Wieczor Muzyki Improwizowanej Klub Lapidarium Sandomierz

Wieczór Muzyki Improwizowanej – klub Lapidarium, Sandomierz.

YouTube Wieczór Muzyki Improwizowanej - klub Lapidarium, Sandomierz.
19.08.2012 r. odbyła się w moim mieście impreza pod szyldem widniejącym w
tytule, której miałem przyjemność być współorganizatorem. Wyszła mocno
tak sobie, głównie dzięki mojej szacownej Byłej, która raczyła zostawić
mnie 15 minut przed koncertem, niemniej jednak ośmielę się podzielić z Wami
fragmentem tejże:

https://www.youtube.com/watch?v=0fhxKg-2R7o

Tak że ten.

Podziel się swoją opinią
Michal II
Michal II
Artykuły: 14

20 komentarzy

  1. Podoba mi się idea organizowania koncertów z muzyką improwizowaną, gdzie
    nie króluje jazz albo blues (co jest nadzwyczaj typowe dla tego tzw. „jam
    sessions”, które się odbywają we Wrocławiu), żałuję, że jest ich mniej,
    niż być powinno.

    A „szacowna była”, to chyba na kapitalika nie zasługuje :D.

  2. Mam podobne odczucia, dlatego właśnie chcę tutaj cyklicznie organizować nie
    jamy, tylko coś takiego, że się zbiera paru gości, i grają razem. Bez
    zamian na scenie, bez ram, tylko po prostu czysta improwizacja tego, co komu do
    serca wpadnie akurat – jeśli potrafią coś takiego zrobić.

    A jakoś swoją, bądźmy szczerzy, przeciętną formę w tym, co gram, jakoś
    wyjaśnić musiałem, przecież nie powiem wprost, że d*pa ze mnie, nie
    basista ;-).

  3. „Zbiera się paru gości i gramy” – to nie jest jam?

    Nie przesadzajcie Panowie z tą ideologią. Na załączonym obrazku zawsze jest
    zapodany jakiś temat i gra się. A że nie są to dźwięki po bluesowej skali
    – acz nie do końca – to insza inszość, ale to zawsze jam!

    Biorąc pod uwagę, że muzycy wychodzą na scenę i nigdy ze sobą nie grali
    to też jam i tyle.

    I nie narzekaj Kapralu na wrocławskie jam sessions bo w innych miastach nawet
    na tego rodzaju granie nie stać wielu.

    Bardzo chętnie wybrałbym się na taki projekcik do Sandomierza – tym
    bardziej, że nowa seria Ojca Mateusza wchodzi od 6 września:) – ale proszę
    nie czepiać się bluesa i jam session bo bez tego bylibyśmy w malinowej
    d*pie:)

    Zakładając, że muzycy nie znają się w ogóle i nie wiedzą co będą grali
    – szczytem sztuki będzie zapewne kakofonia i współczesna odmiana free w
    każdej postaci – łącznie z fałszowaniem.

    Już raz w Niemczech grałem free jazz z kolesiami, którzy wcześniej
    zmieniali ujebane buty po gnojówce na instrumenty i mienili się
    muzykami:)

    A to byli wieśniacy a nie muzycy i proszę zachować miarę rzeczy

    Pozdrawiam serdecznie

  4. Trochę się czepiam, biorąc pod uwagę, jakie jamy w Stanach się grywa.

    I WIEM, że to głupie porównanie :D.

  5. Vivaldi7 – nie sprecyzowałem. Sam bluesa gram, i szczerze wielbię, ale tutaj
    po prostu chcę spróbować czegoś innego. Żeby ludzie, którzy tu będą
    grać, nie szli po najmniejszej linii oporu, i grali tak, jak wszędzie (czyli
    po prostu bluesa). A od zwykłego jamu różni się to jeszcze tym, że tutaj
    nie ma zamian na scenie. Tutaj jest improwizacja w jednym, konkretnym
    składzie.

  6. i przez 2 godziny jeden i ten sam skład będzie rzeźbił coś tak monotonnego
    ? moim zdaniem głupia idea 🙂 jam to jest jam niech wszyscy spróbują 🙂

  7. Jeśli oceniasz 2 godziny (pomijam fakt, że trwało to dłużej) grania przez
    pryzmat jednego filmiku, to pogratulować :-D. Poza tym nie za bardzo rozumiem,
    co jest rzekomo mniej monotonnego w graniu przez kilka godzin dwunastotaktowca
    przez różne składy, niemniej nie oczekuję, iż będziesz to w stanie jakoś
    logicznie uargumentować ;-). No ale cóż, nie podoba się, nie oglądaj, nie
    uczestnicz, nikt nikogo do niczego nie zmusza. Grunt, że ludzie obecni na tym
    koncercie mieli całkiem inne zdanie na ten temat.

  8. ja się Ciebie zapytałem czy to tak wyglądało cały czas i nie oceniłem
    całości tylko ten fragment oceniłem na monotonny i chciałem się od Ciebie
    dowiedzieć czy to tak wyglądało jako całośc? skoro mówisz że nie to mi
    odpowiedziałeś. a blues to blues ja nie przepadam tez za tą formą jamów
    generalnie dla mnie nie ciekawa jest opcja po prostu jednego niezmiennego
    składu gdyż uważam że potrzeba bardzo dobrych muzyków ażeby się nie
    znudzili publiczności po którejs tam z kolei godzinie a takich nie ma
    dużo…

  9. @scoooby: a blues to blues

    Jest to jeden z głupszych argumentów, jakich można użyć.

  10. to nie jest głupi argument blues to ideologia, życie i doświadczenia
    przelane na instrument więc dwudziestoparo latkowie grający bluesa są dla
    mnie śmieszni i nic dziwnego że ludzie wówczas nie rozumieją pojęcia
    bluesa gdyż ponieważ jak to powiedziałeś muzycy grają bez sensu formę
    dwunastotaktowa nic przy tym nie rozumiejąc. Dlatego stwierdzenie blues to
    blues nie jest głupie dla osób, które to rozumieją ..

  11. A dwudziestoparolatkowie będący trV i grający metal, śmieszni nie są? Jaka
    wobec tego jest granica wieku, od kiedy można zacząć grać bluesa? I w
    ogóle jaki jest podział lat, w których można grać dany gatunek muzyki?

    (Pomijamy fakt, że o dwunastotaktowcu mówiłem ja, a bezsensowność
    „argumentu” podał Kapral, podczas gdy w odpowiedzi napisałeś o mnie.)

  12. odnosze się do Ciebie bo to Twój blog a nie kaprala 🙂 bluesa może grać
    każdy bez względu na wiek ale nie każdy umie 🙂 z resztą bez sensu ten
    cały wywód wracając do tematu po kilku minutach filmik dla mnie był już na
    tyle nundny że nie wyobrażam sobie jak takie granie mogło by trwać wiele
    dłużej chyba że zmieniają się składy coś się dzieje na scenie itd
    zawsze jest tak że jedna ekipa rozpoczyna jam i go kończy a wśrodku ktoś
    próbuje sił i wówczas ma to sens a sens jamów gdzie gra tylko jedna ekipa
    dla mnie jest nie do ogarniecia. Po obejrzeniu tych kilkunastu minut wiem że
    nie zabawił bym tam ani 20 minut na takim wieczorze jeszcze ze świadomością
    że nie mógłbym sobie zagrać to jest w ogóle bezcelowe siedzenie. dla mnie
    to wygląda jak granie sobie próby przy otwartym barze xD. Moje zdanie w tej
    sprawie jest takie że jak już organizujesz to organizuj normalne jamy ale
    uwzględnij po prostu co będzie na nich grane itd a nie męczysz ludzi jednym
    składem przez kilka godzin:) tak uważam pozdr 🙂

  13. Posiadasz kilka osobowości? Bo jak już pisałem, odbiór był bardzo dobry, a
    na chwilę obecną jesteś jedyną osobą, której się to nie podoba, więc
    niezbyt rozumiem to, że uparcie twierdzisz, iż „męczę ludzi”. Ja mam zamiar
    robić swoje, dopóki komuś chce się na to przychodzić („komuś” oznacza
    jakieś 40 osób, co oznacza 2/3 obłożenia sali, w której miało to
    miejsce). Całe szczęście nie musisz się tam męczyć, więc pozostaje mi
    życzyć powodzenia w robieniu tego, co robisz, o ile robisz cokolwiek.

    Bo, jak to mówią, ten się nie myli, kto nic nie robi, nie ;-)?

  14. Jak dla mnie, to jest całkiem ciekawa idea. Wydaje mi się, że z każdą
    taką imprezą będzie tylko lepiej 😉

    Trzymaj się tego, rób swoje. Skoro ludziom pasuje, a Tobie dobrze się gra,
    to nie widzę powodów by się czymkolwiek przejmować. Jeśli daje Ci to
    satysfakcję, to działaj, kombinuj i próbuj. Na tym polega muzyka, nie na
    zamykaniu się w sztywnych schematach.

  15. scooby – Robert Johnson dokonał swoich nagrań, gdy miał 25 lat.

    Wszyscy sędziwi klasycy bluesa to nie są gwiazdy ostatnich 5 lat, kiedy
    przekroczyli cenzus wiekowy.

    Wydaje mi się, że jedyna rzecz naprawdę zależna od wieku to prawo do
    nabywania alkoholu w sklepach, albo i to nie, czego dowodzi obserwacja.
    Widziałem wielu oldboyów-rutyniarzy, którzy grali bluesa niby poprawnie, ale
    w taki sposób, że nie mogłem wysiedzieć dwóch numerów, a widziałem też
    masę tych „śmiesznych młodych”, którzy byli niesamowici. Polecam tu choćby
    przybyły z odległej galaktyki duet „Przytuła i Kruk”. Powinno ich być sporo
    na YouTube.

  16. @scoooby: to nie jest głupi argument blues to ideologia, życie i doświadczenia przelane na instrument więc dwudziestoparo latkowie grający bluesa są dla mnie śmieszni i nic dziwnego że ludzie wówczas nie rozumieją pojęcia bluesa gdyż ponieważ jak to powiedziałeś muzycy grają bez sensu formę dwunastotaktowa nic przy tym nie rozumiejąc. Dlatego stwierdzenie blues to blues nie jest głupie dla osób, które to rozumieją ..

    Tą wypowiedzią spowodowałeś, że Twój argument brzmi jeszcze bardziej
    głupio.

    Naprawdę.

  17. Moim zdaniem, takie rzeczy zwykle robi się na próbach i nie czuję potrzeby
    wychodzenia z tym do ludzi. Chyba, że chcieliście sobie tak po prostu
    pograć. Ten „brak zmian instrumentalistów” jest dla mnie takim wyznacznikiem
    odejścia od tradycyjnego jam session, gdzie spotykają się głównie muzycy
    żeby pograć razem każdy po kolei. A to tak wygląda jakbyście wyszli i
    grali w kółko przez 2 godziny co wam do głowy przyjdzie, bez żadnej cenzury
    jakościowej czy aranżacyjnej. A w takim wypadku muszę zapytać z czym do
    ludzi? Jeśli są chętni, żeby posłuchać kilku kolesi, którzy robią co im
    się uda.

    Narzekam, ale bądź co bądź fajnie to brzmi i gratuluję inicjatywy, która
    brak u nas w mieścinie doprowadził do całkowitego braku jakiejkolwiek formy
    jam session.

  18. @dwa_punkty: Widziałem wielu oldboyów-rutyniarzy, którzy grali bluesa niby poprawnie, ale w taki sposób, że nie mogłem wysiedzieć dwóch numerów

    Mógłbyś się w końcu odwalić 😉

    A tak serio – zgadzam się. Gdy wychodzi na scenę jamu nieznany mi gość, to
    w ogóle go nie oceniam po wyglądzie / wieku itp. Mam lekkie obawy, gdy
    wychodzi typ gwiazdora – i niestety często słuszne, ale poza tym zero ocen. W
    takim wypadku zawsze przypomina mi się ten gość z Idola szwedzkiego.
    Pierwsze wrażenie fatalne, wiosło nawet nienastrojone…

    https://www.youtube.com/watch?v=videoseries

  19. A ja bym się przychlił do wypowiedzi Bjarniego: jeżeli ludziom się podoba,
    a Wam gra się dobrze – tak trzymać. Czy ja bym wytrzymał dwie godziny takiej
    improwizacji – nie wiem, ale to mój problem, a nie grających. W każdym razie
    dopuszczajcie możliwość zmiany formy, bo to może ewoluować, jeżeli stanie
    się wydarzeniem cyklicznym 😉

    @miklo: filmik super! 🙂 Nie znam przebiegu Idola, ale zakładam, że koleś
    nie wygrał, bo jednak nie był typem „gwiazdora”. Takim jednak łatwiej się
    przebić.

Możliwość komentowania została wyłączona.