ale za 300zł maksymalnie, bo z tą ceną to przegięcie 🙂
Gałki nie oryginalne, ale wyglądają, że są “z epoki”.
Ładnie się zachował.
Cięzko się na nim gra, bo dosyć gruby gryf bardzo przeważa. Gitara leci na łeb.
Ma dosyć ciekawy układ elektryczny (nie udało mi się zrysować z tego, którego kiedyś miałem przyjemność mieć w rękach – może ktoś ma schemat?). Dosyć spora regulacja bardzy.
Witam i zdecydowanie nie polecam kupna tego instrumentu, chyba że do celów kolekjonerskich np. wystroju lokali, pabu lub stojak na płyty itp.. Tak się składa , że sporo lat gram i miałem przygodę oczywiście nie z wyboru, (bo takiego wtedy nie było) z instrumentami Dolnośląskiej Fabryki Instrumentów Lutniczych. Piszę o tym w blogu użytkownika Tubas “gitary mojego życia”. Miałem min. DEFIL Romeo 2 , który różni się od tego na Twoich zdjęciach układem elektrycznym. No cóż byłem wtedy fanem Paula MacCartneya i wszyskie pieniądze ,które dostałem na Komunie Św. poszły na ten …”instrument”.Wtedy wydawał mi się fajny….Dzisiaj gdy “przeszedłem” sporo basówek ten DEFIL kwalifikuję jedynie jako przedmiot do odśnieżania zamiast łopaty na zimę. Zresztą nawet o DEFILach jest piosenka , którą śpiewał kiedyś Irenusz Dudek w kapeli Shakin Dudi a tekst brzmiał : “…piękne gitary DEFILe nie jedne rączki wykrzywiły…”. O to cała prawda o DEFILach. Pamiętam też że były cholernie drogie No i nie mają nic wspólnego z kategorią czy stylistyką vintage nic wspólnego z marką Hofner czy Framus. Rok temu miałem przyjemność testować dla Top Guitar basówkę Warwick Star Bass za…18. 000zł jako replikę stylistyki vintage instrumentów Framus na których grał min. basista The Roling Stones.Zapraszam do lektury w numerze archiwalnym TG z 2009r.Co do DEFILa … gdybyś go np. znalazł gdzieś na strychu albo dostał od kogoś to można w kategoriach “eksperymentu” sobie na nim pograć….ja bym tylko odśnieżał.
Ma coś w sobie, chciałbym takiego 🙂
ale za 300zł maksymalnie, bo z tą ceną to przegięcie 🙂
Gałki nie oryginalne, ale wyglądają, że są “z epoki”.
Ładnie się zachował.
Cięzko się na nim gra, bo dosyć gruby gryf bardzo przeważa. Gitara leci na
łeb.
Ma dosyć ciekawy układ elektryczny (nie udało mi się zrysować z tego,
którego kiedyś miałem przyjemność mieć w rękach – może ktoś ma
schemat?). Dosyć spora regulacja bardzy.
Witam i zdecydowanie nie polecam kupna tego instrumentu, chyba że do celów
kolekjonerskich np. wystroju lokali, pabu lub stojak na płyty itp.. Tak się
składa , że sporo lat gram i miałem przygodę oczywiście nie z wyboru, (bo
takiego wtedy nie było) z instrumentami Dolnośląskiej Fabryki Instrumentów
Lutniczych. Piszę o tym w blogu użytkownika Tubas “gitary mojego życia”.
Miałem min. DEFIL Romeo 2 , który różni się od tego na Twoich zdjęciach
układem elektrycznym. No cóż byłem wtedy fanem Paula MacCartneya i wszyskie
pieniądze ,które dostałem na Komunie Św. poszły na ten
…”instrument”.Wtedy wydawał mi się fajny….Dzisiaj gdy “przeszedłem”
sporo basówek ten DEFIL kwalifikuję jedynie jako przedmiot do odśnieżania
zamiast łopaty na zimę. Zresztą nawet o DEFILach jest piosenka , którą
śpiewał kiedyś Irenusz Dudek w kapeli Shakin Dudi a tekst brzmiał :
“…piękne gitary DEFILe nie jedne rączki wykrzywiły…”. O to cała prawda
o DEFILach. Pamiętam też że były cholernie drogie No i nie mają nic
wspólnego z kategorią czy stylistyką vintage nic wspólnego z marką Hofner
czy Framus. Rok temu miałem przyjemność testować dla Top Guitar basówkę
Warwick Star Bass za…18. 000zł jako replikę stylistyki vintage instrumentów
Framus na których grał min. basista The Roling Stones.Zapraszam do lektury w
numerze archiwalnym TG z 2009r.Co do DEFILa … gdybyś go np. znalazł gdzieś
na strychu albo dostał od kogoś to można w kategoriach “eksperymentu” sobie
na nim pograć….ja bym tylko odśnieżał.
Pozdrawiam i służę radą
Kazik Kaszubowski