Od dłuższego czasu różni znajomi z szerokiego świata namawiali mnie na
założenie fejsbukowego profilu!
Podobno w ten sposób łatwo można czuć wzajemną bliskość mimo dzielących
odległości, a im brakuje częstszego kontaktu ze mną…
Uważałem, że maile i telefon oraz Skype, to aż nadto wystarczające
narzędzia dla stęsknionych.
Niedawno jednak Młodsze Dziecko zafundowało mi smartfon, a w nim aplikację
„facebooka”.
Postanowiłem więc sprawdzić jak to wszystko działa.
Założyłem konto i powolutku, bez pośpiechu uzupełniam swój profil. I oto
nagle okazuje się, że z dnia na dzień przybywa mi profilowych znajomych.
Takich prawdziwych, rzeczywiście osobiście mi znanych osób, których miałem
przyjemność w życiu poznać: szkolni koledzy i koleżanki,
muzycy, z którymi grałem lub grywałem okazjonalnie, plastycy i aktorzy,
działacze społeczni i prywatni znajomi.
Oprócz nich spore grono wirtualnych znajomych z forów społecznościowych, w
tym oczywiście także z „basoofki” i „basscity”…!
Odezwali się ludzie, z którymi dawno straciłem kontakt. Sądziłem nawet,
że już o mnie zapomnieli. Okazuje się, że jednak nie – a nawet, że
doskonale pamiętają szczegóły, o których ja zapomniałem!
Zmobilizowało mnie to trochę i zaczynam gromadzić materiały, aby
dołączyć je do profilu, ponieważ nie jestem zapiekłym zwolennikiem
internetowej anonimowości.
Pogodziłem się ze wścibstwem różnych przeszukiwarek i nachalnością
usługodawców, sprzedawców, ankieterów, ponieważ to elementy wirtualnej
codzienności, która stała się nieodłączną częścią życia w
„realu”.
W fejsbuku denerwuje mnie tylko jedno: natłok osób zupełnie mi nieznanych, a
chcących koniecznie zostać moimi „znajomymi”.
Zawsze starannie zapoznaję się z profilem takiego zapraszającego. Nie znam
przecież np.forumowiczów „basscity” i „basoofkowiczów”, a ich oczywiście
chętnie zapraszam do grona moich znajomych…!
Jednak częściej zdarzają się osoby mające wśród „znajomych” wyłącznie
tzw. osoby publiczne (głównie różnych lokalnych polityków), profile
różnych instytucji, „fanpage” imprez i akcji oraz chmary dzieciaków
kolekcjonujących „lubię to!” oraz „znajomych” na wagę…
Powiem Wam, że to bardzo smutny obrazek: dojrzały facet np.po 40-tce, który
nie zna tak naprawdę nikogo i rozsyła rozpaczliwe zaproszenia do każdego,
kogo wskaże mu przeszukiwarka jako potencjalnego „znajomego”…
Druga rzecz: dla mnie tych kilkudziesięciu autentycznych znajomych, to już
jest ilość trudna do ogarnięcia aktywnym kontaktem i na pewno do wielu z
nich nieprędko się odezwę personalnie.
Miło jest mieć świadomość, że są oni na tyle zainteresowani mną, żeby
od czasu do czasu spojrzeć na „Facebook”, co ja tam robię, a i ja zaglądam z
ciekawością na ich profile, tym niemniej moje potrzeby „wywnętrzania się” z
nadwyżką zaspokaja ten blog na „basoofce” i pogawędki o pierdołkach na
„mordce” w „basscity”!
Koniec czerwca na „zakwasowym” GRAJMIDOLE dla basistów (i
nie tylko!) (www.basscity.eu/thread-1225-post-191699.html) będzie okazją do osobistego poznania forumowiczów
znanych mi tylko z „nicków” i fejsbukowych profili.
I powiem Wam, że właśnie na tym polega prawdziwa znajomość!
Pogawędka przy Kielonku, Piwku, Goloneczce, Śledziku czy wręcz tradycyjnej
„lornecie z meduzą” (dwie pięćdziesiątki i galaretka) utrwala więzy
znajomości lepiej niż najbardziej szczegółowa informacja z internetowych
wyszukiwarek…
Mimo to zapraszam do grona moich fejsbukowych znajomych, bo naprawdę
„lubię!” Was wszystkich, a tych najbardziej aktywnych
chętnie poznam bliżej u „zakwasa” w Zgierzu. Do zobaczenia!
www.facebook.com/tubas54
W chwili przeczytania tego wpisu dostałem zaproszenie, dziękuję bardzo,
czuję się zaszczycony 🙂
W rewanżu zarzucę móją ulubioną anegdotą o facebooku:
„Jak dostaję zaproszenia od obcych osób to nie potwierdzam ani nie odrzucam,
niech gniją w czyśćcu!”
Również jesteśmy już znajomymi na FB.
Można wiele złego o tym portalu powiedzieć, ale jego użyteczność jest
niezaprzeczalna. Osobiście trzymam w znajomych każdą osobę, z którą
miałem jakąś styczność, gdyż nigdy nie wiadomo, kiedy kontakt z nią
może być bardzo potrzebny. Nie mniej niż 95% moich znajomych z listy znam
albo osobiście albo przynajmniej kilka razy z nimi rozmawiałem via internet.
Kilka osób – na wszelki wypadek w myśl tego, co napisałem powyżej.
Mam znajomych, którzy wierzą w liczby i mówią, że człowiek może mieć
tylko X znajomych, więc jeśli dodają nowego kumpla, który daje wynik X+1,
wyrzucają najmniej lubianą osobę lub osobę, z którą ostatnio się nie
dogadują. Traktowanie znajomych jako statystyki wg ich użyteczności
radziłbym jednak zostawić do gier RPG, gdzie do drużyny bierze się
najlepsze postaci 😛
Wtf is facebook?
Hipstur!
Ekshibicjonista!
Heresy and Madness!
He, he, he…!
Fejsbuk ma to do siebie, że wkrótce wszystko będzie przez niego można
robić – spora część osób zrezygnowała z gadu-gadu na rzecz fejsbukowego
czata, czytają artykuły na onecie/wp przez wtyczki, do tego co drugi
serwis/gra pozwalają na logowanie się przez FB. Jeszcze trochę i spisujący
nas policjant będzie pytał „dowód osobisty czy logujemy przez fejsbuka?”
A ja nie mam facebuka. To integralna czesc maszyny. A maszyna mnie nie lubi.
O kurczę ! Dostałem zaproszenie 🙂
Tubas a ja usunolem profil rok temu .za dużo górna tam jedzą.
a ja używam facebooka, bo w tym momencie coraz więcej serwisów oferuje
logowanie za 1 kliknięciem, czyli połącz z facebookiem. a do tego miło
czasem podzielić się ze znajomymi zdjęciem z gigu, czy pierwszym w życiu
przygotowanym kurczakiem z ryżem 😀 po prostu trzeba uważać, co się wrzuca
w sięć, bo mogą być kłopoty, a całą resztą to czasem aż miło się
dzielić ^^
A ja mam gdzieś fejsbuka i cały ten komercyjny szajs. Wszyscy daliście się
wciągnąć do Matrixa.
We wakacje wyjeżdżam w Bieszczady i nigdy nie wrócę.
ja już pana tubasa dodalem:) jak ktoś z basoofkowiczow jeszcze tam jest to
wyszukajcie mua samael muaa(nie podaje nigdy imienia na takich serwisach bo mi
to sluzy do reklamy tylko:)
Steve Rondel ! Nie obiecuj tylko zrob…