Warwick, Steve Bailey Signature Bass
www.img814.imageshack.us/img814/4707/stevebaileysixstringsig.jpg
Nowa sygnatura Steve’a Baileya od Warwicka to bezprogowy sześciostrunowiec
oparty na konstrukcji modelu Streamer, z drobną modyfikacją w postaci
pogłębionego cutawaya, co zapewnia lepszy dostęp do wysokich pozycji na
gryfie. Korpus sygnatury Baileya wykonany jest z jesionu bagiennego.
Przykręcany gryf o sygnowanym przez Baileya asymetrycznym profilu (Steve
Bailey Asymmetrical Neck Profile) wykonany z ovangkolu w olejowym wykończeniu
oraz podstrunnica wykonana ze snakewoodu mają zapewniać grywalność, o
jakiej dotąd miłośnicy sześciostrunowych basów mogli tylko pomarzyć.
Ponadto mamy tu mosiężny dwuczęściowy mostek Warwicka, aktywne pickupy
Seymour Duncan typu soapbar oraz aktywną dwudrożną elektronikę
Seymour Duncan Steve Bailey. Cena basu nie została jeszcze ujawniona.
Video zprezentacji basu podczas Musikmesse 2011
Strona producenta
40 komentarzy
Możliwość komentowania została wyłączona.
Pewnie będzie kosztować tyle co sygnatura Hellborga 😉 I pewnie Bailey
znakomicie wykorzysta ten instrument.
Ciekawi mnie patent z asymetryczną szyjką.
w koncu ! Warwick z płytką!
Jeszcze brzydszy od normalnego streamera, myślałem ze to niemożliwe.
Mój Tobias ma asymetryczny gryf, co prawda 4ka ale jak chcesz i będziesz w
3city to mogę dać Ci pograć. Pozdr.
Ciekawe co się stanie z Fenderami sygnowanymi przez Baileya. Jakoś nie widzi
mi się żeby obie gitary współistniały na rynku.
Nie sądzę, żeby Fender wycofał się z posiadania w ofercie szóstki,
zwłaszcza, że ostatnio te basy stają się w jakiś dziwny i tajemny sposób
popularne.
no właśnie, przecież całkiem niedawno Fender zrobił Baileyowi za.ebistą
bezprogową szóstkę o_0 dziwne, przecież Warwick to całkowite
przeciwieństwo fendera, w dodatku tamten był pasywny i w ogóle
https://www.youtube.com/watch?v=PV0JvTITQf8 dla zainteresowanych video, w
sumie to teraz tak patrzę to było to 2 lata temu, ale mimo wszystko szok
co za obleśny bas. wygląda, jakby chciał być poważny, jednak w połowie
ktoś pomyślał, że zrobi z niego żart. i zrobił.
Nie podoba mi się… jak inne wynalazki Warwicka ala Dolphin, Stryker,
Streamer…..
Czekam na pasywnego Warwicka z korpusem jesionowym i gryfem 100% klon
Warwick ze swoją charakterystyką do soundu Baileya pasuje milijard razy
bardziej niż Fender.
Takie moje zdanie – dobrze chłop zrobił, że wszedł w układ z W.
Z innej beczki – pomijając fakt asymetryczności, gryfem od tego basu można
pewnie w rzeźni zabijać krowy… 😉
Nie dość że Warwick to jeszcze z płytką, to nie ma prawa zabrzmieć!
:D:D
Paskuda. Jego fendery sygnowane były cudne. Ale w rękach mistrza nawet
Warwick z płytką zabrzmi kozacko :D:D
Co nie zmienia faktu że jest obleśny -.-
Pzdr
Jak jego Fender był piękny, to Warwick mi nie podchodzi. W ogóle basy
powyżej 4 strun są porażką, piątkę jeszcze zrozumiem, 6 już nie. Jeszcze
do tego fretless, jakoś odrzuca mnie od grania na czymś takim, lecz gdy ktoś
umie, to posłuchać lubię 🙂
Za to wypiję, bo to mądre słowa.
Fatalne brzydactwo, ale pewnie zabrzmieć potrafi.
Jak normalny Streamer powoduje, że mało brakuje żebym zobaczył jak wygląda
mój obiad po przetworzeniu, tak ten jest jak dla mnie dużo przyjemniejszy
wizualnie.
weźcie się może za granie, a nie narzekanie.
Jak będziecie dobrzy, to sobie będziecie mogli zamówić sygnaturkę i nie
będziecie mieli się do czego przyczepić.
to też jest mądre, ale reszta co napisałeś to mi zwisa koło jajek, bo
zupełnie nie mam takich aspiracji żeby mieć swoją sygnaturę …no i zawsze
mogę ponarzekać:)
a ja wolę święta bożego narodzenia, są bardziej magiczne.
Hmm mówiąc o magiczności świąt, to bardziej magiczne są święta wielkiej
nocy. Patrząc logicznie bardziej magiczne jest zmarwtychwstanie niż
narodzenie, ludzie rodzą się codziennie, a jakoś wiele nie zmartwychwstało
🙂
To potwierdza, że ten bas to brzydal ;P
sądzę, że temat został wyczerpany. Precz 6-strunowym lotniskowcom bez
progów zwlaniających, z białą nakładka z logiem Warwicka 🙂
w zasadzie to ta płytka jest z jakiejś chyba nierdzewki 🙂
ale
w zasadzie to masz rację
a dajcie se już k*rwa spokój, bo to nudne.
Mi się ten bas nie podoba, ale nie skreślam przez to wszystkich 6… 😛
szóstki są złe, a gibon jest z częstochowy i robi chrześcijańską
rozkminę n/t cudów. to, że jesteś z miasta boga to nie znaczy, że masz
jakieś wtyki 😀
Steve Bailey o powodach rezygnacji z współpracy z Fenderem:
http://www.talkbass.com/forum/f28/steve-bailey-speaks-warwick-fender-759381/
Today is April the 9th, 2011. On Wednesday the 6th it was announced that I have
signed with Warwick Basses and have a signature instrument. I am writing this
because my website email has been deluged with all sorts of emails…. Some
with the words “traitor”, “whore” (as in gear), and “finally”…
and all sorts of stuff in between.
Rather than responding individually I have opted to make a statement, of
sorts.
For some this may be educational, and for others it may not even matter, as
many of us will only believe that which we want.
After many years with ARIA, and with a signature bass there, the US distributor
was disintegrating, and the time came to change ( after 10 years).
Fender had always left the door open from way back (think Rippingtons, late
80’s) when I played the Heartfield 6 string, which was a wonderful instrument
that, for reasons I still don’t understand, was simply dropped. It was made
in Japan by wonderful people and very finely crafted.
I subsequently went with Aria who incorporated many of the design dimensions
etc.. into the ARIA AVB SB.
Around 2004 I started talking with Fender again about introducing an historic
instrument; A 6 string bass (not a 6 string “bass guitar” as they had in
the 60’s).
This began a LONG process spanning over 4 years of design, stalls, more design,
and more stalls, for whatever reason.
I could not have been prouder (until recently) on the day that bass was
launched at NAMM 2009. ( I also got to jam with my old bandmateT Lavitz, RIP,
on the Fender stage) I was so excited about what many called a momentous day
for Fender, the company who “invented” the electric bass, was finally
releasing something that it should have done years earlier (as an innovative
company) and I was chosen to help bring it to market.
Many wonderful folks at Fender helped make this happen, and regardless of how
long it took, I considered it all “worth it”. As you probably know Fender
is the largest guitar company in the world, and as do most large corporations,
they move slowly, deliberately, and often in ways that do not make sense to
even the endorsing artists. (and employees).
Mind you, when I was with Fender back in the late 80’s I knew the president
of company (hung out at trade shows, and even jammed), and dealt with ONE
artist relations person. Things have changed a lot!! In my recent 6 year
relationship with Fender never had any communication with the “suits”;
never a “welcome aboard” from the Pres…Or a “goodbye”… Or anything.
Which is cool, but leads me to my next point.. coming up in a second. There
still are MANY wonderful folks at Fender, and their tireless efforts were what
brought the Steve Bailey Jazz Bass VI bass to life. Here I will single out Jay
Piccarillo, Tony Franklin, Michael Braun, and Richard McDonald… all stellar
folks, and all dedicated to making things good for me at Fender.
Despite that, there was never much or any promotion for the bass, never an ad,
which is OK too… I just thought the instrument was much more important for
Fender that it ultimately was for me. Legendary company steps up and creates a
“first”. . that kind of thing. I was very disappointed that the marketing
folks never pushed for revues, promotions, etc…
And FINALLY.. to the point that I think may be of the educational variety.
Life is about relationships. The older I get the more important this becomes.
Fender has such a HUGE group of Artists (and most much more high profile than
me), that even with 10-20 artist relations folks, there were times that I
wondered if anyone was “there”. But heck, I don’t answer every email and
phone call that I get, either.
Back to relationships… I met the Warwick folks way back in 93, and got a
streamer fretted and fretless because a genuinely liked the way they played..
no endorsement.. no strings attached. They also made me a 12 string (6×2) bass
to use with Jethro Tull… no strings attached.
Much later I got to know Hans Peter Wilfer, the president of the company. He
always treated me wonderfully at Trade Shows, made sure that I had strings for
my 12 string, and stayed in email contact, not asking about “what bass I
play”, but things like “how are you?” , “ I hope life is good”!..
things like that.
Later than that I started to notice how Warwick treats its artists… to hear
about it from them, and see it up close and personal. It seemed to all start
from the top, with Mr Wilfer (HP to many) always there, always motivated, and
always excited with a strong passion for what he and his company is doing.
In some ways I sort of felt like Dianna must have felt after marrying Prince
Charles. Fender is the “royal family” in a sense, (although I am not as
cute as DI…) but as we later discovered the marriage was not as wonderful as
it seemed in the press.. but it was functional, as they produced kids ☺
I have all the Basses and Amps that I will ever need in 5 lifetimes….. I do
not “need” to be associated with a company.
1. It is obvious that Fender has the capacity to sell 100 times as many SB
basses as Warwick.
2. The Fender SB VI is/was a wonderful instrument, with years of effort put
into the design.. I STILL LOVE the bass, and always will.
BUT, when over 6 months ago I made up my mind to not renew my Fender Signature
Contract I was not even sure that I would settle with another company.
Endorsements are interesting in that when we are young all we want is some
free/reduced cost gear, maybe some exposure through an ad..
Then, if we progress in our career, the possibility of a Signature (usually
royalty producing) is very enticing. Alot of work goes with that.
Then, when we have „enough”, it really comes back to relationships. Do I dig
the company? Do they dig me? Do they listen to my ideas, Do I listen to
theirs?
At any level and endorsement has to be a Two Way Street. What can I do for
them, and what can they do for me? Can we help each other be successful? Sounds
kinda like a marriage, huh?
It was also mentioned in another thread about my having a „non exclusive” deal.
Not So. I am either all in or all out, ESPECIALLY when we are talking about a
Signature model. I have to believe that the product is „BEST for ME”… notice
I dont say „the best”. That insults a lot of great people/companies. Needs
change, as do situations.. so I would even amend that to „Best for Me at this
point in my journey”.
(Also, since I am on a roll, someone sent me a thread from TB (years ago, I
think) where it was stated that I was given a Lakland bass and then sold it on
Ebay. I just want to say that I have never been given a Lakland bass (wonderful
instruments) and I have never sold anything on Ebay, much less a bass!!)
I will only say this..
1. Warwick did in a few days what took Fender years to bring to market.
2. I am ending a trade show in Frankfurt where ALL of the Warwick artists are
treated like royalty.
I apologize for being so longwinded… but I even get tired of seeing Artists
jump from company to company. It is not good for the company or the artist.
I was a little reluctant to bring this bass out here in Frankfurt, and if they
had not done such an Amazing Job incorporating my previous designs (and some
cool new ideas) into the Warwick template (and reviving my beloved BassLines
pickups) you CERTAINLY WOULD NOT be reading about the release of the bass.
Bottom line..
Fender is a great “big company”
Warwick is a great “family company”
I am not asking for your blessings or curses… just letting you know that I do
care about my reputation enough to offer you some explanation.
I reserve the right to amend this as things come to mind, but just wanted to
get it out there ASAP. Steve Bailey
Przyznam szczerze, nawet jako wielki fan Fenderów, doskonale go rozumiem.
Cóż, Fender nie potrzebuje specjalnej reklamy, zwłaszcza ze strony artysty
dosyć niszowego jakim bez wątpienia jest Bailey. Nic dziwnego, że w Warwicku
jest lepiej traktowany – W ma reklamy na co drugiej stronie w
większości pism branżowych i zdecydowanie najlepszą politykę w dziale
marketingu.
Może teraz, dzięki zmianie endorsmentu, o Baileyu usłyszy więcej basistów
i więcej muzyków w ogóle, bo jest czego słuchać. 🙂
Zgoda 100% 😀
cóż… mimo wszystko nadal nie ma odpowiedzi na jedno pytanie, dlaczego taki
brzydki? czy Warwick nie potrafi zrobić ładnego basu? 🙂
Kwestia preferencji. Mi się podoba 🙂
Ojej wielkie mi halo, ze jakiś tam lepszy basista zmienił sobie bass na inny.
Jego sprawa, niech sobie nawet na SkyWayu gra, ważne że inspiruje paru
łepków. Przeżywacie jak to jak fani Lady Gagi, którzy podniecają się jej
nowymi strojami i wzdychają jakie to miała w poprzednim teledysku:p.
A Fender jest firmą zamkniętą, nie eksperymentującą w sprawach
technicznych, kurczowo trzymająca się sprawdzonych patentów, co jest
zrozumiałe. Gdybym był na miejscu takiego wymiatacza wybrałbym firmę mało
znaną, która zaproponowała by mi gratis czyszczenie butów przez
telefon.
A co do niechęci do 6 strunowych basów.
Bas to bas, wszystkie trzeba kochać i na wszystkich umieć zagrać:).
Swój powinno się kochać najbardziej i na nim grać 😉
Nie zgadzam się, powinno się umieć grać na nieswoich! Moja racja jest
najmojsza!
https://www.youtube.com/watch?v=T_N7ZlP-d14
Ten szpetny ale Warwick potrafi robić ładne basy np. Vampyre NT 4ka wersja z
czerwono-jakimś tam lakierem za 20+ tys. złotych jest całkiem ładna 😛
Dla wszystkich symaptyków Warwicka i nie tylko… Model Stevea będzie
dostępny w tym roku także jako wersja koreańska.
Nie ma jeszcze oficjalnej daty ani ceny, natomiast poniżej można zerknąc jak
będzie wyglądał wspomniany basik.
Co więcej do Artist Series dojdzie sygnatura Jack Bucea oraz nowy sygnowany
bass Roberta Trujillo w wersji Neck Through
Wersja Artist Series Steve Bailey
Artist Series Robert Trujillo NT
Artist Series Jack Bruce
Fano, fano… tylko że cena dalej jest zaporowa – na necie wisi sygnatura
Roberto i kosztuje ponad 5 tysięcy… To sporo. Mam nadzieję, że brzmienie
będzie odpowiednie do kwoty.
A widzisz, o tym tez pomyslelismy. W 2012 można spodziewac się sygnatury Robert
Trujillo montowanej w Chinach, cena powinna być bardziej przystepna.
Super!
A ta szóstka Thumb jest po prostu miodna :).
Powiem jeszcze lepiej, pod koniec roku powinny pojawic się 6stki z serii
Rockbass Corvette Basic Active. Tak samo pojawi się Rockbass Streamer w wersji
NT. Czyli basy , które maksymalnie beda kosztowac do 3k – 3,5k.
Zapraszam na
http://www.warwick.de
Ponizej link z tegorocznych targow Winter Namm 2012
Kern Brantley ogrywa wspomnina wyzej wersje Artist Series Jack Bruce
https://www.youtube.com/watch?v=TSyXpXTaFEg