Kilka dni temu na „konkurencyjnym” forum jeden z uczestników wywołał temat
grania na basiórce w składach z instrumentami dętymi. Wziąłem udział w
związanej z tym wymianie zdań, a teraz doszedłem do wniosku, że sprawa
może zainteresować znacznie szersze grono niż tylko Koleżanek i Kolegów
związanych wyłącznie z „konkurencją”…
Przeważnie są oni też użytkownikami „basoofki”, ale w drugą stronę to
już nie jest tak powszechne zjawisko. W końcu na „basoofce” zarejestrowało
się ponad 10 000 miłośników niskich dźwięków, a u „konkurencji” trochę
ponad 1000…
Pytanie dotyczyło ustawienia brzmienia basiórki i jej strojenia do
grania w składach z udziałem instrumentów dętych. Mój komentarz
był następujący:
Grając właściwie całe życie z dęciakami mogę powiedzieć, że wszystko
zależy od składu, rodzaju muzyki i towarzyszących okoliczności.
Pierwsza sprawa – strojenie instrumentu:
Tylko w jednym przypadku użyłem stroju obniżonego, z tym że wtedy nie było
tak wypasionego nazewnictwa i po prostu obniżałem strój struny E do Es w
jednym(!) utworze. 😀
Były to akompaniamenty orkiestrą w składzie big-bandowym do konkursu tańca
towarzyskiego i jeden z foxtrotów oraz boogie-rock były w tonacji Es-dur i
skok o oktawę w górę byłby bardzo rażący, przy typowym dla tych tańców
walkingowym riffie…
Całe życie poza tym gram w podstawowym, klasycznym stroju kwartowym!
Druga sprawa – barwa basu:
Wszystko zależało od składu.
W big-bandzie potrzebny był mocny, ale selektywny dół, pozwalający
wybrzmieć długim dźwiękom, wypełniający pauzy, dający solidny fundament
i wyraźnie słyszalny w całości.
W małych składach estradowych typu combo jazzowe czy sekcja akompaniująca do
wokalu, więcej wyrazistego środka plus mocny dół.
W trio więcej góry, pasującej do zagrywek rozbudowanej roli basóweczki,
momentami prowadzacej w kontrapunkcie z fortepianem czy np. skrzypcami, swój
głos jako równorzędny.
Często grywam w ork. dętej na basóweczce głos tuby i wtedy mocny dół i
krótko grane (bez wybrzmiewania) dźwięki, załatwiają sprawę.
Czyli wyraźny dół jest zawsze… plus kombinacje z górą i środkiem.
Na grania festynowe, czy tzw. biesiadne w małych składach zabieram tubę,
która w takich okolicznościach bywa niezastąpiona z różnych względów.
Zawsze brzmi świetnie i w tzw. małym plenerze nie wymaga nagłośnienia, a w
razie konieczności wystarczy stanąć w pobliżu lada jakiego mikrofonu i jest
OK..! 😀
To z kolei wywołało pytania o co chodzi z tymi różniącymi się
tonacjami dla dęciaków w tym samym utworze? I móją odpowiedź jak
niżej:
Co do tzw. instrumentów transponujących sprawa polega na tym, że w wypadku
instrumentów dętych blaszanych z każdego z nich można wydobyć szereg
alikwotów zgodnych z rozkładem harmonicznych, zaczynając od dźwięku
podstawowego, zależnego od długości całkowitej „rurki” czyli od menzury
instrumentu. Ten dźwięk może być różny i brzmieć B, Es, F, C.
Mimo to nazywamy go C i zgodnie z tym jego dalsze alikwoty G, c, e, g, itd.
Dzięki temu zmieniając trąbkę B na trąbkę Es nie musimy zmieniać
aplikatury (palcowania) a tylko zapis nutowy transponowanego utworu.
I tak na trąbce utwór w tonacji „brzmiącej B-dur” zapisujemy dla trąbki B w
tonacji C-dur. Jeżeli ten sam głos zagramy na trąbce Es, stosując
identyczne palcowanie, to usłyszymy tonację Es-dur.
Aby usłyszeć tonację B-dur jak poprzednio, musimy zapisać głos w tonacji
G-dur, czyli tonację transponujemy w dół o taki interwał (w tym wypadku
tercję małą) o jaki trąbka brzmi wyżej dla zapisanej nuty.
Uwaga! Dźwięki nie będące alikwotami ciągu podstawowego w instrumentach
dętych blaszanych uzyskuje się zmieniając menzurę instrumentu przez
włączanie w jej obwód kolejnych odcinków rurki odpowiednimi zaworami
sterowanymi tłoczkiem albo wentylem obrotowym. W puzonie po prostu wyciągamy
rurki o odpowiednią długość.
W instrumentach dętych drewnianych (stroikowych) zasada jest taka sama i
podobna przyczyna – nie musimy zmieniać aplikatury dla takiego samego zapisu
na instrumentach o różnej menzurze. Na klarnecie B, Es czy F zapisaną nutę
C gramy z identycznym układem palcowania, chociaż w efekcie uzyskujemy
„brzmiące” dźwięki o wysokości odpowiednio B, Es i F.
Sprytne, nieprawdaż?!
Trzeba tylko umieć sobie nazwać każdą tonację odpowiednio do
instrumentu.
Na przykład pianista rzuca hasło: „- Gramy bluesa w tonacji E-dur!”.
Dla instrumentów B (trąbka B, sax tenor i sax sopran oraz klarnet B) to
będzie tonacja Fis-dur, dla instrumentów Es (sax alt, klarnet Es, trąbka Es)
to będzie tonacja Cis-dur, itd…
Koniec wykładu!
Jednak nie był to koniec, bo padło jeszcze pytanie o tuby, czyli
instrument, na jakim często grywam. Ostatnio może nawet częściej
niż na basiórce:
Tuby, wyjątkowo, niezależnie od menzury i podstawowego ciągu alikwotów,
pisane są zawsze w tonacji „brzmiącej”, co utrudnia życie tubistom grającym
na tubach o różnych menzurach, nazywających się B, C, Es i F, ale nie
transponujących zapisu, czyli: „jak napisane – tak brzmi”!
No, ale i tak najbardziej przesrane mają fagociści, którzy grają z
różnych kluczy, zmienianych nawet w trakcie tego samego utworu i to w
połowie taktu…
Może temat zainteresuje „basoofkowiczów”, więc pozwoliłem sobie moje wpisy
przenieść i do naszego forum!
Neskim, Siostry i Bracia!
😀
Poziom komplikacji przerasta mnie o kilka długości…
No dobra, więc co to znaczy „moja tonacja G-dur”?
To znaczy „gram na saksofonie tenorowym, , który jest B, a teraz chcę zagrać
utwór który „dla mnie wygląda jak G-dur””? Co w takim układzie robi biedny
basista? Gra w F? Załapałem? 😉
Dokładnie tak,”dwa_punkty”!
Wygrałeś ciasteczko, ale ponieważ mogłoby zgnieść się w transporcie to
upomnij się przy osobistym spotkaniu…
😀
No, ja muszę jeszcze na ciasteczko zapracować :/
Wybaczcie dosadny komentarz, ale:
Chyyyba rozumiem, ale wiele wody upłynie zanim będę miał świadomość co
tak naprawdę się dzieje.
Tak naprawdę co nas to powinno obchodzić???? Niech dęciaki się martwią 🙂
Z resztą oni już są tak od małego do transpozycji i podawania „normalnych”
tonacji przyzwyczajeni, ze nasze mózgi powinny spokojnie odpoczywać w tym
temacie… 😛
Mam nadzieję, Muzz, że się nie mylisz 😉 Chociaż szanse na spotkanie
„dęciaka”, w moim przypadku, są nikłe, to jednak wolę, żeby to on dał
sobie radę 🙂
Skoro już zrozumiałem, to chyba mogę spróbować wyjaśnić. 😉 Chyba
najprościej na podstawie mechanizmu, dzięki któremu zarobiłem ciastko!
Stąd dla trąbki B: „piszę C – słyszę B”.
Dla trąbki Eb: „piszę C – słyszę Eb”. A odwracając: słyszę Eb – piszę
C, 3 półtony niżej.
Chcemy na trąbce Eb usłyszeć B. Słyszę B – piszę… (odliczał 3
półtony w dół) G!
Stąd rozwiązanie zagadki z saksofonistą oznajmiającym, że jego tonacja to
G:
Najpierw zapytałem googlea, w jakiej tonacji występuje to zwierzę. Okazało
się, że w B.
Trzymając się tego, co napisał Tubas, w tej sytuacji zasada brzmi:
„piszę C – słyszę B”, a więc saksofon wydaje dźwięk dwa półtony niższy
niż ten, który zapisano (faktycznie, trzymając się wikipedii, nonę wielką
niższy, ale zostawmy to :D).
Saksofonista mówi nam, że gra swoje G, a więc:
Saksiarz „pisze G – słyszy… (odliczanie dwóch półtonów w dół) F!”
Mam nadzieję, że cokolwiek pomogłem. A Tobie, Tubasie, BARDZO dziękuję, bo
transpozycja u dęciaków to była zawsze dla mnie czarna magia. Dalej uważam,
że to co najmniej podejrzane, ale przynajmniej już wiem, z czym to się je.
Nie wiem za to, czy upominać się o ciastko, bo ja Tobie jestem teraz winien
co najmniej piwko. 😉
EDIT:
Muzz, masz rację. To dęciaki robią tu zamieszanie i w buciorach włażą na
nasz teren, więc niech oni się pilnują, nie my. 😉 Zresztą z mojego
ograniczonego doświadczenia z dęciakami – zawsze podają „normalną” tonację
lub bez jęczenia się do niej przystosowują i basista nie musi wysilać
posiadanej przez siebie połowy mózgu. Ale ja i tak cieszę się niezmiernie,
że wiem już, jak to działa!
A nie lepiej grać dźwięki i nazywać je ich nazwami? Jak przestrajam gitarę
ton w dół to nie mówię, że jest nastrojona w E bo nie jest 😮
Są też saksofony, choć nie często je spotkasz, C gdzie C to C i już. Są
saksofony Es (alt, baryton) gdzie C to Es i już. I są saksofony B (czy jak
kto woli Bb) gdzie C to B (Bb). Podejrzewam a nawet wiem, że chodzi o to, że
rozmiary są różne, wraz z długością rury, zmienia się skala, a
palcowanie na wszystkich saksofonach jest takie samo (no, powiedzmy…).
Saksofonista może wziąć do ręki obojętnie jaki saksofon i grać (no,
powiedzmy…) i to raczej dla niego jest ułatwienie, że na każdej rurze ma C
zawsze w tym samym miejscu pod tym samym palcem. I to on się musi martwić,
że jak gra na weselu „Szła dzieweczka” z akordeonistą, któremu akurat
przyszła chęć grania w E-dur, to on się na tym alcie musi palcami
gimnastykować w Cis 🙂
Zresztą wszystko Tubas opisał w notce. Poniżej grafika dla ułatwienia.
jak czytam ten temat to się czuje jak bym czytal tolkiena czyste
sajonsfikszon:D
Mógłbyś Tubasie wyjaśnić o co chodzi z tymi „różnymi kluczami”? Bo po
angielsku key to tonacja ale i klapa w instrumencie dętym, więc teraz nie
wiem…
Jeszcze takie pytanie co do tub samych, najniższą tubą jest tuba B i jej
najniższym dźwiękiem jest B oktawy subkontra? Trafnie przypuszczam? 😉
„PapaMisiu” nie tnij głupa, prowokatorze jeden!…
Czyż nie łatwiej będzie Ci się grało jakiś utwór z nutek, jeżeli
zapiszesz go zgodnie ze standardowym rozkładem dźwięków na progach, a nie z
tym jak po przestrojeniu naprawdę brzmią?
Przestroiłeś basóweczkę np. o tercję małą w dół (Cis, Fis, B, E).
Wymyśliłeś piękny, niszczący mózgi słuchaczy riff i chcesz się nim
pochwalić koledze z Hameryki. Wszyscy basiści grający z nut nie mają
problemu z zagraniem zapisanej nuty na odpowiednim progu. To
co… będziesz im pisał prawidłowe dźwięki, tak jak brzmią? W życiu tego
nie zagrają na przestrojonej gitarze, a na pewno nie a vista!
Łatwiej jest zapisać nuty tak, jakby instrumencik nie był przestrojony i w
„didaskaliach” zaznaczyć „bass in A”, czyli przestrojony o tercję małą w
dół w stosunku do „basu in C”, nastrojonego standardowo (E, A, D, G), gdzie C
nutowe, to C brzmiące.
Nic nie zrozumiałem, dla mnie wciąż H to B, Ces to też B a C to C bo
inaczej to już kombinowanie na siłę;) Zmieniam stroje jak rękawiczki ale
ważna jest melodia, którą chcę zagrać i nie myślę o tym jakich progów
używam tylko jak wysoki będzie kolejny dźwięk:) Trochę się oczywiście
zgrywam ale co chciałem wytknąć to wytknąłem 😉
Tak samo w utworach solowych na kontrabas, ale to też zależy od opracowania
utworu. Ciągłe zmiany klucza z basowego do tenorowego i wiolinowego mogą
namieszać w głowie grającego 🙂
Lulu93 —>
http://www.pl.wikipedia.org/wiki/Klucz_%28muzyka%29
Pozdr
W pierwszej sprawie:
Klucz jest znakiem graficznym, umieszczonym na początku każdej pięciolini, a
czasem także w trakcie zapisanego utworu (przed grupą nut, której dotyczy).
Znak ten określa położenie na pięciolini nuty odniesienia, określając w
ten sposób nazwy pozostałych nut. To, jakich dźwięków
brzmiących dotyczą konkretne nuty określa strój
instrumentu, o czym już pisałem. Istnieją trzy klucze o nazwach: klucz G,
klucz F i klucz C.
Określają one położenie na pięciolini odpowiednio nut G, F i C.
W kluczu G elementem wskazującym położenie tej nuty jest początek
spiralnego zakrętasa w środku.
W kluczu F nuta ta leży między kropkami (ten klucz jest standardowo używany
dla zapisywania głosu na gitarę basówą, tubę, puzon czy kontrabas i w tej
basowej wersji nuta F leży na 4 linii).
W kluczu C położenie nuty C wskazuje „dziubek” znajdujący się pośrodku
klucza.
Każdy z tych kluczy występuje w różnych „ustawieniach” i w zależności od
tego ma swoją nazwę. Najpopularniejsze to klucz G wiolinowy (nuta G na 2
linii), klucz F basowy (nuta F na 4 linii) i klucz C altowy (nuta C na 3 linii)
oraz tenorowy (nuta C na 4 linii).
W drugiej sprawie:
Dźwięk podstawowy dla konkretnej menzury ma też swoje subharmoniczne, czyli
alikwoty o niższej wysokości dźwięku. Pozwala to z tuby B(B1-kontra),
rzeczywiście będącej najniżej brzmiącą standardową wersją tego
instrumentu, wydobyć dźwięki co najmniej do leżącego jeszcze kwintę
niżej Es1!
Przy okazji napomknę tylko, że kontrabas i gitara basowa też są
instrumentami transponującymi zapis, tyle że dokładnie o oktawę w
dół!
Zapisane mamy nuty w oktawie np. wielkiej, a słyszymy je o oktawę niżej w
oktawie kontra. Gramy b – słyszymy B, gramy B – słyszymy B1.
Tuby nie transponują: gramy B – słyszymy B, gramy B1 – słyszymy B1.
He… he… he…
no, ale to jest akurat normalne 😉 Oktawę w dół – zawsze wolno 😀
A poważnie mówiąc, to chyba „zaskoczyłem”, o co w tym chodzi i zapach
ciastka już czuję 🙂 Natomiast, jako że brak mi obycia z teorią harmonii,
nie wyobrażam sobie takiej transpozycji avista.
Pociesz się, że ja też!… Transponuję bezbłędnie z klucza basowego F do
wiolinowego G i odwrotnie grając na basiórce i na gitarze lub tubie. Inne
transpozycje wymagają zastanowienia się i wytężonej uwagi podczas grania.
No cóż, trzeba to wyćwiczyć, jak każdą umiejętność!…
A pewnie, że się pocieszyłem! 🙂
Podczas zdawania egzaminu kwalifikacyjnego na „weryfikację” estradową miałem
do zagrania na gitarze basowej m.in. prostą etiudkę kontrabasową w trzech
kluczach: basowym, wiolinowym i tenorowym. Nie jestem kontrabasistą, a w
szkole na tubie takich rzeczy nie grałem, tyle że z nudów w wojsku grywałem
z głosu fagotowego kolegi „Dziadka”, gdzie takie sztuczki są niemal w każdym
utworze i dlatego pan doktor od niszczenia gitarzystów i basistów
elektrycznych tym razem się pozytywnie zawiódł…!
Od tamtej pory nigdy nie grałem w kluczu C…
Gdyby obowiązek weryfikacji utrzymano, to popatrzcie jak wielu obecnych
gwiazdorów gitary i basu musiałoby omijać przepisy i brać pieniądze za
koncerty „na małpę”, bo nie lubiący na przykład ciężkiego „metalu”
egzaminator zawsze znalazłby sposób, żeby każdego – nawet czytającego nuty
– wyłożyć na przesłuchaniu!!!
Pozwolę sobie dodać, że w tłumaczeniu na angielski szukaj bardziej pod
„clef” niż pod „key” (które jest również prawidłowym, ale jak sama widzisz
szerszym pojęciem). Resztę znakomicie wytłumaczył Tubas 🙂
A ja sobie siadłem z basem, przeczytałem na spokojnie i zrozumiałem! Z
pewnością „od teorii do praktyki” droga długa, ale fundamenty już wylane 😉
Dziękuję!
Nie pitol Waść!… Nie ma w tym nic bardziej skomplikowanego niż liczenie do
dwunastu i znajomość nazw dźwięków po kolei.
Umysł absolwenta gimnazjum pozwala ogarnąć te sprawy przy odrobinie
chęci.
Umiejętność dogadania się z „dęciakami” żadnemu basiście nie zaszkodzi,
a nastawionemu na nieco ambitniejsze granie na pewno pomoże.
Wyobraź sobie, „bibok”, że masz grać z sakstenorem i słyszysz od
saksofonisty: „- Moja tonacja G-dur”
I co? Będziesz szukał na ucho i kombinował? Utworek się za ten czas
skończy i panowie podziękują za współpracę… A to naprawdę nie jest
trudne do załapania. Popróbuj!…
Przy okazji wspomnę stary już temat! Dzisiaj trafiłem na dawny już głos
jednego z użytkowników „konkurencyjnego” forum, zbulwersowanego móją
negatywną opiniią w dyskusji na temat strojenia basóweczki inaczej niż
strojem kwartowym i to w klasycznym układzie EADG (dla „piątki” HEADG i
„szóstki” HEADGC).
Otóż wszelkie argumenty na temat przewag tych innych sposobów upadają w
momencie, kiedy trzeba zagrać coś z nutek. Wtedy okazuje się, że te
standardowe systemy i podstawowa wiedza są niezbędne, aby poruszać się w
profesjonalnym świecie muzyków zawodowych i pograć nie tylko z kumplami,
którym wisi jak sobie nastroisz instrument i nie tylko kilka coverów doom
metalu z riffami schodzącymi poza standardową skalę basiórki, ale wszystko
co akurat trzeba!
😀