tubas – jedzonko tradycyjne…

Autor wspomina niezwykłe danie serwowane w wojsku - groch z kapustą. Opisuje zarówno jego wyjątkowy smak, jak i pewne zabawne konsekwencje spożywania.

Jestem właśnie po pysznym obiadku, przygotowanym przez najlepszą z żon i
przypomniałem sobie niezwykłe danie, często serwowane w wojsku.

Przepraszam „Kapralu”, ale to nie jest próba zawłaszczenia
genialnego poradnika Twojego autorstwa, tylko atak tęsknoty za młodością
„durną i górną…”.

Zawsze myślałem, że powiedzonko „groch z kapustą” jest abstrakcyjnym
określeniem, oderwanym od rzeczywistości. Otóż nie…, otóż nie!

Przekonałem się o tym już w pierwszym tygodniu służby w orkiestrze. Na
kolację w stołówce podano właśnie ugotowany na miękko groch z kapustą,
gęsto zaprawiony przepyszną zasmażką! Danko było „palce lizać” i
wrąbałem dwie miseczki, po czym udałem się do okienka, w celu zapoznania z
przepisem. Okazało się, że kluczem do sukcesu tego staropolskiego przysmaku
jest zasmażka zrobiona na smalcu wieprzowym „ogólnowojskowym” z tzw.
żelaznych zapasów, które co jakiś czas są wymieniane i likwiduje się je
przez spożycie.

Smakołyk miał dwie wady:

-uruchamiał gwałtownie przebiegające procesy chemiczne układzie trawiennym,
co nie dało się ukryć… : )))

-w miarę stygnięcia danko zachowywało się jak zaprawa gipsowa, czyli
twardniało nieodwracalnie i próba wydobycia łyżki nieopatrznie
pozostawionej w miseczce wymagała wytrząśnięcia zawartości na twardą
powierzchnię i rozbicia jej przy pomocy młotka lub jakiegoś brukowca!

I z tym wiązał się problem następujący.

Większość muzyków orkiestry uczyła się w PSM IIst. i po południu szła
do szkoły. Wracali chłopaki przed 21.00 a kolacja była o 18.30. Zadaniem
dyżurnych było przyniesienie na orkiestrę porcji kolacyjnych dla nich.
Przynoszenie „grochu z kapustą” mijało się z celem, bo po 10 minutach
zawartość kociołka zamieniała się w jednolitą bryłę. Specjalnie dla
orkiestry wydzielano wtedy trzy bochenki pokrojonego chleba i kilka kostek
owego smalcu oraz paletkę jajek na jajecznicę. Takiego wieczora z piwnicy pod
orkiestrą niósł się sympatyczny zapach jajeczniczki z cebulką smażonej na
wieprzowym smalcu.

Nie obeszło się przy tym bez „nocnych rozmów rodaków” zakrapianych wodą
ognistą. Jak ja to kochałem… (chwileczkę, bo muszę starczą łzę
obetrzeć : ))

Gdzieżeś, mój grochu z kapustą ulubiony!!!

PS. Teraz będę przeżywał…

Podziel się swoją opinią

10 komentarzy

  1. @tubas: Pewnie bez zasmażki…

    Istnieje jakiś magiczny przepis na zasmażkę?

    Na wikipedii są 3 stopnie zasmażki, nie wiem jaką zrobić.

  2. Groch! Kapusta!

    nie rozumiem czemu niby procesy chemiczne w ukladzie trawiennym to minus.

  3. No u mnie na wigilię bywa kapusta z gorchem, ale na to wygląda, że to wcale
    nie jest to samo. 🙂

  4. Zasmażka to jest to!!!

    Nie wyobrażam sobie np. kapuśniaczku bez zasmażki.

    A taka „kartoflanka”! Musi być zasmażka! I skwareczki… koniecznie
    wysmażone na krucho i zasmażka na tym tłuszczyku.

    Kurna, podnieciłem się… dobrze, że dzisiaj wziąłem sobie na śniadanko
    kanapki z plastrami goloneczki!

    PS. Teraz zauważyłem, że mówiąc o „karmie” używam pieszczotliwych
    zdrobnień. Muszę się poddać psychoanalizie…

  5. Kurde. Wy mi tu o jedzeniu, gdy mnie tu z głodu skręca, a nie chce mi się
    wstać i pójść do kuchni…

  6. Hej „Cropec”!

    Uruchom wyobraźnie:

    Izba żołnierska, osiem łóżek, a na nich, objedzeni grochem i kapustą z
    zasmażką, zdrowe dwudziestoletnie byki bez zahamowań.

    Sam hałas uniemożliwiał sen… : )))

Możliwość komentowania została wyłączona.