Powrócę na moment do tematu „kwitów” w pracy „klezmera”.
Grając dansingi w oficerskim klubie garnizonowym potrzebowaliśmy dużo
tanecznych utworków instrumentalnych, pozwalających odpocząć
wokaliście.
I tu pojawia się ciekawostka, teraz już chyba w ogóle nieznana a chyba warta
przypomnienia:
Na Zachodzie masowo wydawano wtedy zestawy zawierające rozpisane na głosy
nuty do trzech-czterech tanecznych utworów instrumentalnych w różnych
rytmach. Były to bardzo profesjonalnie zaaranżowane na typowe zespoły
lokalowe i rewelacyjnie brzmiące tanga, bossanowy, shuffle, walce, foxtroty,
jive’y itp. Celowali w tym Włosi, Belgowie oraz Anglicy. Kapelmistrz naszej
orkiestry miał tego wielką obfitość od kolegów grających w knajpach
niemieckich, skandynawskich i na różnych statkach.
Granie z tego było prawdziwym potwierdzeniem przydatności szkolnej nauki
czytania nut, a w połączeniu z chałturniczym doświadczeniem i osłuchaniem
z różną muzyką dawało efekt sprawnego grania a vista z „kwitów”
wszystkiego, co leżało na pulpicie. Dzięki temu m.in. bez problemów
zaliczaliśmy kolejne „weryfikacje”.
Mam gdzieś jeszcze kilka takich kompletów i do dzisiaj pamiętam
najczęściej grane tytuły: SAUDADE-bossanova, TRUMPET SHUFFLE, WHITE
SNOW-boston…
Świetnie sprawdzało się to przy dyskretnym graniu „do kotleta” podczas
często organizowanych w klubie garnizonowym rautów połączonych z
późniejszym balem. Bawił się na nich świat pracy w osobach swoich
partyjnych reprezentantów.
Po zakończeniu służby w wojskowej orkiestrze też stykałem się z podobnymi
„kwitami” grając zastępstwa w wytworniejszych lokalach wczasowych z
przyjeżdżającymi na sezon zimowy zespołami PAGART-u. Cały repertuar mieli
w „kwitach” i jak przyjeżdżałem to rzucali na pulpit segregator z nutami, a
potem tylko mówili:
– Gramy numery 18, 23 i wokal 46!
PS. Przy okazji wyjaśnia to temat przydatności „weryfikacji”. Pierwsze
pytanie zwykle brzmiało: „Jaką masz weryfikację?”
Mówiłem „Jedynka solistyczna, estradowa” i o nic więcej nie byłem pytany.
: )
Tubasie, z tego co mi dane było przeczytać w moim krótkim życiu, historie z
„weryfikacji” często zdarzały się być wielce ciekawe. Byłbyś skłonnym
poświęcić którąś część swojego bloga na o nich opowieści? 🙂
Drogi Kapralu, liczne wpisy o weryfikacji wraz z burzliwymi dyskusjami już
padały w blogach Tubasa.
Co nie zmienia faktu, że więcej anegdotek nie zaszkodzi, wręcz przeciwnie 🙂
Zdaję sobie sprawę, ale chciałbym po prostu wpis przeczytać, który będzie
temu poświęcony 😀