Paradoks niezauważalnego basisty
Mimo tego, że większość szarych ludzi nie zwraca uwagi na basistów, doszedłem, na podstawie własnych obserwacji i doświadczeń, do pewnego paradoksu. Basista, żeby być zauważonym i pozytywnie zapamiętanym, nie musi się aż tak starać, jak gitarzysta. Co przeciętny człowiek o minimalnej wiedzy muzycznej bardziej zapamięta z koncertu? Kolejne ponaddźwiękowe solo gitarzysty, czy proste solo w pentatonice basisty, który zrobił krok do przodu? Gitarzysta, powszechnie zauważalny, aby być zapamiętanym, w dzisiejszych czasach musi pokazać się z czymś nowym, oryginalnym, podczas gdy basiście wystarczy trochę przestrzeni w muzyce i odrobina odwagi. Ciekawy jestem , czy tylko ja doszedłem do takich spostrzeżeń i czy inni basiści podzielają moje zdanie.
52 komentarze
Możliwość komentowania została wyłączona.
masz kompleksy?
A uważasz, że treść mojego tekstu na to wskazuje? Może i tak, ale jeśli
chcesz wiedzieć, nigdy nie miałem kompleksów z powodu tego, jak i na jakim
instrumencie gram.
wg mnie nie musi to być zadne solo, może grać główny riff utowru, z tym
wyjatkiem ze gitarzysta na chwile zamilknie. No i oczywiście basista musi stać
na widoku, bo chowanie się za kolumną niepopłaca ^^
Wczoraj po tym jak zagrałem koncert, podszedł jakiś koleś z publiki do
Śledzia trzymającego mój bas i pogratulował mu świetnego koncertu. Pragnę
zauważyć, że “trochę” się od siebie różnimy 😉 Jak dla mnie kolejna
śmieszna sytuacja i tyle. Ja nie jestem od tego, żeby być rozpoznawalnym,
tylko, żeby sobie grać.
Z ustów mi to wyjąłeś Radarro.
Tylko, ze większość pastoriusów” i “stiwwaji” wstydzi się robić tzw.
szoł.
Mój gitarzysta (były?) powiedział mi wprost, ze “nie będzie robił z siebie
małpy”.
A nowy wokalista – “teraz są inne czasy” (?!)
I ..j im w ucho.
P.s. Kiedyś coś takiego usłyszałem: Nikt nie zwraca uwagi jak basista gra.
Jeżeli przestanie – zauważą wszyscy.
P.S. W zwiazku z tym tematem ide się dzisiaj uchlać.
Durny temat pt.”jestem basistą i nikt mnie nie zauważa” wraca tu najrzadziej
co kilka miesięcy, a ja ciągle nie rozumiem dlaczego niektórzy nie mogą
pojąć, że jeżeli stoją z tyłu, plumkają jakby od niechcenia i bujają
się jak goście z kapeli weselnej to nie zrobią fajnego show i nie polecą na
nich żadne koncertowe lachony (zwłaszcza jeżeli zachowuje się tak cała
kapela). Jeżeli ktoś chce zostać zauważony, niech kupi sobie szpanerskie
wiosło, ciuchy i zacznie zapieprzać po scenie jak po*ebany zamiast się nad
sobą użalać. A jeżeli do tego chce robić fajną muzykę niech połączy to
z codziennymi ćwiczeniami. Czy tak trudno to pojąć?
PS. Dla zwykłego słuchacza dźwięki basu nie mają większego znaczenia
dopóki wszystko się ze sobą zgadza i jest w punkt. Tym samym peany
uwielbienia za ośmiotaktowe solo można włożyć między bajki.
eee mam nadzieje ze to niejest zadna aluzja w stosunku do np mnie?? 😛
doskonale pamietam jak po koncercie mowiles ze ok tylko ze nie latalem po
scenie :O 😀
Co do bieganie po scenie, to trzeba mieć trochę samokrytyki. Osobiscie uwazam,
ze nie ma nic bardziej komicznego niż zespół, który biegając po scenie
sadzie 2 razy więcej baboli niż czystych dźwięków. To było pierwsze. A po
drugie wszystko jest w rekach publicznosci – jeżeli nikt z publiki nie
podłapie klimatu nie zacznie radosnie pląsać pod sceną, to wszystki
wyginania się wokalisty/gitarzysty, czy innego basisty beda wygladały po
prostu sztucznie.
http://www.myspace.com/glukozaband
szczesny, jeśli zespół się nie rusza to publicznosc tez się nie ruszy…
zapewniam cie 😛 nie zaleznie ile blastow będzie, ile zniszczenia, ruchawki,
masakry to jeśli zespół nie będzie się ruszal, to publiki tez nie ruszy, już
widzialem wiele takich koncertow 😛
ostatnio byłam na takim koncercie co zespół fajne grał ale muzycy stali w
miejscu i grali jakby od niechcenia – więc ludzie siedzieli po turecku pod
sceną xD
dobrze jest ruszać się na scenie, być energicznym, dać ludziom to show. nie
robić z siebie błazna na siłę ale wiadomo, wyżyć się artystycznie i
przekazać tą ekspresję 😀
Hey! Ho! Lets go!
Wszystko musi wychodzić naturalnie, moi Mili! Nie zmuszaj się do niczego,
Użytkowniku Basoofki czytający te słowa! Jeśli masz w sobie dynamizm
basmena od Lubelskiego Fulla to taki bądź, a jeśli masz ochotę grać na
waleta jak Fleja – to nie krępuj się, przynajmniej wtedy Cię zapamiętają i
nie będziesz jojczeć na temat paradoksów niezauważalnego basisty 😀
Taki instrument sobie wybraliśmy, ot co.
Zamiast hulać na scenie i robić jesień średniowiecza z basem, ja bym
preferował bardziej liryczne podejście…
Nigdy nie zapomnę Amenta na koncercie Pearl Jam, który po prostu siadł,
wziął bas na kolana i grał na nim, jak na małym kontrabasie…
NO BASS/NO FUN !
Jezu ludzie ale macie problemy… Bas jest (głównie) po to, żeby tworzyć
podstawę basówą pod inne instrumenty i wypełniać przestrzeń w utworze. (No
ale Hameryki to ja nie odkrywam teraz, bo to każdy wie). Więc po co te gadki
? Oczywiście, przeciętny Wacek basu raczej nie usłyszy i być może nawet
będzie się naśmiewał itp że grasz kilka dźwięków i jeszcze cię słabo
słychać (albo prawie wcale), no ale na szczęście jest więcej ludzi,
którzy wiedzą, że każdy instrument w zespole jest ważny, bo jeśli by tak
nie było to wystarczyłoby w orkiestrze tylko kilka instrumentów po co te
wszystkie flety oboje fagoty kontrabasy czy inne takie ?1 Ja jestem dumny z
tego, ze jestem basistą bo wiem, że mam taki sam wpływ na brzmienie zespołu
jak perkmen, gitmen czy inny klawiszowiec. Po prostu, każdy ma jakąś rolę
“do odegrania” w zespole i trzeba się dostosować. Nie powiem, kiedyś miałem
podobne problemy (wyśmiewanie, teksty w stylu po co ten bas, plumkasz parę
dźwięków w kolko etc., no i oczywiście przechwalki w stylu a gitara jest
najważniejsza a reszta to shit). Ale teraz sram na to i nie przejmuje się. I
wam też radzę – zmieńcie podejście do instrumentu – bas jest piękny !
Pozdrawiam dla basowej barci !
Pragnę zauważyć, ze Flea gra dokladnie. 😛
“na Amneta” grałbym gorzej niż skacząć po scenie hehehe
Precyzji to nikt tutaj basiście RHCP nie odmawia, WoWRze 😉
Dlatego właśnie Flea wymiata. Potrafi precyzyjnie młócić i do tego robić
takie cyrki, że nie jeden młodzik by dostał zawału. Nie da się mu
odmówić stylu. A wszystko dzięki inspiracji Iggym…
Chyba nie dokładnie zrozumieliście o co mi chodzi. Nie miałem na myśli
tego, że basisty się nie zauważa, bo na ten temat już wszystko zostało
powiedziane, ale to, że łatwiej może zostać doceniony, mimo tego, że nie
jest na pierwszym planie. A to różnica;)
Na mojej uczelni, jak się zjawię z basem – bo np. idę po zajęciach do
sklepu próbować wzmaki albo pojamować z jakimś kumplem – nieliczni zdają
sobie sprawę, że bas to bas… Podejrzewam, że to samo byłoby, gdybym
zaczął grać oprzed tymi samymi ludźmi z zespołem (thats a laugh!), chyba,
żebym wyskoczył na środek i zaczął młócić jakieś bass-solo… No,
chyba, że ktoś by zauważył, że te niskie pum-pum-pum zgrywa się
tajemniczo w czasie z uderzeniami w struny tego tajemniczego kolesia, który
puszcza “zajączki” po twarzach widzów… :D…. W sumie, nie jestem taki
znowu tajemniczy. Faceci na moim wydziale to jakieś ~10% studentów, a będąc
sobą (czytaj – dziwadłem) nie dam się nie zauważyć…
W mojej prywatnej statystyce najbardziej docenionym basistą jest Ox (Lordi) –
nieśmiertelny tekst Artura Orzecha: “Basista jednak się najbardziej
uśmiechał…”
Co do mojej poprzedniej wypowiedzi, to generalnie chodziło mi o to, co
napisał Kokoś – mianowicie jeżeli będziesz sztuczny, to wszyscy to
zauwazą.
A co do bycia zauważonym czy tez docenionym to jest w tym trochę racji, ale
jak czytam ten temat (i jeszcze kilka innych) to wydaje mi się, ze niektórzy
odbierają prosta solówke basisty trochę jak klaszczacego Jasia z dowcipów.
Czyli całkiem nieźle jak na downa:P Ja osobiście uważam, że brzmienie basu
jest o wiele bardziej ciekawe, magiczne (ależ mi się liryczny nastroj
wkrecił:D) i przede wszystkim mniej oklepane. Dlatego najprostsza solówka na
basie wnosi do utworu coś, czygo niestety zazwyczaj nie słyszy się na
koncertach amatorskich kapel. Ze swojego doświadczenia natomiast mogę
stwierdzic, że dość popularne jest wmawianie samemu sobie, że “dlaczego
miałbym grac solówke, skoro gitarzysta zagra lepiej”. A jak widać jest to
powazny błąd.
Troche to niespójne, ale mnie poniosło i musiałem to z siebie
wyrzucić:P
http://www.myspace.com/glukozaband
nie widzę możliwości twierdzeń teoretycznych na temat statystyki
domniemanych doświadczeń emocjonalnych – bzdura
Sraty pierdaty. Ja nie mam potrzeby pokazywania się. Jak gitarzysta musi
walnąć 1500 solówek aby się dowartościować to jego sprawa. Mnie wystarczy
świadomość miejsca basu w zespole i jego niebanalnej roli. Kto ma to
docenić ten doceni.
and thats the point of it all. jeśli basista ma kompleksy, nie potrafi żyć z
tym, że nie zagrał solówki, musi koniecznie się przebić, być na przodzie i
na siłę stać się zauważonym- to chyba pomylił funkcje w zespole 😛
Nie ma czegoś takiego jak funkcja w zespole (no może poza perką), ja np.
piszę kawałki, w których gitara robi tło dla basu.
Święte słowa! 🙂
chodziło mi o to, że to jest cecha ewidentnie gitarzystów, ew basistów w
stylu
“-nas jest trzech, to jeden będzie grał na basie
-dlaczego ja?
-bo yyy najsłabszy jesteś”
takie historyjki się zdarzają, potem się dziwią ludzie czemu ten basista
się upiera żeby n*ierdalać solówki gdzieś tam hen daleko, koniecznie na
przesterze itd. no, chyba przekazałem trochę wyraźniej o co mi chodzi 😉
Tu nie chodzi o bycie docenianym i wyrywanie mkoncertowch lachonów, tylko o
swego rodzaju spełnienie. Ja osobiście nie przepadam za graniem cały czas
jedynie podkładu pod gitarę (i nie chodzi mi tutaj absolutnie o solówki). A
co do funkcji w zespole to obawiam się, ze wszelkie wywody na ten temat są
bezsensowne z tego powodu, że owe funkcje zmieniaja się o 180stopni w
zaleznosci od tego jaką grasz muzykę. I do wszystkich tych, którzy wmawiają
mi jakieś kompleksy, to jedyne moje kompleksy odnoszą się do innych
basistów, ale na pewno nie do gitarzystów.
http://www.myspace.com/glukozaband
Jeśli dla Ciebie bas jest życiem i satysfakcją, to nie obchodzi Cię czy np.
ludzie na Ciebie patrzą ^^
Chromolenie w bambus. Bas jest dla mnie życiem i satysfakcją, ale uwielbiam
wozić się z nim po mieście albo popisywać :>
Jeśli chodzi o moje zdanie co do solówek na basie… Z tego co udało mi się
zauważyć na znanych mi płytach, solówki takie najlepiej wychodzą pod
triolowe bicia (nie wiem dlaczego – ale posłuchajcie ostatniego Chainsaw czy
pierwszego Sceptic) albo pod zupełnie akustyczny gitarowy podkład na chwytach
(Sceptic – Painful Silence). I walone w co drugim kawałku zaraz przed / po
solo gitary przestają robić wrażenie, no chyba że wrażenie usiłowania
konkurencji-za-wszelką-cenę z gitarzystami.
Bardzo podoba mi się kiedy bas może aktywnie tworzyć riff, wchodzić w jego
melodię, ew. dogrywać jakieś motywy niekoniecznie nisko (Machine head – Now
I Lay Thee Down) czy “rozkładać” akordy grane przez gitary (większość
płyt Opeth).
Natomiast zupełnie nie odpowiada mi pouczanie, jakie nieraz uskuteczniają
gitarzyści – “tu grasz za wysoko”, “nie kombinuj”, “zagraj jakieś tremolo na
pustej strunie żeby podkreślić podwójną stopę”. Jak ktoś umie lepiej,
niech sobie sam nagra bas taki jak mu się podoba.
No ale trzeba być otwartym na zdanie innych. No, ale też zależy od
gitarzysty 🙂 To, że jesteśmy basistami to nie znaczy że zjedliśmy
wszystkie umysły i gitarzyści mają nam padać do kolan.
Ale to już było 🙂
A wg mnie basiści są troszkę niedoceniani, ale wydaje mi się że to wina
tego, że prości ludzie nie wyłapią o co chodzi w tym całym basie. Dla nich
to w ogóle dziwne, gitara z 4 strunami:| co to za szajs jest w ogóle?:P
Natomiast Ci co się znają chociaż trochę, od razu wyłapią dobry bas.
Koniec końców mi to tam tito czy ktoś na mnie patrzy czy nie. Nie jestem
dobrym basistą, więc zamiast biegać po scenie stoję i skupiam się na tym
żeby zagrać dobrze swoją partię. Po koncercie czasami nie wiem co się za
bardzo działo pod sceną, bo zamiast patrzeć na ludzi to albo gały w
gitarę, albo kontakt wzrokowy z perkusistą, ewentualnie na zmianę jedno i
drugie:P Nie mówię że nie można biegać, skakać i szaleć z grając
układ. Mówię tylko, że ja tak nie potrafię.
A właśnie, że maja padać:D
http://www.myspace.com/glukozaband
ravook jak na razie, w czasie moich występów na scenie, stałem jak słup, i
gapiłem się na kartkę na której miałem rozpisane akordy xD śmiesznie to
wyglada na zdjeciach, zawsze głowa w dól -.-
chyba lepiej sobie uprościć nieco partię i nie skupiać się do końca na
linii basu tylko się nieco poruszać 🙂
LOL
wolałem się nie mylić ^^
Tak apropos skakania na scenie, to wszystko bardzo fajnie, ale w niektórcyh
przypadkach jakiekolwiek poruszanie się po scenie może wręcz zrujnowac cały
efekt. W koncu nie każda kapela to iron maiden i nie każdy rodzaj muzyki to
metal/rock. Ale to taki offtop;)
http://www.myspace.com/glukozaband
no tego się nie dało uprościć a i ruszanie się nie bardzo by tu pasowało.
ale ta piosenka interesuuuuuująca….. można przysnąć 🙂
A ja jestem przystojny, więc niezależnie od tego co robię i tak wszystkie
piękne dziewczyny patrzą tylko na mnie 😉
https://www.youtube.com/watch?v=5kAQu6SfB0s
stać spokojnie na scenie? no co wy 😛
i skromny też 😀
ja lubię jak mam proste partie na bas. Mogę wtedy poskakać,
podłubać w nosie, czy coś… 😀
np. gdy grałem na koncercie i machałem czerepem, to ludzie zaczęli machać
ze mną ^^
Zawsze można jakoś wzbogacić bas ^^
Prości ludzie nie zauważą basu, np. mój starszy gdy słucha utworów
rockowych to myli bas z gitarą (która np. gra spokojnie na clinie xD)
Mimo tego, co i jak gram, nie mam z rzeczonym kompleksem najmniejszych
problemów. A to z tego względu, że takiej ilości basów i przesterowanych
środków, i decybeli, jaką generuje mój wzmacniacz, nie sposób zignorować.
p*rdolenie o niczym :/
Jeśli bass gra dokładnie ten sam riff, co elektryk, to ludzie myślą, że
dół pochodzi z elektryka, a basista stoi obok i głupio wygląda, nic
więcej. 😉 Jeśli bass nie jest ciuchutko gdzieś w tle i nie gra tego samego,
co gitara, średniouzdolniony człowiek wyłapie go.
A ja tylko dodam jedno zdanie podsumowujące o basistach:
Bardzo ważne miał zadanie – zawsze grał na drugim planie! 🙂
___________________________________________________
s.t.f. (www.setthefire.net)
[quote=Bliźniak]p*rdolenie o niczym :/
Troche tak, ale jak widać wszystkim był potrzebny taki temat w którym mogą
się zbulwersować na to, że najfajniejsza panienka z tłumu poleciała na
gitarzyste (pewnie był wyzelowany, a wy nie!). Chociaż autor tematu chyba
miał trochę inną wizje:P
http://www.myspace.com/glukozaband
i już wiadomo wokół czego cała dyskusja się kręci – ważne coby d*py
patrzyły ! 😀
no przecież nie faceci z tłumu 😀
A czemu nie? Czemu nie faceci pytam się? 😉
Widać, nie wszyscy grają na basie dlatego, że grać na basie lubią.
Niektórzy chcą się po prostu pokazać, czyli jak wszędzie…
Paradoks niezauważalnego BASISTY, nie basistki 🙂