Pozwolę sobie wyrazić moje zdanie o sieciowej wersji magazynu „Basista”!
Od razu powiem, że jest dobrze. Grafika i układ strony – bez zastrzeżeń.
Proporcje poszczególnych działów i w ogóle ich dobór – właściwy. Wywiady
– interesujące. Lekcje teorii i praktyki – rewelacyjne, a w połączeniu z
zawartością macierzystego magazynu „Gitarzysta” ogarniają właściwie
wszystko, co może się przydać naszej braci. Recenzje – kompetentne i
akceptowalnie subiektywne. Oby tak dalej…
Właściwie zgrzyt był tylko jeden; skomentowałem jeden z wywiadów i swojego
komentarza nie zobaczyłem pod artykułem. Wpis nie zawierał niczego, co
moderator mógłby uznać za niewłaściwe, więc może to błąd systemu…
Drobiazg!
EDIT: Komentarz już jest. Zwracam honor i przepraszam!
Podpisałem się tamtym komentarzem pod marną opiniią o tzw. „hip-hopie” w
krajowym wydaniu, wyrażoną przez „Mechanika” Jureckiego. Nie jestem
wielbicielem jego gry, ani jego osobowości scenicznej (z sytuacji
pozaestradowych zupełnie go nie znam), ale jego zdanie na temat tzw. rynku
muzycznego w Polsce popieram w 100%!
Uważam, że większość tego chłamu nadawanego przez różne „eski” to
botoks dla mózgu… Wygładza zwoje!
Powszechny jest całkowity brak wrażliwości nie tylko na muzykę, ale nawet
na rytm, co wypadku hip-hopu (nie mówiąc o rapie) dyskwalifikuje całkowicie
takiego „gwiazdora”. Język polski nie jest łatwy do rapowania ze względu na
dużą ilość wielosylabowych słów i akcent na przedostatnią sylabę, ale
nikt nie mówił, że artyście ma być łatwo, więc tym bardziej powinien
się starać.
Jak nie potrafi, to niech przynajmniej nie nazywa tego co z siebie wydala
hip-hopem, a siebie raperem!…
Marudzę, a przecież to nie wina takiego matołka, tylko promujących go
cwaniaków bez skrupułów. Kombinują tak:
Dobrze sprzedaje się hip-hop w USA, nasze głąby lubią bezmyślnie wzorować
się na Amerykanach („łoł”, „helou”, „bejbi”, „fakju”) – wykorzystajmy
to!
Szkoda tylko, że w tym samym czasie prawdziwe talenty muzyczne można
zobaczyć i usłyszeć tylko na amatorskich plikach wrzuconych do YouTube, jak
grają na skwerach i deptakach, albo na koncertach w pubach czy
prowincjonalnych klubach. Często prezentują wysoki, profesjonalny poziom, a
mimo to ani TV, ani radio nie jest nimi zainteresowane!
Dziwne?
Normalka! Rzeczy trudne niełatwo sprzedać…
Dużo słyszymy o „misji” publicznego radia i TV. Tym uzasadnia się
obowiązkowy abonament na te media. Na czym ta „misja” polega? Poza niszowym
kanałem „KULTURA” nie widać jej przejawów.
Łatwiej jest rządzić społeczeństwem, którego potrzebami się steruje.
Trudno sterować słuchaczami progresywnego rocka, muzyki symfonicznej czy
współczesnego jazzu, widzami operowymi i teatralnymi albo czytelnikami
literatury ambitniejszej niż kolorowe tabloidy.
Zmieniają się partie rządzące, a polityka kulturalna pozostaje bez zmian.
Tzw. praca u podstaw jako program Państwa nie istnieje.
Pieniądze idą na kilkanaście prestiżowych imprez, reszta rozchodzi się po
„salonie towarzyskim”.
Na promocję nowych zjawisk czy ludzi, już nie starcza.
No, ale koniec marudzenia!
Pewnego razu swingowa ekipa, w której gram została wynajęta na imprezę z
okazji 15-lecia istnienia dużej hurtowni budowlanej w regionie. Zaproszeni
goście to właściciele kilkudziesięciu firm budowlanych oraz krajowi
przedstawiciele różnych czołowych producentów branży. Wiek od 25 do ponad
60 lat. Poproszono nas o koncert standardów swingowych i soulowych. Byliśmy
zdumieni! Jeszcze bardziej zaskoczył nas znakomity odbiór koncertu.
Sala klaskała do rytmu prawidłowo „na dwa”!!!
Ania pięknie śpiewała, improwizacje wychodziły bardzo stylowe. Był
feeling…! Słuchacze wołali o bisy.
A byli to „budowlańcy”!(?)
Nie wierzymy często w słuchaczy, a przecież potrafią docenić to, że się
ich nie lekceważy. Po drugiej stronie „rampy” to też nasze siostry i
bracia…!
Uwierzmy w to i „róbmy swoje, proszę państwa, róbmy swoje…”.
EDIT:
Czyż nie pięknie grają?!
apropo specyfiki telewizyjnej 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=E11mS_zphoo
Słuchanie radia może skończyć się umysłową lewatywą. No ale niektóre
programy nadają czasem dobrą muzykę (na przykład trójka, gdzie
wielokrotnie słyszałem McCartneya, a raz nawet Creedence Clearwater Revival).
Co do polskiej sceny… cóż, serwują nam ogłupiającą papkę, bo masy to
lubią, bo jest lekkie i łatwo się słucha. Niestety.
Co do tego, co napisałeś na końcu – ostatnio miałem okazję debiutować ze
składem w Jarosławiu, na Jarosławskiej Nocy Poezji. Powiem tak. Gdy
zobaczyliśmy publikę, nieco się zmartwiliśmy – gramy wprawdzie poezję
śpiewaną, ale z zadziornym gitarzstą elektrycznym, zaś sporą część
widowni stanowiły osoby starsze. Sądząc po sporych oklaskach po każdym
numerze oraz dwóch bisach, śmiem twierdzić, że jednak najwidoczniej to
powinna być nasza „grupa docelowa” 😉 . Szkoda, że przy okazji wyszło, że
do ridera trzeba też wpisywać to, że za hebelkami powinien siedzieć ktoś,
kto dobrze zna się na nagłaśnianiu. Wprawdzie organizator zapewnił nam
wszystko, co sobie zażyczyliśmy, jednak do 3 numeru gitarzysta leciał tylko
z dość cicho ustawionego pieca (po co głośniej, skoro to tranzystor i,
ekhm, „idzie na przody” przez SM57), bas brzmiał mocno przeciętnie (a
potrafił swego czasu zabrzmieć dużo potężniej wpięty w linię bez di-boxa
na dwóch kolumnach JBL średniej klasy, więc to nie wina instrumentu), i
ogólnie brzmiało to dość chaotycznie… Chociaż tyle, że przy tym
wszystkim panowie, którzy nas nagłaśniali, ogólnie byli sympatyczni i nie
udawali wybitnych akustyków 🙂 .
Jakby nie patrzec Tubasie Ty tez jestes w jakimś stopniu budowlancem ;P ale to
ja już teraz marudze.
Nazywajmy to jak chcemy ale ja osobiscie nie wyobrazam sobie gdyby taka muzykę
jak jazz zaczeto puszczac w masowych telewizjach. Jakkolwiek male sa na to
szanse komercjalizacja bluesa, progresywy czy właśnie jazzu bylaby porazka dla
calej kultury. Nie każdy nadaje się do sluchanie dobrej muzyki i niech tak
zostanie 🙂 Moze lepiej ze niektore talenty pozostaja w ukryciu, bo ci którzy
chca beda potrafili ich znaleźć, a ci, do których muzyka sama trafia przez
radio, telewizje czy internet a tym samym traktuja ja jako coś drugorzednego
niech zostana przy swoim „rapie”, „hip-hopie” i „disco-polo”.
Nie każdy rodzi się inteligentnym 😉
(ze się tak wyraze oczywiście)
dygresja: Nie mam nic do ludzi, którzy sluchaja czegoś wiedzac dlaczego tego
sluchaja. Jeden z moich znajomych slucha techno, lubiac loopy i inne
audiofilskie pierdoly i da się z nim pogadac o prawdziwej muzyce czy sprzecie.
to tyle chociaz się na wla
No, fakt! : D
Do tego stopnia oddzielam pracę od normalnego życia, że po wyjściu z firmy
zupełnie zapominam gdzie pracuję… : )
Wiecie co jest najstraszniejsze?
Że mechanizmy działania wytwórni płytowych nie zmieniły się aż tak
wiele. Ba, mógłbym zaryzykować stwierdzenie że nie zmieniły się wcale!
Wczoraj tuż przed przeczytaniem tego wpisu obejrzałem sobie dokument o
wytwórni Stax (Booker T & MGs, Otis Redding, Isaac Hayes, Sam and Dave, Eddie
Floyd, Carla i Rufus Thomas, Staple Singers, Mar-Keys, Bar-Keys, Albert King,
Blues Brothers) i …
Estelle Axton i Jim Steward zachowywali się dokładnie tak jak wytwórnie
dziś!
Nagrywali TO CO SIĘ SPRZEDA!
Kto widział Standing In The Shadows Of Motown wie, że mechanizmy w Detroit (a
później w LA) nie były wcale inne, poza faktem że muzycy Motown nagrywali
całkowicie anonimowo podczas gdy sesyjni ze Stax byli bożyszczami
tłumów.
Nie wiem co się stało, że rnb, funk i soul tak zdziadział ostatnimi
laty.
Nie wiem czemu muzyka popularna tak straszebnie zdziadziała!
To jest wręcz nie do opisania, ale nawet Pink Floyd w pierwszych, jakże
psychodelicznych latach działalności był uznawany za pop. Wiecie czego się
boję? Że za 30-40 lat nasi wnukowie będą się zasłuchiwać w cały ten
nasz Eskowy chłam i będą się rajcować „jaka to kiedyś ambitna muza w
radiu leciała”
Dobra, zasiałem ziarno niepokoju to teraz trochę bardziej budujące
zakończenie. Chociaż może nie do końca, bo lekko udowadniające, że w
wielu przypadkach muzyka pop aż tak bardzo się nie zmieniła, za to zmieniły
się mechanizmy jej podawania – na sporo gorsze jak za chwilę sami
usłyszycie. Cała ta nowoczesna technika i technologia zdominowały muzykę do
tego stopnia, że uzyskanie nagrania hi-fi czyni je niemożliwym do słuchania
😉
https://www.youtube.com/watch?v=4m1EFMoRFvY taką wersję dostajemy na
vivie
https://www.youtube.com/watch?v=5GY1BKt2z5Q a taką wersję gra Beyonce z
zespołem. Zważcie zwłaszcza na to co się dzieje od 2:54 oraz jak
wygładzona została wersja „na płytę” żeby się ludzie na dyskobłyskach
nie poprzewracali 😉
I tu przypomina się film „Człowiek-Demolka”. Świat przyszłości, w którym
jako super-hity funkcjonują XX-wieczne jingle reklamowe…
Nic dodać, nic ująć!
Aż ciary przechodzą.
A z tym, że lepiej, że artyści prawdziwi są w podziemiu jest wszystko w
porządku poza jednym – w 90% przypadków z muzyki nie wyżyją.
jak pracowałem na budowie słuchałem radia i nadal czuję ubytek mózgu tym
spowodowany… najgorsze jest to że słucham jednego radia – leci 20 piosenek,
po drugim dniu mam go dosyć, zmieniam radio, a tu 15 kawałków z tamtego
radia + 5 nowych. całe szczęście że w Jeleniej jest radio Złote Przeboje,
które przynajmniej nie powtarza się co chwilę, ale i tak szło się
pochlastać na dłuższą metę 😐
ja będę bronił polskiego rapu. Jest kilku znakomitych muzyków, do których
NIE MOŻNA się przyczepić, a już na pewno o brak TECHNIKI. Podam przykład
jedynie Adama Ostrowskiego zwanego O.S.T.R
single ladies w wersji live mnie zgniotło, aż na fejsika wrzuciłem
Nie pisałem o tym dotychczas, bo nie było okazji, ale posłuchajcie tego
człowieka:
https://www.youtube.com/watch?v=A4-l6naBUrk CYRYL
To mój bratanek, syn mojego ś.p.Brata – Cyryl. Pomieszkuje w Legnicy, ale
też w Londynie i w innych miejscach. Wszystkie jego teksty są bardzo osobiste
i jest w nich sama prawda o nim… Sam tworzy podkłady i realizuje nagrania.
Część klipów jest też jego autorstwa. Uważam, że dotknął go Palec
Boży…!
Być może znają go osobiście legniczanie…
Tak więc sami widzicie, że do rapu i hip-hopu nie jestem uprzedzony.
Mdłości wywołują u mnie pseudoraperzy wysmarkujący się na antenie w
kiczowatych i zakłamanych tekstach, do nędznych, mechanicznych
podkładów…
No i znów się zdenerwowałem, wybaczcie!
EDIT:
Zainteresowani jak błądzą myśli Cyryla w chorobie mogą posłuchać jego
tekstów stworzonych pod wpływem podwyższonej temperatury. :
)
https://www.youtube.com/watch?v=9qDNC6T2vwM CYRYLCHORY
przesłuchałem, mam zupełnie inny gust. Bardzo szanuję tego chłopaka
za wyobraźnię przestrzeń,
przesłanie i rapowaną poezję.
Nie wiem, czy mam naturę malkontenta, czy to po prostu starość, ale już
się swoje nanarzekałem na jakość muzyki. Trochę mnie to zmęczyło i
stwierdziłem, że to kompletnie do niczego nie prowadzi. Muzyka o niskiej
zawartości merytorycznej / artystycznej powstaje i będzie powstawać, wynika
to z uniwersalnej konfucjańskiej prawdy, że jeden tańczy jak mu skrzypce
grają, drugi jak mu buty śmierdzą. Ujmując to w prostsze słowa –
niektórzy ludzie są po prostu zbyt głupi, żeby konsumować z własnej woli
kulturę wyższą, a jeżeli spróbujemy w nich ją wmusić, to tylko
spowodujemy, że będą mniej szczęśliwi w swoim ograniczonym świecie.
Badziewiem jesteśmy otoczeni dlatego, że rzeczonych ludzi jest więcej i nie
ustają w wydawaniu swoich ciężko zarobionych pieniędzy na byle gówno. Na
tym kończą się ich potrzeby.
CYRYL i ELDO to dwa niemal skrajne przykłady rapowanego przesłania. ELDO
śpiewa (recytuje?) o tym co przemyślał i przetworzył intelektualnie, CYRYL
o tym czym i jak żyje. Teksty obu mają swoich odbiorców. Trudno nie uznać
zarówno jednego, jak i drugiego za poetów. Co do wartości tej poezji, nie
będę się wypowiadał, a już na pewno nie byłbym tak kategoryczny w swoich
opiniach, jak słuchacze obu tych twórców.
Jeżeli miałbym znaleźć ich polskie literackie odpowiedniki, to sięgając
tylko po to, co w tej chwili mam na swoich półkach przed oczami, Cyryla
ustawiłbym obok Marka Hłaski, a Eldo obok Waldemara Łysiaka.
Obu tych pisarzy czytam namiętnie!
Spojrzenie na świat ELDO jest spojrzeniem outsidera-obserwatora. ELDO temat
„przetrawił” i ubrał w poetycki przekaz.
CYRYL jest w życiu zanurzony. Pływa w nim otoczony bańką poezji. Nawet jego
prozatorskie „zapiski z chorobowego” o tym świadczą…
Tomiki wierszy kupuję niezbyt często. Mam ich tylko kilkadziesiąt, w tym
współczesnych twórców zaledwie kilkanaście. Ostatni kupiłem ze cztery
lata temu, więc nie jestem „na bieżąco” z tym co dzieje się w polskiej,
młodej poezji i nie wiem jak ma się twórczość ELDO i CYRYLA do ogólnego
jej obrazu.
Moim zdaniem obaj dają nadzieję na przyszłość polskiemu hip-hopowi.
Żeby tylko bardziej zwrócili uwagę na muzyczne wartości swoich
utworów…
EDIT:
I tak najbardziej muzycznie odpowiada mi to co robią
MOONWALKERS!
Uwaga! To nie ten MOONWALKERS z last.fm wyskakujący w „guglu” na pierwszych
miejscach tylko ten:
MOONWALKERS (www.moonwalkers.mp3.wp.pl/?tg=L3Avc3RyZWZhL2FydHlzdGEvODQ3MCx1dHdvciwzNTgwNi5odG1s)
W tym miejscu przepraszam wszystkich zaskoczonych moimi preferencjami a
zmylonych nazwą zespołu. „Mój” jest z Częstochowy. Przy okazji zapytam, czy
ktoś wie co się dzieje z „moimi” MOONWALKERS. Daremnie ich szukam po
internecie i sklepach muzycznych Jeleniej Góry…
Amen, „Kapralu”!
EDIT: Nadal siedzę w domu, wykorzystując na rekonwalescencję zaległą
końcówkę zeszłorocznego urlopu, więc porzućcie wszelką nadzieję!
Pomarudzę Wam jeszcze na różne tematy…
Dzisiaj dostałem opieprz od pewnego sora za puszczenie w radiowęźle „orion”
metallici, uznał że metallica nie jest true.
Całą podstawówkę i gimnazjum byłem otoczony techno i popem, a w liceum
rock, jazz blues nawet muzyka klasyczna jest. Może jednak do ambitnej muzyki
trzeba dorosnąć?
potem skończe posta.