Witam. Przegladając to wszechstronne uniwersum jakim jest internet, spotkałem
się z dosk niekonwencjonalnym sposobem odswieżania strun:
A mianowicie osobnik sprzedający basik napisał:
„Struny dość stare, ale były niedawno odświeżane poprzez gotowanie”
I jestem teraz strzasznie ciekaw:
Czy to jest jakiś sposób, czy tylko kit wciskany w bebechy naiwnym
kupującym?!
Bo jeżeli chociaz odrobine by się sprawdzało, to mogło by to odwlec
kupowanie przez nas strun nowych chociaż o jakiś króki czas.
Osobiscie struny będę wymianiał w przeciągu miesiąca, wiec moje stare poddam
tej próbie ognia i wody;)
A co wy o tym sądzicie?!
Pozdrawiam!
Czy słyszeliście o gotowaniu strun jako sposobie na ich odświeżenie?
Czy kiedykolwiek próbowaliście gotować swoje struny basowe?
Czy uważacie, że gotowanie strun jest skuteczną metodą odświeżania?
Czy słyszeliście o kimś, kto korzysta z metody gotowania strun?
Czy myślicie, że gotowanie strun może wpłynąć na ich jakość dźwięku?
Czy podejmowalibyście ryzyko i spróbowalibyście gotować swoje stare struny?
Czy myślicie, że gotowanie strun jest bardziej opłacalne niż kupowanie nowych?
Czy macie jakieś doświadczenie z odświeżaniem strun basowych?
Czy uważacie, że gotowanie strun może wpłynąć na trwałość instrumentu?
Czy planujecie przetestować metodę gotowania strun na swoim basie?
? To jest bardzo popularny „zabieg” i dziwne ze spotkales się z tym pierwszy
raz(?!) jest bardzo dużo sposobow gotowania.
Nie chodzi o dosłowne „gotowanie”… Są różne metody, np. moczenie w
denaturacie, płynie do naczyń itp. Ja osobiście praktykuję wrzucenie strun
na 10 minut do gorącej wody zmieszanej z dużą ilością proszku do prania.
Efekt na prawde jest, bez ściemy; ) Dlaczego? Dlatego, że na strunach osadza
się brud z naszych rąk. Takie sposoby renowacji po prostu się go pozbywają;
]
Oczywiście, że struny się gotuje. nowe druty zwykle tracą ostre brzmienie
już po tygodniu grania, więc gdyby chcieć za każdym razem kupować
komplecik, to by człowiek poszedł z torbami.
Wstawiasz garnek wody, podgrzewasz ją, ładujesz we wrzątek zwinięte struny
i gotujesz dalej, jak pierogi albo zupkę strunową. Trzeba tylko łyżką
wyławiać z wierzchu fuzel, który się ze strun wytrąci (ten fuzel to
tłuszcz pozostawiony przez dłonie). Jeśli fuzel już się na wierzchu nie
zbiera, to znak że struny są zregenerowane i brzmią jak świeże. Niestety,
im więcej razy struny gotowane, tym krócej trzymają brzmienie. W końcu i
tak będziesz musiał kupić nowe, ale oszczędności są znaczne.
Zamiast gotowania można też czyścić struny przy pomocy środków
chemicznych. Tu jest więcej na ten temat:
http://www.forum.woobiedoobie.com/p198751#198751
A właśnie o to chodzi! 😛
Ja właśnie gotuje struny w czystej wodzie przez 5 minut, później szybko
schładzam i efekt jest rzeczywiście doskonale widoczny – struny odzyskują
conajmniej w 50% swoje pierwotne brzmienie 🙂
pozdrawiam 🙂
A to muszę wypróbować. Wczoraj w proszku moczyłem stare struny z Mensfelda.
A że na nim dużo nie gram, trochę potrzymają. A trzytygodniowych Elixirów
szkoda mi moczyć:> (G pękła po 6 dniach grania! – związałem;d)
Aha, a możesz porównać metodę gotowania do mojej, czy nie moczyłeś w
proszku?
emceelek niestety w proszku nie moczyłem, ale w denacie tak,
i muszę powiedzieć że denaturat a gotowanie = identyczny skutek, czyli
poprawa o brzmienia o jakieś 50%, z tym, że ja gotowałem struny już bardzo
zużyte, takie rok grane conajmniej, czyli mulące na maxa i poprawa była
🙂
Wolę gotować, bo nie śmierdzi 😉
A ja gotuję struny w wodzie z dodatkiem odrobiny płynu do mycia naczyń. Taka
mikstura odtłuszcza znacznie lepiej niż sama woda, ale trzeba uważać, żeby
to nie wykipiało :PP
Taka porada z zycia wzieta – MYJCIE RECE! Ja, jak kupilem nowy zestaw
DiAddario, to do kazdego grania mylem/myje swoje wielkie grabie mydlem. Nawet,
jak nie robilem nic, co moglo by je pobrudzic. I tak oto dwa i pol miesiaca bez
zauwazalnej straty jakosci brzmienia (nagralem sound nowych strun i porownuje
sobie czasem z ciekawosci). To chyba najbardziej przedluza zycie strun!
A jak już moczyć to w acetonie…
O fuj, to ohydne!
Ja bym tak nie mógł. 🙁
Wiecie czego ja używam>? koszt około 1.50… Zgadniecie>? Puszka Coca
coli!, a własciwie to co jest w puszce;p najlepiej moczyc struny, choc w
przypadku małego zabrudzenia, zmoczoną szmatką przeczyscic struny (uwazajcie
żeby nie zmoczyc korpusu albo gryfu) Strunki odzyskują brzmienie, mają ładny
kolorek i są przyjemniejsze w dotyku.
http://www.last.fm/user/maciux/
Jaka jest różnica pomiędzy acetonem a denaturatem? Ja mocze w denacie i
przyznam, że są prawie jak nowe po takim zabiegu 🙂
I super się kleja co nie? 😉
o dziwo się nie kleją.cola ma takie własciwosci, ze przy kontakcie z metalem
wyżera wszystko co jest ble, a zostawia najlepsze. Jeśli zajdzie reakcja to
cola jakby się ulatnia. polejcie trochę coli na scianę najlepiej inna niż
białą, wszystko ładnie wyżre do białego i znika. W tym miejscu chciałbym
serdecznie podziękować dla siostry, dzięki ktorej poznałem jak działa cola
na ścianie;]
http://www.last.fm/user/maciux/
w ogóle NIE GOTUJE SIę STRUN! Tylko PIERZE. Wrzątek może uszkodzić
strunę.
Gotowałem struny dziesiątki razy i nigdy żadna się nie uszkodziła. To
jakieś zabobony. 😀
Z tym pane zgodzę się w zupełności(zabawne też często porównuję swoje
łapy do grabi może to wspolne u basitów 😛 ). Najlepszy sposob leczenia? –
nie chorować 😀 A tak swoją drogą to struny gotuję w proszku jak już
zacznie mnie denerwować ich dźwięk i nie mam kasy na nowe – to chyba
najlepszy sposób 🙂
https://basoofka.net/forum/9,przepisy-kulinarne/
Ja tam uważam pranie strun za conajmniej dziwne i nie praktykuję takich
rzeczy. 😛
Ja łapy myje zawsze przed graniem. NIeraz nawet w czasie gry, ale naskorka
zmyć nie jestem w stanie ;). A to właśnie naskorek najcześciej włazi
miedzy struny. Moje traca brzmienie po tygodniu. Jak je wykąpie w denacie to
sa „prawie” jak nowe. W tym wypadku prawie nie robi wielkiej różnicy 😉
Pozdrawiam. Czy aceton jest dużo lepszy?
Ja pamietam mylem zawsze w Vanish Oxyaction i jakoś to dziallo 🙂 parawie jak
nowe
Mastabi, to gotuj. Ja nie bedę. Struny czyszczę, piorę. W ciepłej wodzie, z
dodatkiem płynu do zmywania.
Gdybyś uważał na lekcjach fizyki w szkole to byś wiedział, że wysoka
temperatura narusza strukturę materiału z jakiego wytwarzane są struny.
Czy mógłbyś trochę dokładniej wyjaśnić to zjawisko?
What can i say? LOL 😀
Przecież w wysokiej temperaturze zmieniają się właściwości fizyczne
metalu. To bardzo, bardzo oczywiste.
_______________________________
Temperatura wrzenia wody to zaledwie 100 stopni Celsjusza. Dla stali to raczej
nie jest wysoka temperatura, powodująca zmianę właściwości fizycznych,
skoro stal topnieje w temperaturze powyżej 1500 stopni.
Autoklaw do sterylizacji narzędzi chirurgicznych podgrzewa je do temperatury
ok. 135 stopni. Jakoś nie przeszkadza to chirurgom wielokrotnie używać ich
rzeźnickiego sprzętu i nikt się nie boi, że narzędzie pęknie albo się
odkształci.
No właśnie!! Myślę, że jakby wrząca woda miała nawet 300stopni celcjusza
to by nic nie zdołała zmienić w strukturze metalu, bo to dla metalu jest po
prostu zwykłe ciepełko… Stal to nie człowiek 😉
Jedyne co gotowanie zmienia w strukturze metalu to to, że wypłukuje z niego
wszelkie tłuszcze i brudy nabyte podczas grania brudnymi spoconymi obleśnymi
łapami 😛
Zgadza się. To nawet nie temperatura wypłukuje ten brud z owijki, tylko
bąbelki pary wodnej, które tworzą się w czasie wrzenia. To jest bardziej
działanie mechaniczne, a nie termiczne (tzn. termiczne o tyle, o ile
rozpuszcza tłuszcz).
Sorry men, ale różnica między stalą chirurgiczna a tą używaną na struny
jest chyba jednak ZNACZNA.
_______________________________
Ale nie dla mnie. Ja jednak poproszę o ten wykład na temat różnic pomiędzy
stalą chirurgiczną, a stalą używaną do produkcji struna PLUS wyjaśnienie
jakie to właściwości fizyczne stali zmieniają się w temperaturze 100
stopni Celsjusza.
Takim się posłużę przykładem – tory kolejowe mają przerwy, mimo, że są
zrobione ze stali. Przerwy są po to, żeby pod wpływem temperatury tory się
nie wyginały. Nie uwierzę, że mamy takie amplitudy temperatur, żeby stal
mogła sobie topnieć albo zamarzać. ALE MIMO WSZYSTKO TAK SIĘ ROBI. Pytanie:
po c*uj?
_______________________________
Te przerwy (styki) są po to, żeby tor się nie wyboczył, kiedy szyny
wydłużają się latem od wzrostu temperatury. Zapewniam Cię jednak, że
szyna nie staje się ani bardziej krucha, ani bardziej plastyczna. Wydłużenie
się szyny to nie jest żadna zmiana jej własności fizycznych, tylko
kształtu (i to minimalna).
W kolejnictwie już dawno się od takich torów odchodzi. Obecnie przeważają
tory bezstykowe, w których szyna może mieć w zasadzie długość
nieskończoną. Nic się nie wyboczy i na pewno nic się nie złamie, tylko tor
musi mieć nieco inną konstrukcję.
W temperaturze 100 stopni struna też się nieznacznie wydłuży – i co z tego?
Przecież ani od tego nie pęknie, ani się nie wyboczy 🙂
Wiesz jaka jest konstrukcja struny? Zazwyczaj dookoła rdzenia owinięta jest
odpowiendio owijka. I teraz wyobraź sobie wydłużający się rdzeń i
rozłażącą na boki owijkę. ALE jeżeli nie słyszysz różnicy, gotuj
dalej. Gotowanie strun to drugi temat ( obok SkyWaya ) na który już nie mam
ochoty dyskutować 😛
Naprawdę widziałeś kiedyś rozłażącą się na boki owijkę? Myślisz, że
to aż tak się wydłuża? Coś mi się wydaje, żeś Ty nigdy strun nie
gotował, skoro wygadujesz takie rzeczy. 🙂 Na wszelki wypadek wyobraź sobie
teraz, że po wyjęciu z wody ta owijka i ten rdzeń znów się kurczą do
pierwotnej długości. 😀
LOL again 😀
Gotowałem struny z 10 razy w życiu, no i jeszcze mi się nie zdarzyły
jakieś przykre doświadczenia przez to 😛
Ale jak ktoś się uprze, że o te 0,001287341 mm struna zmieni kształt to
proszę bardzo, nie gotujcie ;]
Jak będę sam w chacie to pogrzeje jakąś strunę na gazie do czerwoności i
potem założę – powiem Wam co się zmieniło 😉
Gotujcie gotujcie. Ja nie mam zamiaru.
Łał, co za dokładność! Rozszerzalność cieplna stali nierdzewnej w
zakresie 20-100 stopni Celsjusza wynosi maksymalnie 0,000016. A więc po
podgrzaniu o 80 stopni, czyli od temperatury pokojowej do wrzątku, struna
wydłuży się 0,00128 razy (co właśnie podał ibanezbass, choć błednie
napisał, że to milimetry). Czyli cała 34″ struna wydłuży się o 1,1 mm, a
potem skurczy się z powrotem. To straszne!!!
Nie mam zamiaru przezywać takiego horropru więc nie gotuję 😛 😉
Mazdah no weź ugotuj – ładnie prosimy!
😀
Mazdah ja też tak myślałem dlatego kiedyś wygotowałem komplet który
przeznaczony był do wyrzucenia, no i co? nic się nie stało poza odzyskaniem
dobrego brzmienia, później zdażyło mi się jeszcze 4 albo 5 razy gotować
struny, nigdy nic złego się nie stało.
Wniosek: albo temperatura wody jest zbyt niska żeby zdeformować strunę, albo
zmiany zachodzące w jej budowie są tak nieznaczne że nie mają żadnego
złego skutku, nie wiem.
No ale z drugiej strony, po wygotowaniu struna dobrze brzmi jakiś tydzień,
najwyżej 2, więc wydaje mi się że to nie ma zbytnio sensu.
A nowe struny jak długo Ci tzw. szklankę trzymają?
bo ja wiem, z miesiąc.
No to chyba się jednak opłaca – dwa gotowanka zamiast nowego kompletu strun!
😀
Swoją drogą, jakieś mocarne struny kupujesz. Miesiąc szklanki, fiu fiu!
wiesz, tylko ze nowe struny zaczynaja stopniowo tracic brzmienie a po
wygotowaniu brzmia brzmia i nagle brzmia tak samo gównianie jak przed
gotowaniem 🙂
A czego się spodziewałeś? To jest tylko reanimacja trupa – dość skuteczna,
ale krótkotwała. Struna zużywa się nie tylko od tłuszczu. Owijka niszczy
się od progów, siodełka i mostka, rdzeń od ciągłej pracy traci swą
pierwotną sprężystość, a w końcu całość po prostu koroduje. Jeśli
kogoś stać na kupowanie nowego kompletu za każdym razem, gdy struny
zaczynają brzmieć matowo, to ja mu serdecznie gratuluję i zazdroszczę.
Pozostałym polecam jednak zabiegi reanimacyjne.
Po pierwsze przestań pić albo jarać jak coś piszesz
Po drugie nie mam zamiaru dawać ci wykładu z fizyki
Po trzecie nie porównuj stali chirurgicznej to tej która używana jest na
struny różni się ona podstawową rzeczą mianowicie chirurgiczna jest nie
porównywalnie lepszej jakości i na pewno posiada domieszki innych
materiałów
Po czwarte struny poddawane są naprężeniom i drganiom zatem co to w ogóle
za porównania
Słuchaj Khayyn, po pierwsze przestań mnie obrażać.
Po drugie przeprowadź jednak ten wykład z fizyki. Bardzo cię o to proszę. I
to chyba nie ja jeden, bo wszyscy chcielibyśmy się czegoś nowego
dowiedzieć.
Po trzecie, stal chirurgiczna z pewnością posiada „domieszki innych
materiałów”, jak każda stal. A ty mi teraz powiedz jakich „materiałów” i
jaki to ma wpływ na… no właśnie, na co? Na odporność na temperaturę 100
stopni Celsjusza? 🙂 Bo tylko o tym tu mówimy, jeśli nie zrozumiałeś
tematu.
Po czwarte, o jakie porównania ci chodzi, bo czegoś tu nie kumam? Ja
porównywałem struny do stali chirurgicznej, czy tylko wspomniałem o
autoklawie? Przestań bredzić, weź trzy głębokie oddechy, przeczytaj topik
jeszcze raz i powiedz szczerze o co ci właściwie chodzi.
Ja tam wole wsadzic w benzyne ekstrakcyjną, bądź rozpuszzcalnik, na jedną noc
i efekt ten sam, a nie muszę się bac ze się oparze 😀
Może dla Was autor posta to żaden autorytet…
ale może ktoś skorzysta.
_______________________________
A ja znalazłem takie coś o hartowaniu:
http://www.forum.woobiedoobie.com/p115475#115475
Może dla Was autor posta to żaden autorytet… 🙂
Roztrząsanie przewagi moczenia strun w chemikaliach nad gotowaniem trwa już
na forum Woobie Doobie ze dwa lata i przypomina dyskusję o wyższości świąt
Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy. Tyle opinii ilu basistów, a
konkluzji żadnej. Mógłbym tu sypnąć garścią postów wychwalających
gotowanie i pranie w detergentach, łącznie z informacją, że Pilich szoruje struny szczoteczką
i proszkiem do prania (www.forum.woobiedoobie.com/p43641#43641) . I co z tego?
Moim zdaniem, niezależnie od użytej metody efekt jest ten sam. O ile
jesteśmy w stanie przedłużyć żywotność strun używając chemii, a o ile
gotując? Po dwóch miesiącach grania każde druty i tak są do wyrzucenia,
więc o czym my tu gadamy? Jak ktoś się boi gotować, to niech używa chemii.
Jak ktoś nie lubi smrodu, to niech gotuje. I tyle.