wierszyki tekściki cz.2
No i kolejne wypociny. O Tobie. Ogień tlił się leniwie, iskry mknąc do nieba, ginęły. Trawił drwa w stos ułożone, rozpalał myśli, co w mroku brnęły. Wędrując przez pustki, pochodnią droge znaczyłem. Kiedy ginąć już było w ciemności Cię zobaczyłem. Na kolana upadły, siłę poczułem, co wzbierała jak wulkan obudzony. Rozpaliły się zmysły do granic, tysiącem płomieni sycone. Uniosłem dłonie do góry, niczym lawa krew się przedziera. Ropływa się w krańcach najdalszych, serce znów bije, ożywa. Dzień się staje spokojny w blasku mych marzeń skapany. Wczoraj nagi, psami zaszczuty, dzisiaj sercu Twemu oddany. Przy Tobie Słońce jest plamą, co blada na niebie straszy. Przy Tobie wszystko jest szare w Tobie kolor piękny, bogaty. Kiedyś Wichry okrutne szalały, niszczac miejsca nim zobaczyłem. Dzisiaj wicher żagle wypełnia, prowadzi tam dokąd płynę. Jesteś światłem i drogą ubitą, wśród płapek i ostrych kamieni. Pieścisz moje myśli zbłąkane, przy Tobie moj świat się zmienił. Zobaczyłem niebo malowane tęczą, i skrzydło bezbronnego ptaka złamane. Poznałem świat nowy, magiczny, co dobro i zło ma wpisane. W księdze magicznej ukryta, czekałaś aż stonę przewrócę. I dałaś mi siebie naprawdę, bym mógł na nowo powrócić.