Patrząc na rynek wtórny mam wrażenie ciśnienia na te same marki.
Nie będę wymieniał bo sami wiecie doskonale o jakie chodzi (ampegi,
aszdołny, fendery…)
Z czego to wynika ? mamy praktycznie świat bez barier w handlu. W granicy 2tyg
jest w stanie do drzwi
zapukać kurier/listonosz z paczką from USA. Za ceny przesyłki niekiedy
porównywalnych jak w PL(kto wysyłał efekt o wadze 200g albo paczkę 40kg to
wie jaki to wydatek)
Co nas ogranicza ? ja obstawiam póki co politykę dystrybutortów,
ograniczenia wyboru w sklepach, strach przed nowinkami i ryzykiem,
niedostateczna opinia na Polskich forach. Kolejność dowolna
Impulsem do napisania tych przemyśleń było po pierwsze to że sam jestem
chyba takim pionierem. Paczka Epifunky i za niedługo head Genz-benz
streamliner
www.genzbenz.com/?fa=detail&mid=2662&sid=675&cid=95
Nie wiem czy ktoś poza jednym przypadkiem miał tą paczkę, o headzie nie
wspomnę.
Drugi impuls, to znajomy który stoi okoniem za Ampegiem SVT 4 pro który zna z
YT i forum, a ja go próbuję nakłonić by zaryzykował i spróbował Aguilara
AG500 albi Genz Benz GBE(oba słyszałem w akcji, ten drugi na koncertach
Indios Bravos kilkanaście razy a pierwszy mogłem ograć). Podkreślam że
zależy mu tylko na głośnym i dobrym brzmieniu a nie na charakterze ampega,
ale słyszę argument „bo Ampeg to ampeg”
Ja bym jeszcze dodał lenistwo w wyszukiwaniu wartościowych gratów
niedostępnych w Polsce. Z autopsji.
Ale, cholera, zmienię to. Kończę wakacje, szukam roboty, trochę grosza na
graty wpadnie, to i pobawić się będę mógł. Gorzej z odsprzedażą tego,
co mi nie podejdzie, z powodów, które wymieniłeś.
(nawet zakładam właśnie konto na Ebayu, przez Ciebie)
Ja się przestałem bawić w pośredników czy cokolwiek. Z przesyłką jakieś
2,5 tysiąca wyniósł mnie kupiony na eBayu SWR Bass 750 z 99 roku. Parę
rysek na froncie to jedyne, co widać na nim jeśli chodzi o ślady używania.
Akurat jeśli chodzi o graty z Juesanej to samemu bym nie kupił.
Ale.. Są ludzie, którzy za drobną opłatą załatwiają takież graty –
dzięki temu mam Seymury do Ricka oraz most Hipshota. Na ebay bałbym się
cegły w paczce.
A zaufany basoofkowicz to zaufany basoofkowicz.
Co do Fender – były chwile, kiedy uważałem, że Fender to tylko przegadana
marka, w której płaci się za ładny napis na główce i za to, ze to oni w
sumie wymyślili basy.
Od kiedy mam swojego Fender Precision wiem jednak, że takie opinie nie są
słuszne. Grałem na wielu basach, ale granie na moim Fenderze P sparwia mi
najwięcej radości. Jasne, może to być po części siła sugestii, ale jest
on najwygodniejszy i naj… hmmm… najprzyjemniejszy z instrumentów, jakie
dane mi było testować.
Inna rzecz, że Fender czy Ampeg po prostu są sprawdzone w bojowych warunkach
i wielu po prostu nie potrzebuje niczego nowego. To tak samo normalne, jak przy
wyborze książek czy samochodów – nie każdy jest w stanie zainwestować w
młodego, zdolnego pisarza (wiem coś o tym :P), wybierając Sapkowskiego, czy
inwestować w samochód wschodzącej (dosłownie i w przenośni :P) marki z
Azji, woląc wybrać sprawdzonego Merca.
No co do samochodów to wolę nową skodę niż starego merca. 😛
Co do basów… Dobry Fender nie jest zły. Ale można trafić na jakiś
badziew i stwierdzić, że te cztery tysiące to biorą na naklejkę i kolejny
numer seryjny.
Ciekawy temat. Choć jeszcze niedawno autor (kolega Zombine) napisał: „Nie
kupuje tych próbek, fajna recka, ale byłbym raczej ostatni do kupna Tetry. Ta
gitara jest made in ??” Czyżby uprzedzenia?
No wiem że tak pisałem. aczkolwiek gitara to coś szalenie delikatnego i
złożonego. Bo od kolumn oczekuję tylko selektywności i rozbujania sceny a
od headu przekazania dźwięku instrumentu, tak w uproszczeniu większym.
Natomiast Gitara to ster okrętu. Ale fakt trochę jestem zakładnikiem marki
tzn jej konkretnego rocznika i kraju (japonia lata 80)
Bo Fender to Fender, Ampeg to Ampeg i tyle. Jak ktoś ma czas i chęci żeby
bawić się w wynalazki to proszę bardzo 😉
Ja na takie rzeczy czasu nie mam.
A ja się cieszę. Dzięki temu kupiłem już kilka gratów w dobrej cenie, bo
nie nazywały się tak, jak wymieniono wyżej 😀
PS. Kolega na przykład sprzedaje takie wiosełko
allegro.pl/show_item.php?item=1792904558 Człowiek zna się na
instrumentach i to co napisał, to nie są puste słowa. Mogę ograć i
wyrazić swoje skromne zdanie. Na nieszczęście nie jest w tru-metalowo
czarnym kolorze i nie nazywa się na Ib, Spe, Fe więc pewnie mało kto na
niego spojrzy…
Gdybym miał tę kasę, już byłby mój, bo to genialne wiosło. Pickup taki
sam jak we wczesnych Blazerach, czyli absolutny wypruwacz flaków. Do tego
korpus z mahoniu? Chryste, to jest potwór.
Noo, czasem cieszę się, ze nie mam takiej kasy, bo każdą taką okazję bym
wykupił…
To się nazywa GAS i w sumie 90% mojego GAS-u jest skierowane na rzadki lub
mniej popularny sprzęt. Poza Fenderami TeleBass i Peaveyem T-40 w sumie marzą
mi się same rzadkie dziwactwa.
Podejrzewam, że są trzy czynniki równocześnie i oddzielnie wpływają na
to, o czym mówisz:
[*]pieniądze (jak już wydajesz swoje ciężko zarobione/odłożone
pieniądze, to chcesz coś „dobrego”)
[*]lenistwo (o którym piszesz. Trzeba pogooglać, porównać parametry, może
poszukać, gdzie by coś odsłuchać, ograć)
[*]Dystrybucja (stąd potem brak go w sklepach, a jak nie ma go w sklepach, to
i nie ma kto go testować i nie ma opinii ludzi na forach typu basoofka. Swoją
drogą dlaczego np. w Czechach jest dystrybutor Aguilara ,
i wielu innych firm, a w Polsce nie ma. A chyba jesteśmy troszeczkę większym
rynkiem. Może to kwestia podatków, ceł, przepisów?)
Wszystko powyższe zniechęca do eksperymentowania. Stąd potem jest „wiadomo,
Ampeg to Ampeg, Fender to Fender”. Owszem, to są doskonałe i sprawdzone
firmy, marki, doskonałe brzmienia i grają na nich wielcy.
Tylko, że wielcy mają pewnie 14 innych wzmacniaczy, więc mogą sobie
wybierać odpowiedni wzmacniacz do odpowiedniej gitary (na przykład).
Osobiście Aguilarem bym nie pogardził, a już na pewno nie pogardził bym ich
paczkami. Tak samo jak i Epifani, Shroederem, Bag Endem i innymi. Akurat mi są
nie potrzebne, bo grywam koncerty rzadko, nie jestem profesjonalnym muzykiem i
nie mam pieniędzy. Leniwy nie jestem.
Ale, do cholery, w 38 milionowym kraju powinien być jakiś wybór.
Nie przesadzajmy TeleBass z mudbuckerem jest rzadki jak cholera 😀 (Fęder
oczywiście bo Squiera można kupić)
Ciekawy temat – tez mnie nurtuje.
Moja opinia jest taka że my Polacy to snoby jesteśmy ;P
Podsłuchana rozmowa w przygranicznym sklepie monopolowym 😉 „że Polacy to
tylko kupują kilka znanych marek Whisky (wiadomo Jack,Johny i Jim ;])
a jest tyle innych równie dobrych ,ale oni ich nie znają”
Podobna sytuacja jest na rynku muzycznym – wyjątek potwierdza regułę.
„Syndrom inżyniera Mamonia” – bym to nazwał ” jak mi się może podobać jak
pierwszy raz słyszę” (widzę)
Z drugiej strony to po przetestowaniu naprawdę dużej ilości wzmacniaczów dojść
do wniosku że to mi pasuje i jest to znowu Ampeg ,Orange i Fender
Może to być już prawda niepodważalna i z tym tez trzeba się pogodzić
😉
Oczywiście jestem lobbystą wszystkiego co lampowe i wiekowe 😀
Bez przesady.
Wybór ma każdy. Jeżeli ktoś wierzy w siłę marketingu to wybiera to co
promowane 🙂 podobno wiara czyni cuda
Ja osobiście – Mayones Kustom 6-strunowy, mało poularne w Polsce Galli
Strings (najlepsze na jakich grałem), kostki BOSS, którym jestem wierny od
lat. Na tapetę zaraz pójdzie włoski Markbass – pewnie head + stosowne
głośniki. Mój stary VOX kończy już swoją przygodę na tym świecie.
Więc – wybierajmy uszami, a nie tym co „napisali” na opakowaniu!
Nakważniejsze to wiedzieć jak ma brzmieć i po prostu to znaleźć,
poukładać jak puzle.
Mayones (cena z kosmosu i kolosalna strata na rynku wtórnym) kostki bossa oraz
markbass… yyyy
Ja już dawno w duchu wytoczyłem Ampegowi i Fenderowi wojnę ideologiczną 😛
Szacun. Ja, pomimo posiadania Fednera, również. Trzeba skończyć z tym
duopolem 🙂
Dlatego masz Ibanez :D.
Jasne. Pomyślałeś najpierw, jak bym brzmiał z Fenderem? Jak ciapa, albo
coś jeszcze gorszego.
Dont think so:
To są bardzo sztampowe ampegi fendery, prawda?
Bassman 135 z Piramidem 4×12 z tego co widzę. Może być 2×15, choć nie
wygląda. A co to za ampegi?
No wiem.
A jeśli o Ampegi chodzi:
http://www.guitarz.blogspot.com/2009/08/ampeg-scroll-bass-and-legacy.html
A tak dla jasności napisałem. A ampegi to żem nie wiedzioł. Trochę
brzydal, ale ja się nie znam.