tubas – stęskniony…

Autor wyraża tęsknotę za wpisami basistek na swoim blogu, wspominając o wpływie ich obecności oraz rozmyśla nad możliwymi przyczynami ich nieobecności, doszukując się winy po swojej stronie. Zastanawia się, czy zbliżające się wakacje przyniosą zmianę.

Bardzo brakuje mi głosów naszych uroczych „basoofkowych” koleżanek…

Z rzadka pojawia się wpis sygnowany nickiem którejś z nich, a jeżeli akurat
na moim blogu to urządzam sobie małe święto: najpierw 50ml wiśnióweczki
albo szwagierskiego „rękodzieła” i potem drugie 50ml, bo dopiero po „secie”
organizm prawidłowo reaguje.

Przeanalizowałem możliwe przyczyny wstrzemięźliwości Sióstr Basistek i
winę upatruję – niestety – po swojej stronie!

Zacząłem w czerwcu ubiegłego roku, a więc tuż przed wakacjami i to od
wspomnieniowych pierdółek „starego klezmera”.

Jako muzealny okaz „chałturnika” emitującego egzotyczne wspomnienia z czasów
PRL-u w okresie wakacyjnym, wzbudziłem żywe reakcje „basoofkowej”
społeczności, w tym Pań…

Tak mnie rozpieściły wyrazami uznania, że teraz czuję się jak narkoman „na
głodzie”…

Potok wspomnień w międzyczasie zmniejszył się do cienkiego strumyczka i
tylko z rzadka przypominam sobie coś jeszcze nie publikowanego w blogu.

Sam jestem sobie winien… Ostrzegali „admini”, że lepiej pisać rzadziej, to
na dłużej mi starczy! No, ale tłumacz narkomanowi, żeby odstawił
strzykawkę… : )

Zbliżają się kolejne wakacje, więc może Szanowne Koleżanki oderwą się
od podręczników, literatury fachowej, biurek zawalonych robotą oraz
intensywnych ćwiczeń na basóweczkach i przypomną sobie porzuconego przez
nie bezlitośnie „tubasa”, a ja zrewanżuję się jakimiś wspominkami…?

Przede mną kolejne dni wolne od pracy zarobkowej (choć nie od grania), więc
popracuję nad wspomnieniami…

PS.

A może przyczyną jest testosteronowa mgła unosząca się nad
„basoofką”?

E, chyba nie! Przecież stare przysłowie mówi z brutalną, ludową
szczerością, że „krowy(pardon!) bykiem nie nastraszysz…”, nieprawdaż?

Podziel się swoją opinią

5 komentarzy

  1. Panie na tym forum to, odkąd tylko sięgam pamięcią, zawsze pisywały
    „zrywami”.

    Raz jest ich aż nadto, innymi czasy posucha straszna.

    Trzeba, tubasie, być cierpliwym i pisać, pisać, pisać…
    🙂

  2. @zakwas: Trzeba być cierpliwym i pisać, pisać, pisać… 🙂

    Ej, to jest przepis na karierę w moim zawodzie! 😀

  3. pisać to ja teraz muszę móją pracę ha! nie mniej witamy po przerwie i
    czekamy na kolejne wspominki wujku:)

  4. Ej, ej, miałeś o tym nie wspominać. Teraz mam wyrzuty sumienia, że
    zaniedbałem swoją 😐

Możliwość komentowania została wyłączona.