Lakland – pogaduchy

W dyskusji na temat marki Lakland dominował jednolity pogląd o konieczności przetestowania instrumentu przed zakupem, ze względu na wysoką cenę i zróżnicowaną jakość. Podnoszone były kwestie niekoniecznie najlepszego stosunku jakości do ceny oraz fakt, że korpusy i gryfy produkowane są przez zewnętrzne firmy na maszynach CNC, a nie są ręcznie wykonywane w USA, jak sugeruje opis.

Panowie panie. W temacie mroka zrobiliśmy lekki śmietnik nt. w/w firmy. Czas
przenieść dyskusje tutaj.

Tak krótko podsumowując:

Co do jednego byliśmy zgodni – trzeba ograć przed zakupem.

IMHO po pierwsze dlatego, że jest to już instrument horrendalnie wręcz
drogi. Po drugie, jest duży rozrzut w jakości. Jeżeli mam być szczery, to
nawet w fenderach nie widziałem tylu kwiatków co w laklandzie. No ale nawet
jak nie było kwiatków… to i tak nie był to najlepiej brzmiący instrument
na świecie. Moim zdaniem, instrument ten ma „kupszczane” value for money.

I na koniec ciekawoska: myślicie, że jak płacicie tyle kasy za gitarę, to
jest ona zgodnie z opisem „handmade in usa”? Mylicie się, korpusy i gryfy robi
zewnętrzna firma, na cnc. Nie żeby było to coś złego, ale pragne
uświadomić wszystkim fanatykom jak tak na prawdę jest.

Jak zwykle, najlepiej jak wypowiedzą się ludzie mający styczność z w/w
instrumentami:)

Czy zgadzacie się, że trzeba wypróbować Lakland przed zakupem?
Czy uważacie, że Lakland jest zbyt drogim instrumentem?
Czy zauważyliście dużą różnicę w jakości między różnymi Laklandami?
Czy uważacie, że Lakland nie brzmi najlepiej?
Czy myślicie, że warto wydać tyle pieniędzy na Lakland?
Czy wierzycie, że Lakland jest „handmade in usa”?
Czy zdajecie sobie sprawę, że korpusy i gryfy robione są przez zewnętrzną firmę?
Czy uważacie, że warto słuchać opinii ludzi, którzy mieli styczność z Laklandami?
Czy sami mieliście styczność z Laklandami?
Czy chcielibyście wypowiedzieć swoją opinię na temat Laklandów?

Podziel się swoją opinią

68 komentarzy

  1. Powiadasz ,że odradzasz 01?Chyba pójdę i ogram sobię 02, gdyż jeszcze nie
    miałęm okazji.

    Pozostaje też kwestia czy znajdę używkę 02 w dobrym stanie.Gdyż inni
    forumowicze trochę mnie przestarszyli.

  2. Ja tam wolalbym kupić w bassment – biednych ludzi nie stać na tanie zakupy –
    kurde nie przesadzajmy cena jak na legalny zakup w polandzie wcale nie jest
    wygórowana – dostajesz wypieszczony wybrany przez ciebie grający instrument i
    serwis na miejscu… a nie kota w worku ze stanów. Ewentualnie w przypadku 01
    mozliwość wymiany pickupów na miejscu na aero – co zresztą serdecznie
    polecam. W polsce celnicy już się nauczyli jak dowalać cło i podatek na
    basy ze stanów więc raczej wysyłka jako prezent nie wyjdzie a koszt wyjazdu
    do stanów i osobistego ogrania jest zbyt duży poza tym z tego co mi koledzy
    opowiadali tam już zbyt dużo w sklepach nie wisi bo sprawę zdominowała
    sprzedaż internetowa. Używanego to mogę kupić starego Fender (bo nie mogę
    go kupić nowego) Nowoczesny bass wolałbym mieć spod igły.

    Poza tym tak jak już pisałem nagrałem większość basów z bassment
    (obiecuje, że próbki już nie długo) i są to instrumenty, które
    praktycznie od zaraz nadają się do wymagającej pracy studyjnej a jak wiecie
    jestem dość wymagający i pozbawiony skrupułów w ocenie instrumentów. W
    zasadzie altenatywa dla Laklanda przy kupowaniu piątki jest dla mnie tylko
    Sandberg – ale tutaj jest większy rozrzut między egzemplarzami np Igor czy
    Tomek Kciuk Jaworski trafili zajebiste egzemplarze ale grałem na kilku
    głuchych niestety. W przypadku bardzo dużej kasy rozważałbym Pedullę i
    Mike Lull. Ściśle do rockerki świetne są też G&L 2500 – zdecydowanie
    lepsze imo niż MM

  3. A właśnie. To jak alfik pisze to się pochwale.

    Podczas moich wojazy po sklepach muzycznych w Londynie [ladek zdroj] udalo mi
    się kupić korpus od chwalonego g&l 2500, zaplacilem smieszna kase. Teraz
    tylko walka, żeby nadbagazu nie było 😀

  4. Dziekuje Blazeju za gratulacje. Piekne. Nadbagazu nie będzie, wazy mi to
    wszystko[bagaz, nie korpus:P] 15,3 kg.

    Zrobilem jeszcze jeden, imho wazny zakup – kupilem biografie Jaco
    Pastoriusa.

    Edit: zagadka poszla na bloga

  5. Mi ostatnio chodzi po głowie sygnatura Joe Osborna, będę się musiał
    wybrać do tej całej Warszawy 😉

    A co do G&L, to właśnie próbuję kupić pasywną L-1000 z 1983 roku, ale
    wątpię czy mi się uda 🙁

    Edit: A jak wygląda sprawa z jakością wykonania koreańskich Laklandów?
    Chodzi mi o te klasyczne fenderowskie modele. Ciekawi mnie jeszcze jak się
    mają profile gryfów w tych basach do Fenderów.

  6. Jezofuju, koreańskie laklandy są świetne niezależnie od modelu.

    Gryfy w „fenderowych basach laklanda” są bardzo zbliżone moim zdaniem do
    oryginałów:P

  7. nie są podobne do fenderowych konstrukcyjnie bo maja grafitowe usztywnienia i
    inaczej sa wycinane gryfy skylinów i hamerykańców. Ja w każdym razie
    jeszcze w tym misiącu zamierzam zamówić laklanda bo nadal nie znalazłem
    godnego konkurenta pod moje potrzeby.

  8. Dzisiaj zakupiłem Laklanda Joe Osborn w bassmencie i jest to drugi najlepszy
    jazzbass, na którym grałem. Niesamowity instrument.

  9. @Radarro: Dzisiaj zakupiłem Laklanda Joe Osborn w bassmencie i jest to drugi najlepszy jazzbass, na którym grałem. Niesamowity instrument.

    Może to rozwiniesz? Mnie oczywiście najbardziej interesuje profil gryfu w
    odniesieniu do Fendera.

  10. Rozwinę to bardziej w weekend. Jeżeli chodzi o profil gryfu to wydaje mi
    się, że jest minimalnie szerszy i bardziej płaski niż Fenderowy. Jednak,
    mając porównanie z Fender Jazz Bassem, gra mi się na nim lepiej i wygodniej.

  11. @Radarro: Dzisiaj zakupiłem Laklanda Joe Osborn w bassmencie i jest to drugi najlepszy jazzbass, na którym grałem. Niesamowity instrument.

    I bardzo słusznie :D!

  12. @sernik: @greg00s:
    Jasne, wkoncu to jest sklep, no nie?

    A cholera wie, jak dla mnie bassmetowi bliżej do raju niż do sklepu 😀

Możliwość komentowania została wyłączona.