Blog

tubas – Dzień Kobiet…

Wczoraj był Dzień Kobiet…

Admini złożyli życzenia „basoofkowym” Koleżankom. Userzy dołączyli się
ze swoimi komentarzami, a ja posmutniałem.

8 Marca stał się okazją do politycznych manifestów, mędrkowania naszych
„przy-wódców”, wytrysków elokwencji różnych dziennikarzy i tylko
gdzie-niegdzie przetrwały resztki atmosfery tamtych lat, kiedy stada Panów
krążyły ulicami z nieodłącznymi goździkami w garści, odwiedzając
wszystkie znane sobie Kobiety coraz bardziej chwiejnym krokiem!

Ja sam – wstyd przyznać – zamiast kwiatka wręczyłem swoim domowym kobietom
po kuponie Totolotka, zaznaczając, że w razie wygranej oczekuję nowej
basiórki, highendowego sprzętu i goloneczki po bawarsku…

Dodałem też, że brak wygranej będzie dowodem głębi mego uczucia,
ponieważ kto nie ma szczęścia w hazardzie, ten ma szczęście w
miłości.

W nagrodę zostałem poczęstowany czekoladą z orzechami, rurkami
czekoladowymi z ajerkoniakiem, roladą tortową i wafelkami.

Okazało się, że obie Panie obdarowano w pracy słodkościami. Fundnęli im
to Panowie, a nie żadne Związki Zawodowe, co świadczy o powolnym powrocie do
zanikających wcześniej tradycji tego święta.

Co prawda Najlepsza z Żon trochę marudziła, że kiedyś to
dawali jeszcze rajstopy, ale przywołałem ją do porządku przynosząc z
garderoby kosz z nieodpieczętowanymi jeszcze paczkami rajstop w pełnym
asortymencie.

Dowiedziałem się, że nie chodzi o rzecz samą, ale o radość z pożądanego
prezentu…

Nawet nie próbuję sobie wyobrazić co teraz musiałaby dostać
Najlepsza z Żon aby ucieszyło ją to choćby w połowie tak,
jak wtedy te rajstopy…!

Dzień Kobiet był też okazją do licznych akademii oficjalnych i imprez
nieoficjalnych.

Oficjalne akademie to także parę złotych dla basisty, ponieważ nieodzowna
część artystyczna wymagała akompaniowania solistom lub choćby grania
przerywników muzycznych między występami kabareciarzy różnych. Zamówione
w teatrze spektakle Kabaretów Pietrzaka leciały od godz 10.00 rano do
północy – i to przez kilka kolejnych dni.

Każdy spektakl to 350zł do kieszeni Waszego „tubasa”. Bywało ponad 4
„tauzeny” za trzy dni (a wtedy 3400zł to była dobra pensja miesięczna).
Pieniążki te Najlepsza z Żon traktowała oczywiście jako
należną sobie z okazji Dnia Kobiet daninę i rekwirowała je bez
litości…

Łza się w oku kręci!

PS.

„Basoofkowym” Koleżankom składam spóźnione, ale najszczersze życzenia, aby
Ich Święto rozciągnęło się na rok cały!

PPS.

…A jutro to chyba Dzień Mężczyzn, czy coś takiego…

4 komentarzy

  1. Dante Morius

    @tubas: Dodałem też, że brak wygranej będzie dowodem głębi mego uczucia, ponieważ kto nie ma szczęścia w hazardzie, ten ma szczęście w miłości.

    Cóż za znakomity blok 😀

  2. Schrodinger's Cat

    U nas kiedyś na uczelni chłopcy rozdawali dziewczynom goździki (nie kwiaty,
    a przyprawę), koszt praktycznie zerowy, ale pomysł bardzo udany 🙂 A co do
    totolotka, to mój ojciec uprawia ten rodzaj hazardu i też zawsze żądam
    nowego basu w razie wygranej ;] no ale niestety jakoś ten Polish dream się
    spełnić nie spieszy…

    Dziękuję za życzenia 🙂 Ale tak na cały rok? 365 par rajstop?! Rany, gdzie
    to trzymać? 😉

  3. Immo

    @HaDath: Ale tak na cały rok? 365 par rajstop?! Rany, gdzie to trzymać? 😉

    Na nogach.

    Do tego pikowana kurtka i można reklamować opony pewnej francuskiej
    marki.

    😀

  4. macius

    @Immo:

    @HaDath: Ale tak na cały rok? 365 par rajstop?! Rany, gdzie to trzymać? 😉

    Na nogach.
    Do tego pikowana kurtka i można reklamować opony pewnej francuskiej marki.
    😀

    hahahahahaha 😀

    immo, jesteś genialny 😀

Inni czytali również