tubas – …w Pradze
Właśnie przeglądałem zdjęcia z bardzo sympatycznej wycieczki.
Po sobotnich przeżyciach koncertowych moje Młodsze Dziecko zaplanowało
wypoczynkową wyprawę do Pragi. To rzut beretem od Jeleniej Góry, więc w
niedzielę wyruszyliśmy przed południem i już po dwóch godzinach z hakiem
wylądowaliśmy na praskim Starym Mieście.
Zaparkowaliśmy i ruszyliśmy spacerkiem w stronę mostu Karola urokliwymi
wąskimi uliczkami w tłumie turystów z całego świata. Wyglądało na to,
że Koreańczycy mieli u siebie jakąś wyjątkową promocję na wycieczki do
Pragi, bo mijaliśmy ich na uliczkach i placach dosłownie setki w wieku od 14
do 70 lat.
Upał był wprost nieprzyzwoity – żar lał się z nieba bezlitośnie. Zanim
doszliśmy do Wełtawy zdegustowałem już dwa duże, zimne pilznery.
Tu pierwsza niespodzianka: u nas duże piwo to 0,5L – w Czechach to 1L.
I druga, tym razem właściwie spodziewanka: beczkowe pilznery są znacznie
lepsze od puszkowych czy butelkowych!
Wyglądało to tak:
I Wasz umęczony „tubas” z poświęceniem ratujący honor Polaka (dwa
razy!):
Powolutku dotarliśmy do Mostu Karola, gdzie już z daleka usłyszałem
dźwięki tradycyjnego jazzu w bardzo stylowym wykonaniu.
Okazało się, że to kapela dixielandowa pod nieoczekiwaną nazwą „BRIDGE
BAND” wygrywa przepięknie tradycyjne standardy dla tłumu turystów z całego
świata.
A teraz mała refleksja, ku której zmierzał cały ten wywód…
Wśród muzyków na moście usłyszałem i zobaczyłem, jak widać na zdjęciu
poniżej, także Brata Basistę – grającego świetne walkingi, napędzające
całą tą rozkołysaną ekipę:
Zacząłem się więc rozglądać za naszymi bardziej upośledzonymi kuzynami,
czyli gitarzystami (potrzebują aż sześciu strun, żeby coś zagrać…). I
co powiecie?! Jedyny jakiego znalazłem, to ten:
Bez komentarza!
: D
PS. Leje jak z cebra, a tak było pięknie… Ech, życie!
9 komentarzy
Możliwość komentowania została wyłączona.
Ta kapela, którą miałeś okazję zobaczyć (i posłuchać) na żywo, to
jedna z tych rzeczy, które mnie podkusiły, żeby sobie kupić tarkę do
grania.
Zabawa przednia, koszt znikomy (całość przedsięwzięcia to około 35
złotych). 😀
A że piwo beczkowe lepsze od swoich zapuszkowanych (czy zabutelkowanych) braci
– wiadomo nie od wczoraj. 🙂
W ogóle ostatnio rozmawiałem z jednym kolegą na temat lanych piw tu (w
Polsce) i tam (w Czechach) – u nas w sumie rzadko można dostać dobre lane,
bardzo często takie „koncernowe” piwo smakuje podle, a Czesi, wybierając się
do knajp piją tylko lane, które uchodzi za wiele lepsze, niż butelkowe.
Kultura picia jest też zupełnie inna :d.
A mój znajomy który swego czasu prowadził taką małą ” mordownie” i
słyną z najpodlejszego piwa, mówił że na hurtowni gdzie się zaopatruje
są trzy rodzaje dokładnie tego samego piwa znanej marki powiedzmy X ,
różniły się jakością i ceną – bo beczkami już nie 🙂
Też podobną historię słyszałem – że lane piwo, które sprzedają w
knajpach ma trzy kategorie. Coś w tym być musi :p.
Tak w Pradze to zamiast zwiedzać zabytki to zwiedzałem właśnie różnego
rodzaju puby i budki z piwem. O wiele ciekawiej niż przynudzanie przewodnika
;]
Czesi dzielą piwa na grupy pod względem procentowości chmielu czy extratu
chmielowego …jakoś tak. Mi najbardziej podchodziły 12%. Są jeszcze
słabsze 10% ..no i oczywiście mocniejsze chyba 13.5%. Czeskie lane piwo to
absolutna miazga!!
Taki Primator Double, też z Czech, ma „trochę” więcej niż 13,5% ekstraktu,
także żeby nie było – są też dużo mocniejsze. 😉
Gambrinus!
Kiedy kumpel z wycieczki do Pragi przywiózł mi dwa filmiki, wiedziałem że
na najbliższe zwiedzanie tego przepięknego miasta będę musiał poświęcić
3 dni.
Dzień 1: Gambrinus +
https://www.youtube.com/watch?v=S5ffbnPKFVY
Dzień 2: Pilsner +
https://www.youtube.com/watch?v=RhIXQwXERNs
Dzień 3: Pilsner + Gambrinus + reszta miasta 😉