Czesc wszystkim !! A teraz zanudze was takim bardziej muzycznym pytaniem , jak macie napisac jakos piosenke i tekst do niej to co robicie ?? Moja kapela ostatnio ma dolek i nie moze wymyslic niczego fajnego … Od czego zaczac ?? od tekstu ?? czy lepiej od nut ?? Czy czekac az cos wyjdzie ?? Czy opic sie ?? Czy czekac ?? Z gory dziekuje … P.S. aha my gramy rock-alternatywa 🙂
Jak zacząć proces tworzenia piosenki?
Co robisz, kiedy Twoja kapela ma kryzys twórczy?
Czy zaczynasz od tekstu czy od nut?
Jakie są Twoje sposoby na stworzenie fajnego kawałka?
Czy opijasz się, aby zainspirować się do pisania?
Jakie są Twoje ulubione narzędzia do pisania piosenek?
Jakie kroki podejmujesz, gdy masz blokadę twórczą?
Co inspiruje Cię do pisania piosenek?
Ile czasu zazwyczaj zajmuje Ci napisanie piosenki?
Czy istnieje jakiś przepis na napisanie doskonałej piosenki rockowej?
Pierwszą piosenkę napisałem mając lat 14 i nieco ponad pół w sposób
następujący:
a) poszedłem do szkolnej biblioteki i wypożyczyłem grubą ksiażkę o nazwie
„Poezja Młodej Polski – Antologia”
b) ponieważ w domu nikogo nie było – napiłem się piwa, gdzieś tak z pół
butelki
c) otworzyłem w/w książkę na chybił trafił [był to, jak pamiętam,
wiersz Leopolda Staffa o nazwie „Nokturn”]
d) ponieważ natchnienie muzyczne nadal przyjść nie chciało – popiłem
wspomniane piwo wódką wyciągniętą z barku rodziców, oczywiście w ilości
rozsądnej (dwa kieliszki), żeby nie paść
e) właczyłem magnetofon
f) wziąłem do łapy gitarę i zacząłem kombinować a do tego wydzierać
się wspomnianym Staffem
g) wyłączyłem magnetofon i odłożyłem gitarę
h) wypiłem jeszcze dwa kielonki wódki i resztę piwa
i) padłem – tzn. zasnąłem
j) po obudzeniu się odsłuchałem półpijacki bełkot z taśmy, wyłowiłem z
tego rozsądne fragmenty i skleiłem w jedną całość.
Piosenka nawet się podobała tym, którzy ją słyszeli – a nie była to
wyłącznie rodzina czy znajomi [bo ci czasem mają spaczony obiektywizm oceny]
😉
Kilka lat później pod tę melodię napisałem już własny tekst i w tej
formie kawałek trafił na płytę mojej ówczesnej kapeli.
Późniejsze piosenki pisałem zarówno na trzeźwo jak i pod wpływem
(napojów, bo prochów i trawy nie trawię). Najlepsze jednak „odloty” bywały
np. po zarżnięciu (tzn. nieprzespaniu) jednej lub dwóch nocy i zabraniu się
za komponowanie – nadal bez snu – w noc kolejną. Czysty psychodelic 😉
Za najlepsze muzycznie z moich wypocin tzw. opinia uważa jednak kawałki
napisane trzy lata później w ciagu półrocza następującego po zerwaniu z
pierwszą dziewczyną, co odbyło się jak to u dzieciaków, w dość burzliwy
sposób. Coś w tym jest.
Później poprawiłem się tekstowo, ale kompozytorsko jakoś zatrzymałem się
na pewnym poziomie.
Sam w „rymach” nie jestem dobry, w muzyce podobnie, ale po sobie widzę że
najlepsze pomysły mam podczas siedzenia w wannie 🙂 tylko wtedy nie ma na czym
zapisać.
Warto też zapisywać w telefonie, czy notesie jakieś proste, codzienne
widziane, inspirujące nas rzeczy, przedmioty, osoby, ja tak robię jako amator
fotografii i to bardzo pomaga.
Ja robię to tak, siadam z basem i zaczynam po prostu grać. Tutaj bardzo
przydaje się znajomość skali. Bo jeżeli masz w głowie jakąś melodię to
zamiast spędzać godzin na szukanie odpowiedniej kombinacji dźwięków
opierasz się na skalach. Później przychodzę na próbę z gotowym
materiałem pod który każdy podkłada coś od siebie aby tworzyło spójną
całość. Robimy wielką burzę mózgów kombinując co zostawić co zmienić
a co jeszcze bardziej urozmaicić. Nic na siłę. Jeżeli nie masz weny to po
prostu ćwicz bądź ucz się coverów aby lepiej poznać dźwięki swojej
gitary.