    A co do kompresji to na pewno jest to trochę denerwujące. Na szczęście nie
    wszystkie wytwórnie (jeszcze czy już nie wszystkie?) tak robią.

    ___________________________________________________

    s.t.f. (www.setthefire.net)

  34. @kail88: Papa, a o czym jest cały ten temat? Czyż nie właśnie o JAKOŚĆI nagrań? Czym też właśnie zajmuje się audiofila. Jakością nagrań czyli dźwięku.
    Gregoos – różnica jest zauważalna. Możemy zrobić test w ciemno (byle nie randkę w ciemno) i porównać Twojego creativa i słuchawki z Auchana z moimi Sennkami, Thorensem, Blue Notem i Musicalem na lampach 😉 Zobaczymy czy nie usłyszysz różnicy czy też może nie będziesz chciał jej słyszeć. Ale nie będę drążył tematu, już gdzieś o tym było, a świat dzieli się na audiofilii i resztę ;P
    Peace for all!

    może jeszcze napisz ile to wszystko kosztuje i porównaj cenę z creativeem

  35. wszystkie, w końcu kompresor to też narzędzie ekspresji po części 🙂 tylko
    niektóre korzystają z niego w miarę rozsądnie.

    tzn. te nowe nagrania też dają pozory dynamiki, że coś jest głośniejsze,
    cichsze mimo że jest na tym samym poziomie. dla mnie masakrą jest jak
    dochodzi kompresja z jakiegoś popowego radia…. to jest paranoja. gra
    akustyczna gitara, po czym wchodzi teoretycznie super głośna gitara elek.,
    perkusja, bas, wokal i chyba nawet nie trzeba się specjalnie wsłuchiwać
    żeby zauważyć, że głośność się w ogóle nie zmieniła. żadnego kopa
    nie ma takiego nagranie…

  36. jigsaw – naucz się czytać ze zrozumieniem. Napisałem, że słuchanie muzyki
    na ulicy mnie nie rajcuje. Jak mi się nudzi podczas jazdy na rowerze to sobie
    nucę albo śpiewam na głos, wymyślał jakieś nowe kawałki itd. Nie
    potrzebuję do tego mp3, a dobra muzyka z dobrej jakości dźwiękiem relaksuje
    mnie w domu. I nie widzę nigdzie agresywnego manifesty preferencji. Napisałem
    tylko jak ja to widzę i poleciłem reszcie parę rzeczy.

    kamilen – po 150 razie raczej jest jeszcze oryginał, żywotność winyli jest
    duuużo dłuższa. Ale mimo wszystko płyty 30-40 letnie mimo owego zjechania
    brzmią lepiej od CD, więc coś w tym jest.

    Nie mam zamiaru nikogo przekonywać do wyższości winyla nad CDkiem. Wyrażam
    tylko i wyłącznie swoją opiniię wypracowaną na wielu godzinach słuchania
    różnych sprzętów w różnych konfiguracjach.

  37. @gregOOs: Jakość nie jest pierwszorzędną wartością w muzyce, więc sory ale nie mam zamiaru kupować sprzętu za parę kafli tylko po to żeby mieć świadomość tego że mam niezauważalnie lepszą jakośc.

    puciak – zacytowałeś mnie, ale chyba nie doczytałeś co napisał gregoos.
    Mianowicie użył zwrotu „niezauważalnie lepsza jakość”. Czyli jest poprawa,
    ale chyba tylko w wyglądzie, ilości klocków na szafie i łącznej wartości.
    Czemu ja się zdecydowanie sprzeciwiam i zapraszam na odsłuchy.

    P.S. A jeśli chcesz znać wartość mojego sprzętu to zapraszam na priv. Nie
    mam zamiaru się chwalić przed wszystkimi ile to musiałem kasy w to
    włożyć.

  38. Powiem wam tak: do kompa mam podłączone głośniki z monitora. Jakość w
    miarę dobra, ale głośności nie ma. Kiedy po pół roku słuchania utworu
    „Stg. Baker” podłączyłem sobie słuchawy z przerażeniem stwierdziłem, że
    w intro gra bas! =O

    Nie obraziłbym się, gdyby owe intro było głośniejsze. Podgłaśnianie
    utworów może być pozytywne, jeśli chodzi o słaby sprzęt.

    Nagrywałem też kiedyś jakąś pseudo-solówkę na kompa. Podgłośniłem jak
    tylko się da, żeby nie było przesteru (zbyt dużego ;p), co naprawdę
    pozytywnie wpłynęło na jakość dźwięku. Tą metodą wmówiłem części
    basoofkowiczów, że nagrywałem na MM i JB. Ma to chyba jakieś plusy,
    cnie?

    Co do gramofonów i winyli: ta jasne, na pewno… Filmy też wyświetlacie ze
    szpuli z taśmą?

    ———————————–

    Wałcz / Piła – basista szuka zespołu!

  39. Widzisz J & D ono nie powinno być głośniejsze. Tylko głośniki powinny być
    lepsze. Te gówniane głośniczki po prostu nie łapią tak niskiego pasma.

  40. Nie przesadzajcie z tym audiofilstwem, to jest wmawianie samemu sobie, że jest
    jakaś wielka różnica. Jak to stwierdził mój nauczyciel od anglika (słucha
    porządnej muzy, ma dość drogi i wypasiony sprzęt audio, ale NIE jest
    audiofilem): „Audiofile mają w domu dwie płyty (oczywiście ze szczerego
    złota): jedna zawiera po kolei wszystkie częstotliwości, jakie może
    osiągnąć ich sprzęt, a druga to nagrania strumyków, śpiewu ptaków,
    spadającego liścia”. Audiofilstwo (audiofilizm?) jest śmieszny tak, jak ci
    wszyscy gracze/fanatycy filmów, którzy nie zniosą gry/filmu poniżej 100
    klatek na sekundę, bo obraz skacze jak cholera (zapominają przy tym, że oko
    rejestruje 24-30 fps). Na co komu taka górka? To jak, jakby do malucha, który
    wyciąga max 80 na godzinę, zamontować zabezpieczenia, kubełkowe fotele,
    pasy stupunktowe zapewniające bezpieczeństwo nawet przy 300km/h.

    No i porównajmy ilość muzyki wydawanej na cd i jakihś audioaryjskich
    vinylach dziewiątej generacji.

    audiofilia 😉

  41. Satil Devan bardzo spłycasz temat… tak bardz że aż nie podejmę z Tobą
    dyskusji. Kubolski zakres dynamiki vinyla to realnie jakieś 70dB zakres
    dynamiki 16bit audio to 96 dB. Ale nie przejmuj się problemy związane
    chociażby z jitterem i błędami w kwantyzacji czynią dźwięk cyfrowy i tak
    bardziej nienaturalnym i szorstko brzmiącym od dźwięku rejestrowanego i
    odtwarzanego analogowego nawet przy większym poziomie szumów. Tak czy inaczej
    Płyta CD oferuje naprawdę bardzo dobrą jakość dźwięku, i na sprzęcie
    kosztującym poniżej 100 000zł raczej będzie brzmiała lepiej niż Vinyl.
    Problemem nie jest jakość CD jako nośnika tylko stanowczo i kuriozalnie zbyt
    głośne masteringi współczesnych produkcji i z tym walczymy – masteringi na
    vinyl były dużo cichsze gdyż jak ktoś przesadził to igła wypadała z
    rowka skutecznie blokując eksperymenty z nadmierną głośnością i ilością
    basu…

  42. @Alfik.. Uważam , że technologia CD 16/44.1 jest już po prostu stara. Ma
    już około 30 lat !!!!.

    Chciałbyś jeździć 30-letnim samochodem , choćby nowym fabrycznie ,
    przechowanym w jakimś

    zapomnianym magazynie ?

    Mamy DVD o pojemności przynajmniej 6 razy większej niż CD , mamy Blueray , a
    dalej tkwimy w archaicznym

    już standardzie handlowej „dystrybucji” dźwięku.

    Dla mnie nawet różnica 24/48 a 16/44.1 jest doskonale słyszalna. Szumy
    kwantyzacji maleją z rozdzielczością,

    Problemy z jitterem to głównie skutek niedoskonałości wytwarzania (
    kompromis pomiędzy ceną a jakością )

    i niestabilność temperaturowej użytych komponentów.

    Nie są to problemy nie do pokonania współczesnymi technologiami.

    Wysunę dość karkołomną tezę, że rozwój i podnoszenie jakości dźwięku
    na nośnikach ogólnodostępnych

    jest blokowany przez gwałtowny rozwój internetu !!!!

    Producenci ( i ich księgowi ) z pewnością zauważyli , że skoro
    głośniczki komputerowe i MP3 są uznawane

    za „jakość” ( vide kilka postów wyżej ) to inwestowanie
    dużych pieniędzy w rozwój technologii

    mija się z celem.

    Czy analog czy cyfra ? . Tak sobie filozoficznie gdybając , można dość do
    wniosku , że cały świat jest cyfrowy , a nie analogowy.

    Wystarczy mu się przyjrzeć na poziomie molekularnym.

    Elektron opuszczający orbitę wokół atomu generuje energię (znakomicie
    upraszczam)(cokolwiek przez to rozumiemy , światło , prąd elektryczny ,
    kwestia percepcji ) i wniosek jest bardzo banalny i jakże

    „cyfrowy”. Albo elektron jest na tej orbicie , albo go tam nie ma !!!!!. Zero
    lub Jeden.

    Różnica jest taka , że proces „naturalnej kwantyzacji” przebiega na dalece
    niższym poziomie

    niż percepcja naszych zmysłów ( układ całkujący ? ).

    Nie można by więc mówić o cyfrze bądź analogu , tylko o niedoskonałości
    technologii , której ,

    jak na razie , po prostu nie opłaca się rozwijać.

  43. Igorro czy tobie się wydaje że ja nie chce słuchać muzyki tak jak mi „ze
    stołu schodzi” czli 24 96 można sobie poradzić z jitterem można
    wykorzystywać aresenek Galu tylko że produkcją rządzą marketingowcy a nie
    inżynierowie. Uważam że nowy format można było wprowadzić 10 lat temu
    pytanie czy od razu poszedł bym wymienić jakieś 900 CD które mam w
    kolekcji????. Gdyby zaprząc współczesną technologię mażna byłoby zrobić
    super odtwarzacze pracujące w super standartach podobnie jk już dawno
    znaleziono by lekarstwo na raka tylko, że bardziej opłaca się produkować
    antydepresanty. Jakość CD audio choć taka sobie w stosunku do możliwości
    współczesnej technologii dostarczała by jednak naprawdę przyjemnego
    brzmienia gdybyśmy umówili się że nie gramy powyżej – 12 dB w RMS – o tym
    pisałem a nie że format CD jest cudowny. Igorro pytaniem jest czy czas jest
    skwantyzowany? Poza tym w zmianie formatu widzę możliwość na pozbycie się
    problemu zbyt głośnych nagrań przy okazji.

  44. fajną opcją byłaby możliwość odsłuchiwania nagrań wielościeżkowych
    jako oryginałów, tzn można by samemu ustalać poziom kompresji lub
    skorzystać z tzw presetów i co bardziej zaawansowani użytkownicy mogliby
    sobie w nagraniu pogrzebać podgłośnić to i tamto, a cała reszta mogłaby
    ustawić sobie brzmienie modern bądź classic, przy wykorzystaniu pojemności
    choćby dvd dałoby się to zrobić tylko odtwarzacze musiałyby być zupełnie
    inne, wielościeżkowe, dla pc to nie problem, ale dla stacjonarnych już
    tak

  45. @Alfik.. jedno ustaliliśmy.. dźwiękiem rządzą Księgowi.. To chyba jasne (
    niestety )

    Natomiast poruszasz bardzo istotną kwestię , pod którą podpisuję

    oba rencami i oba nogami :):)

    The Thing to tzw Kultura Muzyczna.. Jakkolwiek rozumiana , powinna
    obowiązywać

    od Muzyka , poprzez Realizatora , aż do Producenta.

    A z tym ostatnim to , jak słyszymy , bardzo różnie bywa.

    Ale ( niestety ) dopóki karmić się Nas ( Populację ) będzie
    „plastikowym”

    modelem muzyki , to uważam , że nie ma co liczyć na poprawę istniejącego
    stanu.

    Doskonale wiemy ilu słucha Techno-Młotów , a ilu chce posłuchać
    Artystów.

    I tu mój apel do Forumowiczów. Zapewne wielu z Was nie ma jeszcze dzieci,

    ale mieć je będzie.

    Nie przechodźcie obojętnie obok tego , co i jak słucha Wasz przyszły syn
    czy córka.

    Ja jestem dumy , że udało mi się moje Młodemu „zaszczepić” muzykę Deep
    Purpli,

    Zeppelinów a nie muzycznej papki wylewającej się z techno-stacji.

    I w sumie nieważne , czy to „analog” czy „cyfra” , byle to była Muzyka.

    HOWG !!!!!! 🙂 ( kiedyś zostanę prezydentem :)))))) )

Możliwość komentowania została wyłączona.