No właśnie. Może to trochę wścibskie pytanie, albo w niektórych
przypadkach mocno intymne, ale ciekawi mnie to, gdyż sam nie potrafię
zorganizować sobie czasu z wiosełkiem swoim. Precyzując, chodzi o to, że
jak dla przykładu macie godzinkę czasu ( dwie trzy jak kto woli ) to jak ją
wykorzystujecie? Chodzi mi o konkrety w stylu: Siadam, stroje, odpalam metronom
na xxx, wykonuje to ćwiczenie tyle i tyle czasu, potem gram covery tego i
tego. Taka dyskusja wolna, a wielu początkujących (jak ja) może z niej wiele
wyciągnąć.
Pozdr. Aldik
Jak organizujesz swój trening na gitarze basowej?
Jakie ćwiczenia wykonujesz podczas treningu na gitarze basowej?
Jak często ćwiczysz na gitarze basowej i ile czasu poświęcasz na trening?
Które utwory najczęściej grasz podczas treningu na gitarze basowej?
Jakie techniki gry na gitarze basowej ćwiczysz podczas treningu?
Jak długo zajmuje Ci ćwiczenie określonego utworu na gitarze basowej?
Jak często korzystasz z metronomu podczas treningu na gitarze basowej?
Jakie cele stawiasz przed sobą podczas treningu na gitarze basowej?
Czy grasz w zespole i jak trening wpływa na Wasze występy?
Co robisz, żeby zachować motywację do regularnego treningu na gitarze basowej?
Siadam, stroję, odpalam ( lub nie ) metronom i gram.
ja sobie najpierw gram skale powoli żeby palce rozciągnąć, potem z muzyką
“killing in the name of”, “wake up” i “take the power back” żeby się
rozruszać a potem już co chęć lub potrzeba czyli jakieś szkółki tudzież
inne kawałki rozpracowuję.
jaki trening? 😮
Edit: Jeśli improwizacje bez metronomu i rozgrzewki można nazwać treningiem
to owszem ćwiczę 😀
Nie ćwiczysz w ogólę na basie? 😛
*————————————————*
Nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko nieopłacalne.
podłączam zooma, stroje basik, na rozgrzewke może jakić cover który gram
już płynnie lub prawie płynnie, później metronomik i od 60 do 140 jade
ósemki po skalach modalnych (po dwie ósemki na dźwięk w górę w dół,
później po jednej) aż przejadę oktawę do góry, później dopiero
przyspieszam o powiedzmy 5 bps. Każdy dźwięk musi iść czysto, bez
zająknięcia. zanim podbije tempo gram jeszcze motywy które zawierają dla
mnie elementy z którymi mam szczególne problemy, np: Good Times Bad Times
Zeppelinów – czyste granie powerchorda, Cmon Girl RHCP – szybkie zamiatanie
między strunami, YYX Rusha – współpraca między łapami, do tego jakieś
wprawki bluesowe (to dodane ostatnio). Robię co jakiś czas jakieś przerwy,
żeby mi łapa nie wysiadła, ćwicze coś takiego póki mam ochotę i potem
jeszcze z 10 minut 😉 Dalej albo jakiś coverek, albo ćwiczę materiał do
kapeli, albo improwizuje do bitmaszyny i tak aż mi łapy zaczną opadać 🙂
A ja odpalam zadania z chemi z “medyka” i robie aż mi łeb nie odpadnie,
tudzież powtarzam biologię.
Taki trening ot co!
Ja osobiscie swoj trening zbudowałem na podstawie tego co przekazuje mi mój
nauczyciel, na samym początku rozgrzewam się grając takie utwory jak
np.:double bacha,chilrden song no6, zyryab, egyptian danza itp itd, po takiej
wprawce technicznej realizuje sobie sukcesywnie po kolei takie podreczniki jak:
walking bass lines (ed friedland),latin bass book, slap it. Nastepnie około
poł godziny z solfeża sobie spiewam. Codziennie zajmuje to około
2,5h.Podczas takiego trybu cwiczen wyrabia się technika, jakaś tam wiedza o
harmonii, czytanie nutek i kształcenie słuchu….tyle:)
czekam na wypowiedź Left-Handed 😀 przy jego szatanienu to rozgrzewka palców
musi nie źle wyglądać 🙂
siadam, stroje, metronom lub nie, robie koperte (od 12 progu), jakaś gama
poleci, gram jakiś coverek (obowiązkowo cały), potem próbuje zrobić
mendleya jakiegoś, to znaczy kilka kawałków złozyć tak, żeby “płynnie” to
wyszło, w ten sposób zawsze jakaś improwizacja wpadnie, potem gram to co mam
się nauczyć na następną próbe, albo kończe (1:30h-2h) 🙂
1) Budzę się, łykam alka seltzer i apap na kaca, piję kawę i ruszam na
próbę.
2) Po drodze, jeśli daję radę coś zjeść to jem – najczęściej kebaba,
jeśli nie mogę to kupuje 2-3 piwa.
3) Kilka godzin próby – metronom ma pałker, w drugim zespole pałker nie ma
metronomu 😛
4) Po próbie idziemy na imprezę.
5) GOTO (1) ;P
Czasem ;P zdarza się brak imprezy i wtedy odpoczywam, coś brzdąkam, coś
nagrywam…
Brzdąkam albo bez metronomu, na feeling, albo technicznie-wytrzymałościowo –
z metronomem.
Tyle.
siadam, nie stroje, bo gitara trzyma stroj (czasami rutynowa kontrola ale wtedy
zazwyczaj jestem rozczarowany, nie rozstraja się po prostu), nie rozgrzewam
palcow, bo nawet po godzinie gry nie czuje w nich jakoś zmeczenia, nie wlaczam
metronomu, bo wyczerpala mi się bateria, a nie chce mi się do zegarmistrza
chodzic… po wykonaniu tych czynnosci zaczynam gre… 😛
Siadam do kompa i odpalam jutub.
Po pół godzinie przeglądania filmików idę powtórzyć co zapamiętałem na
basie po ówczesnym odegraniu kilku kawałków które gram w zespole na
rozgrzewkę.
Po zakończeniu sprawdzam czy gitara stroiła
Ja tak samo jak PapaBear, to chyba ten rocznik.
z youtubem dobra sprawa . czasem trafi się na video jakiegoś virtuoza który
krok po kroku pokazuje jak co grać 😛 ale najważniejsza przed każdym
ćwiczeniem jest rozgrzewka – czy na basie czy na czym innym 😛 ale musi być .
później ? grasz cokolwiek co Cię interesuje / co chcesz podtrenować / etc .
jak masz rozgrzane paluchy to wsztstko Ci idzie o wiele szybciej .
_____________________________________
na rozgrzanie rąk polecam ciepłą wodę z kranu 😛
wydaje mi się że nie ma innej rady jak sumienne podejście do sprawy i
traktowanie siebie surowo ,no ale to już kwestia osobowości ,mi bardzo dużo
dało nagrywanie swoich wypocin choćby na mp3 i improwizwanie do kawałków
granych w radio żeby nie wybijać się z rytmu klikaniem po youtube
Ja grać nie umiem, no ale przed graniem sobie zrobię parę pajączków w
różnych miejscach gryfu, pokombinuje coś tak dla zabawy, a potem odpalam
guitar pro i próbuję grać coś prostego (polecam Dżem- Wehikuł Czasu,
strasznie prosty kawałek). No i jakoś tak to leci ;). Jakby ktoś chciał
jakieś taby do gp to walić na pw, może znajdę, bo mam tego sporo całkiem
:).
aha, i w ramach treningu polecam palic taby na ołtarzach, w których zamiast
krzyża jest klucz basowy, nuty cwiczyc ludu, nuty (i sluch w razie braku nut)!
satysfakcja gwarantowana 😛
od tego są 911tabs i mysongbook 😉
Ja tam ćwiczę tradycyjnie – najpierw krótka rozgrzewka (pajączki, schodki),
następnie dla rozrywki jakieś proste utworki, potem jeszcze gamy, skale +
trochę teorii, a na zakończenie czysta rozrywka, gram co mam ochotę 🙂
Na rozgrzeweczke palcow papieros 😀 pozniej koncercik Pink Floydów Pulse i
jade z Guem: Money itd Pink Floyd<3
Pierw rozgrzewka rąk, takie rozciąganie paluchów etc. Później pająki
różnorakie, potem jakieś zagrywki klangiem. A potem to już jazda dowolna 😛
Biorę bas, siadam, odpalam jakąś muze (najczęściej Red Hot Chili Peppers,
Rage Against the Machine, Jamiroquai), rozpracowuję linie basowe ze słuchu
(dawno już zrezygnowałem z tabów), potem gram już znane mi kawałki,
trochę improwizacji komponowania itp. Nut się nie uczę, bo nie mam
cierpliwości. Z metronomu nie korzystam, raczej staram się grać do perkusji,
którą słyszę w głośnikach.
..idę do kibla umyć ręce,wchodząc po schodach do pokoju rozciągam
paluchy,włączam wzmacniak no i w zależności od humoru\zmęczenia siadam
albo stoję,na początek obowiązkowo pająki n*ierdalam,pół h męczenia
się nad nutami (z metronomem lub nie) następne pół h granie motywów
różnych starych piosenek,czasami improwizuję tak po prostu,odkładam bas i
po paru godzinach znowu biorę włączam na kompie covery które miej więcej
umiem i ćwiczę,codziennie biorę się z zamiarem nauczenia się
klangowania,lecz slap nie wychodzi a pop to aż za dobrze..
biorę bas, sprawdzam strój raz na dwa tygodnie bo mam corta b5 z
zajebiaszczymi kluczami Hipshota 😛 odpalam metronom i próbuję wreszcie cyt.
“nauczyć się wydobywac tą samą barwę dźwięku” (już od pół roku ;/)
potem parę ćwiczeń na szybkość (tak przedkładam szybkość nad
złożoność linii basowych… Rogaty dokładnie tego chce), potem gram covery
tego co w miarę umiem i oczywiśćie sram na stopę której nie akcentuję
niech perkusista sam sobie akcentuje ja nie jestem jego służącym. czasem po
15 minutach odkładam wiosło wkurzony tym że nie “nauczyłem się wydobywac
tą samą barwę dźwięku”
—–
MorgotH
The New Black/Death Metal project
–
Nie ma czegoś takiego jak nu metal…
–
Stay True \m/ \m/
and May the Force be with You 😉
-słucham muzyki
-zaczyna mi się chcieć grać
-odpalam papierosa
-biorę gitarę
-zakładam słuchawki
-gram do upadłego kowery
-jak mnie jeszcze najdzie to gram własne utwory
-potem siadam i zaczynam coś improwizować
-na koniec palę następnego papierosa
i koniec
Poniedziałek: Klata, triceps, brzuch
Środa: Biceps, motyle, klata, brzuch
Piątek: Nogi, bary, klata, plecy, brzuch
~rozciaganie palcow
~pajaczki
~ogolna rozgrzewka
~cwiczenie trudnych motywow
~granie dla relaxu,, które tez rozwija jakbyniebylo
najpierw wypijam 3 surowe jaja 🙂 A potem pajączki, kopertki i inne pierdoły
na pierwszych progach, a na deser seemann zespołu rammstein grany w coraz
szybszym tempie (lewa). Prawa w zależności czy kostka czy palce. Jak palce to
battery metallicki jak kostka to misirlou pana Dale
Malo, ja mam podobnie, tyle że bez papierosów i słuchawek. Sama
przyjemność, a nie pajączki – srajączki.
ja sram na to, że mi jeden palec trochę inaczej brzmi niż drugi. w
większości przypadków to żadna różnica, więc mam to gdzieś. nawet jak
się staram uzyskać podobne brzmienie to nie da rady, inaczej są zbudowane i
tak samo nie zabrzmią.
a mój “trening”? włączam wzmacniacz, biorę bas i gram dla relaksu (czyli np.
puszczam radio i gram sobie do niego). jak czuję, że łapy jednak trochę nie
domagają to trochę je rozgrzewam, rozciągam i już jest ok. jak mam
ambitniejszy dzień to biorę kawałki, które nie do końca mi wychodzą i
sobie je ćwiczę.
w d*pie mam pajączki. jak natrafię na coś co technicznie jest trudne to po
prostu ćwiczę sobie to w wolnym tempie, aż dojdę do satysfakcjonującego
poziomu.
mam trochę lewe podejście jak widać, ale nie mam ambicji być pro basistą,
wymiataczem. gram dla swojej satysfakcji. codziennie po kilka godzin się
uzbiera i wystarczy. nie, że się zmuszam 🙂 sprawia mi to przyjemność.
Lol, dobre
ja to w sumie różnie mam z tym ćwiczeniem, nieraz zacznę od coverów nieraz
od skal nieraz pamiętam o rozciąganiu a nieraz nie, czasem gram jeden cover
przez kilka godzin aż w końcu mi wyjdzie, tak czy inaczej polecam nagrywać
to dopiero daje popalić 🙂 jak się widzi te własne błędy nawet za 20stym
razem, a miał to być ten udany raz, rozgrzewka ważna rzecz, ale czasem jak
jest wena na impro to sobie odpuszczam, wkręt na motyw jakiś i czasem pół
godziny gram jak w transie, na video od razu wyłazi że za długo to samo, no
ale dzięki temu widzisz co możesz zmienić i o to chyba chodzi
pozdrawiam 🙂
wipijam I drinka
nadciąga ochota na granie
wypijam II drinka
stroję basie
wypijam III drinka na odwagę
zastanawiam się co grać ?
już wiem -najpierw.. rozgrzewka… Chameleon z 10min
rozgrzewka koniecznie bo od zimnych drinków zmarzły mi paluchy
wypijam IV drinka – paluszki rozgrzane
pajączki i koperty latają po ścianach
wypijam V drika bo to pomaga na wzrok
w oddali niewyrażnie słyszę flażolety Pastoriusa
wypijam VI drinka bo to pomaga na słuch
ochota na granie jakby zmalała
no dobra jutro… na pewno poćwicze
Wypijam VII drinka …na wzmocnienie silnej woli …która pozwoli …jutro
podjąc kolejną próbe
wypijam VIII drinka
dalej nie pamiętam
Amen
następnego dnia rano …idę sprawdzić ile strun ma moja Basia …wczoraj
wydawało misię że 8 …o kurcze grał ktoś na 8-strunówce ?
kajakowi gratulujemy mocnej głowy 😀
dzisiaj też miałeś taki trening?
dobre feeling łapie się po dobrym zielsku plus wódka i sok żurawinowy na
kaszel 🙂
chciałbym Twoje podejście podzielać niestety ten palec ciągle mi ktoś
wytyka… (w sensie że mi ciągle zwracają na to uwagę a nie że mi go ktoś
gdzieś wtyka – wersja dla zboków :P)
—–
MorgotH
The New Black/Death Metal project
–
Nie ma czegoś takiego jak nu metal…
–
Stay True \m/ \m/
and May the Force be with You 😉
Przeglądając basoofke i sluchajac muzyki rozciagam palce, reszte rozgrzewki
pomijam bo nudna :P, następnie podłączam piecyk i basa i próbuję zagrać
jakieś klasyczne kawałki (cello suite itp.). I jak mi się znudzi, to gitarę
odkładam i wracam do basoofki :D. I to by było na tyle.
Aha, i byłbym zapomniał: na szybkość jeszcze se jakieś irony, albo
żadziej hammer falle zagram :D.
http://www.matejabb.prv.pl
Ja przed graniem strzelam palcami(taki nawyk już) porozciągam je trochę i
mogę grac 😀
*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=
padło tutaj wzmiankowo, w innych tematach często, na całym forum z milion
razy:
NIE grajcie z tabów, bo to naprawdę niczego nie uczy… na
początku szybko się łapie kawałki nowe, chodzi jak ciacho po osiedlu, a
potem zaczyna wszystkiego brakować (skal, budowy akordów, inwencji, miliarda
innych cech dobrego basisty)
|ja ćwiczę głównie rzuty za trzy
Dante: Tabulatury się przydają. Zapisu nutowego do dzisiejszych piosenek się
nie uświadczy, a rozpisać ze słuchu nie da się wszystkiego. Nie mówię,
żeby grać nutka w nutkę tak jak podaje nam tabulatura, ale np. zobaczyć na
jakich dźwiękach jest grana dana piosenka, w jakiej tonacji, i wtedy sobie
improwizować. Równie dobrze można powiedzieć “nie graj z nut, bo nie
będziesz umiał nic samemu wymyślić”, albo “zamiast rozpisywać utwory ze
słuchu improwizuj”. Nie rozumiem więc, dlaczego tabulatury według Ciebie
ograniczają inwencję i nie pozwalają poznać skal (uczyłem się ich z
tabów).
———————————–
Wałcz / Piła – basista szuka zespołu!
właśnie J and D dobrze gada, to nie taby ograniczają inwencję tylko
ograniczeni ludzie nie wykazują inwencji, jeśli ktoś tylko grając z tabów
kropka w kropkę chcę być wymiataczem i rozpykiwać kawałki z miejsca to
chyba ma coś nie pokolei w głowie, taby też można mądrze wykorzystać, tak
samo jak można grać z nut i też być lamą, która od zwykłej lamy różni
się tym że zna układ dźwięków na gryfie na pamięć, a ćwiczenia można
sobie urozmaicać, bawić się muzyką, samo granie z tabów to lipa, ale samo
granie z nut też
bo znam zbyt wiele osób które jechały na samych tabach
(zasadniczo to to miałem na myśli, wybacz, ze nie uściśliłem), i teraz
zbyt wiele nie potrafią
Dante – 😉 potrafią grać z tabów :D, ale żeby początkujących nie
utwierdzać w korzystaniu z tabów powiem, starajcie się z nich korzystać jak
najmniej, raczej w celu sprawdzenia-podpatrzenia, ja sam teraz często się
mylę w kolejności taktów (co ile razy) na próbie bo się przyzwyczaiłem na
monitor gapić, pod tym względem taby są Be 🙂
taby są dobre na początek żeby się zorientować co i jak nabrać podstaw
,później powinno się je odstawiać ,koleś mi się pyta o tab do aeroplane
RHCP a po kiego corta grać nutę w nutę ,bierze się podstawę gam i się
zapieprza ,to przychodzi z czasem ,ja od roku jestem czysty jeśli chodzi o
taby
Taby może są be, może sa dobre, dla mnie to nieważne.
Nie korzystam z nich, gdyz jeśli wezme jakiś utwór cały ze słuchu
(zwłaszcza jeśli jest trudny), mam bardzo dużą satysfakcję, a chyba o to
chodzi w graniu na instrumencie.
A nie używasz tabów, żeby np. porównać to co ty z słuchu wyklepałeś z
tym co ktoś z słuchu wyklepał?
*————————————————*
Nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko nieopłacalne.
Lepiej porównywać to, co się ze słuchu wyklepało z oryginalnym utworem –
np. włączam plik mp3 na słuchawkach, a do tego gram na basie, na piecu
ustawionym tak, żeby mi tego podkładu nie zagłuszał. Bardzo długo grałem
z tabulatur i przez mój twardy dysk przewinęło się wiele takich, które
były wyjątkowo hooyową interpretacją.
Tak ale możliwe, że gdzieś w jakimś momencie przez różnice ustawień na
wzmaku pomyliłeś dźwięk o pół tonu. Tak ufasz swoiemu słuchowi, że nie
korci cie, żeby to z czymś porównać? Sprawdzić to co wymyślił “ten
ktoś” i sprawdzić, czy może faktycznie brzmi lepiej?
*————————————————*
Nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko nieopłacalne.
Aldik – możliwe, że się coś źle zinterpretuje (działa to w obie strony,
również na twórców tabów), ale czy ma to w sumie jakieś znaczenie?