Ano! Po przeczytaniu smutnej wiadomości od Tomka Przyborskiego myślałem
przez całe śniadanie o skradziejowanych sprzętach, znakach szczególnych
sprzętu, tego jak udowodnić, że sprzęt jest mój i w jaki sposób odzyskać
– skoro to jest tak łatwe do spreparowania i wciśnięcia kitu. Oczywiście
wypowiedź mazdaha z tematu 'basoofkowa baza danych’ daje do myślenia:
@mazdah: (…)to jego instrument bo „zna każdą ryskę i numer seryjny”(…)
Co za problem zmienić płytkę z numerem seryjnym? Co za problem przerobić
ryskę, czy coś z nią innego zrobić? Co za problem zmyć kalkę i kupić na
allegro kalkę inną, z innym numerem np? Etc. etc.
Nieważne – nie chodzi o odpowiedzi na te pytania. Swoją drogą – najlepiej
jakoś ten instrument oznaczyć, tak? Tak – jest to całkiem mądre i sprytne,
ALE. Ilu z Was tak zrobiło? Ile osób pomyślało: „kurdę, a co jak mi go
ktoś zajuma? Może zrobię tutaj …….” Nie pamiętam, czy tutaj ktoś
mówił to, ale pomyślałem przy śniadaniu o naznaczeniu jakiejś części
mazakiem UV – poza ubezpieczeniem wg mnie to jedna z najpewniejszych opcji.
Wydaje mi się, że w przypadku kradzieży basu, trzebaby to od razu zgłosić
na policję niestety, gdyż później po odnalezieniu basu (i poinformowaniu
policmajstrów wtenczas dopiero), panowie policjanci mogą bez żadnych
problemów stwierdzić: „proszę pana, skąd mamy wiedzieć, że pan nie
sprzedał tego basu temu panu, a teraz próbuje go odzyskać?”
Oczywiście nie mówię tutaj o lutnikach tak ekstrawaganckich i unikatowych
jak np Nexus (mówię o wyglądzie), który (wydaje mi się – info needed
Kapral) dokumentuje tworzenie swoich basów, i nie mówię o basach w polsce
rzadkich: Fbassy, Ricki, Fodery (i inne, ja się nie znam;)). Mówię o basach
popularnych: Ibanezach, Squierach, Fenderach, MM itd.
I nie mówię tu też oczywiście o ludziach których stać (i zrobili to) na
ubezpiecznie sprzętu. Mówię tu o szarym kowalskim, który kupił parę lat
temu powiedzmy zwykłego Fendera American Standart i który w ogóle nie
pomyślał o ubezpieczeniu go. Ktoś mu kradnie bas i co wtedy – takich basów
jest fpyte. Ani to znaków szczególnych nie ma, ani nic. Z tego co pamiętam z
kupna czektera to dostaje się taką książeczkę z numerem seryjnym. I to
tyle. I co dalej, jak ktoś numery usunie z basu? Przecież ma do tego święte
prawo, by jego bas był bez numerów – jasne, to jest podejrzane, ale ma do
tego prawo.
Fajnie by było, jakby się już ktoś wypowiedział, kto przez coś takiego
nieprzyjemnego przebrnął szczęśliwie.
Nexusy są skatalogowane (z danymi typu drewno, przetwornik, opcja
wykończenia) mają o tyle fajnie, że numer seryjny nie jest nadrukowany na
płytce czy coś, tylko wybity w drewnie, tak jak się w karoserii wybija
numery aut. Żeby pozbyć się takowego trzeba byłoby długo męczyć się
papierem ściernym a efekt takiego działania na pewno byłby widoczny. Poza
tym Nexusy są dość unikalne, nawet w obrębie jednego modelu mogą znacznie
się różnić, ktoś, kto ukradłby taką gitarę na pewno by jej w tym kraju
łatwo nie sprzedał.
Znakowanie sprzętu mazakiem uv jest jakąś myślą, tylko że jeżeli sprzęt
taki znalazłby się na aukcji internetowej, to i tak ciężko byłoby
udowodnić, że jest Twój.
Teoretycznie można by nadać numer lub oznaczenie numeratorami/znacznikami
warsztatowymi.
Takie coś (allegro.pl/listing/search.php?category=18554&from_showcat=1&order=p&string=numerator)
Zakładam, że udało by się nagrzać numerator palinkikiem lub nad kuchenką
i wypalić w drewnie oznaczenie. Można by to zrobić np. w komorze
elektroniki.
Wskazane były by wtedy umowy kupna-sprzedaży.
Najlepsze zabezpieczenie jest takie którego nie widać, to wiadomo… ja mam
patent prosty i skuteczny.Jednym z patentów jest dokumentacja instrumentu,
najlepiej u lutnika. Tylko jaki sens ma znakowanie, jeżeli graty w tempie
ekspresowym znikaja bezpowrotnie na wschodzie.
ja już też coś wymyśliłem, i dodatkowo bardzo lubiłem kiedyś oglądać
swój bas i poznałem jego detale. Ale jednak trzebaby coś takiego
konkretniejszego zrobić.. Bo co wtedy, jak na przykład to wypalę psqdny,
bądź Muzz zrobisz patent prosty i skuteczny :)? Zjawię się u kradzieja i
powiem – To jest znamię me. Oddaj mą własność? Takie coś miałoby sens
jakby się pojawić z policją uprzednio poinformowaną, że tu i tu jest
xxxxx.
Dokładnie – umowa kupna-sprzedaży to jest zabezpieczenie podczas kupowania np
poza allegro. Bo wtedy nie ma możliwości, że ktoś za miesiać się zjawi z
policją i będzie nas próbował wrobić. Choćby najprostsza, nie trzeba
przecież notariusza wołać.
No to posiadacze nexusów są w fajnej sytuacji. Ale czy inni lutnicy tak
robią?
edit. a co mogą pomóc zdjęcia? Przecież każdy bardziej ogarnięty spec od
pc jest w stanie dowiedzieć się kiedy zdjęcie zostało zrobione dokładnie.
I np. zdjęcie na avatarze Muzza (podejrzewam, że na pc ma je w większej
rozdzielczości pokazuje jego osobę z jego własnością. Dodatkowo ma w domu
dokładniejsze zdjęcia).
Wydaje mi się, że dobrym miejscem byłaby ta płytka pod śrubami, którymi
dokręcony jest gryf. Można wygrawerować coś na niej od strony korpusu, co
jest praktycznie niewidoczne, a potencjalny złodziej nie rozbierałby raczej
gitary ;). No ale to tylko taki mój pomysł 😀
A pomyślałeś o posiadaczach gitar set-neck i neck-through-body? 😀
Oj narzekasz Kapralu.
Najlepiej to założyć gitarze nadajnik gps. Ot i sprawa złodzieja z głowy,
bo kto by się spodziewał gpsu w gitarze?
jak nie pod płytką od gryfu to pod mostkiem i po sprawie 🙂
nikt się nie spodziewa GPSu w gitarze i Hiszpańskiej Inkwizycji
ale ten gps to nie glupi pomysl, moglby być zasilany ta bateria 9v, kiedy
wklada się jack do gniazda;d
ale wtedy jak ktoś sprzedałby gitarę za granicę i dopiero tam podłączył
to trochę przesrane 😉
w drewnie jakiś numer wybić czy coś z tyłu gryfu lub gdzieś tam.
W sumie nie ważne jak byś zabezpieczył basa to i tak są marne szanse na
jego znalezienie w razie zaginięcia.
no niby tak. ale lepiej zabezpieczyć i mieć nadzieję i jakieś coś, niż po
prostu załamać ręce i sru. 😉
żeby nie zginął ci bas najlepiej się modlić do św. Antoniego z Padwy.
najlepiej to po prostu nie spuszczać basu z oka;)
św. Antoni jest patronem basów ? 😀
Nie, złodziei. [;