Trafiłem na wpis z 2008 roku niejakiego „creespa”! Bardzo się użalał nad
swoim „bezbabiem”… Z licznych komentarzy wynikało, że to dość masowa
przypadłość, dotykająca niejednego „basoofkowicza”. Problem ten pojawia
się też w wielu innych, nowszych wpisach. Myślę, że „creesp” do tej pory
znalazł już na to lekarstwo, ale jeśli nie, to wspomnę tylko, że męskie
stresy z tym związane są niczym wobec damskich stresów, o których
opowiedziały mi dawne szkolne koleżanki podczas klasowego spotkania po 30
latach!
Panowie mają różne inne zainteresowania i nie wisi nad nimi presja wieku
oraz zależności „pozycji towarzyskiej” od prowadzania się z panienką. U
panienek dziewczyna bez chłopaka NIE LICZY SIĘ!
Uwierzcie „dziadkowi”, że każde dziewczę w wieku „poborowym” widziane przez
Was „w terenie” z wdzięcznością przyjmie dobre słowo pod swoim adresem,
niezależnie od stopnia Waszej męskiej urody. To nie filatelistyka! „Kancery”
też są kolekcjonowane przez Panie!
Dzielę się z Wami, Bracia „basoofkowicze” bezcennym doświadczeniem:
Dawno, dawno temu też byłem zakompleksionym młodzianem, a przecież z punktu
widzenia panienek miałem same zalety! : )
184 cm wzrostu, basista w kilku zespołach, uczeń szkoły z maturą (technikum
elektroniczne), nie garbaty, posiadacz wszystkich kończyn, wygadany, urody
standardowej (skrajne parametry męskiej urody są niezwykle szerokie i
widywałem już nieraz pary znakomicie potwierdzające powiedzonko, że
mężczyźnie wystarczy tylko „być” [to wersja „lite” – po
ocenzurowaniu]).
Zwracam uwagę, że inwalidzi mają nawet łatwiej, bo wśród przeciwnej płci
pełno jest samarytanek!
Jedyne, czego mi wówczas brakowało, to wiedzy o tym, że jestem pożądanym
„towarem”, a nie „wybrakowanym odrzutem”.
Panowie – przemyć ciało, wyczyścić obuwie, podciągnąć spodnie i
pierwszej dziewczynie z brzegu powiedzieć:
– Przepraszam bardzo, ale po prostu muszę ci powiedzieć, że jesteś super
laska i nie mogę patrzeć jak spacerujesz w ten piękny dzień samotnie. Dasz
się zaprosić na wspólny spacer (piwo, lody, kawę, colę, golonkę!)
zachwyconemu nieznajomemu? Na imię mam Porfirion – a Ty?
Najgorsze co może Was spotkać to odpowiedź, że jest już umówiona, albo
nie ma czasu! Pytamy wtedy: – A jutro o 18.00 w tym samym miejscu?
Gwarantuję, że jedna na trzy odpowie pozytywnie!
Teraz każdej Pani mówię, że jest urocza i zachwycająca, ale jako żonaty –
robię to tylko dla podtrzymania towarzyskiej konwersacji, czym zresztą wiele
z nich jest rozczarowana…
PS. Kompleksów pozbyłem się, kiedy odprowadzając grupowo panienki po
szkolnej zabawie, przełamałem obawy i zwróciłem się do jednej z nich:
– Słuchaj, chciałem Cię zapytać czy jutro…
a ona przerwała mi:
– Może być jutro – o 18.00 pod „Iwanem”.
Okazało się, że tylko czekała na trochę inicjatywy z mojej strony!
„Iwan” to był pomnik wdzięczności dla Armii Czerwonej zwany też
„zboczeńcem”. Przedstawiał ruskiego „sołdata” z małą dziewczynką…
PPS. Na życzenie mogę udzielić też kilku porad dla samotnych Basistek…
: )))
Carry on, neskim!
Wasz „tubas”!
Kurde Tubas, nie znałem Cie z tej strony… ^^
Tubasie – syndrom niskiej samooceny występuje u basistów ale żadko. Ogólnie
pojętą opiniią o basistach jest ta że z racji na bardzo specyficzne
podjeście do instrumentu (podejście jakby w pół drogi między melodią a
rytmem) powoduje że w miarę ogarnięta żeńska część populacji widzi w
nas maszynki do wszystkiego. Dochodzi do tego niespotykana wręcz u
gitarzystów doskonała manualność palców OBYDWU rąk !!! Dziewczyny to
doceniają.
…no i oczywiście każda dziewczyna lubi równe, niskie pomruki 🙂
Zatem najlepszy tekst na poderwanie kobietki to:
„Cześć jestem basistą, na imię mi Stefan. Może zagramy razem koncert w
mojej …albo Twojej sypialni?”
Jestem jak Światowit – mam kilka twarzy… (i ważę też za dwóch!)
To bardzo dobrze, że od 2008 tak się zmieniło w tym względzie…
Gratulacje!
; )
Najlepsza na podryw jest gotówka
Zakompleksienie to głupota!!!! A taki jeden z tekstów na podryw który
stosował mój znajomy gitarzysta a można go przerobić na potrzeby basisty to
„Hej gram na basie, jestem wysportowany, mam bardzo sprawne palce i nieźle
się trzaskam” jak grało się w rockowym bandzie tekst po koncercie na lekkiej
bani prawie zawsze dawał radę 🙂
Drugą rzeczą dla kumających dziewczyn jest tekst chcesz usiąść na moim
piecu? Jak już się zgodzi trzeba troszkę poszarpać najniższą strunę i już
jest wasza,(piec trza tylko przetrzeć po zabiegu) no w najgorszym wypadku sama
zacznie grać na basie :)))
Trzy ostatnie poderwane przeze mnie dziewuchy to dziewuchy poderwane na bas, z
jedną mija mi trzeci rok właśnie więc ten instrument może wszystko 😉
K..wa!! Priceless!! Buhahaha :):):)
Dla tego ludzie kupują piątki i nie korzystają z najgrubszej struny podczas
grania kawałków 😛
Po to powstały struny dark lord 😀
Czyli, że muszę wypróbować na jakiejś 😀 Mnie się baby jakoś nie
imają… 🙁 a jestem na prawdę fajny facet 😀
Kurcze, a moje kolumny mają ok. 1,2 m. Trzeba by sobie jakiś taborecik
wykombinować, bo inaczej nie sięgnę.
Tubas, jakie zakompleksienie. No, może w czasach obecnych niektórzy
mają.
Pamietam, że w okolicach początku stanu wojennego wystarczyło przejść się
po mieście z gitarą ELEKTRYCZNĄ!!
A jak nie miałem na piwo to brałem jakiś firmowy lngplay (najlepiej
działało „Made in Japan”) i szedłem do pierwszej lepszej pijalni piwa.
Mając płytę pod pachą byłem bardzo pożądanym towarzyszem przy
stoliku.
Dosiadałem się oczywiście nie za darmo.
@”glatzman”
Porady są dla ciężko przestraszonych i pełnych kompleksów Braci, a nie dla
„maczo – niech kobiety im wybaczą”…!
Porada najważniejsza: więcej wiary w siebie!
Czytając rady „Tripticala” i „Muzza” sami widzicie, że specjalnie wysilać
się nie trzeba: „chcieć to móc!”
Jeszcze raz: CARRY ON!
EDIT:
Jeszcze jedno:
W życiu o wiele bardziej żałuje się straconych okazji – niż popełnionych
błędów!!! Wiem co mówię…
: )
Ja tam wole zostać przy tekstach „czy potrafisz zagrać dominantę septymową
w drugim przewrocie? No widzisz… bo ja umiem”. Poszaleć przy jakimś MDKu
czy szkole muzycznej można ;]
Dawno, dawno temu koleżanka mojego kolegi przyprowadziła na próbę naszej
kapeli swoją koleżankę i pokazała jej mnie mówiąc: „Ty widzisz jak on
potrafi szybko przebierać tymi palcami?”.
Słuchająca to opowiedziała mi o tym jakiś czas później, gdy już
chodziliśmy ze sobą. 🙂
a ja Wam powiem że za w życiu byłam z dwoma basistami i… nigdy więcej
basistów!
@KIZIA
😉
Mój obecny, pięcioletni związek zaczął się „pomimo” basu. Moja luba ma w
rodzinie brata i ojca muzyka, nie bardzo chciała dać się uwieść kolejnemu
muzykowi, bo wie doskonale z czym to się wiąże (kasa na sprzęt, próby,
koncerty, stawianie instrumentu na szczycie piramidy potrzeb).
Jednak się udało. 🙂
Niestety jestem babiarz i nieraz muszę uważać żeby nie zajść za daleko w
komplementowaniu koleżanek, bo potem się rodzą problemy natury
„monogamistycznej”. 😉
All right, all right… You old smoothie. 😀
„Dasz się zaprosić na wspólną golonkę?” :D:D:D
Właśnie, a propos cytatów:
Patrzę na temat:
Myślę: „Przecież wystarczy się umyć. 😀 „
Czytam:
Samo sedno zostało trafione! 😀
Kurde, a ja zawsze obiecywałem sobie, że jak poderwę jakąś niewiastę na
bas albo ogólnie na granie w jakimś bandzie, to będę skończonym złamasem.
Nie ubliżając nikomu, ale po prostu nie zrobiłbym tego i już. Najczęściej
po jakimś czasie mój obiekt zainteresowania dowiadywał się po prostu, że
jest też się tym zajmuję. Raz przyprowadziłem reprezentantkę płci
przeciwnej na próbę, po czym wiem, że już tego nie zrobię z prostej
przyczyny – zamiast grać na luzie, reszta chłopów się niesamowicie spięła
i jam session zmieniło się w nawałnicę nie do końca udanych popisów na
instrumentach. Kiedyś mi się nawet zdarzyło, że grałem koncert, po którym
usłyszałem od jednej takiej, że zna mnie już dość trochę, ale w życiu
się nie spodziewała, że gram i drę ryja. Jak już podryw – to na coś
innego. I żeby nie było – w temacie nawiązywania znajomości damsko-męskich
nie mam większego problemu.
JJK: a jakie to ma znaczenie jak się poznaje/podrywa kobiety?? Przecież
każda jest inna i nigdy nie jest tak samo. Jakieś bezsensowne zasady na
siłę. Cokolwiek może być „bazą” pierwszego kontaktu: granie na basie albo
kupowanie mleka w spożywczaku. To nie ma żadnego znaczenia!
A ja popieram JJK. I myślę, że to ma znaczenie. Tak samo jak podrywanie na
samochód, pieniądze, czy cokolwiek innego.
Autor wpisu też nic nie wspomina o podrywaniu na bas.
Życie i tak zweryfikuje poglądy 🙂
kurde, Tripti ma rację, bo i tak się kocha za całokształt, a nie za to że
przy pierwszym spotkaniu szpanujesz nie wiadomo czym 😉
poza tym, zależy od podejścia. Ja i tak myślę, że kobieta woli być
traktowana jak dama a nie jakaś byle laska czy panienka, której można tępo
szpanować 😛
To ja ostatnio zauważyłem przeciwieństwo do tego co mówisz Kizia. Wręcz
kobiety uwielbiają być traktowane jak szmaty :), a jak człowiek się stara
być miły to jeszcze mu napluje w twarz 🙂
Co do poznawania kobiet: jeżeli chcesz ją poznać i spędzić z nią kilka
chwil, to nie ma żadnego znaczenia czym zwrócisz jej uwagę: samochodem,
butami, uśmiechem, słowem – nie ma to żadnego znaczenia. Czy po jakimś
czasie będzie komukolwiek robić różnicę sposób w jaki jeden z drugim
poznaliście swoją kobietę??. Nie ważne co – ważne jak!!!
Z tym traktowaniem kobiet jest jak z dźwiękami w akordzie. Nie wszystkie do
siebie pasują :)…w sensie bycie miłym może być odebrane w oczach kobiety
jako zbytnia uprzejmość o charakterze służalczości ..a wtedy nie dziw się
że dostałeś slinę pod oko. Nie jesteś dla takiej dziewczyny mężczyzną
Latem666.
+1
Slap da bijacz.
Ja też się przekonałem, że jak jest się miły to tylko narobimy sobie
„kwasu”. Tylko czy każdy chce być „człowiekiem s*rwielem” 😀 Ja po
przemyśleniu, wybrałem kim chce być. Trenuje 24\7 xD
Triptical to nie moja historia. Ja tylko coś takiego zaobserwowałem 🙂
Domyślam się. Twój nick w mojej wypowiedzi to coś na kształt podmiotu
logicznego 🙂
A nie Lirycznego miało być??? – Nie to żebym się czepiał literówek 🙂
może to co napisałem nie do końca pokrywa się z zasadami składni (tak samo
jak i podmiot liryczny) …ale myślę że latem666 wie że nie pisałem o nim.
wiem wiem 🙂
Małe ostrzeżenie! Panowie, nie dajcie się wrobić w przyjaźń i
wypłakiwanie się Wam w rękaw.
Właśnie! Zapomniałem to dodać!
Ździebo źle to ująłem, bo faktycznie, brzmi dennie. Ściślej mówiąc –
poznałem je z racji tego, że gram na basie. Jedną na swoim debiucie
poznałem na zasadzie „znajoma znajomego”, druga miała być wokalistką w
naszej kapeli, wokalistką nie została, a kontakt został, trzecią poznałem
na imprezie u perkusisty. W żadnym wypadku nie było to „cześć mała, gram
na basie”, fuj 😀
Bo teraz jest moda na bycie zimną suką 😀
No i się rozumiemy – uszczupliłeś swoją wypowiedź o garść istotnych
faktów. Właśnie o coś takiego mi chodziło – nie wiem jak pijany (lub
cokolwiek innego) musiałbym być, żeby puścić taki tekst do jakiejś
niewiasty. Brrr… wyobraziłem sobie to właśnie:D
ale się poważnie zrobiło… jejku…
Lepiej, żeby było „poważnie”, niż żeby każdy licytował się, ile i z
kim, czego – szczerze mówiąc – spodziewałem się w pewnym momencie. 😀
Tak, ale często musi być „czynnik zapalny”, który sprawi, że myśli
„blokują się” na konkretnej osobie:
„Tylko ona tak pięknie miesza herbatę, jednocześnie nurzając frytki w
borówkach i sosie pieczeniowym na stołówce w Ikei…”
Przepraszam, w zgrubnym skrócie i przybliżeniu, tak się zaczynały wszystkie
moje poniekąd udane związki ;] No chyba że każdy związek który się
zakończył uznajemy za nieudany, to już trudniej…
Ale jednak, sam chciałbym poderwac dziewczynę, nie zbliżac się do niej
przez rok żeby ona się zawczasu do mnie przywiązała i takie tam… Dramat
;]
Okazało się, że problem jednak istnieje…!
Wspominałem niegdyś perkusistę „Kornika”, który doprowadził do spazmów
naszą nadaktywną uczuciowo wokalistkę, po czym ją wielokrotnie – jakby to
rzec – …pocieszył!
To nie jest sposób na dziewczynę, tylko na szybkie bzykanko i nie wymaga
zaprzyjaźniania się…
PS.
Tu przypomina mi się tekścik mojego Młodszego Dziecka, który kiedyś – w
wieku 17 lat – obserwował jak nasz piesek na łące dobiera się do suczki i
podsumował obrazek westchnieniem:
– Ten to ma dobrze – nawet o imię nie zapyta!…
No i z miłego tematu jak „poderwać” (a wiadomo o co chodzi) laskę, zrobiło
się jak zdobyć żonę 😉
Jak mówi powiedzonko „Ty będziesz mnie słuchał, a on będzie dmuchał” 😀
😀 😀
Miklo…chopie ujęte genialnie, lepiej nie mogłeś :))))
Przyznam się, że to nie mój tekst, ale faktycznie trafny jak cholera 😀