tubas – cyfrowy…
Na ostatnią próbę orkiestry w big-bandowym składzie wytargałem z kanciapy
piecyk marki LOW DOWN. Grywam na nim w orkiestrze, ale nigdy nie miałem czasu
pobawić się „gałkami”. Przyszedłem sporo wcześniej i postanowiłem
sprawdzić co na nim można podziałać, zachęcony przeczytanym na tym forum
wpisem o wersji STUDIO 110.
Na „basoofce” wcześniej czytałem bardzo różne opinie na temat tego
urządzonka, i co ciekawe, użytkownicy wyrażali się bardzo pochlebnie,
natomiast mocno wybrzydzali ci, którzy na nim nie grali, ale uważają, że
nic co nie jest lampowe, nie ma prawa zabrzmieć dobrze!
Zacznijmy od tego, że w wersji 150W combo pracuje na głośniku 12″, a mimo to
jest ciężkie jak diabli. Uważam, że to dobrze, chociaż nie dla grających
małe sztuki w różnych miejscach, typu: klub, stoisko na targach,
akompaniament do małego recitalu kawiarnianego, itp. : )
Na panelu gałeczki rozplanowane bardzo rozsądnie, bez kombinacji. Instrukcji
czytać nie trzeba…
Sam do tej pory korzystałem z pierwszego ustawienia, które „zabrzmiało” i –
po wstępnym pobawieniu się przez jakiś kwadransik, tuż po dostarczeniu
comba przez kuriera – olałem resztę wynalazków na długi czas. Z natury nie
jestem specjalnie dociekliwy i zadowalam się dobrym, nie szukając lepszego.
: )
Może jakbym wyłożył kasę z własnej kieszeni, to bym był bardziej
zainteresowany, ale do rzeczy…
Sprawdziłem wszystko, przy każdej głośności.
Powiem Wam, że jest dobrze!
To naprawdę działa i rzeczywiście brzmi. Można ustawić co się tylko
wymyśli, albo usłyszy gdzieś na nagraniu. Emulacje wzmacniaczy świetne.
„Lampiaki” brzmią jak lampiaki i trzeba być naprawdę upierdliwcem, żeby
zgłaszać pretensje. Chcę zobaczyć tego, który nie widząc piecyka powie,
które dźwięki słychać z oryginału, a które z LOW DOWNA… Jest dynamika,
jest moc i potęga.
Oczywiście, jeżeli ktoś ma sprecyzowane oczekiwania i nie potrzebuje
uniwersalności, to kupi AMPEGA, MARSHALLA czy EDENA w pełnej lampie i z
oryginalną kolumną głośnikową, ale nie dla nich ten sprzęt projektowano!
To idealne rozwiązanie dla muzyka studyjnego lub teatralnego.
W każdym razie kiedy koleżkowie przybyli, to jak raz byłem na etapie
mieszania brzmień syntezatora z chorusem i akurat ustawiłem sobie ciepłe,
szerokie mruczenie – na nim zagrałem mroczną melodyjkę w molowej tonacji,
długimi dźwiękami i glissandami. Potem znienacka przełączyłem na
wcześniej ustawiony envelope filter z wyeksponowanym nosowym brzmieniem oraz
wciśniętym „DEEP” i na full pojechałem „świńskim truchtem” agresywny
ostinatowy motywik. Jak się rozejrzałem to naprawdę nikomu nie było do
śmiechu (oprócz kolegi Kazia C., który poklepał mnie po plecach i
powiedział: „no już dobrze, dobrze… Usłyszeli cię!”).
Kolega tubista nawet zapytał, czy bym sobie teraz nie zapalił?!: )
mała dygresja:
Kolega tubista to Roman J. o klezmerskiej ksywce: „Romina Pałer”. Znamy
się jeszcze z wojska! Ksywka wzięła się z tego, że na chałturkach
Romeczek w niezapomnianym „hicie” pt. FELICITA, wykonywał falsetem partię
Rominy tak, że oryginał mógłby brać u niego lekcje! Druga część ksywki
ma dodatkowe uzasadnienie w tym, że Romuś w klezmerskiej wersji jest
perkusistą i to niezłym… koniec małej dygresji
PS. Nie jest to, broń Boże, jakaś recenzja! Chciałem tylko podzielić się
z Wami wrażeniami z miłych chwil spędzonych na kręceniu „gałeczkami”
udanego, wg mnie wynalazku dla basistów, którzy nie wiedzą sami czego
szukają…!
I to wszystko za niecałe 2 „tauzeny” (tyle filharmonia zapłaciła,
realizując moje zamówienie)!!!
PPS. Powyższa opinia pochodzi od człowieka, który na próbach jazzik gra na
WARWICKU TAKE 12 i jest zadowolony, a brzmienie GK MB150 oszałamia go i
powala, czyli nie jest w pełni miarodajna… : )
2 komentarze
Możliwość komentowania została wyłączona.
Full tranzystor potrafi pięknie zagrać. Miałem świetną, 35 letnią
Vermonę regent 1000b made in NRD, która jak grała to grała przecudnie.
Bardzo śpiewnie i w starym stylu:)
Edit: przepraszam, pomyliłem strony muru;)
?. Kupili licencję?
🙂