Cześć wszystkim !!
Mam takie pytanie , gdzie zagraliscie wasz pierwszy koncert albo wystep ?? Moja
kapela ma pomysla aby zagrac na koniec roku szkolnego !! Co wy na to ??
Cześć wszystkim !!
Mam takie pytanie , gdzie zagraliscie wasz pierwszy koncert albo wystep ?? Moja
kapela ma pomysla aby zagrac na koniec roku szkolnego !! Co wy na to ??
Pierwszy koncert (z DR) graliśmy w Domu Kultury,w Czarnkowie (wg chłopaków i
innych kapel był to jeden z najlepszych koncertów w jakich brali
udział).Dobrze trafiłem jak na 1 występ na scenie,publiczność nie
zawiodła,świetnie się bawiła 🙂 A z kapelą którą tworze z ziomkami z
klasy,pierwszy występ mieliśmy na dzień dziecka w szkole 😀 Publika też
dopisała,słuchali z zaciekawieniem,dziewczyny robiły fotki itd 😛 Nawet
gość od historii (entuzjasta ciężkiego grania) podszedł do nas po
koncercie i pogratulował,skrytykował to co trzeba było.Ogólnie występy
przed publicznością to dobra sprawa (najlepsza ! 😀 )
____________________________
kiss my bass! / DyingReason
koncertu w sumie nie grałem ale koleżanki raz przyszły popatrzyć jak gramy.
Od tego czasu jakieś milsze dla mnie się zrobiły 😀
Pierwszy koncert zagrałem po dwóch tygodniach nauki gry na gitarze (wtedy
jeszcze klasycznej). To było w domu kultury w piasecznie 🙂 Gralismy jakiś
kawalek skladający się z 3 chwytów ale i tak go kompletnie polożyliśmy:D I
tak było sympatycznie:)
Pierwszy w miarę poważniejszy koncert zagrałem w krakowskim Lochnessie z
okazji Juwenaliów Pat-u. Ludzi w knajpie na maksa doładowane a miejsca nie
mało. Kto zna ten klub to wie jak tam jest. Tam też zagrał swój ostatni
koncert Olas z Acidów 🙁
Pierwszy koncert w szkole :] grałem w kapeli punkowej xD
Tak się złożyło, że pierwszy w swoim życiu koncert grałem w domu kultury
w Berlinie 🙂
Śmiesznie było, bo nikt ze słuchających nie rozumiał tekstu 😀
pierwszy koncert grałem na klasyku, w szkole muzycznej na popisie dla
rodziców 😉
Ja debiutowałem na WOŚP 😉 Szkoda ze było malo ludzi ;p
A ja tak jak większość w szkole zadebiutowałem. Festyn we wrocławskim
Gimnazjum nr 23, 10 czerwca 2006… Rok po ukończeniu tejże szkoły
przybyłem ze swoją ska/rock/punkową bandą i zagraliśmy sześć piosenek na
boisku szkolnym. Wspominam miło, ludziom się podobało. Kilka dni później
miał miejsce mój debiut klubowy, we wrocławskim klubie Wagon – bastionie
wszystkich początkujących wrocławskich zespołów 😛
Ja grałem swój pierwszy koncert na wielkim kacu na mojej osiemnastce:) w
połowie koncertu głowa mi pękała:D Ale zagraliśmy do końca
jako debiut po 4 letniej przerwie to wspolny koncert z L Stadt u mnie w
rodzinnym miescie, wczesniej w sumie jeżeli można nazwac gra (była tylko próba
na scenie bo do glownego koncertu z moim udzialem nie doszlo ) to jako
„zastepca” orginalnego basisty w The Way przed Totentanz
wczesniej kiedyś tam to w teatrze na przegladzie mlodych talentow 😉
trzymajcie mnie on grał weCHikuł czasu:(
Chyba każdy początkujący gra na swoim pierwszym koncercie wehikuł czasu,
tylko nie ja:) Ja miałem gorszy start… Grałem u mnie w szkole… rockowe
wersje kolęd z moim kolegą z klasy:)
a ja miałam chyba najgorzej,debiutowałam w domu,po 2 miesiącach zgrywania
się z zespołem i do tego jeszcze z nieswoim basem,który grał kiedy
chciał,coś miał zepsute,nie wiem elektronikę może,tego nigdy się nie
dowiem…ale było strasznie!!
U mnie standardowo – debiut w szkole, na konkursie piosenki angielskiej 😀
Zagraliśmy „God Save The Queen” Pistolsów. Wydawało mi się wtedy, że
byłem nie wiadomo jakim wymiataczem 😀
____________________
Żyj szybko, umieraj młodo!
myspace.com/koboldpoland
hehe… konkurs piosenki obcojęzycznej, wrocławskie LO IX (tam gdzie uczeń
nauczycielki z siekierą ganiał). JA, mój DEFIL Luna 1979, i You Lied w
wersji toola… gorzej się z skasztanić nie dało. Ale i tak były oklaski, bo
utwór mało znany, no i było wyróżnienie 😀
Ja miałem swoj debiut w klubie Tawerna w Tychach, dość znane miejsce jeśli
chodzi o koncerty. Zagralismy wszystko i ja jeste mzadowolony, nawet bardzo.
Aczkolwiek z afterparty już nie, przesadzilem z iloscia wypietgo alkoholu
potem. No ale trzeba było to uczcic jakoś potem. Milo wspominam
_____________________________________________________________________
Zapraszam do sluchania i oceniania oraz do wspolnych koncertow
Back to the 80s! Polish Glam rock band!
http://www.myspace.com/silversamuraiband
ja podobnie jak wielu – pierwszy raz w szkole z móją kapelą. Graliśmy wtedy
chyba „Teksańskiego”, „Whiskey” i „Knockin on the heavens door”. Jeszcze
grałem do tego na 20-letnim basie z bananowym gryfem:), ale jak na pierwszy
bas to nie było aż tak źle choć dużo się na nim nie nauczyłem bo nie
szło na nim grać większością technik.
11 lat temu w szkole moich ówczesnych: perkusity i gitarzysty. kapela
nazywała się ave (anarcho-vege-equality) i graliśmy na scenie zrobionej ze
szkolnych stołów, na świeżym powietrzu, o jakiejś trzynastej 🙂 na 750
nadania praw miejskich… chłopaki byli z technikum elektrycznego więc
zadbali o nagłośnienie 🙂 było zabawnie: taśmowy delay kilka wzmacniaczy
eltron, kolumny vermony – roots!
Ja grałem w szkole. 😛 Z pewną dziewczyną, która była z gitarą.
Wychowawczyni powiedziała, że każdy coś musi robić, więc powiedziałem,
że mogę do niej przygrać na basie bo nie chce mi się występować 😀 I była
to piosenka Grill – Mikołaja głos. Koleś śpiewał o mikałojach w tibii i
naszej-klasie xD
[quote=Kokoś]A ja tak jak większość w szkole zadebiutowałem. Festyn we
wrocławskim Gimnazjum
, 10 czerwca 2006…
😀 [cool][czesc]))
Ja pierwszy raz grałem w Alive(to też jest bastion początkujących
zespołów wrocławskich), jeszcze ze starym zespołem. Dosyć przejadł mi
się ten klub, ale jak każą to gram;p
Co do grania w szkole, to owszem również grałem, aczkolwiek nie wspominam
tego dobrze i od tego czasu czuję do siebie wzgarde.
Ogólnie to granie w szkole zaliczam do przegranych 😀
… tym że gracie akurat na basie 😀
LOL, miażdżysz! 😀
Kurde, dopiero teraz złapałem aluzję. Świetne 😀
Ja miałem swoj pierwszy raz w szkole gdzie gralismy Wehikuł czasu,czerwony
jak cegła i californication.w nastepny dzien od razu na czuwaniu w kosciele 😉
pamietam jak czulem się wtedy jak zawodowy sesyjny 😀
pierwszy koncert? jesień 1990 latarnia morska w kołobrzegu. wtedy jeszcze
grałem na bębnach. prawdziwy grind-core.he,he,he.musiałem wydoić całe wino
żeby przed ludzi wyjść. a na basie? jakiś czas później, moje pierwsze
podrygi z basem, w zawodówie na akademii z okazji dnia nauczyciela. kolo
brzdąkał na akustyku i udawał że śpiewa, a ja udawałem że gram na basie.
było dobrze- dziewczynom się podobało.pozdroovka dla basoofkowiczów.
A ja w warszawskim klubie pretekst jakoś w czerwcu 2007. I po koncercie akcja
promocyjna „Napij się z Departed”. Mieliśmy koło 5litrów wódki i
polewaliśmy obecnym oraz sobie, gadając sobie o zagranym gigu. 🙂
tunel w Gdańsku- zbieranie funduszów na mandat 🙂 (to na akustyku), a na
basie to standardowo szkoła, zakończenie roku etc.
Ja ze swoimi zadebiutowaliśmy w klubie na przeglądzie młodych kapel. Ale
było słabo więc koniec opowiastki.
nazar – Kaloryfer w Starej Cynkowni?
Ja debuitowałem na koncercie popisowym uczniów szkoły muzycznej. Chyba w
pubie „Chata” w mojej miejscowości z kawałkiem „By the Way” RHCP. Miłe
wspomnienia ^^
B & B
😀 [cool][czesc]))
Czy mam rozumieć, że kończyliśmy to samo gimnazjum? 🙂
Jak zaczynałem to jeszcze nie było Alive, dlatego w mojej głowie to Wagon
już na zawsze będzie najbardziej tró jeśli chodzi o koncerty amatorskie
😀
A piosenka o Mikołajach tutaj wyżej wspomniana – jestem na tak, jak
najbardziej!
na basie pierwszy koncert zagrałem na rynku mojego miasta, a może wsi
Olsztynek:D to było z 5 lat temu, jak jeszcze nie brałem grania na basie na
serio, stałem i jęczałem „Whisky moja żono…” jak obejżałem kasetę to
myślałem że nie wyrobię ze śmiechu;P
Mr. Bean w Cynkowni właśnie :P. Ale to było „Granie za nagranie”. Niezbyt dobry
był to koncert, ale pierwsze koty za płoty powiadają 😛
Alive to stosunkowo nowa knajpa, dlatego chce się promować poprzez koncerty
„młodych wilków”, a wiadomo, że takowe „wilki” zapraszają dużo znajomych,
więc handel kwitnie 😀
Co do dwatrzy(yellow&blue) to właśnie tak masz rozumieć 🙂
Eeeetamm… lipa, dno i ciotoza… zagrajćie „Whole Lotta Love”:
no limits, no fear, no clue… IN
DUB!!!
Pierwszy koncert w Bydgoskim „Wiatraczku” na 10-leciu Mortis Dei.
30 minut autorskiego materialu plus cover jednego numeru solenizantow;)
Video z tego koncertu:
[url]https://www.youtube.com/watch?v=YsZ8OVzslOo [/url]
——————–
Intercept My Pain…
Nie podoba mi się, jak gitarzyści patrzą na własne palce z przerażeniem,
że zaraz coś im się jebnie 😉
no limits, no fear, no clue… IN
DUB!!!
hehe może dzięki temu się nie jeblo 😉 pierwszy koncert musi być przerazajacy
(chyba;))
btw na scenie nie było nic slychac – żeby było rowno musialem patrzec na
palkera bo go w ogóle nie slyszalem 🙂
——————–
Intercept My Pain…
Ja pierwszy koncert dałem na dożynkach, na dupnym boisku. Stres masakryczny,
ludzi sporo, ciemno jak w d*pie i brak odsłuchów ^^ ważne że gary stały za
mną i je słyszałem, gorzej z wokalem ^^
pierwszy raz ustałem po dwu tygodniowych przygotowaniach (był to mój
pierwszy kontakt i początek z basem) na scenie z cudowna kapela pod nazwa
„endles nameles” na hali sportowej w 11 finał WOŚP już po pierwszych kilku
przegranych kawałkach publika wywołała mnie na pierwszy plan i od tamtej
pory mam chęć grania na scenie hmm cudowne uczucie a mija szybko 😉 ale warto
dla takiej chwili żyć
ja podobnie swój pierwszy koncert zagrałem tydzień , 2 tyg po tym jak
miałem 1st raz styczność z basem 😛 na konkursie młodych talentów w LO .
oczywiście wygraliśmy go deklasując resztę 😛 jednak granie dla publiki
jest najcudowniejszym podsumowaniem gry na instrumencie . kto to przeżył ten
wie o czym mowa .. 😀
Dopiszę się dla porządku.. 🙂
Pierwszy koncert to aula liceum , jako akompaniator „nawiedzonemu” szkolnemu
wokaliście.
Repertuar.. „Piosenka o mojej Warszawie” , „Ciągle pada” , ” Czerwone róże
pod Monte Cassino”.
Czerwono-armijny dyro łypał okiem , jak my tu wycinamy jedyne słuszne
kawałki ,
a w głowie Led Zeppelin , Deep Purple.. 🙂 Normalnie moralny horror.
Ale i tak mnie z tego liceum wywalili .. :)))))))))))
Mój pierwszy koncert był w Pubie (Kamienna w Katowicach) 😛 Totalna porażka
🙂 do dzisiaj się tego dnia wstydze ;D heheh 🙂
Pierwszy koncert (aż mi się wstyd robi;): W kościele. Zagraliśmy kilka
kawałków metallici, nirvany, rise against the machine, i ozona- numa w wersji
rockowej:). Wszystko było ok dopóki moje kochane mayo B4 nie straciło
sygnału (nie wiem jak to możliwe), ale po krótkiej zabawie potencjometrami
złapało i poszło dalej. Stresik minimalny i zamiast wokalu (wokalistka
miała studniówkę), pewien zakonnik skrzypek (zaje***y, wymiatacz konkretny,
młody) zagrał linie wokalu i wszystkim w koło się podobało;)
ja debiutowalam w plenerze, na wsi 😛 zagralo kilka zespolow a potem się dresy
zlecialy i zaczely się prac przyjechala policja i srednio było 😛
Masz fotki z tej dżampy? 😉
pozdrawiam.
Do genialnego Rage Against The Machine nie mieszaj tego syfiastego Rise
Against, to tak na przyszłość. 😉
pierwsze koncerciwo jak większość w szkole, na koniec roku w gimnazjum,
akurat je opuszczaliśmy. Zagraliśmy tłuszczy Cranberries – Zombie, ATWĘ
SoaDu i Quietly Guano Apes..nie wyszło to najlepiej, ale jakieś
doświadczenie jest ;d
Pierwszy koncert to chyba na dniu patrona z mojego LO im. Jana Matejki :).
Graliśmy o ile dobrze pamiętam standardowo jakiś Dżem i nasz przebój :p :
„Jasiu Matejko” 😛
http://www.matejabb.prv.pl
jakoś rok temu w byłej szkole. miałem trochę tremę, ale stwierdziłem że
skoro zagrałem to bezbłędnie 100 razy to dlaczego ma się nie udać 101wszy?
🙂
a i tak 2-3 razy nie trafiłem w progi 😉
aha, zagraliśmy mieszankę gatunkową – Whiskey In The Jar, Blitzkrieg Bop
Ramonesów, Cant Stop Redhotów i Bed Of Razors Children Of Bodom.
niestety wokal się wtedy wysypał i było instrumentalnie, ale i tak się
ludkom podobało :]
EDIT: aaaa i Blink też tam był! :]
_______________________________________________
http://www.myspace.com/warbell