cze
mam do Was pytanko. Gram na basie około rok przerobiłem
książke szkoła na bas Popławskiego ćwicze z kolegami (oni grają na
elektrykach) no i nie wiem czego dalej mam się uczuć. pomużcie jakoś
pozdr
cze
mam do Was pytanko. Gram na basie około rok przerobiłem
książke szkoła na bas Popławskiego ćwicze z kolegami (oni grają na
elektrykach) no i nie wiem czego dalej mam się uczuć. pomużcie jakoś
pozdr
Możliwość komentowania została wyłączona.
Witam… moim zdaniem do sprawy trzeba trochę inaczej podejść…. Gra na
basie , to jest może cześć życia , czasami jego sens , czasami tylko hobby
, dla niektórych sposób na podbudowanie własnego ego , dla niektórych
alternatywny sposób na zarabianie kaski.Każdy z tych powodów jak pisał Pi ,
musi być wystarczająco silny , aby coś z tego wyszło.
Ale dla mnie gra na basie to nie jest matematyka , czy znajomość języków.
To gra dźwięków , odgłosy duszy , elektrony dające się usłyszeć nie
tylko przez samego siebie.
Wiadomo że jeśli cokolwiek nowego się naucze , to sprawia mi to przyjemnosć
, ale rzecz w tym żeby podejśc to tego bardziej na luzie. Poczuć tą
niskobrzmiącą cholere.
Już samo szarpnięci pustej struny coś tam wyraża.
Ja proponuje takową lekcje gry. Naucz się słuchać samego siebie , naucz
się , tak jak zapisujesz słowa -myśli na kartce , pisać basem ( czy mówić
, malować … do każdego co innego trafia i inaczej to robi).
Sorki za wynurzenia , ale mnie poniosło i tak ja to widze , tego się
ucze.
Pozdrowionka
Nie jestem jakimś genialnym znawcą :p, ale nie może być hasła: Już umiem
grać, już nie muszę ćwiczyć.
Czasem (zawsze) trzeba ćwiczyć to, co już się umie.
Podręczników też jest trochę więcej niż tylko p. Popławskiego.
Poza tym, trza po prostu słuchać. Słyszysz fajny kawałek w radiu, słuchasz
co tam koleś wyprawia na swym nowiutki Washburnie i próbujesz zagrać to
samo! Tutaj materiałów Ci nie zabraknie 🙂
załóżcie kapelkę, uczcie się grania razem, jamowania, improwizacji,
aranżacji kawałków, spróbujcie się nagrać na kompie w domu u kogoś,
potem w studio, potem zdobądźcie sale koncertowe okolic, potem całej polski,
nagrajcie demo, załapcie kontrakt, nagrajcie płytę, wyjdźcie z nałogów,
rozpadnijcie się, zbierzcie z powrotem, nagrajcie dwie płyty, live i the
best….
jest tyle możliwości, na oko zajmie ci to 10 latek a ty się martwisz co
robić już po roku?? przerobienie popławskiego (chylę czoła bo ja tego nie
strawiłem) to jeszcze nic wielkiego 😛
aha inna droga – sprzedaj bas i zacznij karierę w innym temacie 🙂
spoko trochę mnie chyba żle zrozumielście wiem że cwiczyć trzeba cały czas
no i ćwicze ,a co do kapelki to już założona
[email protected]
f*ck off kariery w innym temacie nie zaczne
idle
han
ds
Ja chyba rozumiem zarówno kolege „goscia” który zaczął ten watek jak i
posty starszych wyjadaczy obecnych na tym forum . (Tak w ogóle to cześć
jestem tu nowy). Sam gram od roku i mam podobny problem. Tzn. trochę nie wiem
co dalej. Tak, tak wiem , że jest tyle mozliwosci, że nalezy próbować grać to
co się słyszy w środku samego siebie itd itp. Wiem, wiem… i zgadzam się z
tym. I właśnie w tych mozliwosciach lezy problem. Spróbuję go wyłozyć:
Dotychczas nie miałem problemu z nauką gry. Napotykałem nowe wyzwania,
rozgryzałem je, znowu napotykałem, znowu rozgryzałem itd., jednocześnie
miałem super frajdę. Tak było przez ostatni rok.
W te wakacje pojechałem natomiast na warsztaty gitarowe do Gdyni gdzie miałem
okazję zetknąc się z p. Ścierańskim oraz popatrzeć (posłuchać) jak
grają inni basiści. No i trochę zgłupiałem. Jeżeli dotychczasową
edukację basówą można porównać do podążania wąską i urokliwa (czasami
zawaloną pniem drzewa) ścieżką w lesie, to obecną sytuację można
porównać do stania z rozdziawioną gębą na środku wielkiego skrzyzowania
trzech autostrad z 10-ma drogami krajowymi. Jest tylke możliwości !!!
Jednoczesnie sam dostrzegam tyle niedoskonałości w swoim graniu, że jak
ktoś tu napisał starczy tego na 10 lat, żeby się tym zajmować. Ktoś
powie: no OK to w czym problem?. W tym, że nie wiem za co mam się złapać.
Jasne chyba jest, że nikt nie będzie uczył się tappingu czy slapu
pierwszego dnia nauki na basie. Podobnie jest z nauką po roku. Trzeba iść
jakąs scieżką, obrać sobie jakąs drogę, żeby się rozwijać, ale z
głową. Żeby uczyć się rzeczy odpowiednich dla swojego poziomu, a nie
łapać się za naukę naprawdę skomplikowanych rzeczy na które przyjdzie
jeszcze czas. (Wiecie to tak jakby na siłowni popełnić bład w doborze
programu i wyćwiczyć sobie takie bicepsy że mięsnie nog nie bedą wstanie
ich udźwignąc w trakcie marszu 😛 ). Zagubiłem się i nie wiem co jest
ważne, co jest podstawowe, co mi się przyda, co powinienem rozwijać, a co
sobie odpuscić bo na razie to nie jest istotne i przyjdzie na to jeszcze pora.
Cierpię na szok informacyjny 😕 . Za dużo mozliwości, za dużo dróg którymi
można podązyć, a ja stoje z rodziawioną gebą na środku tego skrzyzowania i
nie wiem w którą stronę isc. ❓
Mam nadzieję, że udało mi się zobrazować w czym tkwi problem tego
„gościa” i mój także. Wszelkie sugestie mile widziane.
Pozdrawiam wszytskim i sorx za przydługiego posta hehe
tak o to mi właśnie chodziło ! w tym tkwi mój problem
dzięki
[email protected]