Jakie bezprzewodowe słuchawki dla zespołu?

Hej.

Właśnie zagrałem bardzo przyjemny koncert. Drobny szczegół: z emocji
zaczęliśmy przyśpieszać i to dość mocno. Na próbach raczej się to nie
zdarzało.

Postanowiliśmy zainwestować w dokanałowe bezprzewodowe słuchawki dla
całego zespołu do puszczania przezeń metronomu / odsłuchu. Używacie
czegoś takiego, macie jakieś sprawdzone sprzęty albo patenty?

12 komentarzy

  1. Kapral

    Po co całemu zespołowi? Niech tylko perkusista sobie kupi i gra równo :D.

  2. tapchan

    Nie napisałeś ile masz osób w zespole, na potrzeby obliczeń przyjmę 4.

    1. Najtańszy znany mi system bezprzewodowy (i przy okazji najbardziej gówniany), zakładając jeden tor odsłuchowy (czyli wszyscy mają to samo w słuchawkach) będzie was kosztował ~ 1800zł w samym nadajniku i odbiornikach. Słuchawki i okablowanie nie wliczone w cenę.

      1x
      http://www.thomann.de/pl/ld_systems_mei_one_1.htm
      3x
      http://www.thomann.de/pl/ld_systems_bpr_one_1.htm

    2. Przyzwoity system bezprzewodowy zakładając jeden tor odsłuchowy wyniesie was ~ 7500zł. Również nie wliczając słuchawek i okablowania.

      1x
      http://www.fabrykadzwieku.pl/product-pol-15375-MIPRO-MI-808T.html
      4x
      http://www.fabrykadzwieku.pl/product-pol-15374-MIPRO-MI-808R.html

    3. Rozwiązanie „po kablu” jesteście w stanie zrealizować w granicach 550zł wliczając okablowanie. Bez słuchawek.

      1x
      http://www.thomann.de/pl/millenium_hp_4.htm
      8x
      http://www.thomann.de/pl/the_sssnake_pfp2050.htm
      4x
      http://www.thomann.de/pl/the_tbone_headphone_adapter.htm

    Najtańsze znane mi słuchawki nadające się na odsłuchy to Shure SE215
    oscylujące w okolicach 350- 400zł za sztukę. Możecie próbować na tym
    przyoszczędzić bo do metronomu jakiejść super jakości dźwięku nie trzeba
    ale ważne jest, żeby słuchawki były dokanałowe i jak najmocniej tłumiły
    dźwięk z otoczenia.

    Do tego jeśli chcecie puścić w system coś więcej niż metronom musicie
    mieć jeszcze mikser.

  3. J and D JD110

    Kapral: Dziwną sytuację mieliśmy. Perkusista, który siedział z metronomem
    na uszach twierdzi, że cała reszta przyspieszała (a ja najbardziej) i nie
    chcąc odstawać zrzucił słuchawki i również zaczął przyspieszać. Ja
    starałem się nie odstawać od niego i musiałem go gonić, na co on
    przyspieszał jeszcze bardziej 😀 Chcemy wypróbować puszczenie metro /
    odsłuchów dla wszystkich, albo przynajmniej dla perkusisty i dla mnie, żeby
    mieć argumenty w późniejszym obwinianiu się 😉

    Tapchan: Dzięki za linki, po pracy dokładniej się przyjrzę. Mikser mamy.
    Osób w zespole jest 5, ale perkmam i klawisz mogą być podpięci po
    kablu.

    W sumie wszyscy mogą być podpięci po kablu, ale będzie to biednie
    wyglądało 🙂

  4. zbikra

    @Kapral: Po co całemu zespołowi? Niech tylko perkusista sobie kupi i gra równo :D.

    Skoro każdy i tak ma w uchu słuchawkę z odsłuchem, to dodanie jeszcze
    metronomu do ogólnego miksu na pewno ani nie zaszkodzi, ani szczególnie nie
    skomplikuje infrastruktury nagłośnieniowej. Wiem to z autopsji.

    W moim obecnym zespole używamy 4-kanałowego wzmacniacza słuchawkowego
    S-phone firmy Samson i słuchawek Shure SE215 (są najtańsze z tych
    najlepszych, ale dają radę).

  5. tapchan

    Sytuacja którą opisujesz nie jest mi obca. Najlepsze remedium to ćwiczenie z
    metronomem, zarówno indywidualne jak i zespołowe na próbach. Dla każdego,
    nie tylko dla sekcji.

    Jeśli wokalista jest tylko wokalistą możecie zrobić jak ja w mojej
    chałturze – instrumentaliści na kablach, jeden tani bezprzewód dla wokalisty
    i mieścicie się w 1200zł.

    1x
    http://www.thomann.de/pl/ld_systems_mei_one_1.htm

    1x
    http://www.thomann.de/pl/millenium_hp_4.htm

    8x
    http://www.thomann.de/pl/the_sssnake_pfp2050.htm

    4x
    http://www.thomann.de/pl/the_tbone_headphone_adapter.htm

  6. romex

    Trochę OT : metronom dla wszystkich na koncercie to ambiwalentna sprawa. Z
    jednej strony w przypadku „wysypania” się kogoś (również perkusisty)
    pozwala złapać wspólną bazę i wrócić do grania równo. Dodatkowo przy
    ambientowych wstawkach są punkty odniesienia. Szczególnie, gdy nie wszystko
    słychać — np. break’a. W studiu też nagrywa się zwykle z metronomem. Z
    drugiej strony metronom na koncercie moim zdaniem zabija emocję, drive i flow.
    Uważam, że to właśnie jest kluczem wykonu na żywo, a nie sterylnie równe
    granie. Oczywiście mówimy o ekipie która potrafi normalnie grać równio,
    ale na koncertach ich ponosi. Niech ponosi, skoro samo-od-siebie wychodzi
    szybciej, to może tak tego dnia ma być. Gorzej, gdy się okazuje np. że
    wokal się nie wyrabia albo solówki się nie da zagrać…

    Pozdroofka

    Romek

  7. J and D JD110

    Też zawsze byłem zdania, że metronom zabija emocje, ale daliśmy się
    ponieść tym emocjom trochę za bardzo 🙂

  8. romex

    Moi znajomi z całkiem przyzwoitego zespołu bardzo często grają małe
    koncerty, nawet w pość podłych (albo małoprestżowych) miejscach. Zapytani
    czy im nie szkoda czasu i ew. szwanku „wizerunkowego” stwierdzili, że na
    własnej sali prób, w sterylnych warunkach, z metronomem grają wszystko
    obrzydliwie równo i perfekcyjnie. Na koncertach, w warunkach bojowych, z
    publiką (czasem przypadkową, często sceptyczną) uczą się zespołowego
    grania w trudnych warunkach, twierdzą, że nic ich tak nie zahartowało jak
    takie właśnie koncerty. Również radzenia sobie z przyśpieszaniem pod
    wpływem emocji 🙂

    Pozdroofka

    RomekS

  9. Tamara

    Ćwiczyć k*rwa!! Sekcja k*rwa ma być jak j*bana lokomotywa!

  10. romex

    Tak! Sekcja ma być jak Tommy Lee Jones w Ściganym 🙂

    A tak BTW — robicie próby sekcyjne? Only Drum and Bass? 2-3 godziny jazdy
    sekcyjną lokomotywą?

    Pozdroofka

    RomekS

  11. J and D JD110

    Hm, może to jest jakiś pomysł. Dotychczas nie robiliśmy takich prób ze
    względów czasowych.

  12. romex

    Sekcyjne próby mogą być radochą albo zmorą. W moim pierwszym składzie są
    radochą — prawie 100% kawałków prowadzi bas, zwykle gęsty, riffowy,
    możemy to grać bez gitary i wokalu. Nagłośniona stopa, metronom i
    ćwiczenie newralgicznych elementów np. w kóło przez 5 minut. W drugim
    składzie jest gorzej — kawałki prowadzi gitara i klawisz, bas gra
    klasycznie, nie-riffowo, praktycznie zespawany ze stopą. Ale tym bardziej musi
    być równo. To się ciężko (i nudno) gra w dwójkę.

    Ale w obu przypadkach skutkuje. Ja jestem przeciętnym basistą, ale dobrze
    robię swoją robotę w sekcji. Mam przyjemność grać z bardzo muzykalnymi,
    dobrymi technicznie perkusistami, nadającymi na tych samych falach
    pozamuzycznych co ja. Lubimy się. Próby sekcyjne — choć to ciężka robota
    — są przyjemne. Wielokrotnie już jako sekcje, byliśmy bardzo pozytywnie
    oceniani przez fachowców. zatem próby sekcyjne — to działa 🙂

    Pozdroofka

    RomekS

Inni czytali również